trwonil czas na informowanie dziennikarzy, szczegolnie w sytuacji, gdy policja nie miala im prawie nic do powiedzenia.
Zazwyczaj wspolpraca z Norrbym przebiegala dobrze. Byl on powolny i przesadnie dokladny, ale jego pracy nic nie mozna bylo zarzucic.
Knutas i Norrby byli rowiesnikami i pracowali razem od dwudziestu lat. Na poczatku nie bylo to wcale takie oczywiste, ze to Knutas zostanie szefem biura kryminalnego, a nie Norrby. Jednakze w koncu funkcja ta przypadla Knutasowi, choc sam nie potrafilby wytlumaczyc dlaczego.
Lars Norrby byl sympatyczna osoba, rozwodnik z dwoma nastoletnimi synami, ktorzy mieszkali razem z nim. W jego wygladzie najbardziej rzucal sie w oczy wzrost – prawie dwa metry. Byl niemal do przesady szczuply, przez co wydawal sie jeszcze wyzszy.
Jesli Norrby czul sie pokrzywdzony, ze to Knutas zostal szefem, dobrze to skrywal. Nigdy nie okazal ani cienia zazdrosci. Knutas bardzo go za to cenil.
Wlozyl do ust niezapalona fajke i zadzwonil na komorke do Wittberga, ale numer byl zajety.
Pomalu sporzadzali liste gosci obecnych na wernisazu. Pracownicy galerii, ktorzy uczestniczyli rowniez w odswietnej kolacji, zostali odszukani i byli obecnie przesluchiwani.
Knutas poprosil Wittberga, by niezwlocznie przyprowadzil na komende artyste i jego menedzera. Wedlug zeznan Moniki Wallin, zlozonych na pierwszym przesluchaniu w szpitalu, obaj mieli zatrzymac sie na Gotlandii do wtorku.
Knutas mial nadzieje, ze rozmowa z nimi rzuci swiatlo na kilka niejasnosci. To, ze Egon Wallin zostal zamordowany w tym samym dniu, w ktorym odbyl sie w jego galerii pierwszy wernisaz w tym roku, ktory do tego spotkal sie z duzym zainteresowaniem, byc moze nie bylo przypadkiem.
Spytal Karin, czy moglaby pomoc mu w przesluchaniu, poniewaz jego angielski pozostawial wiele do zyczenia.
Zadzwonil telefon, to Wittberg. Byl zdyszany.
– Czesc, jestem w hotelu Wisby.
– Tak?
– Mattisa Kalvalisa nie ma tu. Nie ma tez jego menedzera. Dzis rano recepcjonistka zamowila dla nich taksowke na lotnisko.
– Co? Zwiali?
Knutas rozdziawil buzie ze zdziwienia.
– Najwidoczniej. Zadzwonilem przed chwila do linii lotniczych Gotlandsflyg, zeby dowiedziec sie, czy rzeczywiscie polecieli z nimi do Sztokholmu. Potwierdzili to. Samolot odlecial o dziewiatej rano.
Ledwo Emma przekroczyla prog domu, gdy zadzwonil telefon. Posadzila Elin na podlodze – w grubym ortalionowym kombinezonie siedziala nieruchomo i przypominala ludzika Michelina.
– Emma Winarve.
– Czesc, to ja, Johan.
Dlaczego zawsze palilo ja w zoladku, gdy przez jakis czas nie slyszala jego glosu?
– Czesc!
Elin zaczela plakac. Emma miala wzrok utkwiony w corce, rozmawiajac jednoczesnie przez telefon.
– Jestem w Visby. Probowalem zadzwonic wczesniej, ale nikt nie odpowiadal.
– Bylam z Elin na dlugim spacerze. Wiesz co, moge zadzwonic do ciebie za dziesiec minut? Wlasnie weszlam do mieszkania z Elin.
– Oczywiscie. Do uslyszenia.
Szybko rozebrala Elin, odwrocila glowe, gdy poczula won wydobywajaca sie z pieluszki i poszla do lazienki, zeby przebrac dziecko. Przewijajac Elin, myslala o Johanie. Ostatnio tesknila za nim bardziej niz zwykle. Nie zeby potrzebowala pomocy z domem czy Elin. Dobrze dawala sobie rade, a corka stwarzala malo problemow. Sara i Filip zaczeli przyzwyczajac sie do swojego nowego zycia i nowego rozkladu tygodnia po rozwodzie rodzicow. Sara szla do trzeciej klasy, a Filip do drugiej – byl miedzy nimi tylko rok roznicy i czasem uwazala, ze byli prawie jak blizniaki. Teraz potrafili razem ladnie sie bawic, nawet lepiej niz przed rozwodem. Rozejscie jej i Ollego sprawilo, ze dzieci zblizyly sie do siebie. Jednoczesnie bylo to tez smutne, bo wygladalo na to, ze ich zaufanie do rodzicow zmniejszylo sie. Juz teraz doswiadczyly, ze nic nie trwa wiecznie, ze nie mozna niczego brac za pewnik.
Ze wzgledu na dzieci Emma byla ostrozna z nowym zwiazkiem. Pewnie to przez niego jej malzenstwo sie rozpadlo, ale nie byla gotowa rzucac sie od razu w nowy uklad rodzinny. Swiadomie trzymala Johana na odleglosc, nawet jesli byla zakochana jak nigdy wczesniej.
Jej zycie przewrocilo sie do gory nogami, odkad go spotkala i czasem zastanawiala sie, czy bylo to tego warte. Mimo iz w srodku wiedziala, ze nie ma zadnej watpliwosci. Dlatego zdecydowala sie urodzic ich wspolne nieplanowane dziecko, ktore przyszlo na swiat, gdy ich zwiazek stal na bardzo niepewnym gruncie.
To, ze Johan prawie stracil zycie, gdy Elin miala zaledwie miesiac, wstrzasnelo Emma bardziej, niz sie tego spodziewala. Od tamtej pory nie miala watpliwosci, ze chciala z nim byc, tylko ze wzgledu na dzieci trzeba bylo wszystko dobrze poukladac.
Podniosla Elin i pocalowala ja w mieciutka szyje. Kolacja mogla troche poczekac. Usiadla na kanapie i wybrala numer komorki Johana. Odpowiedzial od razu.
– Czesc kochanie, co slychac?
– Wszystko dobrze. Jak to sie stalo, ze jestes tutaj? Co sie wydarzylo?
– W bramie Dalmansporten znaleziono martwego mezczyzne. Zostal zamordowany.
– A niech to. Kiedy to sie stalo?
– Dzis rano. Nie slyszalas w radiu? Mowili o tym caly dzien.
– Nie, przegapilam to. To straszne. Wiesz, kto to jest?
– Tak, to wlasciciel galerii sztuki przy rynku Stora Torget.
– Co? Egon Wallin? Naprawde?
– Znasz go?
– Nie, ale wszyscy wiedza kto to. Zostal obrabowany?
– Nie sadze. Nie jest takie proste powiesic czlowieka w ten sposob, mysle, ze chodzi tu o cos innego.
– Powieszono go w bramie? Boze, ale makabryczne. Przypomina mi to te przerazajace morderstwa z zeszlego lata. Czy to moze byc ktos, kto sie na nich wzorowal?
– Masz na mysli jakis copycat? [5] Mozemy miec tylko nadzieje, ze nie. Choc nie wiem, jak zostal zamordowany, wiem tylko, ze wisial w swietle bramy. Policja na razie nie mowi za wiele. W kazdym razie ja i Pia mamy pelne rece roboty. Przygotowujemy wejscie zarowno do Wiadomosci Regionalnych, jak i Rapportu i Aktuellt.
– Wiec wieczorem jestes zajety?
Glos Johana zmiekl.
– Myslalem, ze moglbym przyjechac, jak bede wolny. Gdy juz skonczymy.
– Jak najbardziej. Nie ma problemu.
– Mysle, ze nie bedzie to wczesniej niz o dziewiatej albo jeszcze pozniej, jesli sie cos wydarzy.
– Wiem. To nic. Mozesz przyjsc, kiedy chcesz.
Knutas, idac w niedziele na wieczorne spotkanie grupy sledczej, slyszal z daleka oburzone glosy dochodzace z sali spotkan. Wszyscy byli obecni i stali pochyleni nad jednym z komputerow.
– Te przeklete sepy, ktore zwa sie dziennikarzami – warczal Wittberg. – Co oni maja w glowie zamiast rozumu?