cierpial, a ja moge sie calkowicie mylic i pan gryzie sie niepotrzebnie.
— W porzadku — burknal Viken. — Byc moze pan sie nie myli.
— Sam juz nie wiem. — Cornelius przemieszczal sie w strone drzwi. — Jutro zamierzam znalezc niektore odpowiedzi. Dobranoc.
Wstrzasajacy powierzchnia Piatego grzmot rakiet, bach, bach, bach, startujacych ze swoich wyrzutni, dawno przeminal. Obecnie flotylla szybowala wsrod zywiolow jowiszowego nieba na metalowych skrzydlach, odksztalconych dodatkowymi silnikami strumieniowymi.
Gdy Cornelius otwieral drzwi sterowni, tamten spogladal na konsolete z czujnikami. W innym miejscu ktos przekazywal jednostajnym glosem wiadomosc do wszystkich stacji. Jeden statek rozbity, dwa statki rozbite, lecz Anglesey nie pozwalal zadnym dzwiekom wedrzec sie do jego swiadomosci w czasie, gdy nosil helm. Uprzejmy technik zamocowal nad esprojektorem Corneliusa tablice z pietnastoma czerwonymi i niebieskimi sygnalizatorami swietlnymi, by rowniez i on byl informowany na biezaco. Dla pozorow, oczywiscie, umieszczono je tam wylacznie ze wzgledu na Angleseya, chociaz espmen zareczal, ze nawet na nie nie spojrzy.
Cztery sposrod czerwonych lampek byly ciemne, a zatem i cztery niebieskie nie zaswieca sie, by zawiadomic o pomyslnym ladowaniu. Traba powietrza, piorun, ruchomy okruch lodowy, stado plaszczkowatych ptakow o cialach twardych i sztywnych jak zelazo — mnostwo rzeczy moglo zgniesc cztery statki i rozrzucic ich szczatki wsrod trujacych lasow.
Cztery statki, cholera! Pomysl o czterech zywych istotach ze wspanialoscia mozgu dorownywujacego twojemu, najpierw skazanych na lata mroku w nieswiadomosci, a potem — nigdy nie oprzytomnialych, z wyjatkiem jednej niedorzecznej chwili — roztrzaskiwanych na krwawe drzazgi o gore lodowa. Bezsens tej brutalnosci jak zimny kamien przygniatal serce Corneliusa. Musialo sie tak stac, niewatpliwie, jesli na Jowiszu mialo pojawic sie kiedykolwiek rozumne zycie; ale z drugiej strony niechby sie to juz stalo predko i przy jak najmniejszych stratach, tak aby nastepne pokolenie moglo byc zrodzone dzieki milosci, a nie przez maszyny!
Zamknal za soba drzwi i przez chwile stal wstrzymujac oddech. Ed Anglesey to byl tylko fotel na kolkach i miedziana krzywizna helmu na tle sciany po przeciwnej stronie laboratorium. Zadnego ruchu, najmniejszego zainteresowania tym, co sie dzieje dookola. To dobrze. Byloby niezrecznie, moze wrecz katastrofalnie, gdyby Anglesey dowiedzial sie o tej potajemnej obserwacji. Ale nie mial w ogole takiego zamiaru. Odgrodzil sie od wszelkich widokow i odglosow z zewnatrz murem swojej koncentracji.
Niemniej jednak psionik ostroznie przenosil swa masywna postac na drugi koniec pokoju ku nowemu esprojektorowi. Nie lubil pelnic roli szpicla, nie podjalby sie jej wcale, gdyby widzial jakies inne wyjscie. Nie odczuwal jednak z tego powodu specjalnych wyrzutow sumienia. Jesli prawda bylo to, co podejrzewal, to Anglesey zupelnie nieswiadomie wiklal sie w cos nieludzkiego; podgladanie go w tej sytuacji moglo sie rownac ratowaniu mu zycia.
Cornelius delikatnie uaktywnil instrumenty pomiarowe i rozpoczal nagrzewanie swoich lamp. Z oscyloskopu wbudowanego w maszyne Angleseya pobieral jego dokladny rytm alfa, sluzacy psionikowi jako podstawowy zegar biologiczny. Najpierw sie z tym zestrajasz, potem odkrywasz na wyczucie skladniki subtelniejsze, a kiedy wasza aparatura jest juz calkowicie zgodna w fazie, mozesz niezauwazenie zaglebic sie i…
Stwierdzic, co bylo nie tak. Przestudiowac udreczona podswiadomosc Angleseya i przekonac sie, co takiego jest w Jowiszu, ze zarowno pociaga go, jak i przeraza.
Piec statkow rozbitych.
Przeciez to juz najwyzszy czas, zeby wreszcie ladowaty. Moze tylko piec przepadnie na zawsze. Moze dziesiec pozostalych sie przebije. Dziesiecioro przyjaciol dla — dla Joego?
Cornelius westchnal. Popatrzyl na siedzacego inwalide, gluchego i slepego na ludzki swiat, ktory go wpedzil w kalectwo, i ogarnelo go uczucie litosci oraz gniewu. Ani pierwsze, ani drugie nie bylo sprawiedliwe.
Nawet w stosunku do Joego. Joe wcale nie byt jakims diablem pozerajacym ludzkie dusze. Nie zdawal sobie przeciez dotychczas sprawy, ze jest odrebna istota zwana Joem, ze Anglesey staje sie marnym dodatkiem. Joe nie prosil sie na swiat, a odebranie mu jego ludzkiego odpowiednika bardzo prawdopodobnie oznaczaloby zniszczenie go.
Jakos tak sie dzieje, ze kiedy ludzie przekrocza granice przyzwoitosci, czeka ich kara.
Cornelius w mysli sklal siebie. Jest zadanie do wykonania. Usiadl i zalozyl na glowe helm. Fala nosna dawala niewielka pulsacje, nieslyszalna, drganie neuronow w glebi jego umyslu. Tego sie nie da opowiedziec.
Siegnawszy reka do gory dostroil sie do alfy Angleseya. Jego wlasna miala nieco nizsza czestotliwosc, wiec bylo to niezbedne, by przeniesc sygnaly przez proces heterodynowania. Wciaz brak odbioru. No trudno, trzeba naturalnie odnalezc dokladny ksztalt fali, barwa tonu byla rownie zasadnicza sprawa dla mysli, jak dla muzyki. Nie spieszac sie pokrecal galkami z najwyzsza ostroznoscia.
Cos mignelo w jego swiadomosci, wizja chmur klebiacych sie na fioletowym niebie, wiatru, ktory cwalowal przez bezkresny ogrom — stracil ja. Palce mu drzaly, gdy sie na nowo dostrajal.
Wiazka psi miedzy Joem a Angleseyem pogrubiala. To wlaczylo Corneliusa do obwodu. Patrzyl oczami Joego, stal na wzniesieniu i wpatrywal sie w niebo nad lodowymi gorami, wytezajac wzrok w poszukiwaniu sladu pierwszej rakiety, a rownoczesnie nadal byl Janem Corneliusem, jak przez mgle widzacym wskazniki, myszkujacym za emocjami, symbolami, jakims kluczem do uwiezionego w duszy Angleseya przerazenia.
Przerazenie wezbralo i uderzylo go w twarz.
Detekcja psioniczna nie polega na biernym podsluchiwaniu. Podobnie jak odbiornik radiowy, ktory z koniecznosci staje sie rowniez slabym nadajnikiem, tak i system nerwowy w rezonansie ze zrodlem energii widma psi zaczyna emanowac. W normalnych warunkach zjawisko to nie ma oczywiscie znaczenia; lecz kiedy przepuszczasz impulsy w obie strony przez uklad heterodynujacych i wzmacniajacych urzadzen z glebokim ujemnym sprzezeniem zwrotnym…
Na wczesnym etapie rozwoju psychoterapia psioniczna nie zostala dopuszczona do praktyki leczniczej, gdyz wzmocnione mysli jednego czlowieka po przeniknieciu do mozgu drugiego laczyly sie z jego procesami nerwowymi zgodnie ze zwyklym prawem pola wektorowego. W rezultacie dwoje ludzi odczuwalo nowe czestotliwosci w formie koszmarnego trzepotania mysli; doswiadczony w samokontroli psychoanalityk mogl to ignorowac, jego pacjent — nie, i reagowal gwaltownie.
Ostatecznie jednak zmierzono podstawowe dlugosci ludzkich fal i terapia psioniczna zawitala do gabinetow lekarskich. Nowoczesne esprojektory analizuja wchodzacy sygnal i przeksztalcaja jego indywidualne cechy na zgodne z „wzorcem” odbiorcy. Rzeczywiscie odmienne impulsy mozgu „nadawcy”, ktorych w zaden sposob nie mozna przyporzadkowac wzorowi neuronow odbiorczych — tak jak sygnalow o przebiegu wykladniczym praktycznie nie da sie wiernie nalozyc na sinusoide — zostaja odfiltrowane.
Skompensowana w taki sposob cudza mysl moze byc zrozumiana rownie latwo jak wlasna. Jesli pacjenta umiescic w obwodzie wiazki psi, doswiadczony terapeuta moze sie podlaczyc bez jego wiedzy. Bylby w stanie albo sondowac mysli drugiego czlowieka, albo zaszczepic mu swoje wlasne.
Plan Corneliusa, oczywisty dla kazdego psionika, polegal na tym: przejmie sygnaly nieswiadomej tego pary Anglesey/Joe. Jesli jego hipoteza jest sluszna i osobowosc espmena przepoczwarzala sie w osobowosc jakiegos monstrum, jego myslenie okaze sie zbyt obce, by moglo przejsc przez filtry. Odbierze jakies strzepy albo w ogole nic. Jesli hipoteza byla falszywa, i Anglesey byl wciaz Angleseyem, odbierze jedynie zwykly ludzki strumien swiadomosci i bedzie mogl sondowac dalej w poszukiwaniu innych powodujacych trudnosci czynnikow.
Jego mozg zagrzmial!
Co sie ze mna dzieje?
Przez chwile interferencja, ktora zwrocila jego mysli na piloksztaltny zgrzyt, zalewala go falami leku. Gwaltownie lapal oddech, tam na wietrze jowiszowym, i jego straszne psy poczuly w nim obcosc i zaskomlaly.
Pozniej rozpoznanie, przypomnienie i wybuch gniewu tak wielkiego, ze nie pozostawial miejsca na lek. Joe napelnil swoje pluca i krzyknal to na glos az zbocze rozbrzmialo echem: