klepki. Lepiej zachowac spokoj. Poczekac. Zobaczyc, co sie jeszcze wydarzy. W kazdym razie moge sobie sama z tym poradzic. Dam rade.

Kiedy Jane obudzila sie w srodku nocy, zauwazyla ze chodzi we snie. Znajdowala sie w kuchni, ale nie pamietala, zeby wstawala z lozka i schodzila po schodach.

Panowala cisza. Jedyny dzwiek dobiegal od mruczacej z cicha lodowki. Przez duze okna wdzieralo sie blade swiatlo ksiezyca w pelni.

Jane otworzyla jedna z szuflad i wyjela noz rzeznicki.

Gapila sie na niego przerazona.

W srebrnej poswiacie zalsnilo zimne ostrze.

Wlozyla go z powrotem do szuflady.

Zasunela ja.

Sciskala noz tak mocno, ze czula jeszcze bol w rece.

Dlaczego wziela noz?

Chlod przebiegl jej po plecach jak stonoga.

Nagie ramiona i nogi pokryly sie gesia skorka i uswiadomila sobie, ze jest prawie nieubrana.

Silnik lodowki wylaczyl sie z suchym grzechotem, az podskoczyla i odwrocila sie.

W domu panowala teraz nienaturalna cisza. Mogla nawet uwierzyc, ze ogluchla.

Co ja robilam z nozem?

Splotta ramiona na piersi, aby opanowac dreszcze, ktore nia wstrzasaly.

Moze poczula glod i przyszla tutaj we snie, zeby zrobic kanapke. Tak. Prawdopodobnie tak bylo. Wlasciwie chetnie by cos zjadla. Siegnela do szuflady po noz, aby ukroic plaster pieczeni. Widziala ja w lodowce, kiedy pomagala Carol i Paulowi robic kolacje.

Jednak rozmyslila sie. Nie potrafilaby nic przelknac. Bose nogi zziebly i czula sie nieskromnie obnazona. Chciala natychmiast wrocic do lozka, pod koldre.

W ciemnosci, wspinajac sie po schodach, trzymala sie blisko sciany, bo tam deski mniej trzeszczaly. Wrocila do swojego pokoju, nie budzac nikogo.

Na zewnatrz, gdzies w oddali, zawyl pies.

Jane schowala sie gleboko pod kocami.

Przez chwile miala klopot z zasnieciem, czula sie winna, ze grasuje po domu, kiedy panstwo Tracy spia. Nie chciala, aby fakt, iz byla w szpitalu, tlumaczyl jej niewlasciwe zachowanie.

Oczywiscie, to glupie. Nie weszyla w jakims okreslonym celu. Chodzila we snie, a osoba w takim stanie nie panuje nad soba.

Po prostu chodzila we snie.

ROZDZIAL 8

W gabinecie Carol Tracy niepodzielnie panowala Myszka Miki. Wiekszosc przedmiotow, ktore wypelnialy pokoj, ozdabialy wizerunki slawnej gwiazdy filmow rysunkowych w najrozniejszych pozach i sytuacjach. Dziesiatki figurek ulubionego przez wszystkie dzieci gryzonia usmiechaly sie szeroko z kazdego kata i polki do malych pacjentow Carol.

Ten imponujacy zbior lamal pierwsze lody w kontaktach z dziecmi.

Jane zareagowala podobnie, jak wiekszosc pacjentow. Mowila „oooch” i „aach” i smiala sie radosnie. Zanim skonczyla podziwiac kolekcje i usiadla w jednym z wielkich skorzanych foteli, byla juz gotowa do seansu hipnotycznego – jej napiecie i obawa zniknely. Magia Miki jak zwykle nie zawiodla.

W gabinecie Carol zamiast typowej kanapy staly naprzeciw siebie dwa duze fotele z oparciami, dla niej i pacjenta. Nieco przysloniete okna i dyskretne swiatlo saczace sie z naroznych lamp stwarzaly przytulny nastroj.

Przez pare minut gawedzily o kolekcji, a potem Carol powiedziala”

– Dobra, kochanie. Mysle, ze powinnysmy zaczac.

Niepokoj pojawil sie na twarzy dziewczynki.

– Sadzi pani, ze hipnoza to dobry pomysl?

– Tak. To najlepsza metoda, jaka znamy, by przywrocic ci pamiec. Nie boj sie. To proste. Tylko odprez sie i poplyn. Dobrze?

– Hm… dobrze.

Carol wstala i ruszyla w kierunku Jane, ktora takze zaczela sie podnosic.

– Nie, ty zostan na swoim miejscu. – Carol stanela za dziewczynka i przylozyla koniuszki palcow do jej skroni.

– Odprez sie, kochanie. Odchyl do tylu. Rece na udach. Dlonie wewnetrzna strona do gory, palce luzno. Swietnie. Teraz zamknij oczy. Sa zamkniete?

– Tak.

– Dobrze. Bardzo dobrze. Teraz chce, zebys pomyslala o latawcu. Duzym latawcu w ksztalcie rombu. Wyobraz go sobie. Jest olbrzymi, niebieski i zegluje wysoko po blekitnym niebie. Widzisz go?

Po krotkim wahaniu dziewczynka odparla”

– Tak.

– Obserwuj latawiec, kochanie. Patrz, jak lagodnie wznosi sie i opada wraz z pradami powietrznymi. Wznosi sie i opada, w gore i w dol, w gore i w dol, z boku na bok, zegluje z wdziekiem, daleko ponad ziemia, w pol drogi miedzy ziemia i chmurami, daleko ponad twoja glowa. – Carol mowila aksamitnym, kojacym glosem i patrzyla na bujne blond wlosy dziewczynki. – Kiedy tak obserwujesz latawiec, stopniowo stajesz sie tak lekka i wolna jak on. Uczysz sie wznosic coraz wyzej w blekitne niebo. – Koniuszkami palcow Carol zataczala delikatne kola na skroniach Jane. – Opuszcza cie napiecie. Wszystkie troski i niepokoje odplywaja daleko, i myslisz tylko o latawcu zeglujacym po blekitnym niebie. Wielki ciezar zostaje zdjety z twojej glowy, czola i skroni. Czujesz sie o wiele lzej. – Zsunela rece na kark dziewczynki. – Miesnie na karku rozluzniaja sie. Napiecie znika. Wielki ciezar zostaje zdjety. Jestes teraz tak lekka, ze mozesz wzniesc sie jak latawiec… prawie… prawie… – Opuscila rece na ramiona malej. – Odprez sie. Niech napiecie odejdzie. Jestes lzejsza, coraz lzejsza. Ciezar spada takze z twoich piersi. A teraz unosisz sie. Tylko kilka centymetrow nad ziemia, ale unosisz sie.

– Tak… unosze… – powiedziala niskim glosem.

– Latawiec szybuje daleko w gorze, a ty powoli, powoli poruszasz sie, aby do niego dolaczyc…

Mowila jeszcze chwile, a potem wrocila na swoj fotel.

Jane osunela sie na oparcie, glowe przekrzywila na bok, zamknela oczy, twarz miala spokojna i rozluzniona; oddychala cicho.

– Jestes teraz pograzona w bardzo glebokim snie – powiedziala Carol. – To odprezajacy, bardzo gleboki sen. Rozumiesz?

– Tak – wymamrotala dziewczynka.

– Odpowiesz mi na kilka pytan.

– Dobrze.

– Pozostaniesz w tym glebokim snie i bedziesz odpowiadala na moje pytania, dopoki ci nie powiem, ze juz czas sie obudzic. Rozumiesz?

– Tak.

– Dobrze. Bardzo dobrze. A teraz powiedz mi, jak sie nazywasz.

Dziewczynka milczala.

– Jak sie nazywasz, kochanie?

– Jane.

– Czy to twoje prawdziwe imie?

– Nie.

– Jak brzmi twoje prawdziwe imie?

Jane zmarszczyla brwi.

Вы читаете Maska
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату