Tkwili tak w milczeniu, bez ruchu jeszcze minute po odjezdzie samochodu. Chrissie byla pewna, ze jakis tajemniczy stwor slyszal ich i zaraz otworza sie drzwi za plecami Sama, z ktorych wyskoczy, warczac i buczac wilkolako-komputer o paszczy pelnej zebow i klawiszy, i powie cos w rodzaju: – Aby zostac zabitym, prosze wcisnac ENTER.

Poczula ulge, gdy Sam wreszcie wyszeptal:

– Idziemy.

Ponownie przecieli trawnik w kierunku Bergenwood Way. Tym razem ulica byla wyludniona.

Wzdluz Bergenwood biegl kamienny kanal sciekowy, w ktorym Harry ponoc bawil sie jako dziecko. Byl szeroki na trzy, a gleboki moze na piec stop i teraz przeplywal nim wartki strumien deszczowki.

Kanal byl znacznie bezpieczniejsza trasa niz nieoslonieta ulica. Przeszli kilka jardow w gore ulicy, nim znalezli stalowe szczeble prowadzace do kanalu. Sam zszedl na dol pierwszy, za nim Chrissie, a Tessa na koncu. Sam przygarbil sie, by glowa nie wystawala mu na ulice, Tessa rowniez musiala pochylic sie, natomiast Chrissie mogla isc wyprostowana. Czasami jedenastolatkom nie bylo tak zle, zwlaszcza gdy uciekalo sie przed wilkolakami, zarlocznymi kosmitami, robotami albo nazistami. W ciagu ostatnich dwudziestu czterech godzin naprawde cudem uszla z zyciem przed jakimis strasznymi bestiami, chwala Bogu, nie przed nazistami, choc kto wiedzial, co jeszcze wydarzy sie.

Wzburzona woda ziebila jej stopy i lydki. Mimo ze dosc plytka, jednak plynela ze znaczna sila, co zdumialo dziewczynke. Napierala i ciagnela bezlitosnie niczym zywa istota, przepelniona wrednym zamiarem przewrocenia jej. Dopoki stala na szeroko rozstawionych nogach, nie grozil jej upadek, ale nie wiedziala jak dlugo utrzyma rownowage w ruchu. Kanal biegl stromo w dol ulicy, a stare kamienne dno przez kilka deszczowych sezonow doskonale wygladzil prad wody. To wszystko sprawialo, ze byl druga wspaniala rzecza po wodnej zjezdzalni w wesolym miasteczku.

Upadajac zjechalaby w poblize uskoku, gdzie kanal rozszerzal sie i opadal prosto w glab ziemi. Harry wspomnial o kratkach dzielacych sciek na male szczeliny tuz przed spadkiem, ale wyobrazila sobie, ze tych kratek nie ma lub przerdzewialy, otwierajac droge ku przepasci. Kanal wychodzil u podnoza urwiska morskiego, nastepnie biegl czesciowo przez plaze, a woda wylewala sie na piasek albo, w czasie przyplywu, do morza.

Oczyma wyobrazni widziala jak koziolkuje bezradnie, krztuszac sie brudna woda, rozpaczliwie, ale bez powodzenia szuka oparcia i nagle spada kilkaset stop w dol, obijajac sie o sciany pionowego szybu, lamiac kosci, rozbijajac glowe na kawalki, uderzajac o dno z…

No tak, mogla to sobie wyobrazic, ale nagle pomyslala, ze nie zachowuje sie zbyt madrze.

Na szczescie Harry uprzedzil ich o wszystkim, wiec Sam przygotowal sie do tej eskapady. Odwiazal teraz line, ktora uprzednio owinal sie pod kurtka wokol pasa. Zdjal ja w garazu Harry’ego ze starego kolowrotu twierdzac, ze jest jeszcze dostatecznie mocna, a Chrissie miala nadzieje, ze Sam nie myli sie. Przelozywszy drugi koniec liny przez pasek Chrissie owinal rowniez talie Tessy, zostawiajac miedzy nimi odstepy osmiu stop. Gdyby ktos upadl – coz, prawde powiedziawszy, to Chrissie glownie grozilo, ze porwie ja prad wody ku mokrej i krwawej smierci – pozostali staliby mocno na nogach czekajac, az podniesie sie.

Tak w kazdym razie planowali.

Powiazani ruszyli w dol kanalu.

Zgodnie z instrukcjami Sama, trzymala line obiema rekami napinajac ja, gdy zblizala sie do niego, a rozluzniajac, gdy zostawala kilka stop w tyle. Idaca za nia Tessa robila to samo, gdyz Chrissie wyczuwala lekkie szarpniecia liny na pasku.

Posuwali sie w kierunku wejscia do tunelu przy Conquistador, ktory wiodl pod najblizszym skrzyzowaniem i pod dwoma kolejnymi kwartalami ulic, az do Rushmore.

Chrissie co chwila zerkala ponad ramieniem Sama na wejscie do tunelu. Bylo okragle, betonowe raczej niz kamienne, szersze od prostokatnego kanalu na tyle, by weszli do srodka robotnicy i oczyscili je, gdyby zatkalo sie gruzem. Jednak to nie ksztalt ani rozmiary wlazu napawaly ja obawa, lecz absolutna czern sprawiala, ze czula mrowienie na karku. Byl ciemniejszy niz noc na samym dnie kanalu – tak absolutnie czarny, ze wydawalo sie jej, iz podazaja ku otwartej paszczy jakiegos prehistorycznego potwora.

Po Bergenwood i Conquistador krazyly wozy policyjne. Ich swiatla zalamywaly sie w klebach naplywajacej mgly, ale niewiele z tej niesamowitej poswiaty docieralo do koryta kanalu, a przy wlocie do tunelu panowala zupelna ciemnosc. Sam wkroczyl do srodka i po dwoch krokach zniknal z pola widzenia, dziewczynka bez wahania poszla za nim, choc drzala ze strachu. Posuwali sie bardzo wolno po nierownym i stromym dnie, jeszcze bardziej zdradzieckim niz kamienny kanal.

Sam mial latarke, ale Chrissie wiedziala, ze nie chce jej zapalac blisko wlazu w obawie, ze odblask przyciagnie uwage patrolu.

W tunelu bylo rownie ciemno jak w brzuchu wieloryba. Co prawda nie wiedziala jak jest wewnatrz wielorybiego brzucha, ale watpila, czy jest tam chocby lampka nocna w ksztalcie kaczora Donalda, jaka miala, gdy byla mlodsza. Porownanie z wielorybim brzuchem wydawalo sie trafne, poniewaz Chrissie ogarnelo nieprzyjemne wrazenie, ze ta rura to zoladek, a mknaca woda jest sokiem trawiennym, w ktorym juz rozpuszczaja sie jej tenisowki i nogawki dzinsow.

I wtedy upadla. Posliznela sie na czyms, moze na jakims grzybie na dnie kanalu. Puscila sie liny i zamachala rekami, probujac utrzymac rownowage, ale zwalila sie z okropnym pluskiem i natychmiast porwala ja woda.

Miala na tyle przytomnosci umyslu, by nie krzyczec. Lapiac ustami powietrze i krztuszac sie woda uderzyla nogami w Sama i podciela go. Zastanawiala sie, jak dlugo beda lezec, martwi i gnijacy na dnie tego scieku u podnoza morskiego urwiska, nim ktos odnajdzie ich wzdete, fioletowe szczatki.

5

W grobowej ciemnosci Tessa uslyszala, jak dziewczynka pada, i natychmiast z calej sily zaparla sie szeroko rozstawionymi nogami o wygiete dno. Sciskala line w obu dloniach. Po sekundzie sznur napial sie, gdy woda porwala Chrissie.

Sam steknal i Tessa zorientowala sie, ze dziewczynka wpadla na niego. Lina rozluznila sie na chwile, a potem pociagnela ja do przodu, co zapewne oznaczalo, ze Sam jeszcze probuje utrzymac sie na nogach, na ktore napiera niesiona przez wode Chrissie; gdyby jego rowniez porwal rwacy prad, szarpniecie byloby tak silne, ze zbiloby Tesse z nog.

Uslyszala przed soba plusk i ciche przeklenstwo Sama.

Poziom wody podwyzszyl sie. Z poczatku myslala, ze to tylko zludzenie, ale po chwili uswiadomila sobie, ze strumien siega powyzej kolan.

Najgorsza byla ta przekleta ciemnosc, calkowita slepota, niepewnosc tego, co sie dzieje.

Nagle znow poczula szarpniecie. Dwa, trzy – o Boze – szesc krokow.

Sam, nie upadaj!

Potykajac sie, niemal tracac rownowage, Tessa rozpaczliwie ciagnela line do tylu.

Chwiala sie. Sznur wrzynal sie jej w talie tak naprezony, ze nie mogla owinac go wokol dloni, by wykorzystac cala sile ramion.

Woda napierala na nia od tylu.

Slizgala sie.

Dziwne mysli klebily sie jej w glowie jak tasma wideo przesuwajaca sie w przyspieszonym tempie przez stol montazowy. Wszystkie bez ladu i skladu, ale kilka zaskoczylo ja. Myslala o zyciu, przetrwaniu, o tym, ze nie chce umierac. I nie bylo w tym nic dziwnego, ale pomyslala rowniez o Chrissie, ze nie chce zawiesc tej dziewczynki, i oczyma duszy ujrzala wyraznie siebie z nia gdzies w przytulnym domu, jak matke z corka, i zdumiala sie tym pragnieniem. Przeciez rodzice Chrissie zyli i moze ich konwersje – czy cokolwiek to bylo – daloby sie po prostu cofnac. Wowczas rodzina znow polaczylaby sie, choc wydawalo sie to mniej prawdopodobne niz perspektywa, ze ona i Chrissie beda razem. Ale moglo tak zdarzyc sie. A potem pomyslala o Samie, o tym ze nigdy nie kochala sie z nim i ta mysla przestraszyla sie. Do tej pory nie zdawala sobie sprawy, ze Sam pociaga ja w jakis romantyczny sposob. Wzruszal ja jego hart ducha, a absolutnie powazna teoria o czterech-powodach-dla-ktorych-warto-zyc stanowila interesujace wyzwanie. Czy mogla dac mu piaty? Albo zajac miejsce Goldie Hawn jako czwarty? Dopiero teraz, na krawedzi smierci, uswiadomila sobie, jak bardzo zafascynowal ja w tak krotkim czasie.

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату