Wendy spojrzala na chlopaka i pokrecila glowa.

— W tym stanie nie mozesz ukleknac i wyciagnac pudelka, a potem zalozyc mi na palec pierscionka, dlatego w tych okolicznosciach przyjmuje takie oswiadczyny! — powiedziala z szerokim usmiechem.

— Swietnie!

— A Flota? Co oni powiedza?

— Jebac ich. Co mi moga zrobic, poslac na samobojcza misje?

— Juz nie, kochany — powiedziala cicho Wendy. — Juz nie.

— No, cos musza robic — stwierdzil Tommy zmartwionym tonem. — Mowi sie o cieciach we Flocie, nawet w silach uderzeniowych. Moge zostac zwolnionym porucznikiem bez szkolenia i bez przyszlosci. Nie byloby zbyt wesolo miec kogos takiego za meza!

— O to bedziemy sie martwic w swoim czasie — powiedziala Wendy. — Ale prawde mowiac, wcale bym nie zalowala, gdybys nie pracowal dla Floty.

— No, cos musze robic.

* * *

— Caly czas probuje zrozumiec, czy nosicie biale kapelusze, czy czarne — powiedzial Papa O’Neal, upijajac lyk kawy.

Sala spotkan miescila sie bardzo gleboko pod ziemia, ale teraz, kiedy O’Neal wiedzial juz, co himmicki statek moze zrobic ze skala, nie byl tym zaskoczony. Byl za to zdziwiony osoba swojego rozmowcy.

— Bane Sidhe kwalifikuje sie moim zdaniem do bialych — powiedzial cicho wielebny O’Reilly. — Poznal pan juz czesc naszej historii, dowie sie pan jeszcze wiecej. Co do reszty, no coz, jestesmy ludzmi, ktorzy pana uratowali. Wyswiadczalismy tez przyslugi pana synowi. Ale to lezy w naszym wlasnym interesie, Michael O’Neal jest bowiem jedna z osob, ktore moga nam pomoc pokonac naszego prawdziwego wroga. Dlatego pana uratowalismy, majac nadzieje, ze sie pan zaangazuje w to wielkie dzielo.

— Aha — powiedziala Cally. Trzymala w reku puszke coli, ale jak dotad nawet jej nie otworzyla. — A wiec kto jest prawdziwym wrogiem?

— Oczywiscie Darhelowie — odparl O’Reilly. — To oni czekali do ostatniej chwili z ostrzezeniem Ziemi o zblizajacym sie niebezpieczenstwie. To oni, kiedy stalo sie jasne, ze ludzie sa bardziej pomyslowi niz poczatkowo sadzili, spowolnili produkcje na potrzeby wojny poza planeta i na Ziemi. To oni dostarczali Posleenom istotnych informacji, i to bez ich wiedzy. To oni przeforsowali wybor dowodztwa na Diess, przez co omal nie zginal twoj ojciec, to oni zhakowali siec informacyjna dziesiatego korpusu i wyslali do was zabojce, kiedy mialas osiem lat, zeby jeszcze bardziej uprzykrzyc wam zycie. Jedyna twoja osobista strata, z ktora Darhelowie nie mieli do czynienia, byla smierc twojej matki. To byl przypadek, chociaz… powinna byla dowodzic krazownikiem, a nie tkwic na nie dokonczonej, kiepsko zaprojektowanej fregacie. A to tez mozna zlozyc na karb Darhelow.

— A my mozemy w to wszystko wierzyc albo nie — powiedzial Papa.

— Damy wam dowody naszej dobrej woli — odparl sucho O’Reilly. — Mysle, ze kiedy juz nas lepiej poznacie, prawda stanie sie oczywista. Pojawienie sie Michaela O’Neala seniora czy Cally O’Neal wywolaloby sporo komentarzy, zwazywszy na to, ze oboje zostaliscie uznani za martwych.

— Pewnie powiedzenie prawdy nie byloby najlepszym pomyslem, co? — spytala Cally.

— Ziemskie wladze uznalyby was za wariatow, a Darhelowie bardzo szybko by was uciszyli. Potrzebujemy dobrze wyszkolonych, samodzielnych ekspertow do zadan specjalnych. Pan, panie O’Neal, ma duzo doswiadczenia w tych sprawach, a Druzyna Conyers odniosla bardzo korzystne wrazenie podczas swojej krotkiej wizyty.

— Ciekaw bylem, kiedy do tego dojdziemy — powiedzial O’Neal, kiwajac glowa.

— To samo, oczywiscie oprocz doswiadczenia, dotyczy panny O’Neal. Bane Sidhe od niepamietnych czasow wierzylo w zwiazki krwi, dlatego ty jestes najlepszym… surowcem, jaki mozna sobie wyobrazic. Nie wierze, ze moglabys nie okazac sie swietnym agentem, a ty?

— Nie — powiedziala Cally, usmiechajac sie i wzruszajac ramionami. W koncu napila sie coli.

— Oboje potrzebujecie nowej tozsamosci, nowego zycia i… ochrony, mimo waszej anonimowosci. Gdyby Darhelowie wpadli na wasz trop… Potrzebujemy ludzi, a wy oboje jestescie najlepszymi kandydatami, jakich znam.

Cally westchnela.

— Co tam, ja w to wchodze, pod warunkiem, ze zadania beda sensowne.

— Jeszcze przez jakis czas nie bedziesz musiala sie przejmowac zadaniami, mloda damo — powiedzial wielebny. — Przed toba kilka ladnych lat szeroko pojetej nauki.

— Szkola? — spytala przerazona Cally. — Pan zartuje, prawda?

— Nie, nie zartuje — ucial Papa O’Neal. — Musisz zdobyc wyksztalcenie. Nawet jesli zajmiesz sie tym… cokolwiek to jest, i tak musisz byc wyksztalcona.

— Szkola — jeknela Cally. — Super. Na pewno zabiora mi wszystkie spluwy.

— Tylko po to, zeby je oddac do zbrojowni — powiedzial z usmiechem O’Reilly. — Jak powiedzialem, potrzebujesz „szeroko pojetej nauki”. Po prostu… postaraj sie nie zabic zadnej zakonnicy, dobrze?

— Coraz lepiej. Zakonnice. — Ale kiwnela glowa. — Dopoki nie beda probowaly tluc mnie po palcach linijka, pozwole im zyc.

— Dobrze, mamy Cally z glowy — powiedzial Papa O’Neal, patrzac na kaplana ze zmarszczonym czolem. — I ja tez sie na to pisze. Bede najlepszym lowca Sidhe, jakiego mieliscie. — Przerwal i poruszyl szczeka, jakby szykowal sie do bojki. — Ale pod jednym warunkiem…

* * *

Shari stala na zimnym, zacinajacym deszczu, czekajac w kolejce uchodzcow, az zostanie przyjeta do obozu pod Knoxville.

Wendy poszla do szpitala, aby zobaczyc swojego chlopaka, a Mosovich i Mueller znikneli tam, gdzie znikaja zolnierze po walce, i zostawili ja z Billym, Kelly i Susie. W kolejnym obozowisku. W kolejnym tlumie przerazonych, obcych ludzi. Zeby jeszcze raz zaczela wszystko od nowa.

Zrobila kilka krokow do przodu, trzymajac Kelly i Susie za rece i nie spuszczajac oka z Billy’ego. Po tych wszystkich przejsciach chlopiec wygladal… lepiej, jakby przezycie na nowo koszmaru w jakis sposob go oczyscilo. Byloby jeszcze lepiej, gdyby…

Byloby lepiej, gdyby Posleeni nigdy nie przylecieli. Byloby lepiej, gdyby Fredericksburg nie zostal zniszczony. Byloby lepiej, gdyby w Podmiesciu nie zginely dwa miliony ludzi, a piec miliardow na calej planecie. A wiec myslenie o tym, ze byloby lepiej, gdyby nie zginal jeden stary czlowiek, bylo…

— Hej, panienko, zatanczysz? — szepnal jej ktos do ucha.

Odwrocila sie, wsciekla, zeby uderzyc natretna swinie w pysk, ale znieruchomiala, kiedy spojrzala mezczyznie w oczy.

— Wygladasz, jakbys zobaczyla ducha — powiedzial nieznajomy, usmiechajac sie i wyciagajac rece. Byl troche za wysoki i o wiele za mlody, mial ogniscie rude i dlugie wlosy, zamiast krotkich, rzednacych i siwych. Ale mial cos w oczach, w rysach twarzy… I policzek wypchany wielka pecyna tytoniu do zucia.

— Szkoda — powiedzial, biorac ja za rece i kolyszac sie. — Slyszalem, ze lubisz tanczyc. „O, to wspaniala noc na ksiezycowy taniec, z gwiazdami wysoko w naszych oczach…”.

Nic nie widzac przez lzy, objela go. Teraz juz wszystko musi byc dobrze. Wbrew nadziei i rozsadkowi, wszystko musi byc dobrze.

Koniec

POSLOWIE

David Drake uwaza, ze objasnianie ksiazek to „kiepska sztuka”. Coz, w takim razie przez chwile bede uprawial kiepska sztuka, zeby sie usprawiedliwic.

Вы читаете Doktryna piekiel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату