klientach. Ale to juz nie wroci. Notariusz wzdycha. Podchodzi i wklada rece pod jej fartuch i bluzke, tylko tyle. Aby sobie pozwolic na taka ekstrawagancje we wlasnym domu, musi na chwile porzucic swoja szacowna role prawnika, chlebodawcy i ojca rodziny – lub raczej skorzystac z tej okolicznosci, ze prawdziwy notariusz wisi jeszcze na drewnianym ramiaczku od trzyczesciowego garnituru, slepy i gluchy, rekawy zwieszaja mu sie po bokach bezwladnie. Pomysl, zeby zrobic cos za jego plecami, zawsze niesie z soba pewne ryzyko. W takiej chwili najlatwiej posliznac sie, zwichnac, dla przykladu, kregoslup, i nieszczesliwie utracic na dlugo mozliwosc powrotu do punktu wyjscia, gdzie tylko blyskaloby sie obraczka, podnoszac do ust filizanke kawy.
Sluzaca, przeciwnie, nie chce w zadnym razie wypasc z roli, co przeciez takze jest zrozumiale – potluklaby sie bolesnie. Musi wiec udawac, ze on wcale nie oparl policzka na jej ramieniu, ze jego dlon tymczasem nie obmacuje jej ciala. Musi, niczego nie dostrzegajac, dalej spokojnie obierac wloszczyzne. On robil to juz tak wiele razy, ze ryzykowna sytuacja zaczela jej sie wydawac w miare bezpieczna. Trzeba tu dodac, ze z punktu widzenia notariusza glupota byloby nie dotknac jej nawet, kiedy juz podszedl tak blisko. A przy tym wie, ze nic innego mu nie pozostalo. Zmeczony od rana, pragnie poczuc bicie wlasnego serca, chocby przez chwile, skoro zmuszony jest zebrac sily, zeby jeszcze raz udac sie do kancelarii i tam podjac podszyte malostkowoscia procedury, zgodnie z wymogami swojej profesji. Jesli notariusz ma dzwigac niebosklon wspolnej codziennosci, to bezwzglednie nalezy mu sie opoka, zdolna podtrzymac go razem z tym brzemieniem.
Tak oto sluzaca, sama nie majac zapewnionej przyszlosci, musi w tajemnicy przed zona notariusza wspierac go poza wymiarem swych codziennych obowiazkow i nie bez poswiecenia. To na nia ostatecznie splynie odpowiedzialnosc za losy biura, personelu i rodziny. Jesli kancelaria upadnie, sluzaca takze znajdzie sie na bruku, to jasne. Wtedy moze miec pretensje tylko do siebie. Lecz w pierwszej kolejnosci idzie tu o sprawy wazniejsze. Nie o nia ani nawet o dependentow i stenotypistki, tylko o rodzine. O pania notariuszowa, ktora z rana odsypia wczorajsza migrene, choc, prawde mowiac, od lat rzadko wstaje, i jesli juz, to tylko po to, zeby w szlafroku krazyc po mieszkaniu. O chlopca, pietnastoletniego, nieopodal w gimnazjum meskim na lekcji laciny wyrwanego wlasnie do tablicy – lex, legis i tak dalej – i znowu sie nie nauczyl, skonczony len. A w koncu o dziewczynke, ktora wlasnie drepcze przez korytarz w rozsznurowanych bucikach.
Gdyby teraz przewrocila sie o sznurowki, rozbila sobie czolo i narobila krzyku, gdyby w dodatku tym krzykiem obudzila matke, bylaby to, rzecz jasna, wina sluzacej, co wlasnie oznacza, ze to sluzaca odpowiada za nieprzewidziane zdarzenia, mimo woli nieustajaco balansujac na krawedzi ryzyka, cokolwiek uczyni, chociaz, z drugiej strony, nie wolno jej na wlasna reke podejmowac zadnych decyzji. Pewne jej obowiazki nie dadza sie pogodzic z innymi, nie moze zatroszczyc sie rownoczesnie o notariusza, o dziewczynke i o siebie sama. Siebie najprosciej od razu wykluczyc i zapomniec, tego nikt jej nie zabroni, i juz ma na glowie o jeden klopot mniej. Ale z tamtych dwojga kazde ma swoje potrzeby, ktorych w zadnym razie nie wolno zlekcewazyc. O ktorekolwiek z nich zadba, drugie zaniedba, wiec tak czy owak nie bedzie dla niej usprawiedliwienia. Od sprzecznosci, jakie tkwia w wymaganiach panstwa, nikt sluzacej nie uwolni, komplikacji nikt za nia nie rozwiaze, ani notariusz, ani jego zona, ani tym bardziej dzieci. Z wladzy i wplywow, ktore przypadly notariuszowi w udziale, wynikaja dla niego pewne przywileje, latwiej mu niz komukolwiek innemu przerzucic swoje ciezary na cudzy grzbiet. Jego przyklad sklania i innych, by czynili to samo na miare wlasnych mozliwosci. Regula jest w tej historyjce, ze slabszy dzwiga wiecej. Totez najslabszy dzwiga wszystko.
Z drugiej strony, za to jej w koncu placa, zeby wziela na siebie caly ciezar, zrzekajac sie wszelkich praw, bez slowa skargi przyjela impet gniewu pani, wziela na wlasne plecy ciezar jej smutku i rozczarowan. To oczywiste, nie placi sie przeciez za obieranie wloszczyzny, sama mysl o takiej rozrzutnosci musi smieszyc. Gotowanie, sprzatanie i prasowanie koszul wydaje sie naturalnym dodatkiem do calosci, egzekwowanym bez wzruszenia i bez dodatkowych zobowiazan. Obierajac wloszczyzne dla swoich panstwa, w skrytosci zadaje sobie bolesne pytanie, czemu nie bylo jej dane zostac kims innym. Jest zreszta zrozumiale, ze to pytanie ja nurtuje; bylo dolaczone jak metka do kuponu lnianego plotna, z ktorego fartuch zostal uszyty. Lecz odpowiedzi nie bedzie. Sluzaca jest sluzaca, zona zona, koniec, kropka. To stroj stwarza postac, to on bierze ja w posiadanie, nigdy odwrotnie.
Jesli rzeczy maja potoczyc sie dalej, trzeba by zaczac sie rozgladac za szyldem kancelarii. Powinna to byc mosiezna tabliczka widoczna z daleka, lsniaca jak zloto, z wygrawerowanym stosownym napisem, ktory wskaze, czy trzeba, czy nie, kazdemu z przechodniow miejsce, gdzie urzeduja dependenci. Budzacy zaufanie nieskazitelna biela koszul i wyswiecona czernia zarekawkow. Zaaferowani, calkowicie pochlonieci pilna papierkowa robota. Rozpierajacy sie przy biurkach, palacy jednego papierosa za drugim, coraz to siegajacy po sluchawke telefonu. Ale szyldu, pod ktorym miesciloby sie to biuro, nigdzie nie widac. Nie ma go tu ani tam, nie ma na zadnej z kamienic. Ani pod siodemka, gdzie jest prywatne mieszkanie notariusza, ani pod jedynka, gdzie kawiarnia. Pod trojka fotograf ma swoj zaklad i mieszkanie, pod jedenastka apteka, gdzie znaja wszystkich. Tam wiedza, co kogo boli. Pod dziewiatka w oficynie mieszka udreczony sluzba policjant, a pod piatka student wynajmuje ciasny pokoik na poddaszu. Pod osemka w suterenie gniezdzi sie praczka, z balia, w ktorej zawsze moczy sie w mydlinach cudza bielizna. Pod dwojka miesci sie piekarnia, pod czworka kino, ale nieczynne, w likwidacji, budynek przeznaczony do przebudowy, zapasowy komplet kluczy tymczasem lezy po sasiedzku u fotografa pod trojka, w szufladzie, pod sterta zdjec, ktorych nikt nie odebral. A hotel pod dziesiatka? Tani, lecz w miare przyzwoity, akurat dla przedstawicieli handlowych sredniej kategorii. Ma sie rozumiec, ze gdyby ow szyld mial gdziekolwiek wisiec, to kazdy adres bylby dobry, oprocz szostki i dwunastki, gdzie stoja naprzeciw siebie gimnazjum meskie i urzad okregowy. Coz sie wiec stalo z tym szyldem? Wyglada na to, ze go przez zapomnienie, a moze i z rozmyslem, wcale nie zawieszono.
Jakaz niemila niespodzianka, jaki klopot i konsternacja. Oczywiscie, brak szyldu nie musi zaraz prowadzic do unicestwienia kancelarii. Jej domyslne istnienie trwa od niepamietnych czasow, przynajmniej odkad notariusz ozenil sie z troche niezrownowazona corka swego pryncypala, tym sposobem zostajac wspolnikiem. Pogrzeb tescia byl wspanialy, a kondukt wyruszal przeciez nie skadinad, jak spod kancelarii. Trudno tylko wskazac palcem to miejsce. Rowniez bez szyldu kancelaria istnieje dalej na swoj dyskretny sposob, niezobowiazujaco unoszac sie gdzies w przestrzeni, jako domniemane tlo dla kamizelki ze zlota dewizka, dla palta z futrzanym kolnierzem, ktore w drzwiach powinien usluznie odbierac od szefa najmlodszy z dependentow. O ile w ogole te drzwi zostaly wprawione w futryne; o ile i futryny nie pozalowano. Przed ludzmi w drelichach nie sposob ukryc, ze fakty dokonane prawie natychmiast staja sie bezcielesne, co w ich oczach czyni daremnym trud przygotowan, za to sklania do pokatnych oszczednosci. I dopiero za sprawa tych oszczednosci ich zajecie okazuje sie tak nadzwyczajnie lukratywne. W swej nonszalancji zawczasu pewni, ze kancelaria nie bedzie potrzebna, teraz sa w klopocie. Za pozno, zeby naprawic blad. Zachodzi obawa, ze zamiast tego sprobuja raczej zepchnac historyjke z jej toru. Tak aby ominela kancelarie razem z jej kosztownym i pracochlonnym wystrojem. Ze wzgledow jak najbardziej przyziemnych owo biuro pozostanie tym, czym jest – mglistym wyobrazeniem.
Lecz jesli jestem notariuszem, nie moj to klopot. Tak czy inaczej, nie lubie sie spozniac, wiec musze teraz wyjsc z domu. Mam dosc powodow, zeby w pospiechu opuscic kamienice pod siodemka. Uciekam od placzu i krzyku, od zimnych okladow, od awantury z powodu rozwiazanych sznurowek dziewczynki. Byle dalej od rozpaczy i furii zony, a zwlaszcza od niemej skargi sluzacej. Przyjemnosc wypicia w spokoju porannej kawy stala sie w tych okolicznosciach nieosiagalna, co notariusz pojal ostatecznie, gdy przed wyjsciem zajrzal jeszcze raz do kuchni – sluzaca, dopiero co spoliczkowana przez jego zone za niewybaczalne niedbalstwo, sprawiala kure na rosol, jeszcze szlochajac. Jesli jestem notariuszem, gniewa mnie niewiarygodna wprost bezczelnosc ukryta w pokornym spojrzeniu przez lzy. Czego wlasciwie chcesz ode mnie, przygniecionego lawina spraw o tyle wazniejszych od twojej smiesznej krzywdy? Wiedzial, gdzie sie nalezy udac, zeby nawet w tak klopotliwym polozeniu nie rozpoczynac dnia pracy bez filizanki kawy, znal droge do kawiarni pod jedynka. Choc przeciez – nawet jesli dla niego nie jest to jeszcze jasne – rozpoczac dnia pracy wcale nie moze. Postacie na ogol przeczuwaja, ze ich przyszlosc jest z natury rzeczy niepewna. Kazde napomknienie o wybieraniu sie dokadkolwiek otacza z natury rzeczy mgielka nieokreslonosci, ktora sama w sobie nie jest przeszkoda. Zbiera sie ona przeciez i tam, gdzie mowa o sprawach minionych. Jesli wiec ktokolwiek z ufnoscia postanawia wstapic gdzies na chwile albo jesli planuje, dokad to pojdzie pozniej, musi sie liczyc z niespodziankami. Poki ta chwila jeszcze nie nadeszla, mozna ja sobie wyobrazac, jak sie chce. Wzrok nie siegnie zawczasu do dekoracji, ktore sa przygotowywane. Nie widac, co po cichu pominieto. Lecz jesliby nawet pominieto to, co najwazniejsze, nie kryje sie za tym zadna decyzja ani zadna idea. Zawsze tylko pokretne sprawy falszowanych faktur, zawlaszczanych ukradkiem dobr.
Wykonawcy robot wola przyznawac sie do zwyklej nieuwagi, co najwyzej do zaniedbywania obowiazkow, niz do rozmyslnego naduzycia. Lecz jesli gnusnosc bylaby jedyna przyczyna ich wpadki z kancelaria, to gdziez, u licha, wstawili kase ogniotrwala, w ktorej lezaly depozyty? Akty wlasnosci paru okolicznych kamienic, weksle roznych rodzajow, a nawet szkatulki z bizuteria? Przede wszystkim zas obligacje panstwowe, ktorych mniejszy lub wiekszy