Fredericksburgiem; posleenska kompania wyladowala przy wlocie doliny i ruszyla w gore szlaku. Nie uciekl ani jeden; najpierw zalatwilismy ich claymore’ami, a potem dorznelismy ocalalych. Dlatego uwazani, ze Billy moglby byc bardzo przydamy, jesli by mu sie pozwolilo.

— To i tak nie ode mnie zalezy — powiedziala Shari, wzruszajac ramionami.

— Niewazne — odparla Cally. — Masz cos przeciwko temu, zeby sobie tu postrzelal?

— Czy to bezpieczne? — Shari popatrzyla z lekiem na dziwny maly karabin.

— Oczywiscie. Pierwsza rzecz, o jakiej mowie, to zasady bezpieczenstwa na strzelnicy.

I opowiedziala dzieciom o ochronie sluchu, podkreslila, ze bron musi byc rozladowana i zabezpieczona, jezeli ktokolwiek jest na torze, ze nie trzyma sie palca na spuscie i ze zawsze nalezy zakladac, ze bron jest nabita.

— Najwazniejsza rzecz: nigdy, ale to nigdy nie wolno kierowac broni, nawet „nie nabitej', w strone drugiego czlowieka. Z punktu widzenia zasad bezpieczenstwa bron jest zawsze naladowana. Bron palna to nie czarna magia, to po prostu narzedzie do zabijania na odleglosc. Traktujcie ja jak uzyteczne, ale niebezpieczne narzedzie, tak jak pile mechaniczna, a wszystko bedzie w porzadku.

Podniosla karabin i wlaczyla laserowy celownik; na pustaku pojawila sie mala czerwona kropka.

— W przeciwnym razie stanie sie to.

Trzymajac bron u boku — kropka na pustaku byla prawie nieruchoma, tylko ledwie dostrzegalnie drzala — nacisnela spust.

Bron byla cicha; seria zabrzmiala jak nie wyregulowany silnik motorowki. I to dzialajacy na bardzo wysokich obrotach.

Pustak zniknal. Pojedyncze pociski byly malenkie, kaliber .22 mial srednice mniej wiecej slomki do picia. Ale karabinek wypluwal ich kilkanascie na sekunde, przy niemal niezauwazalnym odrzucie. Wendy widziala, jak pociski trafiaja w cel w chmurze pylu, a mimo to laserowy wskaznik celownika wciaz pozostawal nieruchomy.

Po kilku chwilach iglica szczeknela w pustej komorze. Cally zdjela talerz i zastapila go nowym, a na ziemie u jej stop spadl pojedynczy pocisk.

— Strasznie szybko zuzywa amunicje — wyjasnila, opuszczajac karabinek. — I nie nadaje sie do strzelania na daleki zasieg. Ale na bliski jest niezly, nawet przeciwko Posleenom, poza tym bardzo fajnie sie z niego strzela. Jezeli jednak mamy strzelac z czegos inne go, musimy zalozyc ochronne sluchawki.

Cally kazala Wendy podac jej steyra, a potem machnela na Billy’ego. — Twoja kolej. Zarepetowala bron i ulozyla mu ja na ramieniu.

— Lewa reka na kolbie, prawa na uchwycie, palec z dala od spustu — powiedziala. — Bezpiecznik masz pod prawym kciukiem. Spojrz przez szczerbinke, oprzyj policzek na kolbie i znajdz muszke. Ustaw muszke na celu. Wez oddech i kiedy bedziesz gotow, powoli naci — snij spust. Lekko, strzal powinien byc niespodzianka.

Billy spojrzal na nia, kiwnal glowa, po czym mocno przycisnal karabin do ramienia.

— Nie napinaj sie tak — powiedziala Cally. — To zaledwie .308, odrzut nie przewroci cie na tylek.

Billy znow kiwnal glowa i powoli nacisnal spust, umieszczajac pocisk w srodku celu w ksztalcie czlowieka.

— Dobrze — powiedziala Cally, a on szeroko sie usmiechnal. — Teraz podniose sylwetke Posleena. Na boku, tuz za barkiem, ma czerwone kolo wielkosci ludzkiej glowy. Masz go tam trafic. W porzadku?

Billy nie wygladal na specjalnie zadowolonego, ale w koncu wzruszyl ramionami i kiwnal glowa.

Posleen pojawil sie dwadziescia piec metrow od nich, na przedluzeniu tej samej linii, na ktorej uprzednio byla sylwetka czlowieka. Billy tak sie przestraszyl, ze pierwszy pocisk poslal za wysoko, szybko jednak uspokoil sie i drugi pocisk trafil w cel.

— Nie lubisz Posleenow, co? — spytala Cally. Billy pokrecil glowa. — Umieraja — powiedziala z szerokim usmiechem. — Trafiasz ich, a oni umieraja. Przewracaja sie i szlag ich trafia. Chodzi o to, ze musisz ich trafic, i to zanim oni trafia ciebie. Jeszcze raz.

Spedzili na strzelnicy kilka godzin. W koncu wrocili do domu, zeby zjesc obiad, nakarmic niemowlaka i zabrac wiecej amunicji. Wszystkim dzieciom pozwolono strzelac, chocby nawet z treningowej wiatrowki. Po wystrzeleniu lacznie kilku tysiecy pociskow Cally zarzadzila przerwe.

— Mysle, ze na dzisiaj wystarczy — powiedziala, zabierajac niezadowolonej Kelly sig-sauera. 40; szesciolatka wlasnie trafila w dwie dziesiatki z dwudziestu pieciu metrow i byla z siebie bardzo zadowolona. — Moze kiedys wrocicie i jeszcze postrzelamy. Na razie musze sprawdzic, czy swinia sie nie pali.

— To by byla wielka szkoda — powiedziala Wendy. — Jestem glodna. Nasi piechurzy na pewno tez.

— Skoro juz o tym mowa, ciekawe, gdzie oni sa? — spytala Shari. Z gor dobiegl ich glosny huk, ktory poniosl sie echem po dolinie.

— Wyglada na to, ze gdzies w okolicy Skladu Cztery — powiedziala Cally.

— Co to bylo? — spytala Wendy.

— Sadze, ze armata dziadka.

— Wszystko tam w porzadku? — Shari oslonila oczy od slonca i bezskutecznie wypatrywala czegos na wzgorzach.

— O, tak — odparla Cally, zapedzajac dzieci do zbierania i czyszczenia lusek. — Gdyby cos mu sie stalo, pozostali tez otworzyliby ogien.

* * *

Papa O’Neal wskazal na krawedz pietnastometrowego urwiska, a potem na rosnaca na jego skraju mloda hikore.

Przygladajac sie uwaznie, Mosovich zauwazyl na pniu drzewa wytarta kore. Kiwnal glowa i spojrzal pytajaco na farmera.

Papa O’Neal usmiechnal sie, zarzucil karabin na ramie i skoczyl. Polecial w dol jak kamien.

Kiedy wyjrzeli poza krawedz urwiska, okazalo sie, ze biegnie tam waska polka, na ktorej mezczyzna wyladowal, po czym z szerokim usmiechem przykucnal i zniknal we wnetrzu gory.

Mosovich wzruszyl ramionami, chwycil pien drzewa i skoczyl w slad za O’Nealem. Zauwazyl, ze ten kuca u wejscia do jaskini, najwyrazniej gotow chwycic sierzanta, gdyby nie wyladowal na polce.

Mosovich pokrecil glowa, widzac jego usmiech, i odsunal sie na bok, aby zrobic miejsce Muellerowi. Ten jednak zachowal wieksza ostroznosc, znalazl jakis uchwyt na niemal pionowej skale i powoli opuscil sie na polke. Potem wyminal O’Neala i wsunal sie do jaskini.

Elgars spojrzala w dol i wzruszyla ramionami. Zlapala za drzewo i skoczyla. Wyladowala troche nierowno, ale zanim Mosovich czy O’Neal zdazyli zareagowac, plynnym, niemal wolnym ruchem wyciagnela reke i zlapala wystajacy fragment skaly. Potem, gdy juz odzyskala rownowage, przykucnela i weszla do jaskini.

W glab gory prowadzil krotki korytarz, ktorym mogl przejsc kucajacy czlowiek, po czym jaskinia stawal sie coraz wyzsza i szersza. Po prawej strome sklepienie opadalo gwaltownie w dol. Sciekajaca po nim woda zbierala sie w zaglebieniu, ktore najwyrazniej bylo dzielem ludzkich rak. Po lewej stronie sciana byla jeszcze bardziej pionowa. Cala ta strona jaskim zastawiona byla pudlami.

Byly tam metalowe i drewniane skrzynie z amunicja, plastikowe wodoodporne pojemniki, a nawet kilka galplasowych skrzyn na dzialka grawitacyjne do pancerzy i granaty. Wsrod tego wszystkiego widac bylo okolo tuzina opakowan polowych racji zywnosciowych.

— To nie tylko amunicja — powiedzial Papa O’Neal, wyciagajac dluga, niska skrzynie z napisem „Amunicja, 81 mm, M256 HE'. W srodku bylo kilka starych mundurow polowych, owinietych w folie i poprzetykanych kulkami na mole. — Pelne komplety, w tym bojowe wyposazenie, dla calej druzyny. I racje na cztery dni. Woda? — Wskazal zaglebienie. — W jednej ze skrzyn sa filtry.

— Ile ma pan takich magazynow? — spytal Mosovich, krecac glowa. — To… Jezu, na sama mysl o kosztach bola mnie zeby.

— Och, kilka lat trwalo, zanim to wszystko zebralem — zasmial sie Papa O’Neal, strzykajac na podloge tytoniowym sokiem. — Poza tym zbieralem po trochu, wiec nie bylo az tak zle. Rzad wprowadzil teraz programy, ktore pozwalaja to robic. Przynajmniej na to wychodzi, kiedy czyta sie to, co jest napisane drobnym drukiem; BATFby sie zesralo, gdyby Kongres powiedzial cos takiego wprost. A ostatnio… — Usmiechnal sie szeroko i pokrecil glowa. — Powiedzmy, ze finansowo moj syn calkiem niezle wyszedl na tej wojnie.

Mosovich musial sie z tym zgodzic. Flota stosowala cos w rodzaju pryzowego, polaczenia galaksjanskich

Вы читаете Taniec z diablem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату