Mijaly sekundy. Na korytarzu rozlegly sie kroki. Przed drzwiami przejechaly nosze na piszczacych kolkach. Grace nasluchiwala tych cichnacych w oddali dzwiekow. Probowala oddychac wolniej.
– O malo nie zginelas w bostonskiej masakrze, a jednak wyszlas za czlowieka, ktory byl za nia odpowiedzialny. Wiedzialem rowniez, ze Jimmy X byl u ciebie w domu po tym, jak widzielismy go na probie. Nie powiedzialas mi o tym. A ponadto tak niewiele pamietasz z tego, co sie wydarzylo. Nie tylko tamtej nocy, ale prawie calego tygodnia.
Grace starala sie oddychac miarowo.
– Myslales…
– Nie wiedzialem, co o tym myslec. Teraz moze juz wiem.
Mysle, ze twoj maz jest dobrym czlowiekiem, ktory popelnil straszliwy blad. Sadze, ze uciekl po tamtym zamieszaniu.
Pewnie czul sie winny. Dlatego chcial sie z toba spotkac.
Czytal artykuly w prasie i chcial sie upewnic, ze dobrze sie czujesz. Moze nawet zamierzal cie przeprosic. Dlatego odnalazl cie na tej plazy we Francji. A potem zakochal sie w tobie.
Zamknela oczy i opadla na poduszki.
– To juz koniec, Grace.
Siedzieli w milczeniu. Nie zostalo juz nic do powiedzenia.
Po kilku minutach Vespa wymknal sie z pokoju, cicho jak noc.
53
Jednak to jeszcze nie byl koniec.
Minely cztery dni. Grace poczula sie lepiej. Po poludniu wypisali ja do domu. Cora i Vickie mieszkaly u niej. Pojawil sie tez Cram, ale Grace poprosila go, zeby sobie poszedl.
Skinal glowa i usluchal.
Oczywiscie media szalaly. Dziennikarze znali tylko niektore, oderwane fakty, ale wystarczylo samo to, ze pojawil sie slawny Jimmy X i natychmiast zostal zamordowany, zeby dostali szalu.
Perlmutter postawil radiowoz przed domem Grace. Emma i Max nadal chodzili do szkoly. Grace spedzala wiekszosc czasu w szpitalu, przy Jacku. Charlaine Swain czesto dotrzymywala jej towarzystwa.
Grace rozmyslala o fotografii, od ktorej wszystko sie zaczelo.
Teraz byla pewna, ze jeden z czlonkow zespolu Allaw znalazl jakis sposob, zeby umiescic to zdjecie wsrod innych. Po co?
Trudno powiedziec. Moze uswiadomil sobie, ze osiemnascie duchow nigdy nie zazna spokoju?
Pozostawala jeszcze kwestia czasu. Dlaczego teraz? Dlaczego po pietnastu latach?
Bylo wiele mozliwych odpowiedzi. Moze powodem bylo zwolnienie warunkowe Wade'a Larue. Albo smierc Gordona Mackenzie. Lub caly ten zgielk zwiazany z rocznica tragedii.
Najbardziej prawdopodobnym i sensownym wyjasnieniem bylo to, ze poczatek tym burzliwym wydarzeniom dal powrot Jimmy'ego X. Kto naprawde ponosil wine za to, co zdarzylo sie tamtej tragicznej nocy? Jimmy, ktory ukradl piosenke? Jack, ktory go zaatakowal? Gordon Mackenzie, ktory do niego strzelil? Wade Larue, ktory nie mial pozwolenia na bron, wpadl w panike i zaczal strzelac w juz i tak przerazonym tlumie?
Grace nie wiedziala. Kregi na wodzie. Te krwawe wydarzenia nie byly skutkiem jakiegos straszliwego spisku. Zapoczatkowalo je spotkanie dwoch nieznanych zespolow rockowych, dajacych koncert w Manchesterze.
Oczywiscie, w tej rekonstrukcji wciaz byly dziury. Cale mnostwo dziur. Jednak beda musialy zaczekac.
Sa sprawy wazniejsze od prawdy.
Grace spogladala na Jacka. Wciaz lezal na tym samym szpitalnym lozku. Opiekujacy sie nim lekarz, niejaki Stan Walker, siedzial przy niej. Splotl dlonie i mowil ponurym glosem. Grace sluchala w milczeniu. Emma i Max czekali na korytarzu. Chcieli wejsc. Nie wiedziala, co ma robic. Co ma im powiedziec.
Zalowala, ze nie moze zapytac o -o Jacka.
Nie chciala go pytac, dlaczego tak dlugo ja oklamywal. Nie chciala, zeby jej wyjasnil, co naprawde stalo sie tamtej okropnej nocy. Ani pytac o to, jak doszlo do tego, ze spotkal ja wtedy na plazy, czy szukal jej specjalnie? Czy dlatego sie pokochali?
Nie o to chciala pytac Jacka.
Chciala zadac mu jedno tylko jedno, ostatnie pytanie: czy chce, zeby dzieci staly przy jego lozku, kiedy bedzie umieral?
W koncu pozwolila im zostac. Po raz ostatni byli razem, we czworke. Emma plakala. Max siedzial, wpatrujac sie w podloge.
A potem, wraz z lekkim scisnieciem serca, Grace poczula, ze Jack odszedl na zawsze.
54
Na pogrzebie byl tlum ludzi. Grace zwykle nosila szkla kontaktowe. Tego dnia zdjela je i nie zalozyla okularow.
Wszystko to latwiej bylo zniesc, kiedy sie rozmazywalo.
Siedziala w pierwszej lawce i myslala o Jacku. Juz nie widziala go na plazy czy w winnicy. Obrazem, ktory zapamietala najlepiej i na zawsze miala zachowac w sercu, byl Jack trzymajacy nowo narodzona Emme, sposob w jaki obejmowal ja szerokimi ramionami, jakby obawial sie, ze cos jej sie stanie, ze zrobi jej krzywde, a potem odwrocil sie do Grace i spojrzal na nia z zachwytem. Wlasnie to widziala.
Reszta, wszystko, co teraz wiedziala o jego przeszlosci, bylo biala plama.
Sandra Koval przyszla na pogrzeb. Trzymala sie na uboczu. Przeprosila za nieobecnosc ojca. Jest stary i chory.
Grace powiedziala, ze to rozumie. Nie usciskaly sie. Scott Duncan tez tam byl. Stu Perlmutter i Cora rowniez. Grace nie miala pojecia, ile osob przyszlo na pogrzeb. I nie obchodzilo ja to. Trzymala swoje dzieci za rece i starala sie jakos to przetrwac.
Po dwoch tygodniach dzieci znowu zaczely chodzic do szkoly. Oczywiscie byly pewne problemy. Zarowno Emma jak i Max mieli objawy choroby sierocej. Grace wiedziala, ze to normalne. Odprowadzala dzieci do szkoly. I byla tam z powrotem przed ostatnim dzwonkiem, zeby zabrac je do domu. Cierpialy. Grace wiedziala, ze to cena za posiadanie czulego i kochajacego ojca. Jego utrata nigdy nie przestaje bolec.
Teraz jednak nadszedl czas, aby zakonczyc te sprawe.
Sekcja.
Ktos moglby powiedziec, ze to protokol obdukcji, kiedy go przeczytala i zrozumiala, znowu wstrzasnal posadami jej swiata. Wcale nie. Sekcja tylko potwierdzila to, co Grace juz wiedziala. Jack byl jej mezem. Kochala go. Byli razem przez trzynascie lat. Mieli dwoje dzieci. I chociaz on najwidoczniej mial przed nia tajemnice, pewnych rzeczy mezczyzna nie moze ukryc.
Niektore zawsze wyjda na jaw.
Dlatego Grace wiedziala.
Znala jego cialo. Jego skore. Znala kazdy miesien na jego plecach. Tak wiec nie potrzebowala autopsji. Nie musiala czytac protokolu z sekcji zwlok, zeby dowiedziec sie tego, co dla niej bylo oczywiste.
Jack nie mial zadnych blizn.
A to oznaczalo, pomimo tego, co powiedzial Jimmy X, wbrew temu, co Gordon Mackenzie mowil do Wade'a Larue, ze Jacka nikt nigdy nie postrzelil.
Grace najpierw odwiedzila Photomat i odnalazla Josha Kozia Brodke. Nastepnie pojechala z powrotem do Bedminster, do apartamentowca, w ktorym mieszkala matka Shane'a Alwortha. Potem przebrnela przez dokumenty dotyczace funduszu powierniczego Jacka. Znala prawnika z Livingston, ktory teraz pracowal jako agent