oczom zebranych moglo sie ukazac pole bitwy w pelnej grozie.
Zaraz tez ksiadz Pyrko chcial ruszyc z kropidlem, lecz Artysta przytrzymal go za sutanne. Rozpromieniony jak dziewica; po akcie inicjacji, bo honorarium juz otrzymal godziwe i bez podatku, szepnal kaplanowi do ucha:
– Diabelka oszczedz, proboszczuniu. Nie cierpi wody Swieconej. Gotow z przerazenia czmychnac do piekiel i pozostanie biala plama na ojczystych dziejach…
Zachnal sie ksiadz Pyrko na taka poufalosc, swiadom wszakze przykrego doswiadczenia z sikawka, dzialal ostroznie: Swiecil raczej marginesy. Chor koscielny odspiewal Gaude Mater Poloniae, po czym zebrani przeszli do auli, udekorowanej herbem papieskim i orlem koronowanym, by wysluchac okolicznosciowych przemowien.
– Ojczyzna nasza wrocila na Kosciola lono – zaczal jego ekscelencja ksiadz biskup – i sciele sie jako ugor nie plewiony u stop Matki Bozej. Przed nami dzielo zaiste tytaniczne! Musimy wspolnymi silami, duchowienstwa i pedagogow, wykarczowac chwasty ateizmu marksistowskiego, owej doktryny szatanskiej, narzuconej katolickiemu narodowi. Szkola w Trzydebach, obierajac dzis za patrona sluge Panskiego, Skorupke, otrzymuje godny wzor do nasladowania, wzor obywatela i duchowego przewodnika. Zasluga to tutejszego pasterza, ksiedza Pyrko, ktorego niniejszym podnosimy do godnosci kanonika, oraz bogobojnej pani dyrektor Czos-Palubickiej, ktorej w imieniu wojewody mam zaszczyt przekazac okolicznosciowa premie.
Wreczyl koperte Lysej Pale, ta zas z wlasciwym respektem ucalowala dlon hierarchy i wrocila na miejsce rozradowana. Chor zaintonowal Te Deum laudamus, a nastepnie na mownice wstapil kanonik Pyrko.
– Jakze nie wspomniec okrutnego czasu, gdy tutejsza spolecznosc pod wodza nieodzalowanej pamieci ksiedza Maciaga rzucila wyzwanie bezboznej wladzy, zawieszajac krzyze w klasach? Dzis walka naowczas zapoczatkowana swieci triumf! Ojczyzna nasza wyzwolona wzlatuje ku tronowi Najwyzszego, a kaplani moga pelnym glosem wiescic dobra nowine…
W tym duchu rozwodzil sie pol godziny, obdarzajac ojczyzne roznymi a zawsze wznioslymi przymiotnikami. Zakonczyl litania nazwisk zasluzonych bojownikow o wiare i wolnosc, z Maciarukiern, Kajdyrem, Bukowskim i babcia Pikulak na czele. Burmistrz poczul sie zobligowany do odczytania z kartki manifestu.
– Niech mi bedzie wolno zlozyc na rece czcigodnego ksiedza biskupa uroczyste slubowanie. My, demokratyczna wladza demokratycznej ojczyzny, demokratycznie powolana i rzadzaca w interesie demokracji, swiadomi naszych rzymsko-katolickich patriotycznych korzeni, przyrzekamy walczyc do ostatniego tchu z przezytkami komunizmu i jego podstepnymi oredownikami. Oddajac ojczyzne w niewole Najswietszej Pannie Marii, a rzad dusz powierzajac episkopatowi, wypelniac bedziemy niezlomnie nauki Kosciola ku wiekszej chwale Pana naszego i umocnieniu ojczyzny…
Dalej byla mowa o zagrozeniach, wrogach i walce z silami zla, zaostrzajacej sie w miare postepu demokracji. Piotr Sliwa z trudem utrzymywal powage slyszac, jak Maciaruk cytuje na przemian mysli Jana Pawla II i Josipa Wisarionowiczaj chwali kapitalizm lecz pomstuje na bezrobocie, gromi socjalizm ale chce chronic ubozejace spoleczenstwo. Metlik pojeciowy legl u podstaw pogladow rodzacej sie elity. Nowomowe partyjna zastapila wprawdzie koscielna, lecz konstrukcja wywodow pozostala bez zmian.
Zaczal w myslach odtwarzac kalke burmistrza. „My, ludowa wladza socjalistycznej ojczyzny, powolana przez lud i rzadzaca w interesie ludu, swiadomi naszych proletariackich patriotycznych korzeni, przyrzekamy walczyc do ostatniego tchu z przezytkami kapitalizmu i jego podstepnymi oredownikami. Oddajac ojczyzne pod opieke wielkiego Zwiazku Radzieckiego, a rzad powierzajac Komitetowi Centralnemu, wypelniac bedziemy niezlomnie nauki marksizmu-leninizmu ku wiekszej chwale wodza miedzynarodowego proletariatu, Jozefa Stalina'. I tak dalej.
Pani dyrektor zapowiedziala czesc artystyczna imprezy. Po odtanczeniu krakowiaka i wykonaniu wiazanki piesni ludowych przez szkolne zespoly, wystapila Krysia Rak. Biala bluzeczka, czarna spodniczka, na warkoczykach czerwone kokardy. Dygnela wdziecznie: Jan Kasprowicz, utwor z „Ksiegi ubogich'.
Rzadko na moich wargach – niech dzis to warga ma wyzna
Jawi sie krwia przepojony, najdrozszy wyraz: Ojczyzna.
Widzialem, jak sie na rynkach gromadza kupczykowie
Licytujacy sie wzajem, kto Ja najglosniej wypowie.
Widzialem, jak miedzy ludzmi ten sie urzadza najtaniej
Jak poklask zdobywa i rente, kto krzyczy, iz zyje dla Niej
Widzialem, jak do Jej kolan – wstret dotad serce me czuje -
Z poklonem sie cisna i rada najpospolitsi szuje.
Krysia dyskretnie gestykulowala, akcentujac wazniejsze frazy. Przy ostatnim zwrocie jednakze machnela dlonia szeroko, jakby chciala slowami poety napietnowac kazdego z prominentow, siedzacych w pierwszym rzedzie.
Widzialem rozliczne tlumy z pusta, leniwa dusza,
Jak dzwiekiem orkiestry swiatecznej resztki sumienia glusza
Sztandary i proporczyki, przemowy i procesyje,
Oto jest tresc Majestatu, ktory w niewielu zyje.
Wiec sie nie dziwcie – ktos choc milczkiem slusznosc mi przyzna
Ze na mych wargach tak rzadko jawi sie wyraz: Ojczyzna.
Dygnela i wsrod oklaskow zeszla ze sceny. W pierwszymi rzedzie, demonstracyjnie, bil brawo tylko Artysta. Powstawszy walil w dlonie az huczalo i pokrzykiwal:
– Brawo, panienko, brawissimo! Wspolnym odspiewaniem My chcemy Boga i hymnu narodowego zakonczyla sie czesc artystyczna podnioslej uroczystosci. Oficjalni goscie wraz z pedagogami udali sie do pokoju nauczycielskiego na skromny poczestunek: ciasto domowego wypieku, lampka wina, pepsi. Biskup wymowil sie pilnymi obowiazkami, a na odchodnym raczyl zauwazyc:
– Impreza zaiste wzruszajaca. I podniosla. Szkoda tylko, ze atmosfere zepsula owa rymowanka, splodzona piorem bezboznika. Ubolewam…
– Kasprowicz w wieku dojrzalym nawrocil sie – sprostowal Piotr, gdy za dostojnikiem zamknely sie drzwi.
– Ale pan nam pasztet upichcil – rozindyczyla sie dyrektorka – jego eminencja poczul sie dotkniety! Kim w ogole jest ten, pozal sie Boze, poeta? Nalezy do naszych wolnosciowych pisarzy czy do postkomunistycznego zwiazku literatow?
– Nie musial dokonywac wyboru, zmarl w roku 1926. Wielkopolanin, zaliczany do wybitnych poetow okresu miedzywojennego. Byl miedzy innymi profesorem i rektorem Uniwersytetu Lwowskiego.
– Zwymyslal patriotow. Symbole narodowe zadra w oku mu utkwily. Nasze sztandary i procesje…
– Pan Sliwa nader uproscil zyciorys swego ulubionego autora – rzekl sarkastycznie proboszcz. – Byl Kasprowicz socjalista i niedowiarkiem, to fakt. Gdy w roku 1914 wladze austriackie uwiezily Lenina w Nowym Targu, interweniowal na rzecz jego zwolnienia. Niestety skutecznie, przyczyniajac sie w ten sposob do rozpetania ruchawki bolszewickiej.
– Na pewno Zyd – zawyrokowal Bukowski – Icek Kasp-rower. Przechrzcil sie i spolszczyl nazwisko.
– Niemiec – orzekl Kajdyr – przypuszczam, ze pisal sie Johann von Kasprowitsch.
– Ani to, ani tamto – rozstrzygnal Maciaruk. – Rusek. Wania Kasprow. Tylko Ruska moglo draznic umilowanie ojczyzny, tak charakterystyczne dla Polakow. Zaangazowac sie w obronie wroga ludzkosci, Lenina, czy moze byc wymowniejszy dowod degrengolady moralnej?
Mijala wlasnie 65 rocznica smierci Jana Kasprowicza a nieszczesnik w Trzydebach zostal jednoznacznie sklasyfikowany jako element narodowo obcy, ideologicznie wsteczny, moralnie odrazajacy. Sztuki tej dokonano bez znajomosci tworczosci skryby, ktora przeciez miesci sie w kilku pekatych tomiskach. Polonista Piotr otrzymal sluzbowa nagane z wpisaniem do akt „za lekkomyslny dobor literatury, nie