Stanom Zjednoczonym udalo sie utrzymac obszar wschodniego Srodkowego Zachodu, ktory otrzymal nazwe „Cumberlandzkiego Saka”. Skladaly sie na niego: wieksza czesc Tennessee, Kentucky, Illinois, Ohio, Iowa i Michigan. Do tego dochodzily polnocne stany — Minnesota, Polnocna Dakota, Wyoming i Montana — znajdujace sie poza granica temperatur, w ktorych Posleeni byli w stanie skutecznie prowadzic dzialania wojenne.

To wlasnie stamtad odpalono wiekszosc pociskow jadrowych.

Rakiety z silosow rozsianych po calym Srodkowym Zachodzie zostaly wydobyte i przeniesione w bezpieczne miejsca przed nadejsciem posleenskich hord. Lamiac liczne traktaty, przerobiono je na ruchome wyrzutnie, a potem umieszczono w polnocnych stanach, pozostajacych w wiekszosci w ludzkich rekach, a nawet w Kanadzie. Poza tym gdy wiekszosc okretow podwodnych wyposazonych w jadrowe pociski balistyczne przerabiano na jednostki transportowe, kilka z nich zachowalo swoje rakiety. Wszystkie te wyrzutnie — w liczbie wystarczajacej do rozbicia dowolnego ziemskiego panstwa — byly gotowe wesprzec desant pancerzy wspomaganych.

Ale posleenskie systemy przeciwrakietowe byly nieslychanie skuteczne; praktycznie wszystko, co wysunelo sie ponad linie horyzontu i co mialo zasilanie albo uklad sterowania, ulegalo zniszczeniu. Jedynym realnym wyjsciem bylo wiec przeciazenie systemow obrony. Rakiety mogly jednak zostac namierzone nie tylko przez niezliczone spodki Wszechwladcow; kiedy osiagaly apogeum lotu, stawaly sie widoczne rowniez dla tysiecy ladownikow, wciaz rozrzuconych nad Polnocna Ameryka. Tak wiec z tysiecy wystrzelonych pociskow jadrowych tylko garstce udalo sie wejsc na trajektorie balistyczne i w tajemniczy sposob stac sie niewidzialnymi dla posleenskich systemow celowniczych.

Ale ta garstka w zupelnosci wystarczyla.

Salwa pociskow spadla prosto na Mountain City Gap oraz na przelecze na polnocy i poludniu kraju. Kazda eksplozja miala sile stu kiloton, a wiec prawie sto razy wieksza niz bomba, ktora spadla na Hiroszime, i niszczyla wszystko w promieniu trzech kilometrow; miazdzyla drzewa i krzaki, podpalala je i wyrzucala w gore w slupie ognia, ktory siegal niebios, zdzierala ziemie do golej skaly az po same wierzcholki wzgorz.

* * *

— Panie sierzancie. — Przekaznik Jake’a wciaz mowil pozbawionym barwy tenorem, przypisanym mu „fabrycznie”. Jake’owi nigdy nie chcialo sie go personalizowac. Przekaznik byl galaksjanskim wytworem, malym, czarnym, elastycznym kawalkiem czegos, co wygladalo jak plastik, w rzeczywistosci jednak bylo jednostka obliczeniowa. Urzadzenia te byly wyposazone w SI i tworzyly bezprzewodowa siec danych, ktora rozciagala sie na cala planete. Tym razem przekaznik odebral strzep informacji z sieci i po nanosekundowym namysle uznal, ze jego czlowiek powinien o tym wiedziec.

— Wykryto liczne pociski jadrowe wycelowane w Rabun Gap. Jednostka jest poza strefa bezposredniego zagrozenia, ale kazdy, kto bedzie patrzyl w tamta strone, zostanie oslepiony blyskiem.

— Jasna cholera — mruknal Mueller. Wlasnie szli jednym z niezliczonych gorskich grzbietow, sliskich od deszczu.

— Na dol — warknal Jake, wskazujac na dosc strome zbocze.

— Jak?! — krzyknela Shari, podrzucajac Kelly na plecach i uwalniajac jedna reke, zeby odgarnac wlosy z czola. Miala wrazenie, ze wystarczy jeden krok i poleci razem z dziewczynka kilkadziesiat metrow w dol.

— Ostroznie — odparl Mueller i sam zaczal sie zsuwac po zboczu z Tommym i Amber na plecach. Po chwili jednak zatrzymal sie i pokrecil glowa. — Jake, to sie nie uda.

— Dlaczego? — spytal Mosovich i zaklal.

— Damy rade zejsc na dol, ale…

— Wybuch straci nas ze zbocza. — Mosovich rozejrzal sie dookola. Okoliczne grzbiety byly dosc lagodne; mieli pecha, ze znajdowali sie akurat na ostrej jak noz krawedzi.

— Przekaznik, ile mamy czasu?

— Piec minut — odparl komputer. — Wiele pociskow zostalo zniszczonych, ale od trzech do dwunastu prawdopodobnie uderzy. Zaden z nich nie spadnie na obszar miedzy nasza obecna pozycja a Gap.

Jake spojrzal na wijaca sie po kalenicy waska sciezke. Po jakichs stu metrach zaczynala zakrecac na poludnie.

— Ma’am, moja rada brzmi: biegiem!

* * *

— Fajowo — szepnal Sunday, patrzac na rosnacy grzyb, w kierunku ktorego zmierzal prom.

— Aha — potwierdzil Blatt. — Wreszcie mamy wsparcie, na jakie zaslugujemy.

— Trzy minuty. Przygotowac sie do ladowania — powiedziala kapitan Slight na czestotliwosci kompanii. — Mam cholerna nadzieje, ze nikt nie spi. Jesli spi, to go obudzimy.

— Uwaga wszyscy — powiedzial major O’Neal. — Przygotowac sie do ladowania.

Zblizajac sie do ostatniego wzgorza, promy nagle przyspieszyly, przekraczajac predkosc dzwieku z ledwie odczuwalnymi grzmotami. Kiedy uderzyly w pierwsza fale nuklearnych eksplozji, zaczely wyraznie kolebac sie w turbulencjach.

— IIIHAAA! — wrzasnal Blatt. — Wchodzimy!

Kiedy tylko promy przelecialy nad wierzcholkiem Oakey Mountain, zaczely wystrzeliwac na ziemie pancerze, poczynajac od rufy statku, a na dziobie konczac.

* * *

Tommy poczul uderzenie katapulty i ugial kolana, zblizajac sie do ziemi z predkoscia blisko poltora tysiaca kilometrow na godzine. Wbudowane w kombinezon kompensatory i pakiet inercyjny spowodowaly, ze zwolnil do predkosci nieco ponizej predkosci dzwieku, zanim wszedl w strefe przyziemna, gdzie dolaczony do inercyjnego zestawu ziemski pakiet skokowy jeszcze bardziej go wyhamowal.

Katapultowanie bylo odczuwalne, ale zderzenie z ziemia wrecz zabolalo. Tommy wciaz mial predkosc ponad trzysta kilometrow na godzine i wstrzas przeszyl cale jego cialo, kiedy pancerz automatycznie zwinal sie w klebek i przeturlal przez plecy.

Powtorzylo sie to jeszcze dwa razy, glownie z powodu nachylenia podloza, az wreszcie zbroi udalo sie odzyskac kontrole i ustawic go pionowo w miejscu.

Natychmiast odwrocil sie w strone radiolatarni i policzyl swoich ludzi. Wszyscy Kosiarze byli juz na ziemi, i mimo ze wystrzelono ich po Tommym, biegli juz w strone punktu zbornego przy radiolatarni.

Szybko ustawil pancerz na maksymalna predkosc i ruszyl w dol zbocza.

* * *

Mike wlaczyl kompensatory inercyjne na pelna moc i przelecial ze swojej pozycji na zboczu Oakey Mountain do radiolatarni znajdujacej sie na przecieciu Black Creek i Silver Branch. Stawial sobie za punkt honoru desantowac sie zawsze jako pierwszy i jako pierwszy dotrzec do punktu zbiorki, nawet jesli mial do pokonania dluzsza droge.

— Zwiad, ruszac — warknal, kiedy tylko dotknal stopami ziemi. — Dwie druzyny na poludnie, trzy druzyny na polnoc.

Rozejrzal sie i padl na brzuch w koryto strumienia. Odwaga to dobra rzecz, ale podczas wykonywania tego zadania jeszcze bedzie wiele okazji, by dac sie zabic.

— Szefie — powiedzial Stewart, patrzac na wykres zawierajacy dane czujnikow wszystkich pancerzy batalionu. — Proponowalbym poslac ostatnia druzyne w gore Rocky Knob. Mam stamtad jakies odczyty.

— Zgoda — odparl Mike. Przez chwile patrzyl na batalion rozbiegajacy sie po niecce, a potem wzial gleboki oddech, kiedy w oddali pierwszy prom znalazl sie pod ostrzalem. — Sprowadzic promy z paliwem i dopilnowac, zebysmy byli kryci od poludnia.

* * *
Вы читаете Doktryna piekiel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату