Marcha.
— W tysiac dziewiecset piecdziesiatym pierwszym.
— To pomieszczenie stalo sie ich skarbcem. — Nebe usiadl na obrotowym krzesle i zaczal sie powoli krecic, przypatrujac sie obrazom. — Nadzwyczajne. To musi byc jedna z najwspanialszych prywatnych kolekcji na swiecie.
— Kolekcji pozostajacych w rekach kryminalistow — wtracil Globus.
— Och — westchnal Nebe, przymykajac oczy. — Tyle perfekcji w jednym miejscu potrafi stepic zmysly. Potrzebuje swiezego powietrza. Podaj mi ramie, March.
Kiedy podnosil sie z krzesla, March uslyszal skrzypienie starych kosci. Ale uscisk na jego przedramieniu byl mocny jak stal.
Nebe podpieral sie laska — klap, klap, klap — spacerujac po werandzie z tylu domu.
— Buhler utopil sie. Stuckart strzelil sobie w leb. Twoje dochodzenie, Globus, zmierza raczej szybko do konca i to w sposob, ktory eliminuje koniecznosc wszczynania klopotliwego procesu. Statystycznie rzecz biorac szanse przezycia Luthera wydaja mi sie raczej niewielkie.
— Tak sie sklada, ze Herr Luther ma chore serce. Wedlug zony, rozchorowal sie podczas wojny wskutek przezytego wowczas zalamania nerwowego.
— Zadziwiasz mnie.
— Wedlug zony potrzebuje odpoczynku, lekarstw i spokoju; wszystkich tych rzeczy jest obecnie pozbawiony, gdziekolwiek sie znajduje.
— Ta podroz sluzbowa…
— Mial wrocic z Monachium w poniedzialek. Sprawdzilismy w rejestrze Lufthansy. Tego dnia z Monachium nie wylecial nikt o nazwisku Luther.
— Moze uciekl za granice?
— Nie wydaje mi sie. Gdziekolwiek sie ukryl, predzej czy pozniej dostaniemy go w nasze rece.
Klap, klap. March podziwial sprawnosc umyslu Nebego. W latach dwudziestych jako komisarz berlinskiej policji napisal podrecznik kryminalistyki. Pamietal, ze we wtorek wieczorem widzial go na polce u Kotha, w dziale odciskow palcow. Wciaz uczyly sie z niego nowe pokolenia policjantow.
— A ty, March? — Nebe zatrzymal sie i obrocil w jego strone. — Jaka jest twoja opinia na temat smierci Buhlera?
— Jesli wolno mi cos powiedziec, Herr Oberstgruppenfuhrer, bylismy dopiero na etapie zbierania wstepnych danych… — wtracil sie nagle Jaeger, ktory nie powiedzial ani slowa od chwili ich przyjazdu do willi.
Nebe uderzyl laska o kamien.
— Nie zwracalem sie do ciebie. Marchowi strasznie zachcialo sie papierosa.
— Poczynilem tylko kilka ogolnych spostrzezen — powiedzial, przeczesujac dlonia wlosy. Czul, ze stapa po niepewnym gruncie; po bardzo niepewnym gruncie. Nie chodzilo o to, od czego
— Towarzysz Buhler — zaczal March — zmarl pomieazy godzina szosta wieczorem w poniedzialek a szosta rano nastepnego dnia. Czekamy jeszcze na raport sekcji zwlok, ale przyczyna smierci bylo prawie na pewno utoniecie: pluca mial wypelnione plynem, co wskazuje na to, ze oddychal, kiedy dostal sie pod wode. Wiemy rowniez od pelniacego warte na grobli straznika, ze w ciagu tych kluczowych dwunastu godzin Buhler nie przyjmowal zadnych gosci.
Globus pokiwal glowa.
— A wiec samobojstwo.
— Niekoniecznie, Herr Oberstgruppenfuhrer. Buhlera nie odwiedzil nikt od strony ladu. Ale deski pomostu nosza swieze slady zadrapan, co sugeruje, ze mogla tam cumowac lodz.
— Lodz Buhlera — stwierdzil Globus.
— Lodzia Buhlera nikt nie plywal od kilku miesiecy; byc moze nawet od kilku lat.
Teraz skupil na sobie uwage wszystkich. Poczul, jak ogarnia go podniecenie i dziwne poczucie wyzwolenia. Zaczal mowic szybciej. Zwolnij troche, powtarzal w duchu. Uwazaj.
— Kiedy wszedlem wczoraj rano do willi, pies obronny Buhlera zamkniety byl w spizarni, z zalozonym na pysk kagancem. Mial zakrwawiony caly bok. Zadalem sobie pytanie: dlaczego ktos popelniajacy samobojstwo mialby potraktowac w ten sposob wlasnego psa?
— Gdzie jest teraz to zwierze? — zapytal Nebe.
— Moi ludzie musieli go zastrzelic — odparl Globus. — Zupelnie oszalal.
— No tak. Oczywiscie. Kontynuuj, March.
— Uwazam, ze zabojcy Buhlera wyladowali w nocy, w ciemnosci. Jesli panowie sobie przypominaja, w poniedzialek w nocy byla burza. Jezioro musialo byc niespokojne: to wyjasnia, skad wziely sie zadrapania na pomoscie. Mysle, ze pies wyczul napastnikow, ale ci pobili go do nieprzytomnosci, zalozyli mu na pysk kaganiec i zaatakowali niczego sie nie spodziewajacego Buhlera.
— Nie od razu. Mimo swego kalectwa Buhler byl, co potwierdza jego siostra, calkiem dobrym plywakiem. Latwo to poznac po jego wygladzie: mial dobrze umiesnione ramiona. Po umyciu go w kostnicy przyjrzalem sie dokladnie jeszcze raz cialu. Mial zadrapania tutaj — Xavier dotknal reka policzkow — i na przednich dziaslach. Na kuchennym stole stala prawie pusta butelka wodki. Podejrzewam, ze sekcja wykaze, ze w krwi Buhlera znajdowal sie alkohol. Moim zdaniem zmusili go do wypicia wodki, rozebrali, zabrali na swoja lodz i wyrzucili za burte.
— Intelektualne brednie — parsknal Globus. — Buhler napil sie prawdopodobnie wodki dla kurazu, zeby latwiej mu bylo popelnic samobojstwo.
— Zgodnie z tym, co mowi jego siostra, towarzysz Buhler byl totalnym abstynentem.
Zapadlo dlugie milczenie. March slyszal obok siebie ciezki oddech Maxa. Nebe wpatrywal sie w jezioro.
— Ta wymyslna teoria nie wyjasnia jednej rzeczy — mruknal w koncu Globus. — Dlaczego ci tajemniczy zabojcy zadali sobie tyle trudu, zamiast wpakowac po prostu Buhlerowi kule w tyl glowy?
— Myslalem, ze to oczywiste — stwierdzil March. — Chcieli upozorowac samobojstwo. Ale spartolili robote.
— Interesujace — mruknal Nebe. — Jezeli samobojstwo Buhlera zostalo upozorowane, to samo prawdopodobnie mozna powiedziec o samobojstwie Stuckarta.
Poniewaz wciaz wpatrywal sie w Hawele, March dopiero po chwili zorientowal sie, ze uwaga byla skierowana do niego.
— Doszedlem do tego samego wniosku. Dlatego wlasnie odwiedzilem wczoraj wieczorem apartament Stuckarta. W morderstwie Stuckarta braly, moim zdaniem, trzy osoby: dwoch zajelo sie nim w mieszkaniu, a trzeci pozostal w holu wejsciowym, udajac, ze naprawia winde. Halas elektrycznego swidra mial zagluszyc odglos wystrzalow, dajac zabojcom niezbedny czas na ucieczke z miejsca zbrodni.
— A list samobojcy?
— Prawdopodobnie zostal sfalszowany. Albo napisany pod grozba pistoletu. Albo…
March przerwal. Zdal sobie sprawe, ze
— Naprawde? — zapytal Globus. — Moze dosc juz na dzisiaj tych basni braci Grimm. Niektorzy z nas maja duzo roboty. Kluczem do tej tajemnicy, moi panowie, jest Luther. Kiedy go zatrzymamy, wszystko sie wyjasni.
— Jesli rzeczywiscie jest tak ciezko chory na serce, jak pan mowi — stwierdzil Nebe — musimy dzialac raczej szybko. Zwroce sie do Ministerstwa Propagandy, zeby pokazano jego zdjecie w telewizji i w gazetach.
— Nie, nie. Absolutnie nie. — Globus wyraznie sie zaniepokoil. — Reichsfuhrer wyraznie zakazal naglasniania tej sprawy. Ostatnia rzecza, jakiej potrzebujemy, zwlaszcza teraz, przed przyjazdem Kennedy’ego, jest skandal, w ktory zamieszane sa osoby z kierownictwa partii. Boze Wszechmogacy! Potraficie sobie wyobrazic, jakiego szumu narobilaby zaraz zagraniczna prasa? Nie. Zapewniam was, ze potrafimy go zlapac bez angazowania srodkow przekazu. Wystarczy nam dyskretne powiadomienie wszystkich patroli Orpo: niech szukaja