Joanna ucieszyla sie na jej widok. Akwila polozyla sie na brzuchu tak, by czescia ciala znalezc sie w pokoju wodzy, ktora pozwolilajej potrzymac wszystkie osiem Rozbojniczkowjak nazywala je w myslach. Narodzily sie w tym samym czasie co owce. Siedmioro wrzeszczalo i bez przerwy walczylo miedzy soba. Osme lezalo spokojnie, czekajac cierpliwie na swoj czas. Nadchodzila przyszlosc.
Teraz nie tylkoJoanna myslala o niej inaczej. Wiesci rozchodzily sie szybko. Ludzie na Kredzie nie przepadali za czarownicami. Bo one zawsze przybywaly z zewnatrz. Zjawialy siejako obce. A teraz mieli swoja Akwile, przyjmujaca na swiat owce tak samo, jak to robi — lajej babcia. Mowili, ze w gorach sie nauczyla, jak byc wiedzma. No tak, ale to przeciez nadal nasza Akwila. Co prawda nosi spiczasty kapelusz z gwiazdami, ale tez robi dobry ser, zna sie na owcach ijest wnuczka babci Dokuczliwej, no nie? I kiwali glowami znaczaco. Wnuczka babci Dokuczliwej. Pamietacie, co ona potrafila zrobic? Wiecjesli ma byc wiedzma, niech to bedzie nasza wiedzma. Ktora zna sie na owcach, a ta sie zna. A wiecie co, slyszalem, ze mialy tam w gorach wielki konkurs dla czarownic i nasza Akwila pokazala im, co potrafi dziewczynka z Kredy. To sajuz nowe czasy! Mamy teraz wlasna wiedzme, i to najlepsza ze wszystkich! I nikt nie bedzie wrzucal wnuczki babci Dokuczliwej do stawu!
Nastepnego dnia miala znow wracac w gory. Trzy tygodnie mi — nelyjak z bicza trzasnal, i nie tylko z powodujagniat. Roland zapro — siljado zamku na herbate. Bylo im nieco niezrecznie, ale az dziw bylo patrzec, jak przez te pare lat zmienil sie z ociezalego prostaka w speszonego mlodzienca, ktory zapominal, o czym mowil, za kazdym razem, kiedy sie do niego usmiechnela. No i w zamku mieli ksiazki!
Niesmialo podarowal jej „Slownik zadziwiajaco niezwyklych slow”, a ona byla na tyle przewidujaca, ze przyniosla mu noz mysliwski, dzielo Zygzaka, ktory w ostrzach byl rownie wielkim mistrzem, jak kiepski w magii. Temat kapelusza omijali bardzo starannie. Kiedy wrocila do domu, znalazla w slowniku w sekcji D slowo podkreslone lekko olowkiem: „Dyg — rodzaj tradycyjnego krotkiego uklonu, ze zgieciem nogi. Dzis praktycznie w zaniku”. Choc byla sama w sypialni, splonela rumiencem. To zawsze zaskakujace, gdy uswiadamiamy sobie, ze podczas gdy my przygladamy sie innym i myslimy o nich, majac sie za madrzejszych i rozumniejszych, oni tez przygladaja sie nam i mysla o nas.
Zapisala to w swoim pamietniku, ktory byl teraz duzo grubszy, pomiedzy kartkami suszyly sie rozne ziola, powkladane tez byly dodatkowe zapiski i notatki na karteczkach. Zostal nadepniety przez krowe, trafil go piorun i wpadl do herbaty. I nie mialjuz oka. Oko pewnego dnia wyskoczylo z okladki. Teraz to byl prawdziwy pamietnik wiedzmy.
Akwila zarzucila noszenie kapelusza w obejsciu, bo ciagle zaczepiala nim o futryny i o malo co nie zniszczyla go o niski sufit w sypialni. Ale dzisiaj szla w kapeluszu, a wiatr usilowal zdmuchnac go z jej glowy.
Dotarla do miejsca, gdzie cztery zardzewiale kola zaglebily sie juz do polowy w ziemie. Brzuchaty piecyk wystawal nieco ponad trawe i stanowil teraz wygodne siedzisko.
Wokol panowala cisza, cisza pelna zycia, gdy owce brykaja z jagnietami i swiat sie obraca.
Dlaczego sie odchodzi? Aby powrocic. Aby ujrzec miejsce, z ktorego sie wyruszylo, nowymi oczami i w nowych barwach. A takze po to, by ludzie spojrzeli na ciebie inaczej. Powrot do miejsca, z ktorego sie zaczelo, niejest tym samym co nieruszanie sie z niego nigdy.
Takie mysli przebiegaly Akwili przez glowe, gdy przygladala sie owcom. Poczula, ze przepelnia ja szczescie. Szczescie ma sie tak do radoscijak morze do bajora. Uczucie, ktore ma sie w sobie, ale ktore z trudem da sie tam pomiescic. Wydobywa sie w postaci smiechu.
— Wrocilam! — oswiadczyla wzgorzom. — Lepsza niz wczesniej.
Sciagnela z glowy kapelusz w gwiazdki. To nie byl zly kapelusz, choc przez te gwiazdki wygladal troche jak zabawka. Ale to nigdy nie byl jej kapelusz. I nie moglby byc. Jedyny kapelusz wart noszenia to taki, ktory zrobi sie wlasnorecznie dla siebie, nie kupiony ani nawet nie otrzymany w prezencie. Twoj wlasny kapelusz na twoja wlasna glowe. Twoja wlasna przyszlosc, nie czyjas inna.
Podrzucila gwiezdny kapelusz jak najwyzej, wiatr pochwycil go zrecznie. Przez chwile zdawalo sie, ze kapelusz spadnie, ale zaraz z kolejnym podmuchem, wirujac i obracajac sie, polecial nad wzgorzami gdzies hen.
Wtedy Akwila zrobila kapelusz z nieba. Usiadla na brzuchatym piecyku i przysluchiwala sie wiatrom. Slonce dazylo ku zachodowi.
Gdy cienie bardzo sie juz wydluzyly, z pobliskiego kopca wysypaly sie male postacie, ktore podbiegly do niej, by wspolnie siedziec w tym uswieconym miejscu, siedziec i patrzec.
Slonce zaszlo, co jest magia dnia codziennego, i przyszla ciepla noc.
Kapelusz wypelnil sie gwiazdami…
Od autora
Doktryna Podpisu, o ktorej wspominam na stronie 62, naprawde istnieje, choc dzisiaj bardziej jest znana historykom nauki niz lekarzom. Ale przez cale wieki ludzie wierzyli, ze Bog, ktorego dzielem jest oczywiscie wszystko, co nas otacza, „podpisal” kazda z
Zadziwiajacy przypadek sprawil, ze Kon wyciety w Kredzie jest znaczaco podobny do Bialego Konia z miejscowosci Uffington w naszym swiecie w poludniowo-zachodnim Oxfordshire. Ma on 374 stopy dlugosci, liczy sobie kilka tysiecy lat i jest wyciety w skale w taki sposob, ze da sie go obejrzec jedynie z powietrza. Co sugeruje, ze a) albo zostal wyciety, by ogladali go bogowie, b) albo latanie wynaleziono duzo wczesniej, niz nam sie to wydaje, c) kiedys ludzie byli duzo, ale to duzo wyzsi.
Aha, w naszym swiecie tez organizowano proby dla czarownic. Byly zazwyczaj finalem polowania na czarownice. I nie mialy nic wspolnego z zabawa.
Przypisy
1
Musiala to powiedziec, poniewaz byla nauczycielka i wiedzma, a to straszliwa kombinacja. One zawsze chca, by wszystko bylo jak nalezy. Lubia, by sprawy ukladaly sie zgodnie z porzadkiem. Jesli chcesz zdenerwowac czarownice, nie musisz balaganic z czarami i zakleciami, wystarczy, ze powiesisz w jej pokoju niezbyt rowno obrazek. Na pewno uslyszysz jej wrzask.
2
Pierwsze mysli sa myslami codziennymi. Kazdyje ma. Drugie mysli sa myslami stawiajacymi w watpliwosc sposob, wjaki sie mysli. Tak mysla ci, dla ktorych mysleniejest radoscia. Myslenie trzeciego stopnia osiaga niewielu, tylko ci, ktorzy po trafia przygladac sie swiatu i wyciagac wnioski z tego, co widza. Ich mysli sa rozumne. Takich ludzi spotyka sie rzadko i czesto bywaja niewygodni. Sluchanie ich nalezy do zajec czarownic.
3
Znajomosc calego slownika niekiedy jednak potrafi sie przydac.