kiedy nie bedzie juz krwi, co stanie sie z blaskiem jedwabistych wlosow? Schwytam go w szklany puchar, ja, stary kapitan starego, steranego okretu, o czarnej zalodze i srebrnych zaglach, zza ktorych wylania sie krawedz Mglawicy Weglowej!
Byc moze w tym miejscu powinienem powiedziec, ze nie zwracalem juz uwagi na potok slow plynacych z ust Hethora, chociaz moja niezniszczalna pamiec pozwala mi teraz odtworzyc je na papierze. .Byla to spiewna recytacja, ktorej towarzyszyly wytrzeszczone oczy i tryskajace spomiedzy niekompletnych zebow fontanny sliny. Mozliwe, ze na swoj powolny, opieszaly sposob Baldanders zaczal go wreszcie rozumiec, ale Dorcas z cala pewnoscia byla zbyt przestraszona, zeby cokolwiek z tego do niej dotarlo. Odwrocila sie, jak wiekszosc ludzi odwraca sie od mlaskania i trzasku kosci, towarzyszacych pozeraniu zwlok przez padlinozerce. Jolenta zas nigdy nie interesowala sie niczym, co nie dotyczylo jej osobiscie.
— Sam widzisz, ze mlodej damie nic sie nie stalo. — Dr Talos wstal z krzesla i odstawil na bok szkatulke. — Zawsze sprawia mi wielka przyjemnosc rozmowa z kims, kto potrafil docenic wartosci naszego przedstawienia, ale obawiam sie, ze czekaja na nas obowiazki. Musimy sie spakowac. Pozwolisz, ze cie przeprosimy.
Teraz, kiedy jego jedynym rozmowca stal sie dr Talos, Hethor wciagnal z powrotem swoja czapke, nasuwajac ja tak gleboko, ze niemal zakrywala mu oczy. …
— Ladujecie towar? Nikt nie nadaje sie do tego lepiej niz ja, stary intendent, stary handlarz i steward, stary robotnik p-p-portowy. Kto inny potrafi upakowac na powrot ziarna na kolby kukurydzy, zamknac z powrotem piskle w skorupce? Kto wie, jak dostojna cme o skrzydlach jak zagle zaprowadzic do rozerwanego kokonu, wiszacego nieruchomo niczym s-s-sarkofag? Ja to zrobie, dla mego Mistrza i przez wzglad na moja do niego milosc. I p-p- pojde za nim wszedzie, gdziekolwiek on zechce.
Skinalem glowa, nie wiedzac, co mam odpowiedziec. W tej samej chwili Baldandets, do ktorego z calej rozmowy dotarla chyba jednak tylko wzmianka o pakowaniu, sciagnal ze sceny jedna z kotar i zaczal ja zwijac. Widzac to Hethor rzucil sie z nieoczekiwana szybkoscia i zabral sie za demontaz krzesla, ktore sluzylo za fotel Inkwizytora. Doktor Talos spojrzal na mnie, jakby chcac powiedziec: Ty za niego odpowiadasz, tak jak ja za Baldandersa.
— Jest ich bardzo wielu — odparlem. — Znajduja przyjemnosc w zadawaniu bolu i staraja sie zwiazac z nami tak, jak normalni ludzie szukaja kontaktu z Dorcas lub Jolenta.
Doktor skinal glowa.
— Wlasnie sie nad tym zastanawialem. Co prawda mozna sobie wyobrazic idealnego sluge, ktory robi wszystko wylacznie z milosci do swego pana, podobnie jak idealnego wiesniaka, ktory uprawia role z milosci do natury lub idealna nierzadnice, rozkladajaca uda tuzin razy w ciagu nocy wylacznie z milosci do aktu kopulacji, ale nigdy ich sie w rzeczywistosci nie spotyka.
Po niecalej wachcie znalezlismy sie na drodze. Nasz maly teatr zmiescil sie bardzo ladnie do zmontowanego z elementow wozka, a Baldanders, ktory stanowil jego sile napedowa, niosl jeszcze na swoim grzbiecie kilka pozostawionych luzem rzeczy: Pochod otwieral doktor Talos, za nim szla Dorcas, potem Jolenta, ja i Baldanders, a na koncu, w odleglosci jakichs stu krokow samotny Hethor.
— On przypomina mnie — powiedziala Dorcas, ogladajac sie do tylu. — A doktor jest jak Agia, tylko nie taki zly. Pamietasz, jak probowala mnie odegnac, az wreszcie kazales jej przestac?
Pamietalem. Zapytalem ja, dlaczego szla wowczas za nami z taka determinacja.
— Byliscie jedynymi ludzmi, jakich znalam. Duzo bardziej balam sie samotnosci niz Agii .
— A wiec balas sie jej.
— Tak, i to bardzo. Ciagle jeszcze sie boje. Ale… Nie pamietam, co sie ze mna dzialo, lecz jestem pewna, ze bylam zupelnie sama. I to bardzo dlugo. Nie chce, zeby to sie znowu stalo. Pewnie tego nie zrozumiesz… i nie bedzie ci sie podobalo… ale…
— Tak?
— Nawet gdybys nienawidzil mnie tak jak Agia i tak bym za wami poszla.
— Nie sadze, zeby Agia cie nienawidzila.
Dorcas spojrzala na mnie; jeszcze teraz widze jej twarz tak wyraznie, jakby odbijala sie przede mna w czarnej powierzchni atramentu. Miala moze nieco zbyt ostre rysy i byla zbyt blada, a takze zbyt dziecinna, zeby nazwac ja naprawde piekna, ale oczy stanowily fragmenty nieskalanego, blekitnego nieba z jakiegos odleglego swiata, czekajacego dopiero na nadejscie Czlowieka i moglyby rywalizowac nawet z oczami Jolenty.
— Nienawidzila mnie — powiedziala wolno Dorcas. — Teraz nienawidzi mnie jeszcze bardziej. Pamietasz. jak byles oszolomiony po walce? Nie obejrzales sie, kiedy odchodzilismy, ale ja to zrobilam i widzialam jej twarz.
Jolenta poskarzyla sie doktorowi, ze bola ja nogi.
— Poniose cie — odezwal sie Baldanders swoim glebokim, dudniacym glosem.
— Co takiego? Na szczycie tej piramidy?
Nie odpowiedzial.
— Kiedy mowie, ze chce na czyms jechac, to nie znaczy, ze mam zamiar wygladac jak wygnana z miasta wariatka.
Wyobrazilem sobie, jak olbrzym ze smutkiem schyla glowe.
Jolenta obawiala sie, zeby nie wygladac glupio, ale to, co teraz napisze na pewno tak zabrzmi, chociaz jest szczera prawda. Mozesz zabawic sie moim kosztem, czytelniku. Uderzyla mnie bowiem wtedy mysl, jak wiele szczescia mialem od chwili opuszczenia Cytadeli. Wiedzialem, ze Dorcas jest moim przyjacielem — wiecej niz kochanka, prawdziwym towarzyszem, chociaz bylismy razem zaledwie kilka dni. Ciezkie stapniecia idacego za mna olbrzyma przypominaly mi, jak wielu jest ludzi, korzy wedruja po Urth zupelnie sami. Zrozumialem wowczas (a przynajmniej tak mi sie wydawalo), dlaczego Baldanders zdecydowal sie sluzyc doktorowi, wykonujac kazde zadanie, jakie rudowlosy czlowiek uznal za stosowne nalozyc na jego barki.
Ktos dotknal mego ramienia, przerywajac mi rozwazania. Byl to Hethor, ktory zblizyl sie bezglosnie, opuszczajac zajeta zaraz po wymarszu pozycje.
— Mistrzu…
Powiedzialem mu, zeby mnie tak nie nazywal, bowiem w mojej konfraterni jestem zaledwie czeladnikiem i nic nie wskazywalo na to; zebym kiedykolwiek mial uzyskac mistrzowska godnosc.
Skinal pokornie glowa. Mial uchylone usta , w ktorych widac bylo polamane zeby.
— Dokad idziemy, Mistrzu?
— Za brame — odpowiedzialem, tlumaczac sobie, ze uczynilem to dlatego, zeby poszedl za doktorem, nie za mna. Prawda byla jednak taka, ze myslalem o oszalamiajacym pieknie Pazura i o tym, jak wspaniale byloby zaniesc go ze soba do Thraxu, zamiast wracac znowu do centrum Nessus. Wskazalem w kierunku Muru, ktory wznosil sie w pewnej odleglosci od nas w taki sam sposob, w jaki przed mysza wznosza sie mury zwyczajnej fortecy. Byl czarny jak noc, a u jego szczytu wisialo kilka schwytanych w pulapke oblokow.
— Poniose twoj miecz, Mistrzu.
Propozycja wydawala sie byc zlozona w jak najlepszej wierze, ale przypomnialem sobie, ze caly spisek, ktory uknula Agia do spolki ze swoim bratem, wzial sie z zadzy zagarniecia Terminus Est.
— Nie trzeba — powiedzialem najbardziej zdecydowanym tonem, na jaki moglem sie zdobyc. — Ani teraz, ani pozniej.
— Zal mi cie, Mistrzu, kiedy widze, jak dzwigasz go na ramieniu. Musi byc bardzo ciezki.
Wyjasnilem mu, zreszta zgodnie z prawda, ze miecz nie jest wcale tak ciezki na jaki wyglada. W chwile pozniej minelismy wypuklosc lagodnego wzgorza i o pol mili przed nami ujrzelismy szeroka droge prowadzaca prosto do widocznego w Murze otworu. Byla zatloczona najrozniejszego rodzaju pojazdami, a takze zwierzetami i ludzmi, ale w porownaniu z Murem i strzegaca bramy wieza wydawali sie oni nie wieksi od termitow i mrowek. Dr Talos odwrocil sie w nasza strone i wskazal na Mur z taka duma, jakby zbudowal go wlasnymi rekami.
— Przypuszczam, ze wiekszosc z was nigdy tego nie widziala. Severianie? Szanowne panie? Czy byliscie tutaj kiedys?
Nawet Jolenta potrzasnela glowa, ja zas powiedzialem:
— Nie. Cale zycie spedzilem tak blisko centrum miasta, ze gdy spogladalem ze szczytu naszej wiezy, Mur wydawal sie zaledwie cienka kreska na polnocnym horyzoncie. Przyznaje, ze jestem oszolomiony.
— Starozytni znali sztuke budowania, nieprawdaz? Pomyslcie tylko: chociaz minelo juz tyle tysiacleci wciaz jeszcze wewnatrz Muru pozostaje dosc miejsca, zeby miasto moglo sie dalej rozwijac… Ale widze, ze Baldanders