kreci glowa. Czyzbys nie zdawal sobie sprawy, moj drogi pacjencie, ze wszystkie te wzgorza i mile laki, po ktorych od wczoraj wedrujemy, znikna pewnego dnia pod domami i ulicami?
— One nie po to tu sa — powiedzial Baldanders.
— Jasne, jasne. Byles przeciez wtedy tutaj i wiesz wszystko na ten temat. — Doktor mrugnal do nas. Baldanders jest starszy ode mnie i dlatego czasem uwaza, ze zjadl wszystkie rozumy.
Niebawem od szerokiej drogi dzielilo nas tylko okolo stu krokow.
— Jezeli mozna wynajac jakis powoz, musisz to zrobic — zwrocila sie Jolenta do doktora Taiosa. — Nie bede mogla wystapic wieczorem, jesli mam isc caly dzien.
Potrzasnal glowa.
— Zapominasz, ze nie mam pieniedzy. Jezeli sama znajdziesz jakis powoz, mozesz oczywiscie go wynajac. Gdybys nie mogla dzisiaj wystapic, zastapi cie twoja dublerka.
— Dublerka?
Doktor wskazal na Dorcas.
— Jestem pewien, ze ma wielka ochote wystapic w glownej roli i ze znakomicie dalaby sobie z nia rade. Jak sadzisz, dlaczego pozwolilem jej przylaczyc sie do nas i dopuscilem ja do udzialu w zyskach? Majac w zespole dwie kobiety, nie bede zmuszony dokonywac tak wielu zmian w tresci sztuki.
— Glupcze, przeciez ona odejdzie z Severianem. On sam powiedzial dzisiaj rano, ze wraca do miasta, by szukac tych, no… — Odwrocila sie do mnie podwojnie piekna, bo rozgniewana . — Jak je nazwales? Pelisy?
— Peleryny — powiedzialem. W tej samej chwili jakis czlowiek, jadacy na swym wierzchowcu samym skrajem ludzkiej i zwierzecej rzeki, sciagnal na moment lejce.
— Jezeli szukasz Peleryn — rzekl — twoja droga prowadzi w tym kierunku, co moja: za brame, nie do miasta. Przejezdzaly tedy wczoraj wieczorem.
Przyspieszylem kroku, zeby zlapac go za strzemie i zapytalem, czy to na pewno prawda.
— Obudzil mnie harmider, kiedy pozostali goscie gospody, w ktorej sie zatrzymalem, pospieszyli na droge, zeby otrzymac ich blogoslawienstwo. Wyjrzalem przez okno i zobaczylem cala procesje. Sludzy niesli odwrocone baldachimy, a kaplanki mialy podarte habity. — Jego pociagla, zabawna twarz wykrzywila sie w kwasnym usmiechu. — Nie wiem, co sie stalo, ale wierz mi, ich ucieczka robila wrazenie zdecydowanej i ostatecznej, jak powiedzial pewien niedzwiedz o wycieczkowiczach.
— Sadze, ze nasz Aniol smierci i twoja dublerka pozostana z nami jeszcze przez jakis czas — szepnal dr Talos do Jolenty.
Jak sie okazalo, mial tylko czesciowo racje. Bez watpienia tych z was, ktorzy wielokrotnie widzieli Mur, a byc moze nawet czesto przekraczali ktoras z bram, ogarnie teraz zniecierpliwienie — ja jednak, nim zaczne ciagnac dalej historie mego zycia, musze poswiecic mu kilka slow.
Wspomnialem juz o jego wysokosci. Sadze, ze jest kilka gatunkow ptakow, ktore moga nad nim przeleciec: orzel, ogromny, gorski teratornis i moze jeszcze dzikie gesi, i to wszystko. Spodziewalem sie, ze bedzie tak ogromny, zanim jeszcze dotarlismy do jego podnoza, nikt bowiem, kto ogladal go od kilku dni i widzial przesuwajace sie ponizej jego krawedzi obloki, nie mogl nie docenic jego wysokosci. Jest wykonany z czarnego metalu, podobnie jak mury naszej Cytadeli, dzieki czemu wydawal mi sie mniej grozny, niz powinien. Budynki, ktore widzialem w miescie zbudowane byly z cegly i kamienia, wiec ponowne spotkanie ze znanym mi od dziecinstwa materialem nie moglo byc nieprzyjemne.
Mimo to nie moglem powstrzymac dreszczu, jaki przeszedl mnie w momencie, kiedy zblizylismy sie do bramy, przypominajacej wejscie do kopalni. Zauwazylem, ze wszyscy, z wyjatkiem doktora Talosa i Baldandersa, odniesli podobne wrazenie. Dorcas mocniej niz do tej pory scisnela moja reke, a Hethor zwiesil nisko glowe. Jolenta myslala; ze doktor, z ktorym klocila sie jeszcze przed chwila, bedzie ja chronil, lecz kiedy on nie zwrocil na nia najmniejszej uwagi, idac przed siebie i stukajac laska dokladnie tak samo, jak to czynil na zewnatrz, odsunela sie od niego i ku memu zdziwieniu chwycila sie leku siodla jezdzca, ktory udzielil mi cennej informacji na temat Peleryn.
Sciany wznosily sie wysoko po obydwu stronach, poznaczone w duzych odstepach oknami o szybach wykonanych z materialu grubszego, lecz zarazem bardziej przejrzystego od szkla. Widzielismy przez nie poruszajace sie sylwetki mezczyzn i kobiet, a takze istot z pewnoscia nie bedacych ludzmi. Przypuszczam, iz byli to Cacogenovie, dla ktorych kwiaty zemsty byly tym, czym dla nas pachnace margerytki. Dostrzeglem rowniez bestie majace chyba az za wiele wspolnego z ludzmi, bowiem przygladaly sie nam zbyt madrymi oczami, zas ich poruszajace sie podczas mowienia usta odslanialy zeby przypominajace gwozdzie i haki. Zapytalem doktora, co to za stworzenia.
— Zolnierze — odpowiedzial. — Pandurowie Autarchy.
— Ktorego pot jest zlotem dla jego poddanych — wyszeptala Jolenta, przyciskajac swa pelna piers do uda jezdzca.
— Tu, wewnatrz Muru?
— Tak, jak myszy. Choc Mur jest niesamowicie groby, w jego srodku znajduje sie mnostwo korytarzy i pomieszczen wypelnionych wielka iloscia zolnierzy, gotowych bronic go niczym termity, mieszkajace w swoich budowlach na stepach polnocy. Juz czwarty raz przechodzimy z Baldandersem przez brame. Najpierw weszlismy tedy, zeby po roku wyjsc brama znajdujaca sie po drugiej stronie Nessus, a zwana Bolesna. Niedawno wrocilismy z poludnia z naszym niewielkim dorobkiem, wchodzac przez inna brame, zwana Brama Chwaly. Wszystkie wygladaja w srodku tak samo i we wszystkich obserwowali nas sludzy Autarchy. Nie watpie, ze sa wsrod nich tacy, ktorzy szukaja jakiegos przestepcy. Jesli go dostrzega, bez trudu tutaj pojmaja.
— Wybacz mi, szlachetny panie, ale niechcacy uslyszalem twoje slowa — odezwal sie jezdziec. (Na imie mial Jonas, jak sie wkrotce potem dowiedzialem). — Jesli sobie zyczysz, moge powiedziec nieco wiecej na ten temat.
Dr Talos spojrzal na mnie blyszczacymi oczami.
— Byloby nam bardzo przyjemnie, ale musimy uczynic jedno zastrzezenie: bedziemy mowic wylacznie o Murze i jego mieszkancach, co znaczy, ze nie bedziemy zadawac zadnych pytan dotyczacych twojej osoby, a ty, rzecz jasna, odplacisz nam taka sama uprzejmoscia.
Obcy zsunal z czola sfatygowany kapelusz i wtedy zobaczylem, ze zamiast prawej dloni mial proteze wykonana z polaczonych kawalkow metalu.
— Zrozumiales mnie lepiej, niz moglbym sobie zyczyc, jak powiedzial pewien czlowiek patrzac w lustro. Przyznaje, iz chcialem cie zapytac, dlaczego podrozujesz w towarzystwie kata, oraz dlaczego ta dama, najpiekniejsza, jaka kiedykowiek widzialem, podaza za toba na piechote?
Jolenta puscila siodlo.
— Nie jestes ani zamozny, panie, ani nawet mlody. Nie wypada ci tak o mnie wypytywac.
Mimo panujacego we wnetrzu bramy polmroku dostrzeglem, jak zaczerwienil sie na twarzy. Jolenta mowila prawde: jego ubranie bylo znoszone i zakurzone, chociaz z pewnoscia nie tak brudne jak Hethora, zas twarz poorana zmarszczkami i ogorzala od wiatru. Milczal przez jakies dziesiec krokow, a potem zaczal. Glos mial zwyczajny, ani piszczacy, ani gleboki, ale czail sie w nim zjadliwy humor.
— W dawnych czasach wladcy swiata nie obawiali sie nikogo poza wlasnym ludem i zeby sie przed nim bronic, wybudowali na szczycie wznoszacego sie na polnoc od miasta wzgorza wielka fortece. Miasto nie nazywalo sie wowczas Nessus, bowiem woda w rzece byla jeszcze swieza i czysta.
Wielu ludziom nie podobala sie budowa fortecy, gdyz uwazali, ze maja prawo zabijac swych wladcow, kiedy tylko uznaja to za stosowne. Inni podrozowali statkami zeglujacymi wsrod gwiazd i wracali, syci bogactw i wiedzy. Wsrod nich byla rowniez kobieta, ktora powrocila jedynie z garscia czarnych nasion:
— Ach, wiec jestes profesjonalnym gawedziarzem — przerwal mu dr Talos. — Powinienes nas o tym uprzedzic, my bowiem, jak z pewnoscia sam zauwazyles, zajmujemy sie bardzo podobna dzialalnoscia.
Jonas potrzasnal glowa.
— Nie. To jedyna opowiesc, jaka znam. — Spojrzal w dol na Jolente. — Czy moge kontynuowac, o najpiekniejsza z kobiet?
Moja uwage rozproszyl widok dziennego swiatla, ktore pojawilo sie w pewnej odleglosci przed nami, a takie zamieszanie wsrod pojazdow, ktorych woznice probowali nagle zawrocic, torujac sobie droge uderzeniami batow.
— Pokazala nasiona wladcom i powiedziala, ze jesli jej nie posluchaja, rzuci je do morza, przynoszac w ten