Szynkawieprz sie najezyl.

— A kim ty jestes, zeby mowic „zorganizujmy sie”? — zapytal ostro. — Czy jestes przywodca, mloda kobieto, ktora moze o rllk dyskutowac ze mna? Nie! To ja jestem przywodca. To moja rola jest powiedziec „zorganizujmy sie”.

— Tak jest, sir. — Sliczna uklonila sie nisko. — Jak chcesz, bysmy sie zorganizowali, sir?

Szynkawieprz popatrzyl na nia. Potem spojrzal we wpatrzone w niego w oczekiwaniu szczury z paczkami i tobolkami, jeszcze raz rozejrzal sie po starozytnej piwnicy i znowu powrocil wzrokiem do wciaz pochylonej Slicznej.

— Po prostu… zorganizujmy sie — mruknal. — Nie zawracaj mi glowy szczegolami! Ja jestem przywodca. — I odmaszerowal w ciemnosc.

Kiedy poszedl, Groszek i Sliczna omietli wzrokiem piwnice, ktora wypelnialy drzace cienie stworzone przez swiatlo swiecy. Woda kropelkami splywala po zeskorupialej scianie. Tu i owdzie powypadaly cegly, pozostawiajac zachecajace otwory. Podloge pokrywala ziemia bez sladow ludzkich stop.

— Idealne miejsce na baze — wyszeptal Niebezpieczny Groszek. — Sekretne i bezpieczne. Doskonale dla szczurow.

— Zgadza sie — odezwal sie nowy glos. — I wiecie, co mnie w zwiazku z tym martwi?

W krag swiatla swiecy wkroczyl szczur Ciemnaopalenizna, szarpiac lapka pas z narzedziami. Szczury umilkly, wytezyly uwage. Szynkawieprza sluchano, poniewaz byl przywodca, ale Ciemnejopalenizny — poniewaz czesto mowil to, co trzeba, naprawde trzeba wiedziec, zeby przetrwac. Byl duzy, chudy, silny; wiele czasu poswiecal na odnajdywanie pulapek i na zrozumienie, jak dzialaja.

— Co cie martwi, Ciemnaopalenizno? — zapytal Niebezpieczny Groszek.

— Tutaj wcale nie ma szczurow. Poza nami. Szczurze tunele — tak. Ale nie widzielismy zadnych szczurow. A w miescie powinno ich byc mnostwo.

— Och, pewnie sie nas zlekly — stwierdzila Sliczna.

Ciemnaopalenizna poklepal sie po swoim zmartwionym pyszczku.

— Moze — powiedzial — lecz cos tu sie nie zgadza. Myslenie jest wielkim wynalazkiem, ale dostalismy tez nosy i oplaca sie ich sluchac. Trzeba zachowac szczegolna ostroznosc. — Podniosl glos: — Szczury, znacie swoje zadania! Przede mna, w plutony, formowac sie!

Podzielenie sie na trzy grupy nie zabralo szczurom wiele czasu. Mialy w tym sporo praktyki.

— Bardzo ladnie — powiedzial Ciemnaopalenizna, kiedy ostatnie dolaczyly do swoich grup. — Dobrze! Jestesmy na terytorium wroga, wiec trzeba zachowac szczegolna ostroznosc…

Ciemnaopalenizna tez tym sie roznil od innych szczurow, ze nosil cos na sobie.

Kiedy szczury odkryly ksiazki — a idea ksiazek wciaz byla trudna dla najstarszych — w sklepie, ktory odwiedzaly co noc, znalazly Ksiege.

Ksiega byla zadziwiajaca. Nawet zanim Sliczna i Obwarzanek nauczyli sie czytac ludzkie slowa, zadziwialy ich rysunki.

Byly na nich zwierzeta w ubrankach. Byl krolik, ktory maszerowal na tylnych nogach, w blekitnym surducie. Byl szczur w kapeluszu, z mieczem za pasem i w wielkiej czerwonej kamizelce. Nawet waz nosil kolnierzyk i krawat. I wszystkie mowily, i zadne nie zjadalo innych, i — a to bylo najdziwniejsze ze wszystkiego — wszystkie rozmawialy z ludzmi, ktorzy traktowali je jak, no… braci mniejszych. Nie bylo pulapek ani trucizn. Trzeba przyznac (tak mowila Sliczna, ktora z trudem, ale przedzierala sie przez ksiazke, czasami czytajac fragmenty na glos), waz Olly byl niezlym szubrawcem, ale nic tak naprawde zlego sie nie zdarzalo. Nawet kiedy Krolik zgubil sie w Ciemnym Lesie, byl tylko troche przestraszony.

O tak, „Przygoda pana Krolika” wywolywala sporo dyskusji pomiedzy Przemienionymi. Dlaczego powstala taka ksiazka? Czy byla to, jak wierzyl Niebezpieczny Groszek, wizja wspanialej przyszlosci? Czy ksiazke napisali ludzie? To prawda, ze sklep byl dla ludzi, ale przeciez nawet ludzie nie mogli jednoczesnie pisac ksiazki o szczurku Szymonie, ktory nosil kapelusz, i jednoczesnie rozsypywac trutki na szczury. A moze? Jak trzeba byc szalonym, zeby jedno z drugim pogodzic?

Niektore z mlodszych szczurow sugerowaly, ze moze ubranie jest wazne. Probowaly nosic kamizelki, ale nielatwo bylo wygryzc odpowiedni ksztalt, a potem zaczynaja sie klopoty z guzikami, material zahacza o byle drzazge i bardzo trudno w tym biegac. A kapelusze po prostu spadaja.

Ciemnaopalenizna uwazal po prostu, ze ludzie sa szaleni i zli. Jednak ilustracje w ksiazce podsunely mu pomysl. On nie nosil kamizelki, tylko cos w rodzaju szerokich pasow, ktore latwo bylo zawinac i odwinac. Na nich naszyl kieszenie — i to byl bardzo dobry pomysl, jakby dostal dodatkowe lapy, bo trzymal w nich wszystko, czego potrzebowal, jak kawalki metalu czy drutu. Reszta oddzialu poszla za jego przykladem. Nigdy nie wiadomo, czego mozesz za chwile potrzebowac, jesli jestes w Oddziale Unieszkodliwiania Pulapek. To bylo twarde, naprawde szczurze zycie.

Kiedy Ciemnaopalenizna przechadzal sie wzdluz oddzialow, jego pelne metalu kieszenie pobrzekiwaly. Zatrzymal sie przed duza grupa mlodych szczurow.

— No dobrze, plutonie trzeci, waszym zadaniem jest pozostawianie odchodow — powiedzial. — Idzcie i dobrej zabawy.

— Och, my zawsze mamy brudzic — poskarzyl sie jeden szczur.

Ciemnaopalenizna zblizyl do niego pyszczek tak, ze prawie dotknal nosem nosa. Mlodziak az sie cofnal.

— Bo jestescie w tym dobrzy, chlopcze! Matka wychowywala cie, zebys pozostawial odchody, wiec idz i rob, co do ciebie nalezy! Nic bardziej nie wytraca ludzi z rownowagi niz swiadomosc, ze w tym miejscu byl szczur! A jesli bedziecie miec okazje, gryzcie, co sie da. I z piskiem biegajcie pod podlogami! I pamietajcie, zaden nie wychodzi, poki nie dostaniecie wiadomosci od Oddzialu Unieszkodliwiania Pulapek, ze droga jest czysta. A teraz do dziela! Dwojkami marsz! Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa!

Pluton pospiesznie sie oddalil.

Ciemnaopalenizna zwrocil sie do plutonu drugiego. W jego sklad wchodzily stare szczury, ze szramami, sladami pogryzien i zlachmanione, niektore z kikutami ogonkow albo bez ogonow w ogole, inne bez lapy, bez oka lub ucha. Chociaz bylo ich w sumie dwadziescia, kompletnych szczurow zebraloby sie siedemnascie.

Ale poniewaz byly stare, byly tez przebiegle, gdyz szczur, ktory nie jest przebiegly, chytry i podejrzliwy, nie stanie sie starym szczurem. Wszystkie byly juz dorosle, kiedy dopadla ich inteligencja. Wciaz wiec mialy swoje stare przyzwyczajenia. Szynkawieprz zawsze mowil, ze wlasnie takich ich lubi. Wciaz mieli duzo z dawnego szczura, prymitywny spryt, co pozwalalo im uniknac pulapek, w ktore wpadali zbyt ufni w swa inteligencje mlodzi. I nie trzeba im bylo mowic, gdzie szczur powinien zostawic slady.

— Znacie swoje zadanie — powiedzial Ciemnaopalenizna. — Chce wielu zuchwalych czynow. Kradnijcie jedzenie z psich misek, ciasto spod nosa kucharek…

— Sztuczne zeby z ust starca — dokonczyl szczurek, ktory wydawal sie tanczyc, choc stal w miejscu. Przebieral caly czas nozkami po podlodze piwnicy. Mial tez kapelusz, zmaltretowany, recznej roboty, ze slomy. Byl jedynym szczurem, ktoremu udawalo sie nosic kapelusz; nie gubil go dzieki swym odstajacym uszom. Mowil, ze bez kapelusza nigdzie nie wychodzi.

— To byl tylko szczesliwy traf, Sardynki. Zaloze sie, ze nie powtorzysz juz tego numeru — usmiechnal sie Ciemnaopalenizna. — I przestan wciaz opowiadac dzieciakom, jak to wybrales sie poplywac w czyjejs wannie. Wiem, ze to zrobiles, ale nie chce stracic kogos tylko dlatego, ze nie bedzie potrafil sie wspiac po sliskiej sciance wanny. Tak czy siak… jesli w ciagu dziesieciu minut nie uslysze wrzasku kobiet uciekajacych z kuchni, nie jestescie szczurami, za jakich was mialem. No co? Czemu tu jeszcze stoicie? Do roboty! I… Sardynki?

— Slucham, szefie?

— Uwazaj tym razem ze stepowaniem, dobrze?

— Ja mam po prostu tanczace stopy, szefie.

— I ciagle musisz nosic ten glupi kapelusz? — Ciemnaopalenizna wciaz sie usmiechal.

— Tak jest, szefie! — Sardynki byl jednym z najstarszych szczurow, ale nie znac bylo po nim sedziwego wieku. Tanczyl, zartowal i nigdy nie wdawal sie w bojki. Kiedys mieszkal w teatrze i zjadl cale pudlo szminki. Najwyrazniej weszla mu w krew.

— I nie wychodzcie przed Oddzial Unieszkodliwiania Pulapek! — powtorzyl Ciemnaopalenizna.

Sardynki usmiechnal sie szeroko.

— Ojej, szefie, pozwol mi na odrobine zabawy.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату