raz pierwszy zdarzylo sie cos takiego. Niech pan nie zapomina o renesansie i rewolucji przemyslowej.

— Nie powiedzialem, ze byl to jedyny raz, kiedy stalo sie cos takiego — odparl na to Flanders. — Fakt, ze podobne rzeczy dzialy sie juz wczesniej, dowodzi jedynie, ze nie jest to przypadek, ale rodzaj cyklu, jakiejs sily, ktora wplywa na rase ludzka. Coz takiego moglo wyrwac ludzkosc z zastoju i wprawic ja w galop, trwajacy juz od stu lat i nie przejawiajacy oznak oslabienia?

— Wspomnial pan o interwencji — przypomnial Vickers. To zakrawa na jakies niestworzone fantazje. Ma pan na mysli Marsjan?

Flanders potrzasnal glowa.

— To nie Marsjanie. W kazdym razie nie wydaje mi sie, zeby to byli oni. Lepiej operujmy bardziej ogolnymi pojeciami. Reka trzymajaca papierosa wskazal na pelne gwiazd niebo rozposcierajace sie ponad zywoplotem i drzewami.

— Gdzies tam musza istniec wielkie zasoby wiedzy. W wielu miejscach we wszechswiecie sa z pewnoscia myslace istoty posiadajace wiedze, o ktorej nawet nam sie nie snilo. Czesc tej wiedzy moze byc wykorzystana przez czlowieka, chociaz zapewne wieksza jej czesc na nic by sie nam nie przydala.

— Sugeruje pan, ze ktos stamtad…

— Nie — przerwal mu Flanders. — Twierdze jedynie, ze wiedza jest gdzies tam w gorze i czeka na nas.

— Nie zajelismy jeszcze nawet Ksiezyca.

— Byc moze nie musimy czekac na rakiety. Moze nie musimy leciec tam fizycznie. Wystarczy, ze siegniemy naszymi umyslami…

— Telepatycznie?

— Byc moze. Chyba mozna by tak to ujac. Dalekosiezny umysl poszukujacy innego umyslu. Jesli telepatia jest rzeczywiscie mozliwa, to odleglosc nie powinna miec najmniejszego znaczenia. Kilometr czy rok swietlny, co za roznica? Przeciez umysl nie jest zjawiskiem fizycznym i nie jest zwiazany, a w kazdym razie nie powinien byc, zadnymi prawami, ktore twierdza, iz zaden obiekt nie moze przekroczyc predkosci swiatla.

Vickers zasmial sie niepewnie, poczul sie tak, jakby za jego plecami skradaly sie obdarzone wieloma mackami istoty.

— Pan chyba zartuje.

— Moze i tak — przyznal Flanders. — Moze jestem tylko starym ekscentrykiem, ktory znalazl sobie wiernego sluchacza, co nie smieje sie z jego wymyslow.

— Ale wracajac do wiedzy, o ktorej pan mowil. Nie ma dowodow, ze taka wiedza moglaby kiedykolwiek zostac wykorzystana. Przeciez nalezalaby do obcych, oparta by byla na obcej logice i dotyczyla obcych nam problemow. Poza tym bazowalaby na obcych koncepcjach, ktorych nie bylibysmy w stanie pojac.

— Rzeczywiscie, pewnie znaczna jej czesc nie nadawalaby sie do uzytku — zgodzil sie Flanders. — Trzeba by ja dokladnie zbadac i przesiac, oddzielajac ziarna od plew. Prawdopodobnie jednak pomiedzy wieloma kamieniami znalazloby sie sporo diamentow. Moglibysmy na przyklad dowiedziec sie, ze mozna uniknac tarcia. Wtedy potrafilibysmy budowac wiecznie dzialajace urzadzenia i mielibysmy…

— Zaraz, zaraz — zdenerwowal sie Vickers — do czego pan zmierza? Jak to „wiecznie dzialajace urzadzenia”? Przeciez mysmy to juz odkryli. Rozmawialem dzis rano z Ebem i powiedzial mi…

— O samochodzie. O tym wlasnie mowie, panie Vickers.

11

Jeszcze dlugo po odejsciu Flandersa Vickers siedzial w ogrodzie, palil papierosy i gapil sie na kawalek nieba, ktory widzial miedzy szczytem zywoplotu i dachem altany ogrodowej… spogladal na niebo i jego krysztalowe gwiazdy, myslac o tym, ze nikt nie potrafi uzmyslowic sobie, jakie odleglosci w czasie i przestrzeni dziela jedna gwiazde od drugiej.

Flanders. Starszy mezczyzna w wytartym plaszczu i z wypolerowana laska w reku. Jego dziwaczny sposob mowienia przywolywal na mysl inne czasy i inna kulture. Co tez ten czlowiek mogl wiedziec o wiedzy drzemiacej w gwiazdach?

Kazdy mogl to wymyslic. Bo co tez on takiego powiedzial? Wyluszczyl Vickersowi swoje przemyslenia zebrane w wolnych chwilach. To jest to, zdecydowal Vickers. Starszy, niepracujacy ekscentryk, ktory nie ma nic innego do roboty, jak tylko zastanawiac sie nad roznymi rzeczami, co pozwala mu odejsc od starych i zakurzonych wspomnien i przeniesc sie myslami do innego swiata.

Wstal i poszedl do pokoju goscinnego. Wzial krzeslo sprzed swojego biurka i usiadl wpatrujac sie w maszyne do pisania, ktora oskarzala go niemo o marnotrawienie czasu, zmarnowanie calego dnia, wskazywala oskarzycielskim gestem na lezacy w poblizu rekopis, ktory bylby teraz nieco grubszy, gdyby tego dnia Vickers nie wyszedl z domu.

Wzial do reki pare stron rekopisu i staral sie je przeczytac, ale jakos zupelnie stracil zainteresowanie swoja powiescia. Poza tym zlapal sie na przerazajacej mysli, ze stracil watek, zgubil gdzies te iskre, ktora prowadzila go dzien za dniem, pomagajac ulozyc w logiczny ciag slowa, ktore pisal. Slowa, ktore musial napisac, zeby uwolnic sie od chaosu panujacego w glowie, jak gdyby przelanie ich na papier bylo zadaniem lub pokuta, ktora musiala byc odprawiona, aby mogl dalej zyc.

Odmowil napisania ksiazki dla Crawforda, twierdzac ze musi wracac do domu i dodawac kolejne strony do rekopisu lezacego na biurku.

Ale byl jeszcze jeden powod. Przeczucie, jak powiedzial pozniej Ann, ktora go wysmiala. Przeczucie, strach i czajace sie w mroku zagrozenie staly na jego drodze, za wszelka cene starajac sie odwiesc go od podjecia wyzwania.

Oczywiscie, bylo to nielogiczne, bo przeciez tak naprawde nie mial sie czego obawiac. Nie mial tez zadnego powodu, by odrzucic tak lukratywna propozycje. Potrzebowal pieniedzy. Ann potrzebowala pieniedzy, ktore przynioslby jej udzial w tym przedsiewzieciu. W jego odmowie nie sposob bylo doszukac sie zadnej logiki ani sensu. A mimo to bez chwili wahania odrzucil propozycje.

Odlozyl strony rekopisu z powrotem na stosik, podniosl sie z krzesla i przysunal je do biurka.

Jak gdyby na sygnal przesuwajacego sie po dywanie krzesla w jednym z zaciemnionych rogow pokoju rozlegl sie tajemniczy szmer obiektu sunacego w kierunku drugiego kata. Nastepnie zapadla cisza tak gleboka, ze Vickers slyszal szelest winorosli poruszanej delikatnie powiewem wiatru i uderzajacej w okno, ktore wychodzilo na ogrod. Potem nawet winorosl przestala szelescic i w domu zapanowala smiertelna, nienaturalna cisza, tak jakby dom zamarl w oczekiwaniu na to, co sie teraz stanie.

Vickers powoli odwrocil sie twarza w strone pokoju, przestawiajac stopy i przemieszczajac cialo w przesadzonym, wrecz smiesznym wysilku, by nie wywolac zadnego halasu. Obracal sie, zeby stanac twarza w strone rogu pokoju, z ktorego dochodzil tajemniczy dzwiek. Robil to jednak w taki sposob, aby zrodlo dzwieku nie moglo sie zorientowac, ze sie odwrocil.

Nie bylo juz myszy. Kiedy przebywal w miescie, Joe wytrul wszystkie szkodniki. Skoro jednak nie bylo myszy, nie powinno tez byc szelestow w katach. Jay zachowal kartke, ktora lezala jeszcze przy lampce na biurku. Zgodnie z tym, co bylo na niej napisane, Joe placi sto dolcow za kazda mysz, ktora Vickers zdola zlapac.

Zapadla cisza, nie tyle nawet cisza, co spokoj, jakby wszystko zamarlo w bezdechu.

Poruszajac jedynie galkami ocznymi, bo wydawalo mu sie, ze jesli ruszy glowa, kark zacznie mu skrzypiec i narazi go na przyczajone niebezpieczenstwo, Vickers rozejrzal sie po pokoju zwracajac szczegolna uwage na cienie w rogach i pod meblami oraz mroczne miejsca znajdujace sie daleko od swiatla. Ostroznie przesunal rece do tylu i chwycil za kant biurka, dzieki czemu nie czul sie tak wystawiony na atak, ktory mogl przeciez nadejsc z kazdego kierunku.

Palce jego prawej dloni dotknely czegos metalicznego, zorientowal sie, ze jest to metalowy przycisk, ktory zdjal z rekopisu, zeby przeczytac pare kartek. Palce wyprezyly sie, by go mocniej schwycic. Podniosl przycisk zaciskajac na nim palce. Postanowil, ze potraktuje go jako bron.

W rogu pokoju, przy zoltym krzesle cos przycupnelo i chociaz sprawialo wrazenie pozbawionego oczu, Vickers zdawal sobie sprawe, ze istota przyglada mu sie. Nie wiedziala jednak, ze on rowniez ja dostrzegl, a w kazdym razie nie przejawiala zadnych oznak strachu. Juz wkrotce jednak miala dowiedziec sie, jak bardzo jest w

Вы читаете Pierscien wokol Slonca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату