na mysli, ze potrzeba troche czasu, aby wywlec cialo z samochodu i powiesic je w ten sposob.

– I sily miesni – dodal Norrby. – Nie kazdy dalby rade podciagnac kogos tak wysoko. Oczywiscie, jesli nie bylo ich wiecej.

– Ktokolwiek by to byl, najprawdopodobniej wczesniej byl on albo oni przy bramie wiele razy, aby zrobic rozeznanie i przygotowac sie. Musimy spytac ludzi, czy widzieli tam kogos w ostatnich dniach.

Knutas kichnal glosno. Gdy wydmuchiwal nos, prokurator skorzystal z przerwy, zeby zadac pytanie.

– Czy zostaly juz odkryte jakies konkretne slady?

Jak na zamowienie drzwi otworzyly sie i wszedl Erik Sohlman. Pozdrowil wszystkich krotko. Wyglodnialy chwycil za kanapke i nalal sobie filizanke kawy. Knutas postanowil dac mu zjesc, zanim zasypie go pytaniami.

– Co wiemy o ofierze? – Knutas zerknal w swoje papiery. – No wiec, nazywa sie Egon Wallin, urodzony w 1951 roku w Visby. Mieszkal tu przez cale zycie. Zonaty z Monika Wallin, dwoje doroslych, niemieszkajacych juz z rodzicami dzieci. Byl wlascicielem jednego z domkow szeregowych przy ulicy Snackgardsvagen. Zona zostala poinformowana o smierci meza i obecnie jest w szpitalu. Przesluchamy ja pozniej. Skontaktowalismy sie rowniez z dziecmi, oboje mieszkaja na kontynencie. Egon Wallin byl w miescie dobrze znana osoba. Od dwudziestu pieciu lat prowadzil razem z zona galerie sztuki. Przejal ja po swoim ojcu, galeria byla w posiadaniu ich rodziny od tak dawna, jak moge siegnac pamiecia. Wallin nie byl notowany. W ciagu tych wszystkich lat spotkalem go wiele razy, choc nie moge twierdzic, ze sie znalismy. Bardzo sympatyczny chlop, wydawal sie lubiany. Czy ktos inny mial z nim blizsze kontakty?

Wszyscy pokrecili przeczaco glowami.

Erik Sohlman zdazyl do tego czasu pochlonac dwie kanapki, wiec Knutas uznal, ze byl juz zdatny do mowienia.

– Erik, co masz nam do powiedzenia?

Sohlman podniosl sie i podszedl do komputera stojacego w srodku pomieszczenia. Dal znac Smittenbergowi, ktory siedzial najblizej drzwi, zeby zgasil swiatlo.

– To wlasnie ten widok powital Siv Eriksson dzis rano, gdy szla do pracy. Przyszla sciezka od strony ulicy Kung Magnus vag, gdy odkryla widoczne z daleka cialo, wiszace w otworze bramy. Egon Wallin byl kompletnie ubrany, ale nie znalezlismy ani jego telefonu, ani portfela. Ubrania wyslemy dzisiaj do analizy do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Na ziemi pod cialem znalezlismy apaszke, nie wiemy, czy nalezala do ofiary, czy tez nie, wyslemy ja naturalnie rowniez do laboratorium.

Sohlman, klikajac, wyswietlal kolejne zdjecia ofiary zrobione z roznych stron.

– Zbadalem cialo tylko pobieznie, ale jestem tym razem prawie pewny, ze mamy do czynienia z morderstwem. Powodem jest wyglad obrazen na szyi. Gdy zdjelismy cialo, moglem mu sie blizej przyjrzec i wygladalo na to, ze ofiara nie umarla z powodu powieszenia.

Zrobil teatralna przerwe i wypil lyk kawy. Wszyscy dookola stolu sluchali skoncentrowani.

Sohlman dlugopisem wskazal na zdjecie.

– Wallin ma wyrazne obrazenia, ktore nie pochodza od liny zacisnietej dookola szyi. Obie rownolegle, cienkie na milimetr bruzdy, ktore widzicie tuz nad krtania, biegna dookola szyi i koncza sie na karku. Slady te swiadcza o tym, ze ofiara zostala zaatakowana od tylu i uduszona cienka, ostra zylka, na przyklad struna fortepianu czy czyms podobnym. Sprawca nie byl pewien, czy jego ofiara umarla od pierwszej proby lub tez Egon Wallin stawial opor, stad tez te dwa rownolegle slady. W bruzdach mozna dostrzec czerwone pekniecia, ktore wskazuja na to, ze to zylka spowodowala smierc ofiary. Poza tym widzicie tez grubsza bruzde, najprawdopodobniej pozostawiona przez line, na ktorej zostal powieszony Wallin. W niej nie ma jednak sladow krwi i odbarwien. Spojrzcie tutaj, bruzda jest zoltobrazowa, zaschnieta, sprawia wrazenie pergaminu. Oznacza to, ze ofiara byla juz martwa, gdy zostala powieszona. W przeciwnym razie obrazenia wygladalyby inaczej.

Na wielu zdjeciach widac bylo twarz ofiary. Knutas instynktownie sie wzdrygal. Zawsze bylo gorzej, gdy ofiarami zbrodni byly osoby, ktore znal i lubil. Nigdy nie umial zupelnie wylaczyc swoich uczuc.

Wydawalo sie jednak, ze Sohlmanowi udawalo sie to znakomicie. Stal tam w swojej zwyklej brazowej marynarce z manczesteru, z rudymi, zmierzwionymi wlosami i spokojnym, przyjemnym glosem opowiadal szczegolowo o tym, jak dokonano tej strasznej zbrodni. Od czasu do czasu popijal kawe i robil wrazenie, jakby pokazywal zdjecia z wakacji. Knutas nigdy nie mogl zrozumiec, jak Sohlman to potrafil.

Zerknal szybko na Karin. Byla kredowobiala na twarzy. Knutasa przepelnilo wspolczucie, wiedzial, jak ze soba walczyla. Zdjecia ofiary byly bardzo wyraziste. Twarz Egona Wallina byla czerwonawa, oczy szeroko otwarte. Na czole widac bylo rane i guza, na policzku mial zadrapanie. Knutas zastanawial sie, czy rany te powstaly podczas walki Wallina z morderca. Tak jakby Sohlman umial czytac w jego myslach, kontynuowal:

– Sytuacje komplikuja te obrazenia na twarzy. Nie mam pojecia, skad sie wziely. Oczywiscie nie mozna wykluczyc, ze powstaly podczas wieszania ofiary, ale wydaje mi sie to dziwne. Obrazenia na szyi wskazuja, ze Wallina napadnieto od tylu. Ale tlumaczenie tych siniakow na twarzy odstapie chetnie lekarzowi sadowemu. W koncu on tez musi cos zrobic.

Sohlman skrzywil sie w usmiechu.

– Jak dlugo byl martwy, zanim go znaleziono? – spytala Karin, ktora odzyskala swoj zwyczajny kolor twarzy.

– Trudno powiedziec. Sadzac po temperaturze ciala, stawialbym na minimum szesc godzin. Ale jak juz mowilem, to tylko zgadywanie, musicie poczekac na wstepny wynik badania lekarza sadowego.

– Jak wyglada sprawa sladow? – spytal Knutas.

– Przy bramie nie znalezlismy prawie nic interesujacego: kilka niedopalkow i gume do zucia, ale mogly tam lezec juz wczesniej. Niedaleko bramy sa widoczne swieze slady opon i butow. Od strony parku Ostergravar sladow butow i innych jest oczywiscie cale mnostwo. Szukalismy tam tez przy pomocy psow, ale jak na razie nie znalezlismy nic godnego uwagi.

– Czy mozemy miec do czynienia z czyms tak banalnym jak morderstwo na tle rabunkowym? – Wittberg spojrzal pytajaco na swoich kolegow.

– Nawet jesli cos strzeliloby nagle do glowy zlodziejowi, zeby zamordowac swoja ofiare, dlaczego mialby zadawac sobie tyle trudu, zeby powiesic ja w bramie? – Spytala Karin z powatpiewaniem w glosie. – Wydaje sie to dosc nieprawdopodobne.

Sohlman odchrzaknal.

– Jesli nie jestem juz potrzebny, chcialbym wrocic do pracy.

Wylaczyl komputer i zapalil swiatlo, po czym opuscil pomieszczenie.

Knutas spojrzal uwaznie na pozostalych w sali.

– Na razie zostawmy sprawe motywu. Jest o wiele za wczesnie, zeby o tym spekulowac. Teraz musimy przede wszystkim przyjrzec sie dokladnie zyciu Egona Wallina, jego handlowi sztuka, pracownikom, sasiadom, przyjaciolom, krewnym, jego przeszlosci, tak – wszystkiemu. Za to beda odpowiedzialni Thomas i Karin. Lars, ty zajmiesz sie prasa – dziennikarze beda krazyc dookola nas jak sepy. To, ze ofiara byla powieszona w bramie miasta, nie polepsza sprawy. Wiecie, jak ci pisarczycy kochaja sensacje – beda sie nad tym rozwodzic.

– Czy nie powinnismy zorganizowac konferencji prasowej juz dzisiaj? – zaproponowal Lars Norrby. – W przeciwnym razie bedziemy caly czas wisiec przy telefonie. Wszyscy chca w koncu wiedziec to samo.

– Wydaje mi sie to troche za wczesnie – zaoponowal Knutas. – Czy nie wystarczy na razie telegram do prasy?

Knutas nienawidzil konferencji prasowych i gdy tylko bylo to mozliwe, probowal ich unikac. Jednoczesnie rozumial stanowisko rzecznika prasowego.

– No coz, wyglada na to, ze ta sprawa bedzie sie rozrastac. Mam na mysli, ze

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату