Constablem, maja wiecej mozliwosci.

– No tak.

Sara wyprostowala sie i chciala obrocic, nagle jednak zamarla. Opanowala sie szybko i niemal w tym samym momencie nachylila sie nad Alfredem, kladac swoja dlon na jego torsie.

Wciagnal powietrze niczym ryba rzucona na brzeg.

– Saro, co ty, u diabla, wyczyniasz?

Dziewczyna wsunela dlon pod koszule Alfreda, gladzac jego nagie ramiona, a jednoczesnie wyszeptala mu wprost do ucha:

– Ciii! On sie wlasnie zbliza po kryjomu, widze go tuz za krzakami. Chyba wczesniej nie slyszal naszej rozmowy, ale teraz jest bardzo blisko. Uwazaj na to, co mowisz.

Dosc niechetnie objal ja ramieniem i spytal:

– W porzadku, ale czy musisz stosowac takie manewry? Odsunela sie nieco, zdazyla jednak wyczuc, jak drzy jego reka. Co ja wyprawiam, pomyslala. Do czego to doprowadzi?

– Alfred, musialam cie jakos ostrzec, zebys nie zostal zaskoczony. A teraz cie pocaluje.

– Nie rob tego!

– Czy ty myslisz, ze mi to sprawia przyjemnosc? Trzeba sie go stad pozbyc, przekonac, ze jestesmy zajeci wylacznie soba.

– Jestes kompletna wariatka! – wysyczal rozzloszczony przez zeby, ale wiecej nie zdolal powiedziec, bo usta Sary spoczely na jego ustach.

Sara czula, jak z kazda sekunda jego cialo powoli sie odpreza, ja zas opanowuje przedziwne, obezwladniajace uczucie. Nagle nie chciala go juz puscic. Jego ramiona zaciskaly sie wokol niej niczym stalowe obrecze, szepnela mu wiec do ucha:

– Juz dobrze, nie musisz tak przesadzac.

Usiadla, biorac gleboki wdech. Alfred uczynil to samo.

– Juz sobie poszedl – powiedziala Sara bezbarwnie. Nie odpowiedzial.

– Chyba musze zazyc chlodnej kapieli – ciagnela. – Skocze tylko po czepek kapielowy, bo przed chwila mylam wlosy, a slona woda je niszczy. Poczekasz tu?

Potwierdzil kiwnieciem glowy, nie byl w stanie wydobyc z siebie slowa.

Sara nie dotarla do swojego pokoju, jak planowala. Kiedy mijala pokoj z numerem siedem, mezczyzna siedzial wlasnie na werandzie. Jak jadowity pajak, ktory czyha na zdobycz. Gdy poprosil ja, by sie zblizyla, Sara nie miala dosc odwagi, by odmowic.

ROZDZIAL VI

Tym razem mezczyzna poznal i przywital Sare.

– Jest pani Norwezka, prawda?

– Tak – odparla niepewnie; nie wiedziala kompletnie, jak ma sie zachowac.

– Musimy trzymac sie razem, bo te hordy Szwedow nas zagadaja. Moze usiadzie pani na chwile?

– Naprawde nie wiem, dziekuje…

Szybko jednak zdecydowala, ze zostanie. Moze cos z niego wyciagnie? Skierowala sie wiec ku werandzie.

Rece lekko jej drzaly, ale to nie domniemany morderca byl tego powodem, o tym byla przekonana. To incydent na plazy i pocalunek z Alfredem wyprowadzil ja z rownowagi.

– Prosze sie rozgoscic – odezwal sie mezczyzna, starajac sie nadac lodowatemu spojrzeniu bardziej przyjazny wyraz. Nie calkiem mu sie to udalo. – Moze sie pani czegos napije? Nie chcialbym raczyc sie drinkiem w samotnosci.

– O tej porze? – usmiechnela sie nerwowo. – Nie, to dla mnie za wczesnie – dodala i usadowila sie w pomalowanym na bialo koszu plazowym. Stad widziala miedzy krzakami kontury postaci Eldena. Siedzial na lawce, krecac sie jednak niespokojnie, zdenerwowany przedluzajaca sie nieobecnoscia Sary. Ze swego miejsca nie mogl widziec dziewczyny.

– Przygotuje pani cos specjalnego, prosze nie odmawiac – zaproponowal obcy mezczyzna i ruszyl w kierunku drzwi. – Prosze mi tylko podac szklaneczke.

– Dobrze, ale chyba nie powinnam… Ale jego juz nie bylo w pokoju.

Dopiero teraz Sara zdala sobie sprawe z tego, jak bardzo sie naraza. Rece i nogi poczely jej drzec. Po krotkiej chwili obcy znow powrocil do pokoju.

– Niestety, nie znalazlem nic innego do rozcienczenia poza czysta woda z karafki. Ale podobno jest sterylna. Tradycyjna whisky z soda. Pozwoli pani?

– Dziekuje. Chcialam powiedziec, ze raczej rzadko pije alkohol, a juz szczegolnie o tej porze. Pewnie zaraz zasne.

– Na zdrowie – mezczyzna uniosl szklanke. – Na imie mi Hakon.

Ty oszuscie, pomyslala Sara i przedstawila sie jako Margrethe. Oboje zatem klamali jak z nut.

– Czy to nie piekny kraj? – zapytala Sara, stawiajac szklanke na stole.

W odpowiedzi mezczyzna skrzywil sie z niesmakiem. To dopiero znawca wsrod amatorow!

– Owszem, jako taki. Wprawdzie brudno, a i ludnosc prymitywna, za to klimat wspanialy.

Sara usilowala podtrzymac rozmowe.

– Moim zdaniem ci ludzie robia wrazenie inteligentnych – stanela w obronie mieszkancow wyspy. – I prawie wszyscy mowia po angielsku…

Rozesmial sie z pogarda.

– Nauczyli sie kilku zdan jak papugi. Dzisiaj wybralem sie do Negombo, gdzie zaproszono mnie na obiad do jednej z rodzin. Dziekuje bardzo, ale wiecej nie skorzystam. Co za marny poziom!

Sara odczuwala coraz wieksza niechec do tego antypatycznego, zimnego mezczyzny w nienagannej bialej koszuli i krawacie.

– I nie bal sie pan? To znaczy mam na mysli jedzenie?

– Ciesze sie na szczescie konskim zdrowiem – odparl, czyniac przy tym kategoryczny ruch reka. – Nic mi nie moze zaszkodzic.

– Jezeli tak, to dobrze – powiedziala sucho Sara. Nachylil sie w jej kierunku.

– Musze sie pani przyznac, ze niejedno juz na tym swiecie widzialem. Im wiecej sie jezdzi, tym mniejszy wydaje sie swiat. A pani tu z pewnoscia po raz pierwszy?

– Tak, oboje chcielismy zobaczyc Sri Lanke. Udalo sie nawet zgrac urlopy.

– A czym zajmuje sie pani maz?

O Boze, tego wczesniej nie omowili!

– Jest inzynierem – improwizowala.

– Aha, a w jakiej firmie?

– W firmie? Nie, jest tylko pracownikiem panstwowym.

– O, to nic szczegolnego.

– A pan co robi?

– Ja? Sam zajmuje sie swoimi interesami.

Nie wygladalo na to, by zamierzal powiedziec o sobie cos wiecej, Sara zas nie miala odwagi go wypytywac.

W towarzystwie „Hakona” nie czula sie zbyt pewnie, chociaz bez watpienia nalezal do przystojnych i mogacych budzic zainteresowanie mezczyzn. Wciaz pamietala, ze najprawdopodobniej ma do czynienia z morderca.

Znowu uniosl szklanke z trunkiem, wiec Sara dopila swojego drinka. Nie smakowal jej specjalnie, nie przepadala za whisky.

– Ach, wiec tutaj przesiadujesz – uslyszala nagle zdradzajacy wzburzenie glos Alfreda. – Zdaje sie, ze mialas tylko zabrac czepek?

– To moja wina – odezwal sie spokojnie Norweg. – Skusilem pana piekna zone drinkiem. Moze pan tez nie

Вы читаете Gdzie Jest Turbinella?
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату