* * * Moj zielony dom z oknem w dziwny las! Tam gdzie gospodarz — dobry czarodziej… Czarne noce znow szukam sciezki tej. Ale spada czas, niby krew na snieg. Nie ma sciezki tej, nie znajduje dom! Tylko stary pies, mily rudy pies — ach, psie lzy — na snieg I na moju dlon!* * * Na ziolach krew — to slonce spada w las, jak zloty poraniony ptak. To las za toba placze w smutny czas! Tu kazde drzewo, kazdy krzak pamieta ciebie і do ciebie wola. Tu twoja sciezka boli, boli…Dzwon Wola dzwon, boli dzwon. W lesie — czarnej nocy krok, na dzwonnicu wschodzi cudzy, na dzwonnicu wschodzi wrog! Niby serce, wola dzwon. Krwi nad lasem swiety dzwon. Rwie powrozow zyly dzwon.Nad swietym ogniem W drzeworytach zascigal czas I odmienial sie na bezsmiercie. Cicho spiewal lagodny las starozytnej wsi czarodziejskiej. Zyli glosy srebrnysh gitar. Zylo slonce na drzeworytach. Swiety ogien… Zgubiony skarb, mojej Rusi zlamane skrzydlo. Czarnym stal sie mi bialy swiat! Czarodziejski las nie powrocisz. Siwym wilkiem tam placze wiatr — oblakanej pokuta Rusi.* * * Jarzebinowa krew po kropli spada w okno I dolu, w zaplakane ciche trawy. Przychodzi czarny ptak jej pic. Po kropli spada krew jarzebinowa. W zielony dom nie wrocie gospodarz. O jarzebino, siostro jarzebino, poplacz tu ze mna, mojim bolem zaliej rozbite okno…* * * Z jabloni dzikiej wiatr rwie kwiat, w lzach bursztynowych stoje sosny. Ja szukam ten zgubiony swiat z drewnianym starozytnym sloncem. Minelo wieksze smierci lat, jak bladzem zmarlymi sciezkami I szukam ten zgubiony swiat, gdzie dom zielony pod sosnami.* * * Ziemio moja, nozem pokrajana, krewna Rus, za Judyn grosz sprzedana! W gniewie szumia sosny bursztynowe, czarny wiatr do Boga niesie slowa: czas moj, czas, stolecie oblakane!