– Idiotyczna maniera! Powiedziec „a” i nie powiedziec „b”! O co tu w koncu chodzi?

Miala straszna ochote zlapac radce tytularnego za ramiona i potrzasnac nim jak nalezy. Nadety, niewychowany mlokos! A robi z siebie indianskiego wodza Chingachgooka.

– Chodzi, pani Warwaro, o zdrade – otworzyl nagle usta Erast Pietrowicz.

– Zdrade? Jaka zdrade?

– To juz my musimy wyjasnic. A zatem – Fandorin potarl czolo – pulkownik Lucan, nie najmadrzejszy z przedstawicieli meskiego rodu, jedyny przepowiada kleske armii rosyjskiej – to raz. Zostal zapoznany z rozkazem bojowym i jako przedstawiciel ksiecia Karola otrzymal nawet kopie – to dwa. Sukces operacji zalezal od tajnego manewru pod oslona wzgorz – to trzy. Turcy zbombardowali nasze maszerujace kolumny, zanim te weszly w pole widzenia ich artylerzystow – to cztery. Wniosek?

– Z gory wiedzieli, kiedy i gdzie strzelac – wyszeptala VVaria.

– A Lucan z gory wiedzial, ze atak sie nie uda. Poza tym – piec: ostatnio nie wiadomo skad dostal mnostwo pieniedzy.

– Lucan jest bogaty. Ma jakies rodzinne skarby, posiadlosci. Opowiadal o tym, ale nie sluchalam uwaznie.

– Warwaro Andriejowno, nie tak dawno pulkownik prosil mnie o trzysta rubli pozyczki, a w pare dni potem, jesli wierzyc temu, co mowi Zurow, przepuscil jakies pietnascie tysiecy. Oczywiscie Ipolit mogl sklamac…

– Jeszcze jak mogl! – zgodzila sie Waria. – Lucan jednak naprawde bardzo duzo przegral. Sam mi dzisiaj mowil, zanim wyjechal do Bukaresztu.

– Wyjechal?

Erast Pietrowicz odwrocil sie i zamyslil, od czasu do czasu kiwajac glowa. Waria zaszla z boku, zeby widziec jego twarz, ale nic specjalnie godnego uwagi nie dostrzegla: Fandorin zmruzyl oczy i patrzyl na planete Mars.

– Kochana pani W-warwaro – zaczal powoli mowic, a Waria odczula blogosc w sercu; po pierwsze, bo „kochana”, a po drugie dlatego, ze znowu zaczal sie zacinac. – Bede musial jednak pania poprosic o p-pomoc, chociaz obiecywalem…

– Alez co pan tylko chce! – krzyknela zbyt pospiesznie i dodala: – Dla ratowania Pieti.

– To swietnie. – Fandorin pytajaco spojrzal jej w oczy. – Ale z-zadanie jest bardzo trudne i niezbyt przyjemne. Chce, zeby pani tez pojechala do Bukaresztu, odszukala tam Lucana i p-postarala sie go wybadac. No, powiedzmy, sprobuje pani sie dowiedziec, czy rzeczywiscie jest taki bogaty. Niech pani wykorzysta jego proznosc, samochwalstwo, g-glupote. W koncu juz raz sie wypaplal. Z pewnoscia roztoczy przed pania pawi ogon. – Erast Pietrowicz sie zawahal. – Jest pani przeciez mloda, p-pociagajaca osoba…

Zakaszlal i stropil sie, bo zaskoczona Waria az gwizdnela. W koncu doczekala sie komplementu od posagu Komandora. Oczywiscie komplement dosyc mizerny: mloda, pociagajaca osoba, ale mimo wszystko, mimo wszystko…

Fandorin jednak zaraz zepsul caly efekt.

– Rozumie sie, ze sama pani nie pojedzie, a i dziwnie by to w-wygladalo. Wiem, ze do Bukaresztu wybiera sie d’Evrait. Jak go poprosic, na pewno pania zabierze.

Nie, zdecydowanie, to nie czlowiek, tylko kawalek lodu – pomyslala Waria. No i probuj tu takiego rozmrozic! Czyzby nie widzial, jak Francuz tokuje? Gdziez tam, wszystko widzi, tylko na to po prostu, jak mowi Luszka, pluje i przyklepuje.

Erast Pietrowicz wytlumaczyl sobie chyba po swojemu jej niezadowolona mine.

– O pieniadze niech sie pani nie martwi. Przeciez naleza sie pani pobory, zwrot za podroz i tak dalej. Przydziele pani. Prosze sobie cos tam kupic i rozerwac sie.

– Z Charles’em na pewno nie bede sie nudzic – msciwie odrzekla Waria.

Rozdzial siodmy,

w ktorym Waria traci miano przyzwoitej kobiety

„Moskowskoje Gubiernskoje Wiedomstwo”

22 lipca (3 sierpnia wg kalendarza europejskiego) 1877 roku

FELIETON NIEDZIELNY

Kiedy wasz unizony sluga dowiedzial sie, ze owo miasto, ktore w ciagu minionych miesiecy tak dobrze spenetrowali bywalcy naszych tylow, zostalo zalozone dawno, dawno temu przez ksiecia Vlada o przydomku Palownik, znanego takze jako Dracula, wiele spraw sie wyjasnilo. Teraz rozumiemy, dlaczego w Bukareszcie za rubla daja w najlepszym razie trzy franki, dlaczego marny obiad w traktierni kosztuje tyle co bankiet w „Bazarze Slowianskim”, a za pokoj w hotelu placi sie jak za wynajecie palacu Buckingham. Oj, wysysaja krew rosyjska przeklete wampiry, wysysaja! Potem oblizuja sie smacznie i jeszcze spluwaja. Najbardziej przykre jest to, ze odkad wladca Rumunii obwolano trzeciorzednego ksiecia niemieckiego, ta prowincja naddunajska, ktora autonomie zawdziecza wylacznie Rosji, jela zalatywac golonka po bawarsku. Panowie hospodarowie popatruja na herr Bismarcka, a brata Rusa traktuja niczym koze: doja, ale nos zatykaja. Mozna by pomyslec, ze to nie za wolnosc Rumunii na polach Plewny leje sie bezcenna krew…

*

No i pomylila sie Waria, mocno pomylila. Podroz do Bukaresztu okazala sie strasznie nudna.

Oprocz Francuza na odpoczynek do stolicy ksiestwa rumunskiego wybralo sie jeszcze kilku korespondentow. Wszyscy doskonale wiedzieli, ze w najblizszych dniach, a moze nawet tygodniach, teatr dzialan wojennych nic ciekawego im nie pokaze – wykrwawiwszy sie pod Plewna, Rosjanie niepredko przyjda do siebie; dlatego dziennikarska brac zanioslo na tyly.

Zbierali sie dlugo, wyjechali wiec dopiero na trzeci dzien. Warie, jako dame, wsadzono do bryczki razem z McLaughlinem, reszta pojechala wierzchem, tak ze na Francuza, ktory dosiadl znudzonego powolna jazda Jatagana, Waria musiala patrzec z daleka, a rozmawiac z Irlandczykiem. Ten wszechstronnie omowil z nia klimat Balkanow, Londynu i Azji Srodkowej, opowiedzial o budowie resorow w swoim powozie i szczegolowo przedstawil kilka najinteligentniejszych etiud szachowych. Wszystko to tak popsulo Warii nastroj, ze kiedy na popasach widziala ozywionych towarzyszy, w tym takze zarumienionego jazda d’Evraita, za kazdym razem doznawala napadu mizantropii.

Drugiego dnia podrozy – kiedy mineli Alexandrie – bylo juz troche lepiej, bo kawalkade dognal Zurow. Odznaczyl sie w bitwie, Sobolew wzial wiec zucha na adiutanta, chcial go nawet przedstawic do „Anny”, ale huzar w zamian za nia wytargowal tydzien urlopu – zeby, jak sie wyrazil, rozprostowac kosci.

Z poczatku rotmistrz zabawial Warie dzygitowka – zrywal w biegu niebieskie dzwoneczki, zonglowal zlotymi imperialami i jechal na stojaco. Potem chcial sie zamienic miejscami z McLaughlinem, a kiedy spotkal sie z flegmatyczna, ale zdecydowana odmowa, przesadzil potulnego stangreta na swoja ruda kobyle, sam zas usiadl na kozle i co chwila odwracajac sie, rozsmieszal Warie opowiastkami o swoim bohaterstwie i intrygach zazdrosnego Zeromka Pieriepiolkina, ktory byl na noze ze swiezo upieczonym adiutantem. No i tak dojechali do Bukaresztu.

Jak przewidywal Erast Pietrowicz, Lucana nietrudno bylo znalezc. Zgodnie z instrukcja Waria zatrzymala sie w najdrozszym hotelu „Royal” i spytala portiera o pulkownika, a wtedy wyjasnilo sie, ze son excellence jest tu doskonale znany – i wczoraj, i przedwczoraj hulal w restauracji. Z pewnoscia bedzie i dzisiaj.

Czasu do wieczora pozostalo duzo, wiec Waria wyprawila sie na elegancka Calea Mogosoaia, ktora po zyciu w namiocie wydala sie jej istnym Newskim Prospektem: eleganckie powozy, pasiaste markizy nad witrynami,

Вы читаете Gambit turecki
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

1

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату