obudzic w nich wzajemna milosc. Zobaczylam, ze Giacomo spowaznial i patrzy na mnie z wielkim napieciem. Wystraszylam sie nagle, ze moze zrazil sie do mnie, ze znow zechce ze mna zerwac. Dorzucilam szybko:

— Ale nie mysl, ze sie tym chlubie! Wprost przeciwnie, postanowilam zwrocic puderniczke, dzis jeszcze ja zwroce; chustki niestety nie moge oddac, ale nigdy wiecej tego nie zrobie.

Na te slowa oczy jego nabraly zwyklego, zlosliwego wyrazu. Popatrzyl na mnie i rozesmial sie glosno. Potem chwycil mnie za ramiona, przewrocil na lozko i znowu zaczal mnie sciskac i laskotac, powtarzajac: — Zlodziejka, zlodziejka, mala zlodziejka, malenka zlodziejka, zlodziejka, zlodziejka. — I sama nie wiedzialam, czy jego ironicznie serdeczny ton mam uwazac za obraze, czy za pochlebstwo. Ale jego gwaltowne zachowanie podniecalo mnie i cieszylo. Wolalam to niz owa wlasciwa mu biernosc. Smialam sie wiec i uchylalam sie, jak moglam, bo boje sie laskotek, a on z wyrafinowaniem laskotal mnie pod pachami. Ale broniac sie i smiejac az do lez, widzialam, ze jego pochylona nade mna twarz pozostala nieprzenikniona i zacieta. Przestal baraszkowac ze mna rownie niespodziewanie, jak zaczal, wyciagnal sie na lozku i powiedzial:

— Nie jestem zlodziejem… nie… w tych paczkach nie ma kradzionych rzeczy.

Widzialam, ze ma wielka ochote powiedziec mi, co jest w tych paczkach, i zrozumialam, ze u niego, wrecz przeciwnie niz u mnie, wyplywa to z proznosci. Z tej samej proznosci, ktora pchnela Sonzogna do wyznania mi zbrodni. Pomimo wielu roznic mezczyzni maja wiele wspolnych cech i wobec kobiety, ktora kochaja albo z ktora lacza ich blizsze stosunki, zawsze pragna okazac swoja meskosc, opowiadajac o donioslych i niebezpiecznych czynach, ktorych dokonali czy tez maja zamiar dokonac. Powiedzialam lagodnie:

— Nie mozesz sie juz doczekac, zeby powiedziec mi, co tam jest w tych paczkach.

Obrazil sie.

— Glupia jestes… wcale mi na tym nie zalezy… ale musze cie uprzedzic, jaka jest ich zawartosc, zanim zdecydujesz, czy wezmiesz je, czy nie. A wiec to jest material propagandowy.

— Co to znaczy?

— Naleze do pewnej grupy ludzi — wyjasnial mi powoli — ktorej nie podoba sie obecny rzad… ktora nienawidzi faszystow i chce obalic ich mozliwie najpredzej; w tych paczkach znajduja sie ulotki, w ktorych tlumaczymy ludziom, ze ten rzad jest zly i w jaki sposob mozna go obalic.

Nigdy nie zajmowalam sie polityka. Dla mnie, jak zreszta zapewne dla wielu ludzi, w ogole nie istnialy tego rodzaju zagadnienia. Ale przypomnialam sobie Astarite i jego czeste aluzje polityczne. Zawolalam z przerazeniem:

— Alez tego nie wolno robic… to bardzo niebezpieczne! Popatrzal na mnie wyraznie zadowolony. Nareszcie powiedzialam cos, co ucieszylo go i pochlebilo jego milosci wlasnej. Potwierdzil z naciskiem i nieco pompatycznie:

— Oczywiscie, ze niebezpieczne! Teraz musisz sie zdecydowac, czy mozesz to dla mnie zrobic.

— Alez ja nie powiedzialam tego z obawy o siebie — odpalilam z miejsca. — Idzie mi o ciebie. Co do mnie, zgadzam sie.

— Wez pod uwage — uprzedzil mnie znowu — ze to nie przelewki. Jesli znajda to u ciebie, pojdziesz do wiezienia.

Spojrzalam na niego i poczulam nagle przyplyw poteznej fali uczuc, wywolanej — sama nie wiem, czy przez niego, czy tez przez jakies calkiem mi nie znane sily. Oczy napelnily mi sie lzami i wybelkotalam:

— Czy nie rozumiesz, ze mnie to nic nie obchodzi? Gdybym nawet poszla do wiezienia, no to co z tego? — Potrzasnelam glowa i lzy zaczely splywac mi po policzkach. Zapytal zdumiony:

— No to dlaczego placzesz?

— Wybacz mi — odpowiedzialam — jestem glupia, sama nie wiem, dlaczego placze, moze dlatego, ze chce, abys zdawal sobie sprawe, ze cie kocham i ze dla ciebie jestem gotowa na wszystko.

Wtedy jeszcze nie wiedzialam, ze nie powinnam mowic mu o swojej milosci. Reakcja jego byla natychmiastowa (pozniej nieraz sie z nia jeszcze spotykalam): nachmurzyl sie i zmieszal, odwrocil ode mnie oczy i powiedzial pospiesznie:

— A wiec dobrze, za dwa dni przyniose paczke, a teraz musze juz isc, jest bardzo pozno. — Mowiac to zerwal sie i natychmiast zaczal sie ubierac. Zostalam sama na lozku, z moim wzruszeniem i moimi lzami, naga i troche zawstydzona, ale nie wiedzialam, czy wstydze sie mojej nagosci, czy tego, ze placze.

Giacomo ubierajac sie podnosil kolejno porozrzucane na podlodze czesci garderoby. Potem podszedl do wieszaka, zdjal z niego plaszcz, zarzucil go na plecy i zblizyl sie do mnie mowiac z wdziecznym i promiennym usmiechem, ktory tak lubilam:

— Dotknij tutaj!

Spojrzalam na niego i zobaczylam, ze wskazuje na jedna z kieszeni plaszcza. Przysunal sie do lozka, zebym mogla go bez trudu dosiegnac reka. Pod miekkim materialem wyczulam jakis twardy przedmiot. — Co to jest? — zapytalam nie domyslajac sie, o co chodzi.

Usmiechnal sie z wyrazna satysfakcja, wsunal reke do kieszeni i, patrzac na mnie przenikliwie, wyciagnal powoli duzy, czarny rewolwer.

— Rewolwer! — zawolalam. — Po co?

— Nigdy nie wiadomo — odrzekl — zawsze sie moze przydac.

Poczulam sie niepewnie, nie wiedzialam, co o tym myslec, ale on nie zostawil mi czasu na domysly. Schowal bron do kieszeni, pochylil sie, lekko pocalowal mnie w usta i powiedzial: — Przyjde za dwa dni… tak jak powiedzialem — i szybko wyszedl.

Pozniej wiele razy myslalam o tym naszym pierwszym milosnym spotkaniu i robilam sobie gorzkie wyrzuty, ze nie przewidzialam, na jak wielkie niebezpieczenstwo narazalo go jego zacietrzewienie polityczne. To prawda, ze nigdy nie mialam na niego zadnego wplywu, ale gdybym wiedziala to wszystko, o czym dowiedzialam sie pozniej, moglabym byla cos mu doradzic, a gdyby rady nie pomogly, z pelna swiadomoscia i decyzja stanelabym przy jego boku. Tak, zawinilam na pewno, a raczej zawinila tu moja ignorancja, za ktora jednak nie ponosilam odpowiedzialnosci, bo wynikala ona z mojego skromnego pochodzenia. Jak juz wspomnialam, nigdy nie zajmowalam sie polityka, ktora byla dla mnie tak obca i niezrozumiala, jak gdyby sprawy te rozgrywaly sie na innej planecie. Kiedy czytalam gazety, przeskakiwalam pierwsza strone, poswiecona wiadomosciom politycznym, nic mnie nie obchodzacym, i przegladalam kronike wypadkow, gdzie niektore zdarzenia i zbrodnie pobudzaly moja wyobraznie. Bylam jak te galaretowate stwory, ktore zyja podobno na mrocznym dnie oceanu i nic nie wiedza, co dzieje sie na powierzchni, w swietle i sloncu. Polityka, jak zreszta i wiele innych spraw, do ktorych ludzie zdaja sie przywiazywac tak wielka wage, slabo docierala do mnie z nieznanych, wyzszych sfer tego swiata i byla dla mnie czyms o wiele bardziej plynnym i niepojetym niz swiatlo dzienne dla prymitywnych zyjatek ukrytych w morskiej otchlani.

Jednakze wine przypisywac nalezy nie tylko mnie i mojej ignorancji, ale takze i jemu, jego lekkomyslnosci i proznosci. Gdybym umiala byla dojrzec, ze jest w nim jeszcze cos poza proznoscia, moze postepowalabym inaczej, nie szczedzac wysilkow, zeby go zrozumiec i dowiedziec sie tych rzeczy, o ktorych nie mialam pojecia. I jeszcze jedna okolicznosc bez watpienia sprawila, ze zlekcewazylam te sprawy, a mianowicie zachowanie Giacoma, ktore wygladalo raczej na gre i dziecinade niz na powazna dzialalnosc. Wydawalo mi sie, ze powoli tworzy on sam z siebie wyidealizowanego bohatera — w ktorego zreszta wierzyl tylko do pewnych granic — i ze stale usiluje przystosowac kazdy swoj czyn do owej wyimaginowanej postaci. Ta nieustajaca komedia robila wrazenie zabawy, ktora zreszta na swoj sposob prowadzil po mistrzowsku. Ale jak to bywa z zabawa, odbieral cala powage temu, co robil, zachowujac przy tym zupelnie bezpodstawna pewnosc, ze wszystko musi mu sie udac, a w wypadku ewentualnej kleski jego przeciwnik w tej grze daruje mu przegrana, wyciagajac do niego reke. A moze rzeczywiscie bawil sie tylko jak dziecko, ktoremu instynkt kaze zartowac ze wszystkiego; ale jak przyszlosc okaze, nieprzyjaciel traktowal go serio. I kiedy partia zostala rozegrana, on, samotny i bezbronny, znalazl sie w szponach smierci.

Myslalam o tym i o rzeczach jeszcze smutniejszych i nie mniej powaznych juz pozniej, rozwazajac to, co sie stalo. Ale w owym czasie, jak zaznaczylam, nawet nie przyszlo mi do glowy, zeby sprawa tych paczek mogla w jakikolwiek sposob zawazyc na naszych stosunkach. Bylam szczesliwa, ze do mnie wrocil, szczesliwa, ze moge mu wyswiadczyc przysluge, a zarazem miec pewnosc, ze zobacze go znowu, i nie obchodzilo mnie nic poza tym. Pamietam, ze gdy przypomnialam sobie o jego dziwacznej prosbie, mimo woli pokiwalam glowa, jak gdybym chciala powiedziec: „Dziecinada” — i zaczelam myslec o czym innym. A zreszta przepelniala mnie taka radosc, ze gdybym nawet chciala, nie potrafilabym skupic uwagi i zastanowic sie nad jakimkolwiek powaznym zagadnieniem.

Вы читаете Rzymianka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату