powiedzialem, ze nie pojde do wojska.
Spotkalismy sie dzien po jego urodzinach i poszlismy razem na punkt rekrutacyjny.
Na schodach Gmachu Federalnego wpadlismy na Carmencite Ibanez, kolezanke z naszej klasy, calkiem sympatyczne stworzenie. Carmen nie byla moja dziewczyna, nie byla niczyja dziewczyna. Nigdy nie umawiala sie dwa razy z rzedu z tym samym chlopakiem i traktowala nas wszystkich jednakowo uroczo, ale raczej bezosobowo.
Zobaczyla nas i zaczekala.
— Czesc, chlopcy!
— Jak sie masz, Oczi Czornyje — odpowiedzialem. — Co cie tu sprowadza?
— Nie domyslasz sie? Dzis sa moje urodziny.
— Tak? Wszystkiego najlepszego.
— Wstepuje do wojska.
— Och… — Carl byl chyba tak samo zdziwiony jak ja. Ale Carmencita wlasnie taka byla. Nigdy nie plotkowala i nie ujawniala swoich uczuc.
— Nie bujasz?
— Dlaczego mialabym bujac? Mam zamiar zostac pilotem statku kosmicznego, w kazdym razie chce sie o to starac.
— Chyba nic nie stoi na przeszkodzie — rzucil szybko Carl.
Mial racje. Rzeczywiscie mial racje. Carmen byla mala, zreczna, miala wspaniale zdrowie, doskonaly refleks i uzdolnienia matematyczne. Ja ledwo wyciagalem C w algebrze i B w rachunkowosci, a ona, poza tym co bylo w szkole, skonczyla kurs matematyki wyzszej.
— My… ach, ja — powiedzial Carl — tez przyszedlem, zeby sie zapisac.
— I ja — dorzucilem. — My obaj. — Nieprawda, nie podjalem jeszcze zadnej decyzji, to tylko moje usta prowadzily zycie na wlasna reke.
— Och, cudownie!
— Ja rowniez bede usilowal zostac pilotem miedzyplanetarnym — dodalem zdecydowanie.
Wcale sie nie rozesmiala, tylko powiedziala bardzo powaznie:
— Och, to wspaniale! Moze spotkamy sie na szkoleniu. Mam nadzieje. Ty tez zamierzasz zostac pilotem, Carl?
— Ja? — spytal Carl. — Nie nadaje sie na szofera ciezarowki. Promieniowanie gwiezdne, jesli mnie przyjma. Elektronika.
— Szofer ciezarowki, tez cos! — Oburzyla sie dziewczyna. — Mam nadzieje, ze wyladujesz gdzies na Plutonie i zamarzniesz na smierc. Nie, nie! Zycze ci powodzenia! Chodzmy juz, dobrze?
Punkt rekrutacyjny znajdowal sie na galeryjce w rotundzie. Siedzial tam, przy biurku, sierzant floty powietrznej, w galowym mundurze, udekorowany jak choinka, a cala piers pokrywaly beretki roznych orderow. Prawa reke mial obcieta tak wysoko, ze bluza skrojona byla bez rekawa… A gdy sie podeszlo blizej, widac bylo, ze nie ma obu nog.
— Dzien dobry — powiedzial Carl — chcialem sie zglosic.
— Ja rowniez — dodalem.
Zignorowal nas. Uklonil sie jakos na siedzaco i usmiechnal sie do Carmencity.
— Dzien dobry, mloda damo. Czym moge pani sluzyc?
— Chcialabym takze wstapic do wojska.
Usmiechnal sie znowu.
— Wspaniala dziewczyna! Prosze pofatygowac sie do pokoju 201 i spytac o pania major Rojas, ona sie pania zajmie.
Obejrzal ja od gory do dolu.
— Pilot?
— Jesli to bedzie mozliwe.
— Wyglada na to, ze bedzie. Prosze zglosic sie do pani Rojas. — Zwrocil sie teraz do nas, ale bez cienia tej uprzejmosci, jaka mial wobec malej Carmen. — No wiec? — zapytal. — Do czego? Bataliony pracy?
— Och, nie! — zawolalem. — Mam zamiar zostac pilotem.
Spojrzal na mnie, a potem obrocil wzrok.
— A pan?
— Interesuje mnie praca badawczo-rozwojowa — oznajmil Carl — szczegolnie elektronika. Sadze, ze sa szanse w tym Korpusie.
— Sa, jesli bedziesz sie nadawal — powiedzial sierzant kwasno. — A nie ma, jesli nie masz odpowiedniego przygotowania i zdolnosci. Sluchajcie chlopcy, czy wiecie, dlaczego mnie tu posadzili?
Nie zrozumialem, o co mu chodzi. Carl zapytal:
— Dlaczego?
— Poniewaz rzad ma gdzies, czy wstapicie do wojska, czy nie. Stalo sie teraz modne wsrod mlodych ludzi, zeby odsluzyc wojsko, zdobyc przywilej glosowania i nosic w klapie wstazeczke, ktora swiadczy, ze jestes weteranem… Ale jesli naprawde chcecie sluzyc i nie zdolam wam tego wyperswadowac, musimy was przyjac, bo gwarantuje to wam konstytucja. Faktem jest jednak, ze nie wszyscy woluntariusze moga byc prawdziwymi wojskowymi. Nie potrzebujemy tylu, a poza tym wiekszosc ochotnikow to nie material na zolnierzy. Macie pojecie, co trzeba miec, zeby byc zolnierzem?
— Nie — przyznalem.
— Wiekszosc ludzi sadzi, ze wystarczy miec dwie rece, dwie nogi i pusty leb. Moze i tak, jesli chodzi o mieso armatnie. Prawdopodobnie tylko tego wymagal Juliusz Cezar. Dzisiejszy szeregowiec jednak jest tak wysoko wykwalifikowany, ze w kazdym innym zawodzie mialby tytul magistra. Nie mozemy pozwolic sobie na trzymanie glupcow. Dla tych wiec, ktorzy upieraja sie, by odsluzyc wojsko, musimy wymyslac caly szereg brudnych, nieprzyjemnych i niebezpiecznych robot, ktore kaza im zwinac ogon pod siebie i zmiatac do domu przed ukonczeniem sluzby. Albo przynajmniej sprawia, ze beda pamietali przez cale zycie, ile ich kosztowalo zdobycie praw obywatelskich. Wezmy te mloda dame, ktora tu byla. Chce byc pilotem — mysle, ze jej sie uda. Potrzebujemy dobrych pilotow i wciaz mamy ich za malo. Moze jej sie uda. Ale jesli nie, skonczy gdzies na Antarktyce, z oczami zaczerwienionymi od sztucznego oswietlenia i z odciskami na rekach od ciezkiej, brudnej roboty.
Chcialem mu powiedziec, ze Carmencita moze w najgorszym razie programowac komputery, byla tak doskonala w matematyce. Ale on mowil dalej.
— Posadzili mnie tutaj, zeby was odstraszac, chlopcy. Spojrzcie. — Okrecil sie na krzesle, zebysmy dobrze go obejrzeli.
— Przypuscmy nawet, ze nie skonczycie na kopaniu tuneli na Lwie albo nie zostaniecie krolikami doswiadczalnymi do badania takiej czy innej zarazy… Przypuscmy, ze zrobimy z was wojakow. Spojrzcie na mnie, zobaczcie, co was czeka. A jeszcze pewniejszy jest telegram z wyrazami glebokiego wspolczucia do rodzicow, poniewaz w dzisiejszych czasach, na cwiczeniach czy na wojnie, nie ma wielu rannych. Ja jestem rzadkim przypadkiem, mialem szczescie… Chociaz chyba trudno to nazwac szczesciem. — Przerwal, a potem dodal: — Moze wiec jednak wrocicie do domu, chlopcy, wybierzecie sobie jakas uczelnie, zostaniecie chemikami, agentami ubezpieczeniowymi lub czymkolwiek? Sluzba wojskowa to nie dziecinna zabawa. Jest ciezka i niebezpieczna nawet w czasie pokoju… Zadnych wakacji. Zadnych romansow. No wiec?
Carl powiedzial:
— Przyszedlem tu, zeby wstapic do wojska.
— Ja rowniez.
— Zdajecie sobie sprawe, ze nie wolno wam wybierac rodzaju broni?
— Sadzilem, ze mozemy wyrazic swoje zyczenia — odparl Carl.
— A oczywiscie. I to jest ostatnie zyczenie, jakie mozecie wyrazic przed koncem okresu sluzby. Oficer rozdzielajacy przydzialy zwroci uwage na wasze zyczenia i jesli akurat bedzie zapotrzebowanie, to podda was badaniom testowym, czy macie wrodzone zdolnosci i przygotowanie. Jeden na dwudziestu odpowiada warunkom i dostaje to, czego chce… W dziewietnastu pozostalych przypadkach okazuje sie, ze nadajecie sie akurat do tego, by wypelnic ubytki w garnizonie na Tytanie. — Dodal w zamysleniu: — Swoja droga dziwne, jak czesto te garnizony nie moga podolac swoim zadaniom. Potrzebna widocznie prawdziwa proba bojowa. Laboratoria po