– Tuz przed spotkaniem sprawdzilam, czy ktos mu grozil. I tak jak przypuszczalam, okazalo sie, ze dostal list z pogrozkami i odbieral tajemnicze telefony. Zglosil to na policje przed kilkoma tygodniami.
Knutas pociemnial na twarzy.
– Co zrobiono w tej sprawie?
– Wyglada na to, ze nic. Policjant, ktory przyjal zgloszenie, uwazal, ze Malmberg zachowywal sie jak paranoik, mimo iz ze zgloszenia jasno wynikalo, ze znal Egona Wallina i ze mial rozpoczac z nim wspolprace.
– Kiedy dokladnie zdarzyly sie te incydenty?
Karin zerknela w swoje papiery.
– Pierwszy, ten na moscie Vasterbron, dziesiatego lutego. Choc wowczas Malmberg myslal, ze byl to tylko ktos, kto za nim szedl, nie byla to wyrazna grozba. Prawdziwa grozbe otrzymal dwudziestego piatego lutego.
– Co to bylo?
– Kartka z napisem „Juz niedlugo”. Bez nadawcy.
– „Juz niedlugo”?
– Tak, najwyrazniej tylko tyle.
– I bylo to przed dwoma tygodniami?
– Tak.
Wszyscy w pokoju popatrzyli po sobie.
– To niepowazne – powiedzial Knutas blady ze zlosci. – W Visby zostaje zamordowany Egon Wallin, jednoczesnie inny wlasciciel galerii, ktory od wielu lat utrzymuje kontakty handlowe z Wallinem, dostaje grozbe po grozbie i nikt nas o tym nie informuje. Co ci sztokholmczycy sobie wyobrazaja? Jest to do diabla zaniedbanie obowiazkow!
Knutas ciezko oddychal przez nos, wypil kilka lykow wody ze szklanki stojacej przed nim na stole.
– Coz, teraz pozostaje nam tylko kontynuowac sledztwo. Sohlman przewodzi badaniom technicznym apartamentu hotelowego, ktore sa w toku. Hotel jest czesciowo zamkniety, rozmawiamy z goscmi hotelowymi i zbieramy informacje. Mamy nadzieje, ze da nam to wkrotce jakies wskazowki. A co waszym zdaniem moze zrobic teraz morderca?
– Niestety jestem sklonny zgodzic sie z Karin, Malmberg prawdopodobnie juz nie zyje – westchnal Kihlgard. – Pozostaje tylko czekac na to, co morderca tym razem zrobi z cialem.
– Czy moze byc taki smialy, zeby powiesic je w bramie Dalmansporten, tak jak to zrobil z Egonem Wallinem? – zastanawiala sie na glos Karin.
– Nie wydaje mi sie to bardzo prawdopodobne – odrzekl Knutas. – Jeden raz – okej, ale zadawac sobie trud, zeby zrobic to raz jeszcze? Powinien zdawac sobie sprawe, ze pracownicy hotelu zauwazyli znikniecie Malmberga i ze policja go teraz szuka. Prawda?
– Nie jest to takie pewne – zaprotestowal Kihlgard. – Moze nie mysli racjonalnie. Moze byc odurzony swoimi sukcesami i miec poczucie wyzszosci. Uwazac, ze jest nie do pokonania. Zdarzaly sie juz wczesniej takie przypadki.
– Jak by nie bylo, obstawimy brame – powiedzial Knutas. – Najlepiej dmuchac na zimne. W koncu nic nie wiemy, z kim mamy do czynienia.
– A Muramaris?
– Tez poslemy tam ludzi. Nie wiadomo, moze bedzie chcial tam wrocic.
Sverker Skoglund byl szkolnym kolega Egona Wallina, chodzili do tej samej klasy od przedszkola az do liceum. Potem ich drogi sie rozeszly. Sverker zaczal plywac na statkach i przez wiele lat mieszkal za granica, wiec gdy wrocil na Gotlandie, nie mieli ze soba wiele wspolnego. Jednoczesnie istnialo miedzy nimi cos, co sprawialo, ze mimo wszystko dosc dobrze sie rozumieli. Kiedy pare razy spotkali sie w ciagu tych wszystkich lat, wydawalo im sie, ze nie widzieli sie tylko kilka dni.
Sverker byl zszokowany brutalna smiercia Egona Wallina i jak wielu innych uwazal, ze bylo to straszne, ze jego przyjaciel z dziecinstwa zakonczyl swoje zycie w tak tragiczny sposob. Nie byl na pogrzebie, poniewaz pracowal wowczas na platformie wiertniczej w polnocnej Norwegii i dostalby wolne tylko w przypadku pogrzebu kogos z bliskich krewnych.
Wlasnie wrocil na Gotlandie i pierwsze, co chcial zrobic, to odwiedzic grob Egona. Gdy przyszedl na cmentarz Norra begravningsplatsen, w okolicy nie bylo nikogo. Jego samochod byl jedynym na parkingu przed cmentarzem.
Alejka byla dokladnie odsniezona i widac bylo, ze przeszlo tamtedy wiele osob. Domyslil sie, ze to ze wzgledu na Egona. O tej porze roku niewiele osob odwiedzalo cmentarz.
Egon Wallin lezal w widocznym z daleka grobie rodzinnym. Jego rod byl zamozny, co zdradzaly rozmiary pomnika. Na samej gorze widnial krzyz. Przed pomnikiem pietrzyly sie kwiaty i wience, swiadczac o niedawnym pogrzebie. Snieg, ktory spadl w nocy, przykryl wiekszosc ich bialym kozuszkiem, ale tu i tam wystawaly kwiaty, widzial tez kontury grubych wiencow przykrytych sniegiem.
Gdy wszedl na sciezke prowadzaca bezposrednio do grobowca, wyjrzalo slonce. Zatrzymal sie na chwile i pozwolil promieniom ogrzewac twarz. Taki spokoj. Taka cisza.
Szedl dalej wolnym krokiem i zastanawial sie, kim tak wlasciwie byl Egon. W jego oczach byl on zwyczajnym czlowiekiem. Nigdy nie okazywal, ze byl bogaty i nie mowil o pieniadzach, poza przypadkami, gdy razem wychodzili na kolacje. Wowczas zawsze upieral sie, zeby zaplacic. Nie obnosil sie jednak z tym, ze byl dobrze sytuowany. Ciagle mieszkal w domku szeregowym, mimo iz bylo go stac na kupno wiekszej i bardziej luksusowej willi. Te domki szeregowe byly wprawdzie wyjatkowo ladne i mialy wspaniale polozenie, ale jednak.
Zastanawial sie, co sie przydarzylo jego dawnemu przyjacielowi z dziecinstwa. Czy mial pecha i spotkal na swojej drodze szalenca, ktory rzucil sie na pierwsza napotkana osobe? Zastanawial sie, czy Egon zostal zamordowany przez przypadek, czy tez moze morderca mial jakis powod, zeby zabic wlasnie jego.
Dotarl do ogrodzonej parceli, na ktorej znajdowal sie grob. Przed pomnikiem lezaly rzedy wiencow i na poczatku zwrocil uwage tylko na nie. Wzrok przesuwal sie po jedwabnych wstegach, kwiatach i bilecikach z ostatnim pozegnaniem. Nagle na zamarznietej ziemi zauwazyl cos, od czego zjezyly mu sie wlosy na glowie. Spod grubego wienca z bialo-czerwona wstega od Towarzystwa Przyjaciol Sztuki w Visby wystawala dlon. Byla to dlon mezczyzny, palce byly zgiete. Sverker Skoglund, wstrzymujac oddech, przesuwal wzrokiem po rece, milimetr po milimetrze. Mezczyzna lezal na brzuchu obok pomnika, z rekoma wzdluz ciala. Byl prawie nagi, mial na sobie tylko kalesony. Cialo czesciowo pokrywal snieg, lecz Sverker mimo to widzial, ze bylo poranione i posiniaczone, a szyje zmarlego oplatal sznur.
Sverker Skoglund otrzymal odpowiedz na swoje pytanie szybciej, niz sie tego spodziewal. Bez watpienia morderstwo Egona Wallina nie bylo przypadkiem.
Pietnascie po pierwszej wplynelo zgloszenie na policje w Visby. Dwadziescia minut pozniej Knutas i Karin byli juz na miejscu, zaraz za nimi przyjechal Sohlman i Wittberg. Wiele innych samochodow policyjnych bylo w drodze. Knutas wyskoczyl z samochodu i szybkim krokiem poszedl w strone pomnika.
– Do diabla – powiedzial. – To moze byc tylko jedna osoba.
Sohlman dogonil go i pierwszy podszedl do ciala. Pochylil sie i zaczal przygladac sie czesciom ciala wystajacym spod sniegu.
– Jest caly poraniony, sa to zarowno oparzenia od papierosow, jak i slady bicia. Wyglada na to, ze morderca przed zabiciem torturowal tego biedaka.
Potrzasnal glowa.
– Czy to jest Hugo Malmberg?
Knutas przesuwal wzrokiem po poranionych zwlokach.
– Sprawdzmy.
Sohlman delikatnie odwrocil cialo.
– Tak, to on.
Karin glosno wciagnela powietrze.