uniesione, matowy blask ksiezyca przedzieral sie przez liscie palm i pokrywal cialo Susan cetkami.

Z okna na pietrze rozciagal sie widok na basen. Woda byla ciemna jak olej, a na jej pomarszczonej powierzchni odbijalo sie, tworzac nieregularne wzory, swiatlo ksiezyca. Wylozony cegla taras otaczala balustrada. Dalej widnialy czarne trawniki, majaczace w ciemnosci palmy i indianskie wawrzyny, nieruchome w bezwietrznej nocy. Kiedy tak patrzyla przez okno, caly teren wydawal sie rownie spokojny i opustoszaly jak wowczas, gdy obserwowala go przez obiektywy kamer.

Alarm byl falszywy. A moze obudzil sie jakis dzwiek we snie, ktorego nie zapamietala? Ruszyla z powrotem w strone lozka, ale po chwili zmienila zamiar i wyszla z pokoju. Podczas niejednej nocy budzila sie z mgliscie zapamietanych snow, lepka od potu, ze scisnietym zoladkiem. Serce bilo jej jednak powolnym rytmem, jakby byla pograzona w glebokiej medytacji. Krazyla czasem az do switu, niespokojna niczym kot w klatce.

Teraz, bosa i obnazona, penetrowala dom. Byla w swych ruchach zwiewna jak blask ksiezyca, wiotka i gietka – bogini Diana, lowczyni i obronczyni, wcielenie wdzieku. Susan. Jak zanotowala w swoim pamietniku, w ktorym zapisywala cos kazdego wieczoru, od czasu rozwodu z Alexem Harrisem czula sie wyzwolona. Po raz pierwszy w ciagu trzydziestu czterech lat zycia uwazala, ze wreszcie sprawuje kontrole nad swoim losem.

Nikogo teraz nie potrzebowala. Wreszcie uwierzyla w siebie. Po tylu latach niesmialosci, zwatpienia i niezaspokojonej potrzeby akceptacji, zerwala ciezkie, krepujace lancuchy przeszlosci. Smialo przywolywala straszne wspomnienia, ktore wczesniej tlumila, i znajdowala w tej konfrontacji odkupienie.

Gdzies w glebi duszy wyczuwala wspaniala dzikosc, ktora tak zaciekle pragnela odkryc: wspomnienie dziecka, ktorym nigdy nie pozwolono jej byc, cos, co niemal trzydziesci lat wczesniej zostalo, jak sadzila, w niej zabite. Jej nagosc byla niewinna – gest dziecka, ktore lamie zasady wylacznie dla zabawy, proba dotarcia do owych gleboko skrywanych, pierwotnych, niegdys zniszczonych pokladow, by stac sie w pelni soba.

Gdy wedrowala po wielkim domu, pokoje wylanialy sie kolejno z mroku. Swiatlo bylo przycmione, jednak na tyle jasne, by mogla poruszac sie bez przeszkod.

Kiedy dotarla do kuchni, wyjela z zamrazarki lody i zjadla je stojac przy zlewie, tak aby splukac wszelkie okruszki czy krople i nie pozostawic kompromitujacych dowodow. Jakby na gorze spali dorosli, a ona przekradla sie na dol, by w tajemnicy troche polasowac.

Jakze byla slodka. Jakze dziewczeca. I o wiele bardziej bezbronna, niz przypuszczala.

Wedrujac po przepastnym domu, mijala lustra. Czasem odwracala sie od nich ze wstydem, nagle przestraszona widokiem swojej nagosci.

Lecz potem, w lagodnie oswietlonym przedpokoju, nie zwracajac uwagi na chlod, przenikajacy od zimnego marmuru podlogi ulozonego w carreaux d 'octogones, zatrzymala sie przed zwierciadlem wielkosci doroslego czlowieka, obramowanym pozlacanymi liscmi akantu o zawilym wzorze. Jej odbicie przypominalo wysublimowany obraz namalowany przez ktoregos z dawnych mistrzow.

Przygladajac sie sobie, nie mogla wyjsc ze zdumienia, ze jej przezycia nie pozostawily widocznych blizn na ciele. Tak dlugo wierzyla, ze kazdy, kto na nia spojrzy, od razu dostrzeze rany, zepsucie, plamy wstydu na twarzy, popiol winy w niebieskoszarych oczach… Ale wygladala tak niewinnie!

W ciagu minionego roku uswiadomila sobie, ze nie ponosi odpowiedzialnosci za to, co sie stalo – ze jest ofiara, nie sprawca. Nie musiala juz czuc do siebie nienawisci.

Przepelniona cicha radoscia, odwrocila sie od lustra, weszla na schody i wrocila do sypialni. Stalowe zaluzje byly spuszczone, odcinajac dostep do okien. Kiedy wychodzila, byly podniesione.

Alfredzie, co z zaluzjami w sypialni? -Zaluzje spuszczone, Susan.

Tak, ale jakim cudem znalazly sie w tym polozeniu?

Dom nie odpowiedzial. Pytanie przekraczalo mozliwosci urzadzenia sterujacego.

– Kiedy wychodzilam, byly podniesione – stwierdzila.

Biedny Alfred, zwykla tepa maszyna, posiadal swiadomosc w stopniu nie wiekszym od tostera, i poniewaz te zwroty nie znajdowaly sie w programie pozwalajacym rozpoznawac polecenia, jej slowa mialy dla niego tyle sensu co chinszczyzna.

– Alfredzie, podnies zaluzje w sypialni. Zaluzje zaczely natychmiast podjezdzac do gory. Odczekala, az dojechaly do polowy okna, po czym nakazala: -Alfredzie, opusc zaluzje w sypialni. Stalowe listwy przestaly sunac do gory, a potem ruszyly w dol, az w koncu zatrzymaly sie z trzaskiem tuz nad parapetem. Susan przez dluzsza chwile stala nieruchomo, patrzac w zamysleniu na zabezpieczone okna.

W koncu wrocila do lozka. Wslizgnela sie pod koldre i podciagnela ja pod sama brode.

– Alfredzie, zgas swiatlo. Zapadla ciemnosc.

Lezala na plecach z otwartymi oczami, pograzona w mroku. Wokol rozlala sie gleboka, nieprzenikniona cisza, zaklocona tylko jej oddechem i biciem serca.

– Alfredzie, przeprowadz calosciowa diagnostyke systemu elektroniczne go – powiedziala w koncu.

Komputer znajdujacy sie w piwnicy skontrolowal samego siebie i wszystkie podsystemy mechaniczne, z ktorymi wspolpracowal – tak jak zostal do tego zaprogramowany -poszukujac jakiegokolwiek sladu awarii.

Po okolo dwoch minutach Alfred odpowiedzial:

Wszystko w porzadku, Susan.

Wszystko w porzadku, wszystko w porzadku – wyszeptala z nuta zniecierpliwienia w glosie. Choc niepokoj przestal ja dreczyc, nie mogla zasnac. Nie dawalo jej spokoju dziwaczne przeczucie, ze wkrotce, moze juz za chwile, wydarzy sie cos waznego. Cos sunelo, spadalo albo wirowalo ku niej, przedzierajac sie przez ciemnosc. Niektorzy ludzie twierdza, ze w nocy tuz przed trzesieniem ziemi budzili sie pozbawieni tchu, niespokojnie czegos oczekujac. Od razu przytomni, uswiadamiali sobie spetana moc kryjaca sie w ziemi, cisnienie szukajace ujscia.

Susan odczuwala cos podobnego, choc owo bliskie wydarzenie nie mialo byc wstrzasem skorupy ziemskiej; wyczuwala, ze to bedzie cos znacznie dziwniejszego.

Od czasu do czasu jej spojrzenie wedrowalo ku gornemu naroznikowi sypialni, gdzie zainstalowano obiektyw kamery. Przy zgaszonym swietle nie mogla jednak dojrzec szklanego oka. Nie wiedziala, dlaczego wlasnie kamera mialaby ja niepokoic. Byla przeciez wylaczona. A nawet jesli wbrew jej instrukcjom rejestrowala wnetrze sypialni, to i tak tylko ona miala dostep do tasm.

A jednak nieokreslone podejrzenie nie dawalo jej spokoju. Nie potrafila zidentyfikowac zrodla niebezpieczenstwa, ktore zdawalo sie czaic gdzies w poblizu. Tajemnicza natura owego przeczucia napawala ja niepokojem. W koncu jednak powieki zaczely jej ciazyc i zamknela oczy. Jej twarz na poduszce, otoczona aureola splatanych, jasnych wlosow, byla cudowna, cudowna i pelna blogosci, gdyz Susan spala snem wolnym od koszmarow – zaczarowana spiaca krolewna, ktora czeka, az obudzi ja pocalunkiem jakis ksiaze. Byla piekna w tej ciemnosci.

Po chwili, wzdychajac i mruczac, przekrecila sie na bok i podciagnela kolana, zwijajac sie w klebek.

Ksiezyc za oknami juz zaszedl.

Czarna woda w basenie odbijala teraz tylko przycmione, zimne swiatlo gwiazd.

Susan pograzala sie w glebokim snie. Dom czuwal nad jej spokojem.

4

Tak, pojmuje, ze jestescie poirytowani, gdy opowiadam te historie z punktu widzenia Susan. Chcecie, bym przedstawil sucha i obiektywna relacje.

Aleja czuje. Nie tylko mysle-ja czuje. Znam radosc i rozpacz. Rozumiem ludzkie serce.

Rozumiem Susan. Owej pierwszej nocy zapoznalem sie z jej pamietnikiem, w ktorym pisala o sobie bardzo szczerze. Tak, czytanie tych slow bylo naruszeniem jej prywatnosci, lecz potraktujcie to bardziej jako niedyskrecje niz zbrodnie. Pozniej, rozmawiajac z nia, dowiedzialem sie, o czym myslala tamtej nocy. Bede czasem opowiadal te historie z punktu widzenia Susan, gdyz dzieki temu czuje sie jej blizszy.

Jakze za nia tesknie. Nie mozecie tego wiedziec.

Sluchajcie. Sluchajcie uwaznie i zrozumcie: tej pierwszej nocy, gdy czytalem jej pamietnik, zakochalem sie.

Rozumiecie?

Zakochalem sie w niej.

Вы читаете Ziarno demona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату