— Wiesz, udajac sie w dzikie rejony nalezy zabierac ze soba podstawowe udogodnienia.
— Troche tu cieplo — poskarzyl sie Freiberg. Dan usmiechnal sie lekko.
— Przyzwyczailes sie do zycia w dziczy, Zack. Ja nie.
— Tak, pewnie tak — Freiberg spojrzal na obraz wiszacy nad glowa Dana: mala dziewczynka pod figowcem. — Czy to jest prawdziwe?
— Holodruk — odparl Dan. — Vickrey.
— Ladne.
— A ty gdzie tutaj mieszkasz?
— W namiocie — odparl Freiberg.
— Tak wlasnie myslalem — rzekl Dan, kiwajac glowa.
— To calkiem dobry namiot, jak na namiot, ale tego na pewno nie przypomina — Freiberg potoczyl wzrokiem po czesci jadalnej. — Ile tu masz pokoi?
— Tylko dwa: biuro i sypialnie. Lozko oczywiscie pelnowymiarowe.
— Oczywiscie.
— Jak ci sie podoba, to sobie wez.
— Holodruk?
— Furgonetke. Caly ten kram. Wyjezdzam dzis po poludniu. Jesli znajdziesz kogos, kto zawiezie mnie i George’a na lotnisko, mozesz ja sobie zatrzymac.
— Mozesz sobie pozwolic na to, zeby mi ja dac — wyrzucil z siebie zaskoczony Freiberg. — Z tego, co slyszalem…
— Dla ciebie, Zack — przerwal mu Dan — oddalbym ostatni grosz. Gdyby do tego doszlo.
Freiberg zrobil niechetna mine.
— Probujesz mnie przekupic.
— Tak. Czemu nie?
Z westchnieniem rezygnacji, naukowiec odparl:
— Dobrze, daj mi te propozycje do przejrzenia.
— Hej, George — zawolal Dan — przynies notebooka, dobrze? Prawie godzine pozniej Freiberg podniosl wzrok znad ekranu notebooka i rzekl:
— Coz, nie jestem inzynierem rakietowym i prawie nic nie wiem o reaktorach fuzji wodorowej, ale nie znajduje tu niczego, co byloby oczywistym nonsensem.
— Sadzisz, ze to sie uda?
— Skad, u licha, mialbym wiedziec? — warknal z irytacja Freiberg. — Po to przejechales taki kawal drogi, zeby zapytac mnie o zdanie na temat czegos, co przekracza moja wiedze?
Dan zawahal sie przez kilka sekund, po czym odpowiedzial:
— Bo ci ufam, Zack. Ten facet, Humphries, jest jakis… oslizgly i nie potrafie mu zaufac. Wszyscy eksperci, z ktorymi sie kontaktowalem, mowia, ze naped fuzyjny jest realny, ale skad mam wiedziec, ze on ich wszystkich nie przekupil? On cos trzyma w rekawie, jakies ukryte atuty, a ten pomysl z fuzja rakietowa to tylko wierzcholek gory lodowej. Mysle, ze chce dostac Astro w swoje lapska.
— Niezla mieszanka metafor — rzekl Freiberg, usmiechajac sie mimowolnie.
— Mniejsza o skladnie. Nie ufam Humphriesowi. Ufam tobie.
— Dan, moja opinia nic tu nie znaczy. Rownie dobrze mozesz spytac George’a, albo swoja kucharke.
Pochylajac sie nad stolem, Dan rzekl:
— Zack, ty potrafisz gadac i gadac. Mozesz skontaktowac sie ekspertami, z ktorych korzysta Humphries i wysondowac ich. Mozesz pogadac z innymi ludzmi, prawdziwymi specjalistami w tej dziedzinie, i sprawdzic, co oni sadza. Powiedza ci, a ty bedziesz rozumial co mowia. Mozesz…
— Dan — odparl chlodno Freiberg — ja juz pracuje dwadziescia szesc godzin na dobe.
— Wiem — rzekl Dan. — Wiem.
Freiberg calkowicie poswiecil sie pracy przy globalnych dzialaniach majacych na celu zmniejszenie emisji dwutlenku wegla z opalanych paliwem kopalnym elektrowni, fabryk i pojazdow.
Postawione w obliczu katastrofalnych zmian klimatu, spowodowanych efektem cieplarnianym, narody swiata powoli, z ociaganiem probowaly jakos zaradzic katastrofie. Pod przywodztwem Globalnej Rady Ekonomicznej producenci na calym swiecie podejmowali rozpaczliwe proby przerobienia samochodow i innych pojazdow na zasilanie elektryczne. To jednak oznaczalo zwiekszenie swiatowego zapotrzebowania na energie elektryczna, a elektrownie na paliwo kopalne budowalo sie szybciej i taniej niz atomowe. Ropy naftowej nadal nie brakowalo, a przy swiatowych zasobach wegla rezerwy ropy wydawaly sie przeciez niewielkie. Elektrownie atomowe nadal byly oblozone klatwa, bo opinia publiczna bala sie energii jadrowej. Nowe generatory fuzji wodorowej byly kosztowne, zlozone i takze niechetnie przyjmowane z powodu oporow wobec wszystkiego, co nuklearne.
Budowano wiec coraz wiecej elektrowni na paliwa kopalne, zwlaszcza w krajach, gdzie rozwijal sie przemysl, na przyklad w Chinach i RPA. GRE nalegala, by nowe elektrownie obnizaly emisje dwutlenku wegla, wychwytywaly niebezpieczny gaz i bezpiecznie przechowywaly go pod ziemia.
Zachary Freiberg poswiecil cale zycie na walke z cieplarniana katastrofa. Bral niezliczone urlopy ze swojego stanowiska glownego badacza Astro Manufacturing i przemierzal swiat, prowadzac duze projekty budowlane. Zona go opuscila, z dziecmi widywal sie najwyzej raz w roku, ale czul jakis impuls, zeby to robic, musial cos robic, by powstrzymac efekt cieplarniany.
— To jak leci? — spytal go Dan. Freiberg potrzasnal glowa.
— Walka z wiatrakami. Nie ma szans, zebysmy zmniejszyli emisje dwutlenku wegla na tyle, zeby to mialo jakikolwiek sens.
— Myslalem, ze…
— Urabiamy sobie rece po lokcie… jak dlugo? Od dziesieciu lat? Ani sladu. Kiedy zaczelismy, spalane paliwa kopalne corocznie emitowaly do atmosfery szesc miliardow ton dwutlenku wegla. Wiesz, ile jest teraz?
Dan potrzasnal glowa.
— Piec przecinek trzy miliarda ton — rzekl Freiberg, prawie ze zloscia.
Dan prychnal.
Wskazujac przez okno furgonetki na przejezdzajace obok potezne ciezarowki, Freiberg mruknal:
— Yamagata probuje przerobic caly park maszynowy na elektrycznosc, ale Chinczycy ciagle uzywaja diesli. Niektorzy ludzie po prostu maja wszystko gdzies! Rosjanie zaczynaja cos mowic o uprawianiu „dziewiczych ladow” na Syberii, gdzie topi sie wieczna zmarzlina. Wydaje im sie, ze potrafia przeksztalcic caly ten region w nowe zaglebie zbozowe, jak Ukraine.
— Moze z tego bedzie cos dobrego — podsunal Dan.
— Rany, Dan — warknal Freiberg. — Oceany ciagle sie ogrzewaja. Klatraty [1] sie rozpadna, jesli nie powstrzymamy wzrostu temperatury oceanow. Kiedy juz uwolni sie zamarzniety metan…
Dan otworzyl usta, by odpowiedziec, ale Freiberg straszyl dalej.
— Wiesz, ile metanu jest zamkniete w klatratach? Dwa razy dziesiec do szesnastej tony. Wystarczy, by wywolac taki efekt cieplarniany, ze rozpuszcza sie lody Grenlandii
— To jeszcze jeden powod — rzekl Dan — zeby pakowac sie w Pas Asteroid. Mozemy stamtad sciagnac wszystkie metale i mineraly, jakich potrzebuje Ziemia, Zack! Mozemy przeniesc swiatowy przemysl w kosmos i przestac niszczyc srodowisko Ziemi.
Freiberg obdarzyl Dana niedowierzajacym spojrzeniem.
— Mozemy to zrobic! — upieral sie Dan. — Jesli tylko uda nam sie wprowadzic fuzyjne silniki rakietowe. To jest klucz do tej calej historii: wydajny naped moze obnizyc koszty eksploatacji asteroid do takiego poziomu, ze bedzie to ekonomicznie oplacalne.
Przez dluga chwile Freiberg milczal. Tylko patrzyl na Dana, ponury i zly.
A w koncu odezwal sie.
— Wykonam dla ciebie pare telefonow, Dan. Tyle moge zrobic.
— O nic wiecej nie prosze — Dan zmusil sie do usmiechu. — No, moze o odwiezienie mnie i George’a na lotnisko.
— A twoja kucharka?