innych.

— Zawsze tylko stroicie sobie zarty — powiedzial.

— A co, mamy plakac? — wykrzyknela Gizela. — A teraz wy musicie cierpliwie poczekac, tak jak my czekalismy! Na nas kolej, chodzmy, Riccardo!

— Tylko bardzo was prosze… — powiedzial Riccardo wstajac od stolu. Bylo widoczne, ze jest pijany i sam nie wie, o co chce prosic.

— Chodzmy, chodzmy!

Tak wiec tym razem oni wyszli z pokoju i zostalismy we dwoje z Astarita. Ja siedzialam przy jednym koncu stolu, on przy drugim. Promien slonca, wpadajacy przez okno, rzucal jasny odblask na nieporzadnie rozstawione, pelne skorek od owocow talerze, na nie dopite kieliszki i brudne sztucce. Ale Astarita, pomimo ze slonce swiecilo mu prosto w twarz, dalej byl pochmurny i smutny. Zaspokoil swoje pozadanie, ale w jego wzroku moglam wyczytac to samo bolesne natezenie, jakie dreczylo go od pierwszej chwili naszego poznania. Wspolczulam mu, pomimo krzywdy, jaka mi wyrzadzil. Rozumialam, ze zanim zdolal mnie posiasc, byl bardzo nieszczesliwy, ale i teraz, kiedy sie to juz stalo, bynajmniej nie odczuwal radosci. Przedtem cierpial, bo pozadal mnie, a teraz — bo nie odwzajemnialam jego uczuc. Ale litosc jest najwiekszym wrogiem milosci; gdybym go nienawidzila, moglby moze miec nadzieje, ze kiedys go pokocham. Nie czulam nienawisci, tylko wspolczucie, i wiedzialam, ze moj stosunek do niego pozostanie juz zawsze chlodny i pelen odrazy.

Dlugo czekalismy w tym pokoju, zalanym sloncem, na powrot Gizeli i Riccarda. Astarita palil bez przerwy, odpalajac jednego papierosa od drugiego i poprzez nerwowo wypuszczane kleby dymu rzucal mi wymowne spojrzenia, jak ktos, kto ma wiele do powiedzenia, ale nie ma odwagi sie odezwac. Siedzialam przy koncu stolu, zalozywszy noge na noge, i mialam jedno tylko pragnienie: odejsc stad. Nie czulam ani wstydu, ani zmeczenia; chcialam byc sama tylko dlatego, zeby moc przemyslec w spokoju to, co sie stalo. Cala moja uwaga skupiona byla na tym oczekiwaniu, w glowie mialam zupelna pustke i machinalnie, rozgladajac sie dokola, robilam obserwacje: Astarita ma perle wpieta w krawat, tapety sa wzorzyste, po brzegu kieliszka spaceruje mucha, na bluzce mam plamke z sosu pomidorowego. Bylam zla sama na siebie, ze nie umiem zmusic sie do myslenia o czyms madrzejszym. Ale moje blahe spostrzezenia przydaly mi sie, kiedy po dlugim milczeniu Astarita zapytal mnie zdlawionym glosem: — O czym myslisz? — Zastanowilam sie przez chwile i odpowiedzialam szczerze:

— Zlamalam paznokiec i myslalam o tym, w jaki sposob i kiedy to sie stalo. — Tak bylo naprawde; ale on popatrzyl na mnie niedowierzajaco, z zalem i zrezygnowal z dalszych pytan.

Na koniec wrocili Riccardo i Gizela, nieco zasapani, ale weseli i beztroscy jak przedtem. Dziwili sie, ze zastali nas tak powaznych i milczacych; ale bylo juz pozno, a przy tym milosne przezycia sprawily, ze w przeciwienstwie do Astarity, stali sie znacznie spokojniejsi. Gizela byla teraz dla mnie po prostu czula, nie przejawiajac ani cienia owego okrucienstwa, ktorego dala dowody przed i po szantazu Astarity; przyszlo mi na mysl, ze moze ten szantaz stal sie dla niej tego dnia pikantna przyprawa w banalnym stosunku z Riccardem. Na schodach objela mnie wpol i szepnela:

— Dlaczego masz taka mine?… Jezeli chodzi ci o Gina, mozesz byc spokojna, nie pisniemy ani slowka.

— Jestem zmeczona — sklamalam; nie umiem zywic urazy do nikogo i wystarczylo, ze objela mnie serdecznie, a rozwial sie caly moj zal.

— Ja tez jestem zmeczona — odpowiedziala. — Przez cala droge wiatr wial mi prosto w twarz. — Po chwili, podczas gdy obaj mezczyzni szli do samochodu, zatrzymala sie w drzwiach restauracji i dodala: — Nie gniewasz sie chyba na mnie za to, co zaszlo?

— Skadze znowu? — odpowiedzialam. — Przeciez ty nie masz z tym nic wspolnego. — Tak wiec po doznaniu wszystkich przyjemnosci, jakie sobie obiecywala po swojej intrydze, chciala sie jeszcze upewnic, ze nie mam do niej pretensji. Wydawalo mi sie, ze az za dobrze ja rozumiem; i wlasnie dlatego, w obawie, ze ona polapie sie, iz czytam w jej myslach, i obrazi sie na mnie, postanowilam byc dla niej mila. Podeszlam i pocalowalam ja w policzek, mowiac:

— Dlaczego mialabym gniewac sie na ciebie? Zawsze mowilas, ze powinnam rzucic Gina i zwiazac sie z Astarita.

— No oczywiscie — przytaknela z entuzjazmem — i dalej uwazam tak samo, ale boje sie, ze nigdy mi tego nie wybaczysz.

Wygladala na zaniepokojona; a ja, jak gdybym zarazila sie od niej, bylam jeszcze bardziej niespokojna, bojac sie, ze ona odgadnie, co czuje.

— Widocznie jeszcze mnie nie znasz — odrzeklam spokojnie. — Wiem, ze chcialabys, zebym rzucila Gina, bo naprawde mnie lubisz i widzisz, ze nie umiem dbac o swoje interesy. Byc moze — dorzucilam ostatnie klamstwo — ze masz racje.

Rozpogodzona, ujela mnie pod reke i powiedziala spokojnym i juz poufalym tonem:

— Musisz mnie zrozumiec. Astarita czy inny, ale w kazdym razie nie Gino. Nawet nie wiesz, jaka przykrosc sprawia mi mysl, ze taka sliczna dziewczyna jak ty mialaby sie marnowac. Zapytaj Riccarda, czy codziennie mu tego nie powtarzam. — Nic juz teraz nie podejrzewala, rozmawiala ze mna tak jak zawsze, a ja skwapliwie potakiwalam kazdemu jej slowu. I tak doszlysmy do samochodu. Usiedlismy na swoich dawnych miejscach i ruszylismy w droge.

Przez caly czas nikt z calej czworki nie odezwal sie ani slowem. Astarita wpatrywal sie we mnie, ale w spojrzeniu jego bylo wiecej smutku niz pozadania. Tym razem jednak nie zenowalo mnie to i nie mialam ochoty ani okazywac mu uprzejmosci, ani z nim rozmawiac. Z przyjemnoscia wdychalam powiew wiatru, wpadajacy przez otwarte okno, i machinalnie sprawdzalam na przydroznych slupkach ilosc kilometrow dzielaca nas od Rzymu. W pewnej chwili poczulam, ze Astarita musnal moja reke i ze probuje wsunac mi w dlon kawalek papieru. Zdumiona, pomyslalam, ze nie majac odwagi rozmowic sie ze mna, chce mi w ten sposob prze kazac jakas wiadomosc. Ale kiedy spuscilam oczy, zobaczylam, ze jest to zlozony na czworo banknot.

Patrzal na mnie przenikliwie i usilowal zacisnac mi palce na banknocie; w pierwszej chwili mialam ochote rzucic mu w twarz te pieniadze. Ale zaraz uswiadomilam sobie, ze bylby to tylko pusty gest, wywolany raczej checia nasladowania innych niz szczerym odruchem. Uczucie, jakiego doznalam wtedy, wprawilo mnie w zdumienie, i pozniej, kiedy dostawalam pieniadze od mezczyzn, nie mialo ono juz nigdy tej sily i wyrazistosci, a bylo to uczucie wspolnoty i wiezow cielesnych, ktorych nie potrafila wzbudzic we mnie w pokoiku przy restauracji zadna z jego pieszczot, uczucie nieuniknionej zaleznosci, ktore odkrylo mi nagle nowa, nie znana dotad ceche mojego charakteru. Wiedzialam oczywiscie, ze nie powinnam byla przyjac tych pieniedzy, ale jednoczesnie czulam, ze pragne je wziac. I bylo to podyktowane nie tyle chciwoscia, ile calkiem nowym, milym podnieceniem, jakie wzbudzil we mnie ofiarowany mi banknot.

Pomimo ze powzielam juz decyzje, odepchnelam jego reke, i to takze zrobilam odruchowo, bez cienia wyrachowania.

Astarita nalegal patrzac mi w oczy i wowczas przelozylam banknot z lewej do prawej dloni. Bylam nieslychanie podniecona, mialam wypieki na policzkach, moj oddech byl przyspieszony. Gdyby Astarita mogl odgadnac, jakie byly w tej chwili moje uczucia, moze pomyslalby, ze go kocham. A tymczasem trudno by bylo bardziej sie mylic, bo w tej chwili pochlonieta bylam wylacznie mysla o pieniadzach i o tym, za co i w jaki sposob zostaly mi ofiarowane. Poczulam, ze Astarita wzial mnie za reke i podniosl ja do ust; pozwolilam mu na to, po czym odsunelam sie od niego. Od tej chwili az do konca jazdy nie spojrzelismy juz na siebie ani razu.

W Rzymie rozstalismy sie prawie w poplochu, jak gdyby kazdy z nas zdawal sobie sprawe, ze popelnilismy przestepstwo, i jedyne, czego pragnal, to jak najszybciej gdzies sie ukryc. Istotnie, wszyscy popelnilismy tego dnia cos bardzo podobnego do przestepstwa: Riccardo przez glupote, Gizela przez zazdrosc, Astarita przez nieokielznana zadze, a ja przez nieswiadomosc. Gizela umowila sie ze mna na nastepny dzien na pozowanie, Riccardo zyczyl mi dobrej nocy, a Astarita zdobyl sie tylko na silny, konwulsyjny uscisk dloni. Odwiezli mnie do samego domu; pomimo zmeczenia i pelnych wyrzutu wspomnien ogarnelo mnie uczucie milej proznosci, kiedy wysiadlam przed brama z tego eleganckiego samochodu, na oczach calej rodziny kolejarza, naszego sasiada, ktora wygladala przez okno.

Poszlam zamknac sie w swoim pokoju i przede wszystkim spojrzalam na pieniadze. Zobaczylam, ze byl to nie jeden, ale trzy banknoty tysiaclirowe, i przez chwile, siedzac na krawedzi lozka, poczulam sie prawie szczesliwa. Bylo ich dosc nie tylko na zaplacenie ostatnich rat za meble, ale rowniez na zakup innych rzeczy, ktore mi byly potrzebne. Nigdy w zyciu nie bylam w posiadaniu takiej sumy. Co chwila dotykalam banknotow i po prostu nie moglam sie im napatrzyc. Moje dotychczasowe ubostwo czynilo mi ich widok jeszcze milszym i ledwie wierzylam wlasnym oczom. Musialam dlugo przygladac sie tym pieniadzom, tak jak przedtem moim meblom, aby

Вы читаете Rzymianka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату