srebrnej lyzeczki. I okazalo sie wtedy to, co sie mialo okazac – ze wyplata w zadnym razie sie nie nalezy.

Sluzacej zreszta i tak nic po pieniadzach, zapewne zle ich uzyje, jesli dostanie do reki. Chciala odkladac na posag, a kto sie z nia teraz ozeni, kiedy swoja czesc rzucila w bloto? Jesli po tym wszystkim gdziekolwiek ja przyjma bez referencji, ktorych pani udzielic niestety nie moze, to wikt i dach nad glowa dostanie razem z posada. Lecz bez posady na powrot jest tu obca. Dzien, w ktorym razem z kuferkiem przywiozl ja tramwaj, zeby mogla sie z ogloszeniem w reku starac o miejsce przy rodzinie notariusza, trwal tylko w wyobrazeniach, jak kartka z kalendarza, zawieruszona miedzy kuchennymi przepisami, falszywa z natury rzeczy. Sluzaca nie miala pojecia, dokad teraz pojdzie. Usiadla wiec w pustym tramwaju, z tym samym co kiedys kuferkiem na kolanach. Jakby liczyla jeszcze na to, ze tramwaj w koncu jednak ruszy w droge i dowiezie ja z powrotem tam, skad przybyla. Ale nie bylo powrotu. Lzy ciekly po jej twarzy i od razu zamarzaly na policzkach. Tkwila tam, nie wiadomo czego sie spodziewajac, az zmarzla. Wtedy poprosila wartownikow z gwardii porzadkowej, zeby wpuscili ja do schronu pod kinem. I ci, oddajac szydercze honory, otworzyli przed nia skrzypiace drzwi, zza ktorych buchnal zaduch, a potem z halasem je zatrzasneli.

W tym czasie inni podwladni generala bezskutecznie probowali ustalic, do kogo naleza wszystkie te worki z wapnem, piaskiem i gipsem, ulozone w pryzmach na sali kinowej. Kto taki je przywiozl, kto wyladowal? Kto kupil kino, zeby je przebudowac na magazyn mody, na piekny sklep z gotowa konfekcja? Tego nie wiedzial nawet sam general, choc znal kiedys wszystkie plotki, krazace wokol kawiarnianych stolikow. I teraz nie mogl powstrzymac sie od znaczacego gestu, gdy przy nim wspominano o tym eleganckim sklepie, od plynnego ruchu obu rak, ktory przywolywal pikantne wyobrazenie kobiecych ksztaltow, bo juz przedtem obilo mu sie o uszy, ze miala tam byc po prostu bielizna. Owszem, bielizna damska. General porozumiewawczo unosil krzaczasta brew, mrugal jednym okiem, tym, ktore mu nie spuchlo. To wyjasnialo sluchaczom wszystko do reszty. Gorsety mianowicie, zapinane na haftki, pasy do ponczoch ze sprzaczkami, obcisle trykoty na zime, kabaretowe halki, czarne oraz bordo, biustonosze z kokardkami i tak dalej, a wobec wzmiankowanych czesci garderoby wesole rzenie bylo jak najbardziej na miejscu.

Ale i general pozostawal w bledzie. Tak jak nie bylo tu nigdy zadnego kina, nie moglo tez byc takiego sklepu. Przeszlosc, w ktora zapadlo sie kino, przyszlosc, z ktorej mialby wylonic sie sklep, moga tu istniec tylko jako szalone rojenia. Karty kalendarza, te juz wydarte i te, ktore pozostaly, wszystkie razem jeszcze mniej maja w sobie solidnej rzeczywistosci, niz jest jej na tych planszach z dykty, gdzie otwiera sie rzekoma glebia perspektywy. Skoro nie znaleziono wlasciciela workow z wapnem, general, dzialajac w stanie wyzszej koniecznosci, zasekwestrowal te bezpanskie dobra, zeby sluzby porzadkowe mogly zrobic z nich uzytek. Gdy juz podjeta zostala pierwsza decyzja, ta o zatrzymaniu uchodzcow w schronie, nie zawahal sie przed kolejna, ktora wprost z niej wynikala. Watpliwosci, tchorzliwe proby angazowania innych w niepokojace kwestie, ktore nalezaloby raczej po mesku rozstrzygac na wlasna reke, obawy i rozterki nie licowaly z olsniewajacymi wylogami generalskiego plaszcza. Aby wymusic szacunek ogolu, wcale nie potrzeba bylo powiadamiac go o kazdym posunieciu, na odwrot, nalezalo wziac na siebie tyle odpowiedzialnosci, ile tylko sie da, a potem milczec, twardo, wzgardliwie. Gdy juz najgorsze zostanie przezwyciezone, wystarczy raz i drugi blysnac szamerunkiem, zeby uspic rozne spoznione watpliwosci co wrazliwszych sumien. To dlatego kolnierz generalskiego plaszcza byl wyszywany zlota nicia. Mlodsi referenci z urzedu okregowego, oslepieni tak jak kazdy, pojeli w tym blysku jasnosci, ze ich opinie nie sa wiecej na nic potrzebne. Odtad nie otwierali ust. Tylko stali na bacznosc, zsunawszy obcasy, nieustajaco gotowi zamienic sie w sluch.

