– No, koledzy – powiedzial – decydujcie sami. Kto chce pracuje, kto chce strajkuje. Ja zostane przy maszynach chocbym mial, do jasnej cholery, sam sterczec w tej budzie!
W domu Malenka podala ruskie pierogi ze smietana; jadl w milczeniu, czasem zerkajac na ekran – Piotrus ogladal Robin Hooda. Oparta o kredens przygladala sie mezowi. Sadzac po minie, mial klopoty w pracy lecz podjecie tego tematu mijalo sie z celem, wyznawal bowiem zasade, ze wlasnych trosk nie wolno skladac na cudze barki. Zwlaszcza, jesli sa to barki najblizszej osoby. Zwierzenia nie lezaly w naturze Hieronima, co uwazala za dotkliwa wade, natomiast imponowal jej uporem. Nauka nie przychodzila mu latwo, a mimo to – pracujac jako slusarz a potem brygadzista – ukonczyl zawodowke, na wieczorowych kursach zrobil technikum, co pozwolilo mu w Pewnusi dochrapac sie posady mistrza.
Dwadziescia lat! Najlepszy okres zycia minal im na powszedniej krzataninie, dom i praca, praca i dom, zaczynali wspolne bytowanie w biedzie dotkliwej, bez mieszkania i przyzwoitego odzienia. Gdy urodzil sie Piotrus, ze skromnych poborow starczalo na mieso tylko raz w tygodniu, ratowali zoladki smalcem i kaszanka, czasem od swieta pojawil sie na stole salceson i pieczony kurczak. Dopiero w ostatniej dekadzie, „za Gierka' -jak potocznie mawiano, zaczelo sie rodzinie powodzic lepiej. Dostali mieszkanie spoldzielcze, umeblowali je przyzwoicie, starczalo nawet na zagraniczne wczasy.
Piotrus pobiegl do kolegi, Sliwa wyciagnal nogi i zapalil fajke. Przygladal sie, jak zona krzata sie po mieszkaniu. Wydawalo sie, ze bieg czasu nie ma na Terese wplywu, wciaz byla tak zgrabna jak wowczas, kiedy ja poznal, natretne zmarszczki maskowala dyskretnym makijazem, wlosy, przystrzyzone na chlopczyce, farbowala, by ukryc postepujaca siwizne. Miala ujmujacy usmiech, ktory odslanial drobne zdrowe zeby. Pogodne usposobienie wszakze zaklocaly czasem napady depresji. Recytowala wowczas jednym tchem.
– Coz ja mam z zycia? Ty przynajmniej zajmujesz sie swoja polityka, obracasz miedzy ludzmi. Zdziczalam zupelnie w domowym kolowrocie. Wlazl w ciebie ponury samotnik, znajomych nie zapraszasz, zebym chociaz mogla troche poplotkowac. Na dancingu ostatni raz bylismy przed dziesiecioma laty, karnawal dla ciebie nie istnieje. Czys ty sie kiedy zastanowil co mysle, co czuje? Porozmawiales tak od serca, zebym mogla z siebie wyrzucic troche goryczy?
Musial przyznac, ze zdarzalo sie to dosc rzadko. Zyli obok siebie. Byl jednak przeswiadczony, ze jest dobrym mezem i ojcem, dbal o dom takze kosztem wlasnych wyrzeczen i domagal sie ich od innych. Skargi Teresy, chociaz zrozumiale, ranily jego poczucie sprawiedliwosci.
– Jestes chodzacym katalogiem meskich wad.
– Jakies szczatki zalet jednak we mnie tkwia, jesli gorliwie ciagnelas mnie do urzedu stanu cywilnego.
– Zostawmy na boku kwestie, kto kogo ciagnal. Spodobalo mi sie, ze nie jestes ani dwulicowy, ani wyrachowany, ani niesprawiedliwy w ocenach ludzi. Wiesz, co przewazylo szale? Dostrzeglam w tobie te iskre szalenstwa, ktora sprawia, ze zycie u boku takiego czlowieka moze obfitowac w niespodzianki.
– I nie zawiodlas sie?
– Musze przyznac, ze niespodzianki sypnely w nadmiarze. Te mile i te przykre. Nie martw sie, Hirus. Klopoty przemina.
Przygarnal ja do serca i nieskladnymi slowy zlozyl zyczenia z okazji dwudziestolecia slubu.
– Pamietales? – zdziwila sie szczerze.
– W przedpokoju znajdziesz tort i szampana. Wypijemy jak wroce. Musze na chwile wyskoczyc do komitetu, wybacz.
Lektorem Komitetu Centralnego, ktory mial trzymac mowe na temat aktualnej sytuacji politycznej w kraju, okazal sie przygarbiony jegomosc o nerwowych ruchach, zakatarzony straszliwie; co pare zdan musial wycierac swoj organ powonienia, ktory wskutek tego posinial jak nadgnila marchewka. Przemawial dlugo i zawile, odmieniajac przez wszystkie przypadki swoja nadzieje, ze porozumiemy sie, jak Polak z Polakiem'. Permanentne strajki uznal za rzecz godna ubolewania. Wspomnial mimochodem o bledach tudziez autokratyzmie ekipy rzadowej. Takie pojecia jak socjalizm, klasa robotnicza, nie istnialy w jego slowniku. Poniewaz zas nie dostrzegal takze opozycji politycznej, swiat przezen zarysowany malo mial wspolnego z rzeczywistoscia. Owszem, wystepowaly w nim pewne konflikty, lecz wylacznie nieantagonistyczne, polegajace na zwyczajnym nieporozumieniu. Ten jajoglowy jeszcze wierzyl w moralno-polityczna jednosc narodu, w ktorym sprzecznosci zostaly chwalebnie zlikwidowane na mocy odgornego dekretu.
Potem zabral glos sekretarz Goralski, z zawodu elektryk, szczuply mezczyzna z brodka przycieta w szpic. Odczytal dluga liste tych, ktorzy oddali legitymacje w ostatnich miesiacach, po czym rozpaczliwie rozlozyl rece:
– Towarzysze, jestem zalamany. Mielismy w Trzydebach dwustu piecdziesieciu czlonkow. Ponad setka odeszla, czesc jest kompletnie bierna albo zastraszona. Co robic?
Sliwie zrobilo sie zal czlowieka i zglosil sie do dyskusji jako pierwszy,
– Nie ma co lamentowac, sekretarzu. Wciagalismy na sile roznych chlystkow do partii, nikt ich o poglady nie pytal, nawet nie sprawdzano, czy statut znaja – to przy pierwszej okazji odplyneli w sina dal. Nasze szczescie. Jesli o dzisiejszy wyklad chodzi, przepraszam za szczerosc, prelegent nie wie, na jakim swiecie zyje. Krach gospodarczy, rozpadaja sie struktury panstwa, w spoleczenstwie wrzenie, rozbicie polityczne nawet slepiec dojrzy, a tutaj towarzysz tryska optymizmem. Rozumiem, ze tak ocenia sytuacje rowniez kierownictwo partii. Tylko siasc i plakac zesmy do wladz wybrali ludzi bez jaj i z wodoglowiem. Przekaz-cie, towarzyszu lektorze, moja opinie do Warszawy. Doslownie!
Dyskusja go nie interesowala, wszelkie argumenty jakie mogly pasc na tej sali, slyszal juz sto razy. Poszedl do domu. Przy szampanie bylo troche wspomnien, potem w kinie nocnym obejrzeli glupawe straszydelko z diablem w roli glownej.
Odrazajaca wlochata powloka, fosforyzujace slepia, zar bucha z mordy, aureola iskier krzesanych chwostem. Gdzie sie pojawi, tam huraganowy wicher demoluje wnetrza, lamie drzewa, wywraca auta. Biada maluczkim, gdy wpadna w sieci, chytrze przez piekielnego wyslannika zastawione, nawet egzorcyzmy nie pomoga. Tylko trzydziestoletnia (?) dziewica moze zlamac moc czartowska szuka jej policja w calej Ameryce, lecz bezskutecznie. Cywilizacja chrzescijanska lada moment runie…
Nie doczekawszy happy endu, Sliwa wylaczyl odbiornik i zauwazyl:
– Pouczajace. Wreszcie telewidzowie beda wiedziec, jak wyglada i dziala monstrum, obecne w kazdym kazaniu ksiedza Maciaga.
Projekcja wprawila go w dobry humor, zapomnial o dzisiejszych wydarzeniach. A gdy syn zasnal, zaczal podspiewywac:
Chodz, chodz Malutka, zrobimy krasnoludka
A jak sie uda, zrobimy krasnoluuuda…
Teresa, biorac mezowskie slowa za dobra monete, zaczela sie szybko rozbierac.
ROZDZIAL TRZECI
Ksiadz Maciag, uporawszy sie z problemami budowlanymi, rozejrzal sie bacznie po parafii i zdjela go zgroza. Ponad polowa doroslych nie zagladala do swiatyni nawet raz w roku. Niewinne duszyczki maluczkich dostaly sie w lapy podejrzanego indywiduum, nomen-omen Ateusza, ktoremu sekundowala niejaka Piotrowska, zyjaca w grzesznym konkubinacie z weterynarzem. Starsza mlodziez przechodzila obok, nie dostrzegajac swego duszpasterza, a w najlepszym razie pozdrawiala swieckim „dzien dobry' zamiast poboznym