– Straszne – powiedzial Clip.
– Mhm.
– Nie moglem sie pogodzic z twoim nieszczesciem. Wielka szkoda.
Myron zerknal na Calvina Johnsona. Stal z zalozonymi rekami, patrzyl w inna strone, gladka czarna twarz mial spokojna jak tafla stawu.
– Mhm – powtorzyl.
– Dlatego chce ci dac druga szanse.
– Slucham?
Myron byl pewien, ze sie przeslyszal.
– Mamy wakat w druzynie. Chce z toba podpisac kontrakt. Myron spojrzal na Clipa. Potem na Calvina Johnsona. Zaden sie nie smial.
– Gdzie ona jest? – spytal.
– Co?
– Kamera. Jestem w ukrytej kamerze, tak? W programie Eda McMahona? Uwielbiam go.
– To nie zart, Myron.
– Jak to nie, panie Arnstein? Nie gram wyczynowo od dziesieciu lat. Rozwalilem sobie kolano, pamieta pan?
– Az za dobrze. Ale to bylo dziesiec lat temu. Wiem, ze przeszedles pelna rehabilitacje.
– Wie pan rowniez, ze probowalem wrocic do sportu. Siedem lat temu. Kolano nie wytrzymalo.
– Bo sie pospieszyles – odparl Clip. – Powiedziales, ze znowu grasz.
– Przygodnie w weekendy. To nie to samo co gra w NBA. Clip tylko machnal reka na ten argument.
– Jestes w formie. Chciales nawet to zademonstrowac. Myron zmruzyl oczy, wodzac wzrokiem od Clipa do Calvina i z powrotem. Z ich min nic nie mogl wyczytac.
– Cos mi mowi, ze nie wiem wszystkiego – rzekl. Clip wreszcie sie usmiechnal. Spojrzal na Calvina Johnsona.
Calvin odpowiedzial mu wymuszonym usmiechem.
– Moze powinienem wyrazic sie… – Clip urwal, szukajac slowa – jasniej.
– Nie zawadziloby.
– Chce cie miec w druzynie. Niewazne, czy bedziesz gral. Myron czekal na dalszy ciag, ale tamci dwaj milczeli.
– Wolalbym jeszcze jasniej – powiedzial.
Clip wypuscil powietrze. Podszedl do barku, otworzyl mala lodowke i wyjal puszke yoo – hoo. Czyzby trzymal jego ulubiony napoj czekoladowy? Hmm. A to sie przygotowal.
– Wciaz pijesz te breje?
– Tak – odparl Myron.
Clip rzucil mu puszke i nalal z karafki do dwoch szklanek. Jedna podal Calvinowi Johnsonowi i wskazal fotele przy oszklonym oknie z widokiem na srodek boiska. Przyjemnie. Duzo miejsca na nogi. Mogl je rozprostowac nawet Calvin, ktory mial dwa metry z hakiem. Usiedli obok siebie, z twarzami zwroconymi w jednym kierunku, dziwnie, jak na spotkanie w interesach. Kontrahenci powinni siedziec naprzeciwko siebie, najlepiej przy stole lub biurku. Oni zas siedzieli ramie w ramie, patrzac, jak ekipa monterow uklada parkiet.
– Zdrowie – powiedzial Clip.
Lyknal whisky. Calvin Johnson nie podniosl szklanki do ust. Myron, posluszny zaleceniu na puszce, potrzasnal yoo – hoo.
– O ile sie nie myle, jestes prawnikiem.
– Tak, czlonkiem palestry, ale prawem zajmuje sie rzadko.
– I agentem sportowym.
– Tak.
Nie ufam agentom – rzekl Clip.
– Ja rowniez.
– Wiekszosc z nich to krwiopijcy, pijawki.
– Nasza branza woli slowo poprawniejsze politycznie: pasozyty.
Clip Arnstein wychylil sie z fotela i wbil spojrzenie w Myrona.
– Skad mam wiedziec, czy moge ci ufac? – spytal.
– Widzi pan te twarz? – Myron wskazal na siebie. Pala uczciwoscia.
Clip nie usmiechnal sie. Wychylil sie jeszcze mocniej.
– To, co teraz powiem, musi pozostac miedzy nami.
– Zgoda.
– Dajesz slowo, ze nie wyjdzie to poza te loze?
– Tak.
Clip zawahal sie, zerknal na Calvina Johnsona, poprawil sie w fotelu.
– Znasz oczywiscie Grega Downinga – powiedzial. Oczywiscie, ze znal. Razem dorastali. Odkad jako szostoklasisci zaczeli wystepowac w rozgrywkach szkolnej ligi w miescie odleglym niecale dwadziescia mil stad, z miejsca stali sie rywalami. Gdy zaczeli nauke w liceum, rodzina Grega przeniosla sie do sasiedniej miejscowosci Essex Fells, bo jego ojciec nie zyczyl sobie, zeby syn dzielil sie koszykarska slawa z Myronem. Od tej chwili ich rywalizacja nabrala rumiencow. W szkole sredniej zmierzyli sie w osmiu meczach, obaj wygrali po cztery. Potem, jako najbardziej utalentowanych mlodych koszykarzy stanu New Jersey, przyjeto ich na uczelnie, ktorych silne druzyny koszykowki od dawna z soba rywalizowaly – Myrona na Uniwersytet Duke’a, Grega na Uniwersytet Stanowy; Karoliny Polnocnej.
Ich osobista rywalizacja rozgorzala na dobre.
Na studiach obaj trafili dwukrotnie na okladke „Sports Illustrated”. Ich druzyny dwukrotnie wygraly rozgrywki ACC (Konferencji Wybrzeza Atlantyckiego), ale Myron zdobyl akademickie mistrzostwo kraju. Obu wybrano do akademickiej druzyny gwiazd jako najlepszych obroncow. Do konca studiow zagrali przeciw sobie dwanascie razy. Druzyna Uniwersytetu Duke’a wygrala pod wodza Myrona osiem spotkan. Podczas zaciagu do NBA obu zakwalifikowano w pierwszej rundzie.
Ich osobista rywalizacja skonczyla sie katastrofa.
Koszykarska kariere Myrona przekreslilo zderzenie z wielkim Burtem Wessonem. Greg Downing mial wiecej szczescia i stal sie czolowym obronca NBA. Podczas dziesieciu lat gry w druzynie New Jersey Dragons Greg osiem razy byl nominowany do druzyny gwiazd. Dwukrotnie okazal sie najlepszy w kwalifikacji rzutow za trzy punkty, czterokrotnie w wykonywaniu rzutow osobistych i raz w liczbie asyst. Trzy razy trafial na okladke magazynu „Sports Illustrated” i zdobyl mistrzostwo NBA.
– Znam – potwierdzil Myron.
– Czesto ze soba rozmawiacie? – spytal Clip Arnstein.
– Nie.
– Kiedy rozmawialiscie ostatnio?
– Nie pamietam.
– W ciagu kilku ubieglych dni?
– Nie rozmawiamy od dziesieciu lat.
– Ach tak. – Clip znowu lyknal whisky. Calvin nie tknal swojej. – Ale slyszales o jego kontuzji.
– Cos z kostka. Wypadki chodza po ludziach. Zaszyl sie, zeby sie wylizac.
Clip skinal glowa.
– Tak powiedzielismy mediom. Ale prawda jest inna.
– Aha.
– Greg nie jest kontuzjowany. Zniknal.
– Zniknal? – spytal sondujaco Myron.
– Tak.
Clip pociagnal lyk. Myron rowniez, co nie jest latwe w przypadku yoo – hoo.
– Dawno? – spytal.
– Piec dni temu.
Myron spojrzal na Calvina. Calvin zachowal spokojna mine, ale taka juz mial twarz. Bedac czynnym