Jesli jestem generalem, nie mam im wiele do powiedzenia. O czym tu mowic, kiedy sytuacja jest jasna: brakuje miejsca. Po co przedluzac niepotrzebna meke zoladkow, upominajacych sie o swoje watpliwe prawa, zbyteczny wysilek pluc, zuzywajacych nienalezne im powietrze, daremne bicie serc, pelnych proznego zalu. Po co przyzwalac na istnienie, ktore nie sluzy zadnemu godnemu celowi, a tylko holduje nieladowi przemiany materii, nieustannemu krazeniu nadziei i rozpaczy, i pod zadnym wzgledem, przenosnym ani doslownym, nie spelnia wymogow schludnosci. General spokojnie palil cygaro, ktore znalazl w kieszeni plaszcza. Nic sie jeszcze nie zaczelo, gwardzisci na razie dopiero zaczeli znosic lopaty i wiadra, pozyczone od dozorcow. Calkiem nowy pomysl na przywrocenie ladu byl prosty. Nie wymagal zadnych staran oprocz zatkania paru szybow wentylacyjnych. Czyz uzycie wapna nie byloby potem jak najbardziej wskazane? Plame sklebionego sukna we wszystkich mozliwych odcieniach czerni i granatu pochlonie brudna biel, a potem sama wsiaknie w ciemnosc. Tu i owdzie blysna klucze od mieszkania, ktore wypadly z czyjejs kieszeni, albo fiolka z lekarstwem na serce, juz niepotrzebna. Czern i granat sa bezbronne w obliczu wapiennej szarosci, w ktorej przyjdzie im sie rozplynac. Miedzy warstwami zracej mazi ciala zmuszone sa calkiem sie wyrzec przestrzeni zyciowej. Tam staje sie jasne, ze zycie to zart, a smierc nic nie znaczy. Duze liczby dodaja jej lekkosci. Na generale liczby nie robia wrazenia, bo zna swoja powinnosc. Poczucie odpowiedzialnosci wymusza skrajne srodki. Uchodzcy to sprawa osobna. Umra i o wszystkim zapomna. Razem z nimi znikna ich cierpienia. Zaden resentyment nie zatruje przyszlosci. Odchodzac, zabiora ze soba swoje niewywazone opinie o tym, co ich spotkalo, niezyczliwe dla tych, ktorzy zostali, przesiakniete bolesnym rozczarowaniem. Zabiora zal po stratach, ktorych wyrownania mogliby sie domagac, zapominajac, ze nikt nie jest za nie odpowiedzialny. Bez nich swiat bedzie lepszy: oczyszczony z nalotu krzywd i rozrachunkow, z przygnebiajacych zaszlosci i zastarzalych zgryzot, przez krotka chwile, byc moze, nawet zdolny do wspolczucia. Bliski krotkotrwalej doskonalosci, calkiem jak nowy.

General nie cofnie sie przed niczym, to pewne. Chce obowiazek swoj spelnic sumiennie, a potem z miejsca wyrzucic z pamieci szczegoly tego, co przyszlo mu uczynic. Nie znioslby zwlaszcza, gdyby oczekiwano, ze sie ze swoich dzialan wytlumaczy. Czy jednak nie obawia sie, ze jakas wyzsza instancja wladzy zechce sie kiedys, w przyszlosci, zainteresowac sprawa schronu pod kinem? Moze ktos go kiedys otworzy? Moze lopaty natrafia na przezarte wapnem resztki sukna i watoliny? Ale jakaz znowu wyzsza instancja, w jakiej znowu przyszlosci? Prawdziwa natura najwyzszej wladzy jest jej wieczna nieobecnosc. Skad by sie zreszta tutaj wziela, kiedy brakuje nawet naczelnika urzedu okregowego, a o pare krokow od placu przestrzen zamykaja pejzaze miejskie wymalowane na planszach z dykty?

Trzeba sie teraz spieszyc, bo i general sie spieszy. Raz wysadzona ze swego toru, historyjka wskoczyla w jakies inne koleiny. W te same, w ktore kazda zapada sie predzej czy pozniej, nie mogac ich ominac, bo to wlasnie sa koleiny swiata, zawsze gotowe nadac bieg temu, co toczy sie bez celu i kierunku. I juz zmierza ona wsrod przedwieczornej ciszy prosto ku zdarzeniom gwaltownym i okrutnym, jakby nie bylo nikogo, kto sie o nia zatroszczy. Jesli ta historyjka nalezy do mnie, nie jest w mojej mocy odwrocic jej bieg, cofnac zdarzenia. Lecz o ile moge tu wplynac na cokolwiek, to juz ostatnia chwila, zeby puscic w niepamiec wszystko, co uchodzcy popsuli swoim wtargnieciem, wybaczyc im ich niefortunne istnienie i wynikajaca z niego sklonnosc do zajmowania miejsca w przestrzeni. Usprawiedliwic uparte starania tych postaci, zeby gdzies sie podziac, a takze bicie serc i skurcze bezbronnych jelit. Sprawy zaszly juz tak daleko, ze nie ma dla mnie innego wyjscia niz przyznac sie do tego tlumu. Niz wziac na siebie klopotliwy ciezar przynaleznosci. Skoro nie da sie od niej uciec.

Luny wieczoru zwiastuja rychly final. Pulsuja takze pod zacisnietymi powiekami. Niebiosa beda tak plonac purpura, poki w jakiejs mrocznej chwili nie pokaza sie na nich gwiazdy. To tylko pewna ilosc gwozdzi srebrnych, utkwionych w materii sklepienia i potrzebnych po to jedynie, by podtrzymywac faldy atlasu, lub raczej taniej polyskliwej satyny, tej samej, ktora sie bierze na podszewki plaszczy. Przy uzyciu mlotka osadzono je w podlozu mocno i raz na zawsze, a mimo to nie mozna sie ich nigdy doliczyc: chowaja sie w tych faldach i drwiaco rozblyskuja na nowo to na krancach jednego, to znow drugiego gwiazdozbioru, dowodzac, ze umowne granice nic nie znacza. Powszechnie znane nazwy konstelacji sa mimo to skrupulatnie przytaczane w fakturach. Bez zadnego odniesienia do symbolicznych znaczen: w rubrykach, do ktorych nalezy wpisac ilosc i rodzaj materialu, kazda metafora rozmienia sie na drobne. Czy to znaczy, ze gwiazdy sluza tylko kolejnym i coraz to sprytniejszym naduzyciom, ze samo ich istnienie stwarza grunt matactwu? Czy sa niepotrzebne? Alez nic podobnego. Gdyby teraz zazadac zwrotu srebrnych gwozdzi scisle wedlug faktury, nie mialaby sie na czym utrzymac nieogarniona plachta ciemnej materii, podbicie niebosklonu. Spadlaby nieuchronnie, odslaniajac konstrukcje z nieheblowanych sosnowych desek. Lecz tej i tak nie zobaczylby nikt. Caly swiat szamotalby sie w tym czasie w polyskliwych faldach, posrod piekielnego zgielku, pelnego pomieszanych glosow i rozsypanych mysli, zalegajacych wszedzie jak potluczone szklo.

W obskurnym magazynie majstrowie spokojnie graja w karty o kolie z brylantem, wyjeta z kasy ogniotrwalej notariusza, spoczywajaca w otwartym pudeleczku wyscielanym aksamitem. Nikt juz sie o nia i tak nie upomni. O interesy sa spokojni. Wszystkie glowne instalacje pozostaly w ich rekach i wszystkie beda im dalej przynosily pozytek. I tylko tlacy sie nieustannie gniew, ze skazano ich na zycie bez kobiet, nagle sie w nich rozpala, gdy kierowa dame z rozmachem przebijaja na stole krolem. Uwazajac pokatna eksploatacje zapleczy za swoj jedyny

Вы читаете Skaza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×