Potem swiat zgasl i juz go nie bylo.

Enoch stal w owalnej sali, w slabym swietle zarowek. W powietrzu unosil sie silny zapach prochu. Wokol jego stop polyskiwaly luski wyrzucone przez karabin.

Znow znajdowal sie w podziemiu. Strzelanie do celu bylo zakonczone.

29.

Enoch opuscil bron i powoli, ostroznie zaczerpnal tchu. Zawsze tak bylo. Jak gdyby musial rozluzniac sie stopniowo, powracajac do swiata z nierzeczywistosci.

Zdawal sobie sprawe, ze to wszystko dzialo sie na niby — naciskal przelacznik i uruchomial cos, co za chwile mialo sie wydarzyc; gdy dobiegalo konca, powracala swiadomosc, iz to bylo tylko zludzenie.

Przypomnial sobie, jak w trakcie budowy stacji spytano go o ulubiona rozrywke, o to, czy nie zbudowac dla niego jakiegos urzadzenie sluzacego rekreacji. Odpowiedzial, ze chcialby miec strzelnice i nie oczekiwal niczego innego poza galeria metalowych kaczek albo kolem, na ktorym obracalyby sie gliniane fajki.

Oczywiscie to bylo zbyt proste dla zwariowanych konstruktorow i wesolej brygady budowniczych stacji.

Najpierw nie wiedzieli, o co mu chodzi. Musial wiec wyjasniac, co to jest karabin, jak dziala i do czego sluzy. Opowiedzial im o polowaniu na wiewiorki w sloneczny jesienny poranek i ploszeniu zajecy z kep z nastaniem pierwszych sniegow, wyprawach na szopy w jesienna noc i zasadzaniu sie na jelenia wzdluz sciezki do wodopoju. Postapil jednak nieuczciwie nie wyjawil, do czego uzywal broni w ciagu czterech dlugich lat. Tak przyjemnie mu sie z nimi gawedzilo, ze zdradzil im swoje mlodziencze marzenie: pragnal kiedys pojechac na polowanie do Afryki — i nawet gdy o tym opowiadal, w pelni zdawal sobie sprawe z nierealnosci swych marzen. Od tamtej pory polowal na stworzenia tak egzotyczne, ze przy nich cala Afryka wydawala sie niczym. W dodatku stworzenia polowaly na niego.

Nie mial pojecia, co stanowilo pierwowzor dla tych stworow. Byc moze zaistnialy jedynie w wyobrazni obcych instalujacych tasmy ze scenami polowania. Nie zdarzylo sie jeszcze — a tysiace razy bywal na strzelnicy — ani powtorzenie scenerii, ani powielenie ktorejs z szalejacych bestii. Chociaz to musialo sie gdzies konczyc i wtedy calosc powtarzana byla jeszcze raz od poczatku.

„Zreszta co za roznica — pomyslal Enoch. — Jezeli nawet tasmy pobiegna od poczatku, istnieje mala szansa, ze przypomne sobie jakiekolwiek znaczace szczegoly przygod, ktore przezylem wiele lat temu.”

Nie znal zasad ani technik zastosowanych przy budowie tej fantastycznej strzelnicy. Jak w wielu innych sprawach zaakceptowal fakt bez prob zrozumienia go. A jednak moze kiedys odkryje wskazowke, ktora z czasem zmieni slepa akceptacje w pelne rozumienie — nie tylko mechanizmu strzelnicy, lecz wielu innych rzeczy.

Czesto zastanawial sie, co obcy mysla o jego fascynacji strzelaniem i o pierwotnej sile, ktora kaze czlowiekowi zabijac — nie dla przyjemnosci, lecz z potrzeby odsuniecia niebezpieczenstwa (sile zwalczac wieksza sila, a chytrosc brac podstepem). Usilowal odgadnac, czy przez swoje strzeleckie zamilowania nie wplynal na ocene ludzkiego charakteru przez kosmicznych przyjaciol. Czy obcy potrafili rozroznic zabijanie innych form zycia od zabijania przedstawicieli wlasnego gatunku? Czy istotnie wystepuje logicznie uzasadniona roznica miedzy polowaniem dla sportu a strzelaniem na wojnie? Istotom z gwiazd podobne rozroznienie nastreczyloby pewnych trudnosci, gdyz w wielu przypadkach scigane zwierze swym wygladem i cechami bardziej przypominalo polujacego czlowieka niz wielu nie-Ziemian.

Czy wojna byla kwestia instynktu i zwykly czlowiek odpowiadal za nia w rownym stopniu co politycy i tak zwani mezowie stanu? Wydawalo sie to niemozliwe, a jednak w kazdym czlowieku gleboko tkwil instynkt walki, agresywny ped, dziwna potrzeba rywalizacji — co zawsze prowadzilo do rozmaitych konfliktow, jesli nie powstrzymalo sie tego w pore.

Wlozyl karabin pod pache i podszedl do tablicy rozdzielczej. Z otworu u dolu wystawal kawalek tasmy. Wysunal go i odcyfrowal symbole. Wyniki nie byly rewelacyjne. Nie poszlo mu najlepiej. Za pierwszym strzalem spudlowal; nie trafil wilka z glowa starca i teraz gdzies w nierzeczywistosci bestia wraz z kompanem charkotliwie rozprawiala sie ze sponiewierana masa krwistych strzepow i polamanych kosci, ktore niegdys byly Enochem Wallace’em.

30.

Wracal korytarzem pelnym podarunkow upchanych tak, jak w zwyklych ludzkich domostwach gromadzi sie rupiecie na strychu.

Odcinek tasmy nie dawal mu spokoju — maly skrawek stwierdzajacy, ze choc pozniej trafial raz po raz, pierwszy strzal na wzgorzu okazal sie niecelny. Rzadko pudlowal. Zostal wyszkolony do takiego strzelania, gdzie nie wiadomo bylo, co za moment nastapi i trzeba bylo kierowac sie zasada „zabij albo zginiesz”, ktora dobrze poznal podczas niezliczonych wypadow w strefe razenia. Pocieszal sie, ze moze nie przykladal sie ostatnio jak nalezy. Wlasciwie nie mial powodu starac sie, gdyz strzelanie stanowilo jedynie rozrywke, a codzienne spacery z bronia odbywal wylacznie z przyzwyczajenia. Nosil karabin, tak jak inni ludzie nosili laske lub parasol. Kiedy na poczatku wychodzil na spacer, inny to byl karabin i inne czasy. Wtedy nikogo nie dziwila bron na spacerze. Ale teraz bylo inaczej; usmiechajac sie w myslach, wyobrazil sobie, jaka sensacje musial wzbudzac, noszac karabin.

Na koncu korytarza widac bylo czarny kufer pod dolna polka; choc stal przysuniety do sciany, wystawal na dobre pol metra.

Enoch minal go wolnym krokiem i nagle sie obejrzal. Uswiadomil sobie, ze przeciez ten kufer nalezal do Mglistego. Spadek po istocie z gwiazd, ktorej wykradzione cialo dzis wieczorem mialo spoczac znow w swoim grobie.

Podszedl do polek i oparl karabin o sciane. Pochylajac sie, wyciagnal kufer.

Przegladal juz poprzednio zawartosc, zanim umiescil kufer w podziemiu, ale wtedy nie interesowalo go to. Teraz nagle obudzila sie w nim ciekawosc.

Ostroznie uniosl wieko i odchylil je do tylu, az oparlo sie o polki. Przykucnal nad otwartym kufrem i na poczatek, nie dotykajac niczego, dokonal przegladu gornej warstwy jego zawartosci.

W kufrze znajdowal sie polyskujacy plaszcz, starannie zlozony — chyba rodzaj uroczystej szaty, ale tego Enoch nie byl calkiem pewien. Na wierzchu lezala malenka buteleczka, migoczaca refleksami swiatla, jak gdyby ktos wydrazyl wielki brylant i zrobil z niego flakonik. Obok plaszcza spoczywalo grono ciemnofioletowych, matowych kulek; do zludzenia przypominaly zapas pilek tenisowych sklejonych w ksztalt kuli. Ale bylo to tylko zludzenie; Enoch przypomnial sobie, ze za pierwszym razem, zachwycony kulami, uniosl je i zobaczyl, ze nie sa wcale sklejone, lecz swobodnie poruszaja sie, nie wychodzac jednak poza obreb kuli. Zadna kulka nie dala sie oderwac, chocby ja ciagnac z calych sil. Przemieszczala sie swobodnie wsrod innych jakby plynac. Mozna bylo poruszyc kazda kulke lub wszystkie naraz, a cale grono i tak nie zmieniloby ksztaltu. Enoch podejrzewal, ze to jakis kalkulator, potem jednak porzucil te mysl — kule byly identyczne i w zaden sposob nie mozna ich bylo odroznic. W kazdym razie ludzkim okiem. Czy Mglisty potrafil je rozroznic? A jesli to byl kalkulator, to jakiego rodzaju? Matematyczny? Moralny? Filozoficzny? Ale czy ktos slyszal o kalkulatorze do celow moralnosci czy filozofii? Albo raczej: kto z ludzi w ogole o czyms takim slyszal? To musialo byc najprawdopodobniej cos zupelnie innego. Moze jakas gra — jakis pasjans dla samotnych?

Z czasem czlowiek moglby to rozgryzc. Ale teraz Enochowi brakowalo czasu i powodow, by rozmyslac nie wiadomo ile nad jednym jedynym przedmiotem, podczas gdy obok znajdowaly sie setki rownie fantastycznych i niezrozumialych. Kiedy lamalby sobie glowe nad jedna rzecza, w glebi ducha zawsze podejrzewalby, ze poswieca czas czemus najmniej waznemu w calym zbiorze.

Byl juz zmeczony nadmierna iloscia okazow.

Siegnal po migotliwa buteleczke, lezaca na plaszczu. Gdy ja podniosl, dostrzegl napis wyryty w szkle (diamencie?). Powoli odczytal pismo. Kiedys, dawno temu, umial czytac w jezyku Mglistych; moze niezbyt plynnie, ale dawal sobie rade. Lecz juz od kilku lat nie uzywal tego jezyka i bardzo duzo zapomnial. Powoli brnal od

Вы читаете Stacja tranzytowa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату