kierowcy.

— Jedziemy, Williamie — mruknal. — Dziewczyna jest niczego sobie, ale skoro mamy sie napic, to nie tracmy czasu. — Uruchomil ciezarowke i po jechali trzesac sie i podskakujac przez polane. Ogladajac sie za siebie, zeby po raz ostatni spojrzec na pilotke, Carewe ponownie dostrzegl oddalona o kilki kilometrow burze o dziwnie ograniczonym zasiegu — klebiasta kolumn pylistych szarosci i groznych purpur, ktora rysowala sie na tle zachodzacego slonca jak grzyb po eksplozji atomowej.

Carewe dotknal reki Parmy i wskazujac to zjawisko, spytal:

— Co tam sie dzieje?

— To wlasnie nasza akcja bojowa — odrzekl Parma. Ciezarowka skrecil; raptownie i wjechala w ciemniejaca juz droge wycieta w obojetnym lesie. — Tam pracujemy.

— Nie rozumiem. Widzialem przed ladowaniem pola sterowania pogoda ale… Sciaganie takiej ilosci wody znad Atlantyku musi kosztowac majatek.

— Oplaca sie. Ta burza jest zlokalizowana dokladnie nad wioski naturystow. Od trzech tygodni. Oficjalnie jest to fragment akcji zmniejszani; wilgotnosci powietrza w tym rejonie Afryki, ale prawdziwy jej powod jest inny.

— Trzy tygodnie bez przerwy? — spytal Carewe z konsternacja. — Co sie w takim razie dzieje z ludzmi na dole?

— Mokna i miekna — odrzekl Parma ze smiechem i splunal przez boczne okno.

— I choruja.

— I choruja — przyznal bez wahania Parma. — Gdybys juz kiedys sie tym zajmowal, na pewno wolalbys urzadzac oblawe na chorych niz na zdrowych naturystow. W tym cala rzecz.

— Powinien byc jakis lepszy sposob.

— Owszem, jest: gaz. Albo pyl. Uzycie jednego lub drugiego byloby latwiejsze, szybsze i tansze, ale Konwencja Helsinska wiaze nam rece Naturysta moze cie zabic i nikt nic na to nie powie, ale sprobuj tylko chocby drasnac jednego z nich strzalka, a napytasz sobie biedy. — Parma wlaczyl swiatla, zeby rozproszyc gestniejacy szybko mrok i drzewa po obu stronach jakby zwarly szeregi. — Widziales juz kiedys trupa?

— Alez skad — zaprzeczyl predko Carewe. — Domyslam sie, ze desze demoralizuje tych ludzi.

— I o to chodzi. Zaczyna sie od tego, ze garstka tubylcow oddziela sie od szczepu i zmienia w naturystow. Buduja osobna wioske i zyja z grabiezy, jak za dawnych dobrych czasow. Z poczatku wszystko sie uklada, ale z czasem zamieszkujacy te okolice normalni rozsadni niesmiertelni maja tego dosc i zwracaja sie do nas ze skarga. My jednak nie wkraczamy od razu i nie walczymy z nimi. Przestalismy to robic. Najpierw nasze krzepkie dzikusy spostrzegaja, ze ni stad, ni zowad robi sie piekielnie mokro, a po kilku tygodniach ulewnego deszczu w srodku lata dochodza do wniosku, ze obrazili kogos tam, na gorze. No, a potem juz zwykle bez trudu udaje sie ich namowic, zeby dolaczyli do babskiego spoleczenstwa.

Carewe spojrzal na Parme, ktory z profilu zywo przypominal Hemingwaya.

— Z kim ty wlasciwie trzymasz?

— Na pewno nie z naturystami. Ich sprawa, ze wola zyc krotko, ale wesolo, przelewajac krew, pot, sperme i te rzeczy, ale nie powinni zabijac innych. To niedopuszczalne, niedopuszczalne do tego stopnia, ze usprawiedliwia podwazanie ich wiary w to, ze po zimie nastepuje lato.

Na odleglym krancu prostej jak strzala drogi zamigotaly pierwsze swiatla.

— Dobrze, ze tworcy Konwencji Helsinskiej nie przewidzieli uzycia pogody jako broni — powiedzial Carewe.

— Czyzby? — Parma rozesmial sie. — Moim skromnym zdaniem nie wprowadzono takiego zakazu tylko dlatego, ze sterowanie pogoda jest jedynym wspolczesnym powszechnie i stale stosowanym rodzajem broni. Slyszales kiedys o zamieszkach na Kubie podczas trzyletniej suszy w poprzednim stuleciu? Nie mowiono o tym glosno, ale zaloze sie, ze Stany juz wtedy umialy sterowac pogoda i wykorzystaly to.

— Mowiles przeciez…

— Mowilem o dzisiejszych czasach. Wystarczy dysponowac odpowiednimi srodkami, zeby skonstruowac wieksze pola sterowania pogoda i komputery takiej jakosci, ze oblicza ci wzajemne oddzialywanie na siebie roznych czynnikow, i juz jest wszystko gotowe do prowadzenia wojny, cichcem, podstepnie i zdradziecko. Mozna niszczyc innym panstwom zbiory, doprowadzac do powodzi albo wywolywac takie upaly, duchote i parnosc, ze ludzie czeszacy sie z przedzialkiem po prawej zaczynaja zabijac ludzi czeszacych sie z przedzialkiem po lewej. O, to jest dopiero wojna, Williamie.

— Nadal nie wiem, z kim wlasciwie trzymasz.

— Mniejsza o to, robie, co do mnie nalezy. Nazywaja mnie Parma z Farmy.

Widoczne w przodzie swiatla raptem sie rozrosly, bo ciezarowka dotarla do nastepnej polany otoczonej pierscieniem prefabrykowanych budynkow rozmaitej wielkosci. Parma zatrzymal sie przed ostatnim z domkow, ktorych dwa rzedy tworzyly minaturowa uliczke wychodzaca na ciemny las.

— Twoja chata — wyjasnil Parma. — Dopiero dzis po poludniu ja zlozylismy i nie ma jeszcze instalacji, ale mozesz tu na razie wrzucic swoj bagaz. Pojedziemy do naszego klubu, a chlopcy tymczasem dokoncza robote.

Carewe nie byl calkiem przekonany.

— Chcialbym sie troche odswiezyc — powiedzial.

— Zrobisz to w klubie. Chodz, wodka czeka, czas ucieka.

Carewe wysiadl, otworzyl drzwi domku i wstawil swoj sakwojaz do srodka, w pachnace zywica ciemnosci. Zaledwie dwadziescia cztery godziny temu rozpoczynal z Ritchiem obca mu jako doswiadczenie kawalerska bibke, liczyl wiec, ze ten wieczor nie bedzie podobny do tamtego. Co tez porabia teraz, wlasnie w tej chwili, Atena? — zadal sobie w duchu pytanie. Znow odczuwajac samotnosc, wrocil do ciezarowki, ktora zawiozla go przez polane do stosunkowo duzej geokopuly, gdzie miescil sie klub. W okraglym wnetrzu, ktorego srodek zajmowal bar, panowala atmosfera typowa dla przyzakladowej swietlicy. Na sprezystej segmentowej podlodze porozstawiano skladane stoliki i krzesla, a na tablicy ogloszen wisialy przerozne karteczki i karteluszki, niektore bez watpienia urzedowe, inne, z zapalem ozdobione przez jakiegos rysownika amatora, zapowiadaly szykujace sie wkrotce atrakcje. Mimo, ze bylo tu cieplo, Carewem wstrzasnal dreszcz. Po powrocie z toalety zastal Parme przy stoliku, a przed nim dwa pollitrowe kufle piwa.

— Przed osma nic innego nie podaja — wyjasnil Parma. — To podobno ze wzgledu na takich jak ja, zebysmy nie schlali sie od razu jak swinie. — Uniosl kufel i ostentacyjnie jednym haustem wychylil go do dna. — Nie dosc, ze niedemokratyczne, to w dodatku naiwne.

Carewe skosztowal piwa. Bylo zimne i mialo przyjemny, cierpki smak, wiec bez zastanowienia poszedl w slady Parmy, mruzac oczy, kiedy zapieklo go w gardle.

— Podoba mi sie, jak wychylasz swoja kwarte — rzekl Parma, uzywajac slowa oznaczajacego dawna miare objetosci plynow, ktore stalo sie haslem rozpoznawczym wsrod trunkowych. — Zamow druga kolejke.

Carewe wzial kolejne dwa kufle od barmana, ostudzonego faceta, ktory obslugiwal klientow z tak znudzona mina i tak niezrecznie, jakby chcial w ten sposob dac do zrozumienia, ze w dzien ma inne, wazniejsze zajecie. W klubie bylo pustawo, ale kiedy Carewe rozejrzal sie po sali, ze zdziwieniem stwierdzil, ze wsrod obecnych przewazaja ostudzeni. Przypomnialo mu sie, ze Parma nie wspomnial slowem o jego wygladzie wskazujacym na ostudzenie i potraktowal go z bezstronna meska serdecznoscia, co podzialalo kojaco na jego podrazniona dume. Zastanawial sie przez chwile, czy gdyby naprawde sie utrwalil, to latwiej byloby mu sie pogodzic ze zmiana zachowania kolegow z biura.

— Nie spodziewalem sie, ze w tej branzy dziala tylu ostudzonych — powiedzial stawiajac kufle na stole. — Co oni tu robia? Chca byc lepsi, niz sa?

— Nie mam pojecia — odrzekl obojetnie Parma. — Ja robie tylko to, co do mnie nalezy.

Oproznil kufel do polowy, porysowanym zylkami nosem z determinacja bodac piane, i Carewe poczul rosnaca sympatie do starszego od siebie mezczyzny. Usiadl i zabral sie ostro do swojego piwa, ktorego bylo jakby wiecej niz poprzednio. Kolejne piwa, pite pozniej tego wieczoru, wydawaly mu sie coraz wieksze, lecz wystarczylo podniesc kufel do ust, zeby jego zawartosc w cudowny sposob zniknela. Kiedy Carewe, niedoswiadczony piwosz, dziwil sie w duchu tej nowo odkrytej umiejetnosci, okragla sala po trochu wypelniala sie, rozbrzmiewajac gromkim gwarem, a nastepnie rozchwiala sie wokol niego i rozkolysala. Ludzkie twarze zmienily sie w dwu­ wymiarowe nic nie znaczace maski, a potem razem z Parma znalazl sie za drzwiami potykajac sie w ciemnosciach. Nie umialby odnalezc drogi do swojego domku, ale Parma odprowadzil go pod same drzwi. Bez

Вы читаете Milion nowych dni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату