to zrobil, to potwor, zgadza sie? — spytalem i jej podbrodek poszedl w gore i w dol na znak zgody. — Digame, por favor — powiedzialem kojaco i Arabelle, chwala jej za to, zsunela jedna dlon z twarzy.

— Sil — spytala niesmialo, a ja znow nie moglem sie nadziwic potedze mojego calkowicie syntetycznego, wazeliniarskiego uroku. W dodatku skutecznego w dwoch jezykach.

— En Inglesl — zagadnalem z nadzwyczaj udanym sztucznym usmiechem. — Por que mi hermana no habla Espahol. — Kiwnalem glowa w strone Debory. Bylem pewien, ze nazwanie jej „moja siostra”, a nie „uzbrojona przedstawicielka wladzy, ktora, gdy juz cie pobija i zgwalca, odesle cie do Salwadoru”, pomoze Arabelle troche sie otworzyc. — Znasz angielski?

— Trochu — sapnela.

— To dobrze — stwierdzilem. — Powiedz mojej siostrze, co widzialas. — I cofnalem sie o krok, ale Arabelle wyrzucila reke do przodu i zlapala mnie za ramie.

— Nie isc? — baknela niesmialo.

— Zostane — zapewnilem. Chwile przygladala mi sie badawczo. Nie wiem, czego szukala, ale widac uznala, ze to znalazla. Puscila moje ramie, splotla dlonie przed soba, odwrocila sie do Debory i stanela prawie na bacznosc.

Ja tez spojrzalem na Debore. Wpatrywala sie we mnie z wypisanym na twarzy niedowierzaniem.

— Jezu — mruknela. — Ufa tobie, nie mnie?

— Widzi, ze mam dobre serce — stwierdzilem.

— Dobre do czego? — Deb pokrecila glowa. — Jezu. Gdyby tylko wiedziala.

Musialem przyznac, ze ironiczne spostrzezenie mojej siostry mialo w sobie troche prawdy. Dopiero niedawno dowiedziala sie, kim jestem, i powiedziec, ze nie czula sie z tym dobrze, to zdecydowanie za malo. Coz, skoro za taki stan rzeczy odpowiadal — i w pelni go aprobowal — jej ojciec, Swiety Harry, ktory nawet po smierci pozostawal dla Debory niekwestionowanym autorytetem, zreszta dla mnie tez. Ton jej glosu byl jednak troche za ostry jak na kogos, kto liczyl na moja pomoc, i troche mnie to zabolalo.

— Jak chcesz — rzucilem — to pojde i radz sobie sama.

— Nie! — powiedziala Arabelle i jej dlon znow wystrzelila do przodu i wczepila sie w moje ramie. — Ty mowil, ze zostanie. — W jej glosie brzmial wyrzut i niemal paniczny strach.

Spojrzalem na Debore z uniesiona brwia.

Wzruszyla ramionami.

— No dobra — westchnela. — Zostan.

Poklepalem dlon Arabelle i oderwalem ja od siebie.

— Bede tutaj — zapewnilem i dodalem: — Yo espero aqui — z kolejnym calkowicie sztucznym usmiechem, ktory nie wiedziec czemu jakby dodal jej otuchy. Spojrzala mi w oczy, usmiechnela sie, odetchnela gleboko i odwrocila sie do Deb.

— Mow — powiedziala moja siostra.

— Ja przyjechala o ta sama godzina co zwykle — zaczela Arabelle.

— Ta sama, znaczy ktora? — drazyla Debora.

Arabelle wzruszyla ramionami.

— Piata — baknela. — Teraz trzy razy w tygodniu, bo en Julio zamkniete, ale musi byc czysto. Zadnych kra — laluchow. — Spojrzala na mnie i skinalem glowa; kra — laluchy sa be.

— I poszlas do tylnych drzwi? — spytala Debora.

— Zewsz… zw… — Spojrzala na mnie i zrobila zaklopotana mine. — Siemprel.

— Zawsze — przetlumaczylem.

Arabelle skinela glowa.

— Zawsze tylnymi drzwiami — powiedziala. — Glowne zamkniete hasta Octobre.

Debora na chwile przekrzywila glowe, ale w koncu zalapala: glowne wejscie zamkniete do pazdziernika.

— No dobrze — podjela — wiec przyjechalas, poszlas do tylnych drzwi i zobaczylas cialo?

Arabelle znow zaslonila sobie twarz, tylko na chwile. Spojrzala na mnie, a ja skinalem glowa, wiec opuscila rece.

— Tak.

— Zauwazylas cos poza tym, cos niezwyklego? — spytala Deb i Arabelle spojrzala na nia tepo. — Cos, czego nie powinno tam byc?

— El cuerpo — powiedziala Arabelle z oburzeniem i wskazala na zwloki. — Nie powinien tu byc.

— A widzialas kogos innego?

Arabelle pokrecila glowa.

— Nikogo. Ja sama.

— A w okolicy? — Arabelle spojrzala na nia bez wyrazu i Debora pokazala palcem. — Tam? Na chodniku? Byl tam ktos?

Arabelle wzruszyla ramionami.

— Turistas. Z kamerami. — Zmarszczyla brwi i znizyla glos, jakby chciala powiedziec mi cos w zaufaniu. — Creado que es posible que estan maricones — wyjasnila ze wzruszeniem ramion.

Skinalem glowa.

— Turysci geje — powiedzialem do Debory.

Debora przeszyla wzrokiem ja, a potem mnie, jakby myslala, ze strachem zmusi ktores z nas do wymyslenia nastepnego bardzo dobrego pytania. Jednak nawet moja legendarna blyskotliwosc wyczerpala sie do cna i moglem tylko wzruszyc ramionami.

— Nie wiem — sapnalem. — Pewnie nic wiecej z niej nie wyciagniesz.

— Spytaj ja, gdzie mieszka — rzucila Debora i po twarzy Arabelle przebiegl wyraz leku.

— Raczej ci nie powie — zauwazylem.

— Dlaczego, kurwa, nie?

— Boi sie, ze powiesz La Migra — wyjasnilem i Arabelle az podskoczyla na dzwiek tego slowa. — Urzedowi imigracyjnemu.

— Wiem, co to La Migra, do cholery — warknela Debora. — Tez tu mieszkam, zapomniales?

— Nie — odparlem. — Ale nie chcialas sie uczyc hiszpanskiego.

— To popros ja, zeby powiedziala tobie — zazadala Debora.

Wzruszylem ramionami i odwrocilem sie do Arabelle.

— Necesito su direccion — powiedzialem.

— Por quel — spytala dosc niesmialo.

— Vamos a bailcindo — zaproponowalem. Pojdziemy potanczyc.

Zachichotala.

— Estoy casada — powiedziala. Jestem mezatka.

— Por favorl — Ulozylem usta w swoj najlepszy sztuczny stuwatowy usmiech i dodalem: — Nunca por la migra, verdadamente. — Arabelle usmiechnela sie, wychylila do przodu i szepnela mi na ucho adres. Skinalem glowa; byl w okolicy pelnej imigrantow z Ameryki Srodkowej, w tym kilku legalnych. Wydawalo sie logiczne, ze tam mieszkala, wiec nie mialem powodu jej nie wierzyc. — Gracias — rzucilem i juz mialem odejsc, kiedy znow zlapala mnie za ramie.

— Nunca por La Migra? — spytala.

— Nunca — zapewnilem. Nigdy. — Solamentepara hallar este matador. — Tylko po to, zeby znalezc tego morderce.

Skinela glowa, jakby to, ze jej adres jest mi potrzebny do odszukania zabojcy, rzeczywiscie mialo sens, i znow obdarzyla mnie swoim niesmialym usmiechem.

— Gracias — powiedziala. — Tu creo. — Wierze ci. Jej wiara we mnie byla zaiste gleboko wzruszajaca, tym bardziej ze nie miala zadnego uzasadnienia procz faktu, ze sie do niej usmiechnalem, i to na wskros falszywie. Az zaczalem sie zastanawiac, czy nie nalezaloby zmienic zajecia; moze powinienem sprzedawac samochody czy nawet kandydowac na prezydenta.

— W porzadku — odezwala sie Debora. — Moze isc do domu.

Skinalem do Arabelle glowa.

— Va a su casa — powiedzialem.

Вы читаете Dzielo Dextera
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату