Weranda wykonana byla z sekatego, powiazanego pnaczami drewna, takiego samego, z jakiego skonstruowane byly sciany szalasu. Prowadzila na nia drabina.

— Chyba nie masz zamiaru tam wchodzic? — zaprotestowala Agia.

— Musze to zrobic, jezeli mam zobaczyc wszystko to, co jest do zobaczenia — odparlem. — Pomyslalem, ze ze wzgledu na stan twojego stroju bedziesz czula sie lepiej, jesli pojde przodem.

Ku mojemu zdziwieniu jej twarz okryla sie rumiencem.

— To tylko drewniana chata, taka, jakie w dawnych czasach budowano w najgoretszych czesciach swiata. Wierz mi, nie ma tam nic ciekawego.

— Wiec zaraz wrocimy, tracac bardzo niewiele czasu.

Zaczalem wspinac sie po drabinie, ktora od razu zaczela sie chwiac i przerazliwie trzeszczec, ale wiedzialem, ze w miejscu przeznaczonym dla szerokiej publicznosci z cala pewnoscia nikomu nie moze grozic prawdziwe niebezpieczenstwo. Kiedy znajdowalem sie mniej wiecej w polowie wysokosci, poczulem, ze Agia rusza za mna.

Wnetrze przypominalo rozmiarami nasze cele, ale na tym konczylo sie wszelkie podobienstwo. W lochach czulo sie napierajacy zewszad ciezar i ogromna mase, metalowe sciany podchwytywaly zwielokrotnionym echem kazdy, najcichszy nawet odglos, podlogi dzwieczaly pod stapnieciami czeladnikow, nie uginajac sie jednak nawet o grubosc wlosa, zas sufit sprawial wrazenie, ze nigdy nie runie — choc gdyby tak sie stalo, zmiazdzylby wszystko, co sie pod nim znajdowalo.

Jezeli prawda jest, ze kazdy z nas ma swego brata, stanowiacego nasze dokladne przeciwienstwo (ciemnowlosego, jesli jestesmy jasnowlosi lub blondyna, gdy nasze wlosy sa czarne), to szalas stanowil takie wlasnie przeciwienstwo jednej z naszych cel. We wszystkich scianach znajdowaly sie okna, z wyjatkiem tej z szerokimi, otwartymi na osciez drzwiami, przez ktore weszlismy. Nigdzie nie bylo jakichkolwiek sztab, skobli ani zadnych innych zamkniec. Podloge, sciany i framugi okien wykonano z zoltego drewna, nie pocietego na deski, lecz pozostawionego w polokraglej postaci, dzieki czemu tu i owdzie przez sciany przedostawaly sie promienie slonca, zas moneta, ktora wypuscilbym z dloni z pewnoscia spadlaby na ziemie. Sufitu nie bylo, tylko trojkatna przestrzen pod dachem, gdzie wisialy naczynia i siatki z zywnoscia.

Siedzaca w kacie kobieta czytala na glos, a przy jej stopach kulil sie nagi mezczyzna. Czlowiek, ktorego widzielismy ze sciezki stal przy oknie znajdujacym sie naprzeciwko drzwi i wygladal na zewnatrz. Czulem, ze wie o naszym przybyciu (nawet gdyby nie widzial nas kilka chwil wczesniej, to musialy zwrocic jego uwage wstrzasy spowodowane nasza wspinaczka), ale woli udawac, ze tak nie jest. Mozna poznac po plecach odwroconego od nas czlowieka, ze nie zyczy sobie niczego widziec, a tak wlasnie bylo w tym przypadku.

Oto, co czytala kobieta:

„I wspial sie wtedy z nizin na wznoszaca sie nad miastem Gore Nebo, zas litosciwy pokazal mu caly kraj rozciagajacy sie az do Zachodniego Moria. Potem rzekl do niego: Oto ziemia, ktora zgodnie z obietnica dana twoim ojcom powinienem dac ich synom. Ujrzales ja, lecz nigdy nie postawisz na niej stopy. I tam skonal, i zastal pochowany w zwyklym dole.”

Siedzacy u jej stop nagi mezczyzna skinal glowa.

— Tak samo jest z naszymi panami, Nauczycielko. Daje sie najmniejszy palec, ale wczepiony w niego jest caly kciuk. Wystarczy przyjac dar, zagrzebac go pod podloga domu i przykryc mata, a potem ow kciuk zaczyna wszystko powoli wyciagac i wreszcie caly dar wynurza sie z ziemi, wstepuje do nieba i nikt go juz nigdy wiecej nie widzi.

Kobieta wydawala sie nieco zniecierpliwiona jego slowami.

— Nie, Isangomo… — zaczela, lecz stojacy Przy oknie mezczyzna Przerwal jej, nie zmieniajac swojej pozycji.

— Badz cicho, Mario. Chce uslyszec, co ma do powiedzenia. Mozesz to wytlumaczyc pozniej.

— Memu siostrzencowi, nalezacemu do tego samego co i ja kregu ognia, zabraklo kiedys ryb — kontynuowal nagi mezczyzna. — Wzial wiec swoj trojzab i udal sie nad pewien staw. Nachylil sie nad woda tak cicho, jakby byl rosnacym na brzegu drzewem. — Mowiac to zerwal sie z miejsca i wygial swoje muskularne i cialo w taki sposob, jakby chcial przeszyc stopy kobiety niewidzialnym oscieniem. — Czekal dlugo, bardzo dlugo… Az wreszcie malpy przestaly sie go bac i zaczety znowu wrzucac patyki do wody, a ptaki powrocily do swoich gniazd. Wielka ryba wyplynela ze swej kryjowki w korzeniach zatopionego drzewa. Moj siostrzeniec obserwowal ja, jak plywa, zataczajac powoli kregi, az wreszcie podplynela pod sama powierzchnie, ale kiedy wiat juz cisnac swoj trojzab, okazalo sie, ze nie jest to juz ryba, tylko piekna kobieta. W pierwszej chwili moj siostrzeniec pomyslal, ze spotkal krola wszystkich ryb, ktory zmienil swoja postac, zeby uniknac smierci. Kiedy jednak przyjrzal sie dokladniej, zobaczyl, ze pod twarza kobiety ciagle porusza sie ryba i zrozumial, ze widzi po prostu odbicie. Uniosl natychmiast glowe, lecz dostrzegl juz tylko poruszajace sie galezie. Kobieta zniknela. — Twarz nagiego mezczyzny oddawala zdumienie, jakiego musial doswiadczyc rybak. — Tej nocy moj siostrzeniec poszedl do Numena Dumnego i rozplatal gardlo mlodego oreodonta, mowiac…

— Na Theoanthroposa, jak dlugo chcesz jeszcze tutaj zostac? — szepnela Agia. — To moze trwac caly dzien.

— Rozejrze sie tylko po szalasie i idziemy — odpowiedzialem rowniez szeptem:

— Potezny jest Dumny i swiete sa wszystkie jego imiona. Jego jest wszystko, co lezy pod liscmi, burze kryja sie w jego ramionach, a trucizna nie niesie ze soba smierci dopoty, dopoki nie wypowie nad nia swego zaklecia!

— Niepotrzebne nam pienia na czesc twojego fetysze, Isangomo — odezwala sie kobieta. — Moj maz pragnie uslyszec twoja opowiesc, wiec przejdz do niej i oszczedz nam swoich litanii.

— Dumny chroni swoich uczniow! Czyz nie byloby dla niego wstydem, gdyby jeden z tych, ktorzy go czcza, mial umrzec?

— Isangoma!

— On sie boi, Mario — odezwal sie wygladajacy przez okno mezcryzna. — Czy nie slyszysz tego w jego glosie?

— Nie znaja strachu ci, ktorzy nosza na sobie znak Dumnego! Jego oddech to mgla, ktora chroni mlodego uakarisa przed szponami margaya!

— Robercie, jesli zaraz czegos nie zrobisz, ja to uczynie. Zamilcz Isangomo, albo odejdz i nigdy nie wracaj.

— Dumny wie, ze Isangoma kocha swoja Nauczycielke i ocalilby ja, gdyby tylko mogl.

— Przed czym mialby mnie ocalic? Myslisz, ze jest tutaj ktoras z twoich krwiozerczych bestii? Gdyby nawet byla, Robert zastrzelilby ja ze swojej broni.

— Tokoloshe, Nauczycielko. Tokoloshe nadchodza. Ale Dumny nas ochroni, on bowiem jest poteznym wladca wszystkich tokoloshe! Gdy on zaryczy, czym predzej chowaja sie pod opadle liscie.

— Robercie, on chyba oszalal.

— W przeciwienstwie do ciebie ma oczy, Mario.

— Co chcesz przez to powiedziec? I dlaczego caly czas wygladasz przez okno?

Mezczyzna powoli odwrocil sie w nasza strone. Przez chwile przygladal sie Agii i mnie, a potem znowu skierowal wzrok w innym kierunku. Mial taki sam wyraz twarzy jak nasi klienci, gdy mistrz Gurloes prezentowal im narzedzia, ktore mialy zostac uzyte podczas zblizajacych sie przesluchan.

— Na niebiosa, Robercie! Co sie z toba dzieje?

— Isangoma mial racje: tokoloshe sa juz tutaj. Tylko tyle, ze nie jego, a nasze. Smierc i Niewiasta. Slyszalas o nich, Mario?

Kobieta potrzasnela glowa. Wstala z miejsca i otworzyla przykrywke niewielkiej szkatulki.

— Tak tez myslalem. To pewien obraz, czy tez raczej powtarzajacy sie czesto temat artystyczny. Obawiam sie Isangomo, ze twoj Dumny nie ma zbyt wielkiej wladzy nad tymi tokoloshami. Ci przychodza z Paryza, gdzie kiedys studiowalem, zeby ukarac mnie za to, ze porzucilem sztuke.

— Najwyrazniej masz goraczke, Robercie. Dam ci cos i wkrotce poczujesz sie lepiej.

Mezczyzna ponownie spojrzal na nas, jakby wbrew wlasnej woli, ktora nie byla w stanie zapanowac nad ruchami jego oczu.

— Jezeli naprawde jestem chory, Mario, to wiadomo przeciez, ze dotknieci niemoca czesto dostrzegaja rzeczy, ktore uchodza uwadze zdrowych. Nie zapominaj o tym, ze Isangoma takze zdaje sobie sprawe z ich

Вы читаете Cien kata
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату