dziwnie!
— Gdybym byl na twoim miejscu, nie patrzylbym na mnie — powiedzial Maurycy jakby nigdy nic. — Raczej popatrzylbym na trutke na szczury.
Drugi odwrocil sie w strone stolu.
— O, ktos ukradl troche trutki!
— Ach! — westchnal pierwszy szczurolap, ktory potrafil znacznie szybciej myslec.
— Ukradl? — zdziwil sie kot z wysoka. — My nie kradniemy. To robia zlodzieje. My tylko odlozylismy ja w inne miejsce.
— Och! — jeknal pierwszy i usiadl.
— To niebezpieczna substancja! — rzekl drugi, rozgladajac sie za czyms do rzucenia w kota. — Nie wolno wam jej dotykac! Powiedzcie mi w tej chwili, gdzie ona jest!
W tej samej chwili z trzaskiem otworzyla sie klapa do piwnicy i w otworze ukazala sie glowa Keitha, ktory po chwili wdrapal sie po drabinie do srodka. Szczurolapy patrzyly na niego w niemym zdziwieniu.
Chlopak trzymal zgnieciona papierowa torbe.
— Ojej! — jeknal pierwszy szczurolap.
— Cos zrobil z trucizna? — koniecznie chcial sie dowiedziec drugi.
— No coz, jesli juz pytasz — odrzekl Keith — to wiekszosc trafila do cukru…
Ciemnaopalenizna obudzil sie. Nie mogl oddychac, kark plonal mu zywym ogniem. Czul ciezar szczek pulapki przyciskajacy go od gory i smiertelny ucisk zebow na brzuchu.
Nie powinienem juz zyc, pomyslal. Wolalbym juz nie…
Sprobowal podniesc sie nieco, ale bol stal sie znacznie gorszy. Kiedy opadl w dol, zalala go kolejna fala bolu.
Zlapany jak szczur w pulapke, pomyslal.
Ciekawe, jaki to typ?
— Ciemnaopalenizno, gdzie jestes?
Glos dochodzil gdzies z bliska. Ciemnaopalenizna probowal odpowiedziec, ale kazdy, nawet najmniejszy ruch powodowal, ze metalowe zeby zaciskaly sie na nim coraz mocniej.
— Ciemnaopalenizno?
Udalo mu sie wydobyc z siebie cichutki pisk. Slowa tak bardzo bolaly.
Ktos sie zblizal drobnymi kroczkami w calkowitej ciemnosci.
— Ciemnaopalenizno!
Ten ktos pachnial jak Odzywka.
— Uhm — steknal Ciemnaopalenizna.
— Wpadles w pulapke!
To bylo za wiele jak na niego i choc kazde slowo bylo umieraniem, zapytal:
— Naprawde?
— Pobiegne po Sardynki, dobrze? — wyjakala Odzywka.
Ciemnaopalenizna czul, ze ogarnia ja panika. A na to nie bylo czasu.
— Nie! Powiedz… — dyszal — Jaki… to rodzaj… pulapki?
— E… e… e… — to bylo wszystko, co wydobyla z siebie Odzywka.
Zaczerpnal tchu, chociaz wprost palilo go w piersi.
— Mysl, ty… zasrancu!
— E… cala jest zardzewiala… e… Wszedzie rdza! Wyglada jak… e… to moze byc typ Lamiaca Kregoslup. — Ciemnaopalenizna uslyszal za soba drapanie. — Tak, udalo mi sie odgryzc kawalek rdzy. I tutaj jest napis: Lamiaca Kregoslup numer jeden, wytwornia braci Nugent.
Ciemnaopalenizna usilowal myslec, mimo ze potworny ciezar nieustannie probowal go przygniesc. Jedynka. Toz to antyk! Cos takiego wyszlo z uzycia w zamierzchlych czasach. Najstarsza, jaka on kiedykolwiek widzial, byla wersja usprawniona numer siedem! I mial do pomocy tylko Odzywke, kompletne drrtlt na czterech lewych lapkach.
— Czy mozesz… zobaczyc, jak…? — zaczal, ale przed oczami zaczely mu tanczyc purpurowe swiatla, ogromny tunel oswietlony na czerwono. Sprobowal jeszcze raz, choc czul, ze cos ciagnie go do tych swiatel. — Czy… widzisz… jak… linka…?
— Wszystko jest zardzewiale, sir! — doszedl go przerazony glosik. — Wyglada na dzialanie nieodwracalne, jak w Wielkim Lapaczu, sir, ale nie ma haczyka na koncu! Czy to bardzo boli, sir? Sir? Sir?
Ciemnaopalenizna czul, ze bol odplywa. A wiec to w taki sposob sie dzieje, pomyslal sennie. Teraz juz za pozno. Ona spanikuje i ucieknie. Wlasnie tak sie zachowujemy. Kiedy wpadamy w klopoty, czmychamy do najblizszej dziury. Ale niewazne. Ostatecznie to tylko przypomina sen. Nie ma sie czym przejmowac. Prawde mowiac, to nawet mile. Moze rzeczywiscie istnieje Wielki Szczur Gleboko pod Ziemia. Dobrze by bylo.
Odplywal pogodnie w cieplej ciszy. Dzialy sie zle rzeczy, ale zdarzaly sie gdzies daleko i juz nie mialy znaczenia…
Wydawalo mu sie, ze slyszy z tylu jakis dzwiek, jakby stukot szczurzych lapek po kamiennej podlodze. Przemknela mu mysl, ze pewnie Odzywka ucieka. Ale tej mysli towarzyszyla inna: Moze to Kosciany Szczur.
Nie przerazil sie. Juz nic go nie moglo przerazic. Najgorsze juz sie zdarzylo. Czul, ze gdyby teraz odwrocil glowe, cos by zobaczyl. Ale latwiej bylo unosic sie w tej wielkiej cieplej przestrzeni.
Czerwone swiatlo robilo sie coraz ciemniejsze, przechodzilo w ciemny fiolet, potem w blekit. Posrodku tego blekitu widnial czarny okrag.
Wygladal jak tunel dla szczurow.
Tam wlasnie mieszka Wielki Szczur, pomyslal Ciemnaopalenizna. To jest jego tunel. Jakie to wszystko proste.
W centralnym punkcie tunelu pojawila sie lsniaca biala kropka, ktora szybko rosla.
On nadchodzi, pomyslal Ciemnaopalenizna. Musi duzo wiedziec. Ciekawe, co mi powie.
Jasnosc zblizala sie i rzeczywiscie zaczynala wygladac jak szczur.
Jakie to dziwne, myslal Ciemnaopalenizna, kiedy niebieski poblask zniknal i zastapila go czern. Czyli to istnieje naprawde. Idziemy do tune…
Uslyszal jakis halas. Halas, ktory wypelnil caly swiat. I znowu poczul ten straszliwy bol w karku. A kiedy Wielki Szczur przemowil, byl to glos Odzywki:
— Przegryzlam linke, sir! Przegryzlam! Byla stara i slaba, sir. Pewnie dlatego pulapka pana nie zmiazdzyla, sir. Czy pan mnie slyszy, sir? Ciemnaopalenizno? Sir? Przegryzlam ja, sir! Czy pan nadal nie zyje, sir? Sir?
Pierwszy szczurolap z zacisnietymi piesciami poderwal sie z krzesla.
Tylko w zamierzeniu mial byc to ruch pelen energii, bo jakos w polowie stracil impet. Szczurolap wyladowal z powrotem ciezko na krzesle, lapiac sie za brzuch.
— O nie. O nie. Wiedzialem, ze ta herbata jakos dziwnie smakuje… — wyszeptal.
Drugi szczurolap az zzielenial na twarzy.
— Wy wstretne bacho… — zaczal.
— I niech wam nawet nie przyjdzie do glowy, zeby nas zbic — odezwala sie Malicia. — Wtedy juz nigdy stad nie wyjdziecie. A my sie obrazimy i zapomnimy, gdzie lezy odtrutka. Nie macie czasu, zeby nas zbic.
Pierwszy jeszcze raz usilowal wstac, ale nogi odmawialy mu posluszenstwa.
— Ktora to byla trucizna? — zapytal.
— Sadzac po zapachu, te wlasnie szczury nazywaja numer trzy — odparl Keith. — Na torebce byl napis ZABIJADUZO!!!
— Szczury mowia o niej numer trzy? — powtorzyl ze zdziwieniem drugi.
— Sporo wiedza na temat trutek — potwierdzil Keith.
— I powiedzialy ci, ze jest na to odtrutka, tak? — ironizowal drugi.