— Bardzo zadowolony.

Marchowi znowu zrobilo sie slabo. Przekrecil sie w fotelu i otworzyl lewa reka szybe. Przez szum wiatru i opon przebijal sie jakis dzwiek. Co to bylo? Wystawil glowe przez szybe i zerknal w gore. Nie widzial nic, ale dzwiek byl dosc wyrazny. Warkot helikoptera. Zasunal z powrotem szybe.

Przypomnial sobie zapis rozmowy telefonicznej, „…czego chce. Czego pani zdaniem moge chciec? Azylu w pani kraju…”

Zegary i wskazniki samochodu jarzyly sie lagodnym zielonym swiatlem. Tapicerka pachniala swieza skora.

— Skad wziales ten samochod, Max? — zapytal. To byl mercedes; najnowszy model.

— Z garazu przy Werderscher Markt. Niezle cacko? Ma pelen bak. Mozemy dojechac wszedzie, gdzie chcesz. Wszedzie.

Xavier zaczal sie smiac. Niezbyt glosno i niezbyt dlugo, bo za bardzo bolaly go zebra.

— Och, Max, Max — szepnal. — Nebe i Krebs sa swietnymi klamcami, ale z ciebie zawsze byl taki fajtlapa. Prawie mi ich zal, ze maja cie w swojej druzynie.

Jaeger nie odwrocil wzroku od szyby.

— Zatruli cie narkotykami, Zavi. Skrzywdzili cie. Miesza ci sie w glowie, uwierz mi.

— Gdyby wybrali kazdego innego kierowce, nie ciebie, byc moze dalbym sie nabrac. Ale ty… Powiedz mi, Max: dlaczego droga za nami jest taka pusta? Moim zdaniem, jesli sledzi sie nowy jak spod igly, naszpikowany elektronika, wysylajacy sygnal samochod, nie trzeba sie do niego zblizac blizej niz na kilometr. Zwlaszcza jesli dysponuje sie helikopterem.

— Ryzykowalem wlasne zycie — jeknal Jaeger — i taka spotyka mnie nagroda.

March trzymal juz w lewej dloni lugera, ktorego dal mu Krebs. Nie bylo to zbyt wygodne, ale zdolal zdobyc sie na pokaz stanowczosci, wbijajac lufe w tlusta falde na karku Maxa.

— Krebs dal mi swoj pistolet. Zeby wszystko wygladalo bardziej autentycznie. Na pewno nie naladowany. Ale nie wiem, czy chcesz, zebym sprawdzil. Chyba nie. Trzymaj lewa reke na kierownicy, Max, nie odwracaj oczu od szyby i podaj mi prawa reka swojego lugera. Bardzo powoli.

— Chyba oszalales.

Xavier wbil pistolet glebiej. Lufa zeslizgnela sie po spoconej skorze i zatrzymala tuz za uchem.

— Juz dobrze, dobrze… Jaeger oddal mu bron.

— Znakomicie. Teraz bede tutaj siedzial, celujac w twoj gruby brzuch, i jesli sprobujesz jakichs sztuczek… jakichkolwiek sztuczek… naszpikuje cie olowiem. Jesli masz co do tego jakies watpliwosci, po prostu sie zastanow. Na pewno dojdziesz do wniosku, ze nie mam nic do stracenia.

— Zavi…

— Zamknij sie. Jedz prosto przed siebie az do Ringu.

Mial nadzieje, ze Max nie widzi, jak drzy mu reka. Oparl pistolet na kolanach. To dobry znak, przekonywal sam siebie. Naprawde dobry. Swiadczyl o tym, ze jej nie zgarneli. I nadal nie wiedza, gdzie jest. W przeciwnym razie nigdy nie uciekaliby sie do czegos takiego.

Dwadziescia piec kilometrow na poludnie od miasta jarzyly sie w ciemnosci swiatla Ringu. Na wielkich zoltych tablicach widnialy wypisane czarnymi literami nazwy wchodzacych w sklad imperium miast. Od gory do dolu, zgodnie z ruchem wskazowek zegara: Szczecin, Gdansk, Krolewiec, Minsk, Poznan, Krakow, Kijow, Rostow, Odessa, Wieden; a potem z powrotem w gore: Monachium, Norymberga, Stuttgart, Strasburg, Frankfurt nad Menem, Hanower i Hamburg.

March kazal skrecic Jaegerowi w lewo, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazowek zegara. Dwadziescia kilometrow dalej, na skrzyzowaniu niedaleko Friedersdorf, zjechali w prawo.

Kolejne znaki: Legnica, Wroclaw, Katowice…

Na niebie swiecily gwiazdy. Nad drzewami jasnialy w smugach reflektorow male strzepy mgly.

Mercedes wyjechal z drogi dojazdowej na zalana blaskiem ksiezyca autostrade. Jezdnia lsnila niczym szeroka rzeka. March wyobrazil sobie podazajacy za nim daleko z tylu smoczy ogon swiatel i ciezkiej broni.

On stanowil glowe. Jadac na wschod pusta autostrada, ciagnal ich za soba — coraz dalej od Charlie.

2

Osaczaly go bol i zmeczenie. Zeby nie zasnac, zaczal mowic.

— Przypuszczam — stwierdzil — ze wszystko to zawdzieczamy Krausemu.

Zaden z nich nie odezwal sie od blisko godziny. Jedynymi odglosami byl cichy pomruk silnika i mlaskanie opon po betonowej nawierzchni.

Jaeger podskoczyl, uslyszawszy jego glos.

— Krause?

— Krausemu pomylily sie dyzury. Kazal mi jechac do Schwanenwerder zamiast ciebie.

— Krause! — nasrozyl sie Max. Jego spowita w zielonym blasku tablicy rozdzielczej twarz przypominala maske scenicznego demona. Wszystkim jego zyciowym klopotom winien byl Krause!

— Gestapo zadbalo, zebys to ty mial dyzur w poniedzialkowa noc, prawda? Co ci powiedzieli? „Z Haweli wylowione zostanie cialo, Herr Sturmbannfuhrer. Nie musicie sie spieszyc z identyfikacja. Najlepiej bedzie, jesli na kilka dni zawierusza sie wam gdzies akta…”

— Cos w tym rodzaju — mruknal Jaeger.

— A potem zaspales i zanim dotarles we wtorek na Werderscher Markt, ja objalem cala sprawe. Biedny Max. Zawsze mial klopoty z rannym wstawaniem. Gestapo musialo cie za to niezle opieprzyc. Z kim rozmawiales?

— Z Globocnikiem.

— Z samym Globusem! — March zagwizdal przez zeby. — Pomyslales pewnie, ze spadnie ci z nieba gwiazdka! Zaloze sie. Co ci obiecal, Max? Awans? Przejscie do Sipo?

— Odpierdol sie, March.

— Informowales wiec ich o wszystkim, co robie. Kiedy powiedzialem ci, ze Jost widzial Globusa przy topielcu, przekazales to wyzej i Jost zniknal. Kiedy zadzwonilem do ciebie z mieszkania Stuckarta, uprzedziles ich, gdzie jestesmy i zostalismy aresztowani. Nazajutrz rano przeszukali apartament Amerykanki, bo powiedziales im, ze ma cos, co wyjalem z sejfu Stuckarta. Zostawili nas razem na Prinz-Albrecht Strasse, zebys mogl mnie przesluchac zamiast nich…

Prawa reka Jaegera oderwala sie od kierownicy. Zlapal za lufe pistoletu i odsunal ja w gore. Xavier nacisnal cyngiel.

Od eksplozji w zamknietej przestrzeni o malo nie popekaly im bebenki. Samochod wypadl z autostrady, wjechal na rozdzielajacy jezdnie pas trawy i zaczal podskakiwac na nierownej nawierzchni. Przez chwile March myslal, ze sam sie postrzelil; potem doszedl do wniosku, ze trafil Maxa. Ale ten trzymal obie dlonie na kierownicy, starajac sie zapanowac nad mercedesem. On sam wciaz sciskal w dloni pistolet. Przez widniejaca w suficie dziure po pocisku wpadalo do srodka chlodne powietrze.

Jaeger smial sie jak szaleniec i cos mowil, ale March wciaz byl ogluszony po wystrzale. Samochod zjechal z trawy z powrotem na autostrade.

Podczas szamotaniny Xavier oparl sie o swoja pogruchotana reke i o malo nie zemdlal z bolu. Strumien zimnego powietrza szybko przywrocil mu swiadomosc. Odczuwal goraczkowa potrzebe dokonczenia swojej historii. Przekonalem sie, ze to ty mnie zdradziles — chcial powiedziec — dopiero kiedy Krebs pokazal mi zapis podsluchu. Byles jedyna osoba, ktorej powiedzialem o budce telefonicznej przy Bulow Strasse, o tym, jak Stuckart skontaktowal sie z dziewczyna. Ale wszystkie slowa porywal wiatr. Zreszta jakie to mialo teraz znaczenie?

Najwiekszym paradoksem byl jego stosunek do Nightingale’a. Amerykanin okazal sie czlowiekiem uczciwym; zdrajca byl jego najblizszy przyjaciel.

Jaeger wciaz usmiechal sie i gadal do siebie jak wariat. Po pulchnych policzkach plynely mu lzy.

Вы читаете Vaterland
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату