Alvin tak sie rozczulil.
Wiec Alvin z Arthurem Stuartem przeprowadzili sie, a Alvin na nowo poznal swego ukochanego brata. Wszystko to, co podziwial w nim dawniej, dostrzegal nadal u doroslego Measure'a. Pojawilo sie tez kilka nowych cech. Lagodnosc, jaka okazywal dzieciom, nawet kiedy musial sprawic im lanie albo upomniec surowo. To, jak dogladal swojej ziemi i obejscia, dostrzegal wszystko, co nalezalo zrobic, a potem to robil, tak ze nigdy drzwi nie skrzypialy przez dwa dni z rzedu, nigdy zadne zwierze nie chodzilo glodne od rana do wieczora.
A przede wszystkim Alvin widzial, jak Measure postepuje z Delphi. Nie byla dziewczyna wyjatkowej urody, ale tez nie byla szczegolnie brzydka. Mocno zbudowana i silna, smiala sie glosno jak osiol. Jednak Measure wodzil za nia oczami, jakby byla najpiekniejsza na swiecie. Podnosila glowe, a on przygladal jej sie z rozmarzonym usmiechem. Wtedy usmiechala sie takze, czerwienila albo odwracala glowe i przez chwilke poruszala sie z wieksza gracja, jakby tanczyla albo probowala pofrunac. Alvin zastanawial sie wtedy, czy on sam potrafilby patrzec na panne Larner tak, zeby z radosci chciala wzleciec w powietrze.
Czasami lezal bezsennie wsrod nocy, wyczuwajac subtelne drzenia domu. Wiedzial, skad dochodzi to ciche trzeszczenie. W takich chwilach wspominal twarz kobiety imieniem Margaret, ktora przez tyle miesiecy ukrywala sie w pannie Larner. Wyobrazal sobie te twarz tuz przy swojej, rozchylone wargi i ciche krzyki rozkoszy, jak te, ktore wydawala Delphi. A potem znow widzial jej twarz wykrzywiona bolem i zalem. W takich chwilach serce go bolalo i pragnal wrocic do niej, wziac ja w ramiona i zabrac gdzies, gdzie moglby ja uleczyc, wziac na siebie cierpienie.
A poniewaz Alvin zamieszkal w domu Measure'a, przestal sie pilnowac i jego twarz zaczela zdradzac szarpiace nim uczucia. Zdarzylo sie wiec, ze kiedy Measure i Delphi wymienili takie spojrzenia, jakimi zwykle sie nawzajem obrzucali, Measure przypadkiem zerknal na Alvina. Delphi tymczasem wyszla juz z pokoju, a dzieci dawno lezaly w lozkach, Measure mogl zatem swobodnie wyciagnac reke i polozyc bratu dlon na kolanie.
— Kim ona jest? — zapytal.
— Kto? — zmieszal sie Alvin.
— Ta, ktora tak kochasz, ze samo wspomnienie dech ci odbiera. Alvin wahal sie przez chwile, raczej z przyzwyczajenia. Ale w koncu otworzylo sie ujscie i zwierzyl sie bratu ze wszystkiego. Zaczal od panny Larner i od tego, ze naprawde byla nia Margaret, ta sama dziewczyna-zagiew, o ktorej opowiadal Bajarz i ktora z daleka czuwala nad Alvinem. Ale historia o milosci prowadzila do opowiesci o tym, czego Margaret go nauczyla. Zanim Alvin skonczyl, zblizal sie swit. Delphi zasnela, wsparta o ramie Measure'a — wrocila wczesniej do pokoju, ale nie wytrzymala dlugo. To dobrze, bo przeciez troje dzieci i Arthur Stuart zazadaja sniadania, niezaleznie od tego, jak pozno poszla spac. Za to Measure sluchal uwaznie. Oczy blyszczaly mu, gdy Alvin mowil o piesni Drozda, o zywym plugu ze zlota, o sobie w ogniu paleniska kuzni i Arthurze Stuarcie w wodach Hio. A za tym blyskiem czaila sie gleboka pelna smutku zaduma nad zabojstwem, ktore popelnil Alvin, chocby i bylo zasluzone, nad smiercia Peg Guester, a nawet nad smiercia pewnej zbieglej niewolnicy cale zycie Arthura Stuarta temu.
— Musze jakos znalezc ludzi, ktorym potrafie pokazac, jak byc Stworcami — mowil Alvin. — A nie wiem nawet, czy ktokolwiek bez mojego daru moze sie tego nauczyc, ani ile powinien sie nauczyc, ani nawet czy w ogole zechce sie uczyc.
— Mysle — rzekl Measure — ze przede wszystkim powinni kochac marzenie o twoim Krysztalowym Miescie. I to zanim jeszcze zaczna sie uczyc, jak pomagac przy jego budowie. Jesli rozejdzie sie plotka, ze jest Stworca, ktory chce uczyc Tworzenia, zbiegnie sie wielu takich, co z twoja moca chcieliby rzadzic innymi. Ale Krysztalowe Miasto… Pomysl tylko, Alvinie! To jakby zyc wewnatrz tej traby powietrznej, ktora przed laty pochwycila ciebie i Proroka.
— Czy zechcesz sie uczyc, Measure? — zapytal Alvin.
— Zrobie wszystko co mozna, zeby sie nauczyc. Ale najpierw skladam ci uczciwa obietnice, ze tego, co mi pokazesz, uzyje tylko do budowy Krysztalowego Miasta. A gdyby sie okazalo, ze w zaden sposob nie zostane Stworca, i tak pomoge ci, jak potrafie. O cokolwiek mnie poprosisz, Alvinie, uczynie to: zabiore rodzine na kraniec swiata, oddam wszystko, co posiadam, zgine, jesli zajdzie potrzeba… Wszystko, by sprawdzila sie wizja, ktora pokazal ci Tenska-Tawa.
Alvin ujal go za rece i trzymal dlugo. Potem Measure pochylil sie i ucalowal go jak brat brata, jak przyjaciel przyjaciela. Ten ruch zbudzil Delphi. Nie slyszala wszystkiego, ale odgadla, ze dzieje sie cos waznego. Usmiechnela sie sennie, wstala i pozwolila, zeby Measure odprowadzil ja do lozka na te ostatnie godziny nocy.
Tak rozpoczela sie dla Alvina prawdziwa praca. Przez cale lato Measure byl jego uczniem i jego nauczycielem. Alvin uczyl go Tworzenia, zas Measure uczyl ojcostwa, uczuc rodzinnych, mestwa. Tyle ze Alvin nie calkiem zdawal sobie sprawe z tego, czego sie uczy, natomiast Measure z ciezkim trudem zdobywal kazde nowe zrozumienie, kazdy strzep sztuki Tworzenia. Rozumial jednak coraz wiecej, choc opanowal zaledwie niewielka czesc wiedzy. Po wielu probach i porazkach Alvin zaczal pojmowac, w jaki sposob nauczac „widzenia” bez oczu i „dotyku” bez rak.
Teraz, kiedy czasem lezal bezsennie, rzadziej tesknil za przeszloscia, raczej staral sie wyobrazic sobie przyszlosc. Gdzies tam bylo miejsce, w ktorym wzniesie Krysztalowe Miasto. I byli ludzie, ktorych musi znalezc, nauczyc ich kochac te wizje i pokazac, jak zmienic ja w rzeczywistosc. Gdzies tam rozciaga sie pole, ktore mial orac jego zloty plug. Gdzies byla kobieta, ktora moglby kochac i zyc u jej boku az do smierci.
Jesienia w Hatrack River odbyly sie wybory. A ze krazyly pogloski o tym, kto jest prawdziwym bohaterem, a kto zmija, Pauley Wiseman stracil prace, zas Po Doggly dostal nowa. Mniej wiecej w tym samym czasie Makepeace Smith zjawil sie ze skarga, ze ostatniej wiosny jego uczen uciekl z pewnym przedmiotem, ktory nalezal do mistrza.
— Dlugo czekaliscie, zeby wniesc te skarge — zauwazyl szeryf Doggly.
— Grozil mi — wyjasnil Makepeace. — Balem sie o rodzine.
— No, dobrze. Powiedzcie, co takiego wam ukradl.
— To byl plug.
— Zwyczajny plug? Wielkie nieba, po co mialby krasc cos takiego? Makepeace Smith znizyl glos.
— Ten plug byl ze zlota — wyszeptal tajemniczo.
Po Doggly niemal boki zrywal ze smiechu.
— To prawda — zapewnial go Makepeace. — Uwierzcie mi.
— Cos podobnego… Chyba wam wierze, przyjacielu. Ale jezeli w waszej kuzni byl zloty plug, stawiam dziesiec do jednego, ze to byl plug Ala, nie wasz.
— Wszystko, co wykona uczen, nalezy do jego mistrza!
Po spowaznial nagle.
— Zacznijcie tylko rozpowiadac o tym w Hatrack River, Makepeasie Smith. A wtedy inni wam przypomna, jak to trzymaliscie tego chlopaka, chociaz juz dawno byl lepszym kowalem od was. Na pewno rozejdzie sie szeroko, zescie nie byli uczciwym mistrzem. Kiedy zaczniecie oskarzac Alvina o kradziez tego, co on jeden na calym swiecie mogl zrobic, ludzie was tylko wysmieja.
Moze by wysmiali, a moze i nie. W kazdym razie Makepeace Smlth nie probowal juz zadnych sztuczek i nie staral sie odebrac Alvinowi plugu, gdziekolwiek byl. Ale opowiadal o nim kazdemu, wciaz dodajac wiecej szczegolow: jak to Alvin zawsze go okradal, jak to zloto bylo rodzinnym dziedzictwem Makepeace'a Smitha, odlanym w ksztalt lemiesza i pomalowanym na czarno, jak Alvin z diabelska pomoca odkryl je i zabral ze soba. Gertie, poki zyla, karcila go za takie gadanie, ale zmarla niedlugo po odejsciu Alvina, pekla jej zyla, kiedy wrzeszczala na meza, ze jest takim durniem. Od tego dnia Makepeace opowiadal te historie po swojemu. Dodawal, ze to Alvin zabil Gertie klatwa, od ktorej pekla jej zyla w glowie, i nieszczesna wykrwawila sie na smierc. Bylo to straszliwe klamstwo, ale zawsze znajdzie sie dosc ludzi, ktorzy lubia sluchac takich rzeczy. Opowiesc dotarla do granic stanu Hio, a potem jeszcze dalej. Slyszal ja Pauley Wiseman. Slyszal wielebny Thrower. Slyszal Cavil Planter. I jeszcze wielu innych.
Dlatego wlasnie, kiedy Alvin opuscil wreszcie Vigor Kosciol, sporo ludzi pilnie uwazalo na obcych niosacych pakunki rozmiarow lemiesza, wygladalo blysku zlota pod workiem i ocenialo przybyszow, czy nie sa przypadkiem pewnym zbieglym uczniem kowalskim, ktory okradl swojego mistrza. Niektorzy zamierzali nawet, gdyby tylko zloty plug wpadl im w rece, odwiezc go do Hatrack River i oddac Makepeace'owi Smithowi. Za to innym taka mysl nie przeszla nawet przez glowe.