– Jestem tego pewna.
– No to dlaczego tego nie wykryli?
– Mam zgadywac? Wykryli.
– Jednak nie wiedzialem…
– A czemu mialbys wiedziec? Byles wtedy… kim?… studentem prawa? Moze powiedzieli twojej mamie lub tacie. Ty byles jeszcze szczeniakiem. A jej ciaza nie miala nic wspolnego z przyczyna smierci. Dziewczyna umarla w czasie pozaru akademika. Fakt, ze byla w ciazy, jesli o niej wiedzieli, byl praktycznie nieistotny.
Scott Duncan siedzial oniemialy. Popatrzyl na Grace, a potem znow na Sally Li.
– Mozna zbadac DNA plodu?
– Zapewne tak. Dlaczego pytasz?
– Jak duzo czasu zajmie ci wykonanie testu na ustalenie ojcostwa?
To pytanie wcale nie zdziwilo Grace.
– Szesc tygodni.
– Nie da sie tego przyspieszyc?
– Negatywne wyniki moge uzyskac nieco wczesniej. Innymi slowy, niektorych mozna wykluczyc. Jednak niczego nie moge obiecac.
Scott spojrzal na Grace. Wiedziala, o czym mysli.
– Geri chodzila z Shanem Alworthem – powiedziala.
– Widzialas zdjecie.
Widziala. To, jak Geri patrzyla na Jacka. Nie wiedziala, ze jest w obiektywie kamery. Oni wszyscy zamierzali sie upozowac. Jednak kamera uchwycila ten wyraz twarzy Geri. No coz, w taki sposob spoglada sie na kogos, kto jest kims wiecej niz tylko znajomym.
– Zatem zrobmy te testy – westchnela Grace.
34
Kiedy Mike powoli otworzyl oczy, Charlaine trzymala go za reke.
Zawolala lekarza, ktory z glebokim przekonaniem oznajmil, ze „to dobry znak”. Mike okropnie cierpial. Lekarz podal mu morfine w kroplowce. Mike nie chcial juz spac. Krzywil sie i probowal wyjac wenflon. Charlaine stala przy lozku. Kiedy bol stawal sie nie do zniesienia, Mike mocno sciskal jej dlon.
– Idz do domu – powiedzial. – Dzieci cie potrzebuja.
Uciszyla go.
– Odpoczywaj.
– Nic nie mozesz dla mnie zrobic. Idz do domu.
– Cii.
Mike zaczal zapadac w sen. Patrzyla na niego. Wspominala studenckie czasy. Ogarnela ja fala roznych emocji. Oczywiscie byly wsrod nich milosc i przywiazanie, lecz, co niepokoilo Charlaine, to to, ze nawet teraz – gdy trzymala go za reke, gdy czula sie tak silnie zwiazana z tym mezczyzna dzielacym z nia zycie, kiedy modlila sie i zawierala umowy z Bogiem, ktorego o wiele za dlugo ignorowala – wiedziala, ze te uczucia nie przetrwaja. To bylo najstraszniejsze. Nawet w tym momencie zdawala sobie sprawe z tego, ze jej uczucia oslabna, a emocje opadna, i nienawidzila siebie za to.
Trzy lata temu wziela udzial w spotkaniu samomotywujacym na Continental Arena w East Rutherford. Prelegent byl niezwykle dynamiczny. Charlaine spodobalo sie to, co mowil.
Kupila wszystkie jego kasety. Zaczela robic dokladnie to, co zalecal: wytyczac sobie cele, realizowac je, okreslac swoje oczekiwania wobec zycia, starac sie patrzec na wszystko z wlasciwej perspektywy, ustalac hierarchie spraw i zalatwiac je w odpowiedniej kolejnosci. Jednak nawet robiac to wszystko, chociaz jej zycie zaczelo zmieniac sie na lepsze, wiedziala, ze to nie potrwa dlugo, ze to tylko chwilowa zmiana. Nowy rezim, program cwiczen, dieta. Zawsze bylo tak samo.
I zawsze tak samo sie to konczylo.
Otworzyly sie drzwi za jej plecami.
– Slyszalem, ze pani maz odzyskal przytomnosc.
Kapitan Perlmutter.
– Tak.
– Mialem nadzieje, ze uda mi sie z nim porozmawiac.
– Bedzie pan musial zaczekac.
Perlmutter wszedl do pokoju. – Dzieci nadal sa z wujkiem?
– Zawiozl je do szkoly. Nie chcielismy zmieniac ich rozkladu dnia. – Policjant stanal obok niej. Nie odrywala oczu od Mike'a. – Dowiedzial sie pan czegos? – zapytala.
– Ten czlowiek, ktory postrzelil pani meza, nazywa sie Eric Wu. Czy to cos pani mowi?
Pokrecila glowa.
– Jak to ustaliliscie?
– W domu Sykesa znalezlismy jego odciski palcow.
– Byl juz karany?
– Tak. Prawde mowiac, jest na zwolnieniu warunkowym.
– Co zrobil?
– Dostal wyrok za napasc z pobiciem, ale sadzimy, ze popelnil wiele innych przestepstw.
To wcale jej nie zdziwilo.
– Powaznych przestepstw?
Perlmutter skinal glowa.
– Moge pania o cos zapytac?
Wzruszyla ramionami.
– Czy mowi pani cos nazwisko Jack Lawson?
Charlaine zmarszczyla brwi.
– Czy dwoje jego dzieci chodzi do Willard?
– Tak.
– Nie znam go osobiscie, ale Clay, moj najmlodszy, jeszcze jest w Willard. Kiedy go stamtad odbieram, czasem widuje zone Lawsona.
– Grace Lawson?
– Chyba tak ma na imie. Ladna kobieta. Zdaje sie, ze ma corke o imieniu Emma, ktora jest o klase lub dwie nizej od mojego Claya.
– Znacie sie?
– Nie, wlasciwie nie. Czasem spotykam ja na szkolnych koncertach i tym podobnych imprezach. Dlaczego pan pyta?
– To zapewne nie ma zadnego zwiazku.
Charlaine zmarszczyla brwi.
– Wymienil pan to nazwisko zupelnie przypadkowo?
– Za wczesnie o tym mowic – odparl policjant i sprobowal zmienic temat. – Chcialem rowniez pani podziekowac.
– Za co?
– Za rozmowe z panem Sykesem.
– Nie powiedzial mi wiele.
– Powiedzial, ze Wu posluzyl sie nazwiskiem Al Singer.
– I co z tego?
– Nasz ekspert komputerowy znalazl to nazwisko w komputerze Sykesa. Uwazamy, ze Wu poslugiwal sie pseudonimem Al Singer, korzystajac z sieciowych witryn towarzyskich. W ten sposob poznal Freddy'ego Sykesa.
– Uzywal pseudonimu Al Singer?