– No, niech sie chwile zastanowie…

– Tylko nie zastanawiaj sie pan, kurwa, za dlugo. Kazda godzina mojego czasu kosztuje pana 6 dolcow.

– Hm, wyglada pan jak… hydraulik.

– Hydraulik? Hydraulik. Moze byc. Nikt sie nie potrafi obejsc bez hydraulika. Przychodzi panu do glowy ktos, kto jest wazniejszy niz hydraulik?

– Prezydent.

– Prezydent? Gowno prawda! Myli sie pan za kazdym razem, kiedy otwiera usta!

– Wcale nie.

– A wlasnie ze tak! I teraz tez sie pan myli!

Zgasilem cygaro i zapalilem papierosa. Ten facet dzialal mi na nerwy. Ale byl klientem. Przygladalem mu sie uwaznie. Wiedzialem, ze nie bedzie mi sie przyjemnie dla niego pracowalo. Przestalem mu sie przygladac. Spojrzalem gdzies nad jego lewym uchem.

– Dobra, co mam zrobic? Z ta kosmitka? Ta Jeannie Nitro?

– Usunac ja.

– Nie jestem platnym morderca, panie Grovers.

– Niech pan ja usunie jakos z mojego zycia.

– Przerznal pan…

– Co? Moje zycie?

– Nie, ja!

– Nie.

– A zna pan adres tej dziwki? Numer telefonu? Zawod? Tatuaze? Hobby? Dziwne zwyczaje?

– Tylko to ostatnie…

– No?

– Lubi znikac przez sufit i tak dalej.

– Grovers, jest pan szurniety. Nie ja jestem panu potrzebny, tylko psychiatra.

– Odwiedzilem juz paru.

– I co powiedzieli?

– Nic. Ale kazali mi bulic wiecej niz 6 dolcow za godzine.

– A ile?

– 175.

– To najlepszy dowod, ze odbila panu szajba.

– Dlaczego?

– Bo tylko wariat gotow jest tyle placic.

Potem siedzielismy i gapilismy sie na siebie. Jak para idiotow. Usilowalem sie skupic. Ale bolaly mnie skronie.

Potem drzwi sie otworzyly. I weszla laska. Na swiecie sa miliardy lasek, nie? Niektore wygladaja w porzadku. Niektore wygladaja calkiem fajnie. Ale raz na jakis czas przyrodzie wychodzi naprawde rzadki numer; udaje jej sie sklecic zupelnie niewiarygodna, bombowa laske. Czlowiek gapi sie, gapi, i nie wierzy wlasnym galom. Taka babka porusza sie jak zywe srebro, jak waz, cala faluje, widzisz kostke, lokiec, cycek, kolano, a wszystko laczy sie razem w jedna ponetna, doskonala calosc, w dodatku oczy laski tak sie iskrza, a wygiete nieco w podkowke usta tak ukladaja, jakby zaraz miala parsknac smiechem, rozbawiona twoja bezradnoscia. I wie, jak sie ubierac, a jej dlugie wlosy powiewaja, kiedy idzie. Az oczy bola.

Grovers wstal.

– Jeannie!

Sunela przez pokoj plynnie niczym striptizerka na wrotkach. Zatrzymala sie przed nami; nawet sciany drzaly z podniecenia. Spojrzala na Groversa.

– Hal, co robisz u tego podrzednego lapsa?

– Hej, nie pozwalaj sobie, suko! – warknalem.

– Hm, wiesz, Jeannie, mam pewien drobny problem, z ktorym sam nie umiem sobie poradzic.

– Problem? Jaki?

– Nie moge ci powiedziec. Zapomnialem jezyka w gebie.

– Hal, dopoki jestem z toba, nie potrzebujesz zwracac sie o pomoc do nikogo innego. Umiem wszystko robic 100 razy lepiej niz ten podrzedny laps.

Wstalem. Zreszta i tak juz stalem.

– Taa, glupia pipo? No to zrob, zeby ci stanela dluzsza kuska niz moje 18 centymetrow!

– Skretynialy mizogin!

– A widzisz, a widzisz? Nie potrafisz!

Jeannie przez chwile krazyla po pokoju, a nam az slina kapala z pyskow. Potem odwrocila sie nagle. Spojrzala na Groversa.

– Do nogi, psie! Czolgaj sie do mnie po podlodze! Szybko!

– Nie rob tego, Hal! – wrzasnalem.

– He?

Ale juz sie czolgal. Byl coraz blizej. Doczolgal sie do stop Jeannie i znieruchomial.

– A teraz zacznij lizac moje buty! – rozkazala.

Grovers usluchal. Wystawil jezyk i lizal. Jeannie spojrzala na mnie i usmiechnela sie z wyzszoscia. Z wyzszoscia. Nie wiedzialem, jak zareagowac.

Podskoczylem.

– TY PIERDOLONA DZIWKO! – wrzasnalem.

Rozpialem pasek, wyciagnalem ze spodni i potrzasajac nim, wyszedlem zza biurka.

– Ty pierdolona dziwko – powtorzylem. – DOBIORE CI SIE DO TYLKA!

Rzucilem sie w jej strone. Resztki mojej duszy drzaly z radosnego podniecenia. Cudowne posladki tej slicznotki zarzyly mi sie w mozgu. Niebo wywrocilo sie do gory nogami i cale dygotalo.

– Rzuc pasek, dupolu – powiedziala, strzelajac palcami.

Pasek wypadl mi z dloni. Znieruchomialem.

Zwrocila sie do Groversa.

– No juz, gluptasku, wstawaj. Idziemy z tej dziury.

– Tak, kochanie.

Grovers podniosl sie i poczlapal za nia do drzwi. Otworzyly sie, zamknely, i znow bylem sam. Nie moglem sie poruszyc. Ta suka musiala mnie porazic strzalem z miotacza promieni. Nie moglem ani drgnac. Moze wybralem sobie zly zawod? Po mniej wiecej 20 minutach poczulem w calym ciele mrowienie. Potem stwierdzilem, ze moge poruszyc brwiami. Nastepnie ustami.

– Kurwa mac! – zaklalem.

Czulem, jak sztywnosc kolejno opuszcza inne czesci mojego ciala. Wreszcie udalo mi sie zrobic krok. Potem drugi. Jeszcze kilka krokow i doszedlem do biurka. Wsunalem sie za nie. Otworzylem szuflade. Wyciagnalem pollitrowke wodki. Zdjalem nakretke. Golnalem sobie porzadnie. Uznalem, ze najlepiej bedzie dac sobie na ten dzien spokoj, a nazajutrz zaczac wszystko od nowa.

19

Nazajutrz mialem w glowie metlik. Siedzialem w biurze i nie wiedzialem juz, kto nadal jest moim klientem i co, kurwa, jest grane. Postanowilem wyjasnic pare rzeczy. Mialem numer do pracy Upka. Wiec zadzwonilem do niego.

– Halo – powiedzial.

– Upek, mowi Belane.

– Ty skurwielu!

– Spokojnie, Upek. Mam czarny pas.

– Przyda ci sie, kiedy nastepnym razem wparujesz do mojej sypialni.

Вы читаете Szmira
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату