– Al, widzialem tylko unoszacy sie tylek. Nie wiedzialem, ze to ty, dopoki nie odwrociles glowy.

– A myslales, ze kto? Myslisz, ze jakis obcy bedzie ja posuwal w moim wlasnym lozku?

– Takie rzeczy zdarzaly sie nieraz.

– Co?!

– Nie mowie o twoim lozku.

– A o czyim?!

– Niewazne.

– Jak to niewazne?!

– Chodzilo mi o to, ze takie rzeczy zdarzaly sie innym zonatym gosciom. Dzwonie, zeby pogadac.

– O czym?

– Chcesz, zebym dalej pracowal dla ciebie, czy nie?

– Na razie daleko sie nie posunales, jedynie sfilmowales moja dupe.

– Juz niedlugo uporam sie z ta sprawa, Al.

– Gadasz.

– Chyba jestem na tropie powaznej afery.

– Co takiego?

– Mam poszlaki. I swoje domysly.

– Poszlaki? Domysly? Co ty bredzisz?

– Cindy kreci z takim jednym gosciem. Znam go. Podejrzany typ. Cos razem knuja.

– Nakryles ich w lozku?

– Jeszcze nie.

– Dlaczego?

– Nie chce sie spieszyc. Czekam, az wpadna w pulapke.

– Nie mozesz ich dopasc natychmiast?

– Nie, musze czekac, zeby zlapac go z grucha w reku.

– Co takiego?

– Musze ich zlapac na goracym uczynku.

– Nie wiem, czy do konca wiesz, co robisz, Belane.

– Dobrze wiem, co robie. Dopadne go, jak. bedzie stawial sztosa.

– Nie lubie, jak tak mowisz.

– Swiat to nie przedszkole, Al. Dopieprze im.

– Dopieprzysz?

– Dobiore sie Cindy do tylka. Przeciez sam tego chcesz, nie?

– Dostarcz mi tylko dowodow.

– Dowody to pestka, Upek.

– Naprawde jestes blisko, Belane?

– Czuje ich trop, depcze im po pietach. Znam tego goscia. To Francuz. Wiesz, jacy sa Francuzi, no nie?

– Nie. Jacy?

– Jak nie wiesz, Upek, to nie bede ci tlumaczyl. Nie mam czasu. No wiec jak, do cholery, chcesz, zebym sie dalej zajmowal ta sprawa?

– Mowisz, ze jestes blisko?

– Depcze Cindy po pietach, doslownie wtykam nochala miedzy jej posladki!

– Co takiego?

– Chcesz, zeby dalej pracowal, czy nie, Upek? Licze do 10.

1, 2, 3, 4…

– Dobra, dobra. Rob swoje.

– W porzadku, Al. Ale jest jeszcze pewna drobna sprawa…

– Jaka?

– Musisz mi zaplacic za miesiac z gory.

– Za miesiac? Myslalem, ze juz prawie ich nakryles.

– Musze zastawic pulapke. Musze ja dobrze przygotowac.

Dograc szczegoly. I kiedy facet wyciagnie gruche…

– Dobra, dobra, wysylam czek!

Cisnal sluchawke na widelki. Zachowywal sie, jakby byl zakochany. Co za palant…

Nastepnie zadzwonilem do Groversa. Tez dal mi swoj numer do pracy. Po 3 sygnalach Grovers podniosl sluchawke.

– Dzien dobry – powiedzial. – Tu zaklad pogrzebowy SREBRNA PRZYSTAN.

– Jezu!

– Co? – spytal.

– Grovers, pan robi w umrzykach!

– Co?

– Zajmuje sie pan truposzami, umarlakami. Mowi Nick Belane.

– O co chodzi, panie Belane?

– Pracuje dla pana nad sprawa tej kosmitki, panie Grovers.

– Tak, pamietam.

– Niech mi pan powie, z laski swojej, dlaczego robi pan to, co robi?

– To znaczy?

– Dlaczego robi pan w trupach? Dlaczego? Dlaczego?

– Taki mam zawod. Trzeba jakos zarabiac na zycie.

– Ale macajac trupy? To nienormalne. Chore. Spuszcza pan z nich krew? I co pan robi z ta spuszczona krwia?

– Tym zajmuje sie moj pracownik. Billy French.

– Niech pan odda mu sluchawke, chce z nim pogadac.

– Wyszedl na lunch.

– Jest w stanie jesc? Powaznie?

– Tak.

Zabraklo mi slow. Odetchnalem gleboko. Raz. Drugi.

– No wiec jak, Grovers, chce pan, zebym dalej zajmowal sie ta sprawa? – zapytalem.

– Chodzi panu o Jeannie Nitro?

– No. A zna pan jeszcze jakies kosmitki?

– Nie.

– Wiec jak, chce pan, zebym pana od niej uwolnil?

– Pewnie. Ale czy da pan rade? Pierwsza runde przegral pan zdecydowanie.

– Grovers, wielu najlepszych bokserow przegrywa pierwsza runde. Potem tak przyloze tej kurwie, ze wyleci z ringu!

– Ona wcale nie jest kurwa, panie Belane.

– Tak tylko powiedzialem. Nie mialem zamiaru obrazic tej zdziry.

– Mysli pan, ze uda sie panu zalatwic te sprawe?

– Nawet kiedy tak sobie rozmawiamy, analizuje rozne poszlaki. Mam swoje domysly.

– Na przyklad?

– Nie moge panu zbyt wiele zdradzic. Ale to, ze pan robi w umarlakach, a ona jest kosmitka, ma zwiazek.

– Jaki, panie Belane?

– Nie moge panu zbyt wiele zdradzic. W kazdym razie konsultowalem sie ze specjalista. Ma grube tomiszcze o kosmitach, ale zazadal wiecej informacji o panu.

– Dobrze, co chcialby pan wiedziec?

– Chwileczke. Zanim poswiece tej sprawie wiecej czasu, musze dostac kolejny czek. Wynagrodzenie za 2 tygodnie z gory.

– Wiec mysli pan, ze uda sie panu…

Вы читаете Szmira
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату