sportowy na Manhattanie.

Zakladal wiele funduszow powierniczych dla swoich bogatych sportowcow. Przejrzal papiery i wyjasnil jej co nieco, tak ze zrozumiala.

A potem, kiedy zebrala juz wszystkie fakty, odwiedzila Sandre Koval, swoja droga szwagierke, w jej nowojorskim biurze Burtona i Crimstein.

Tym razem Sandra Koval nie spotkala sie z nia w recepcji. Grace ogladala galerie zdjec i ponownie przystanela przed fotografia tej zapasniczki, Malej Pocahontas, gdy kobieta w haftowanej bluzce poprosila ja, zeby poszla za nia. Poprowadzila Grace korytarzem do tej samej sali konferencyjnej, w ktorej rozmawiala z Sandra pierwszy raz – cale wieki temu.

– Pani Koval zaraz do pani przyjdzie.

– Wspaniale.

Kobieta zostawila ja sama. Pomieszczenie wygladalo dokladnie tak samo jak poprzednio, tylko ze teraz przed kazdym pustym krzeslem lezal zolty notatnik i tani dlugopis. Grace nie miala ochoty siadac. Przechadzala sie, a raczej kustykala, tam i z powrotem, odtwarzajac w myslach fakty. Zadzwonila jej komorka. Rzucila kilka slow do aparatu i rozlaczyla sie.

Trzymala jednak telefon pod reka. Na wszelki wypadek.

– Czesc, Grace.

Sandra Koval wplynela do sali niczym burzowa chmura.

Skierowala sie prosto do lodowki, otworzyla ja i zajrzala do srodka.

– Moge zaproponowac ci cos do picia?

– Nie.

Wciaz zagladajac do srodka, zapytala:

– Jak tam dzieci?

Grace nie odpowiedziala. Sandra Koval wygrzebala wode mineralna Perrier. Odkrecila kapsel i usiadla.

– O coz wiec chodzi?

Czy powinna ostroznie wybadac sytuacje, czy uderzyc z marszu? Grace wybrala to drugie.

– Nie podjelas sie obrony Wade'a Larue ze wzgledu na mnie – zaczela bez zadnych wstepow. – Zajelas sie nim, poniewaz chcialas miec go na oku.

Sandra Koval nalala wody do szklanki.

– To mogloby, hipotetycznie, byc prawda.

– Hipotetycznie?

– Tak. Moglam, oczywiscie zupelnie hipotetycznie, reprezentowac Wade'a Larue, aby chronic pewnego czlonka mojej rodziny. Nawet jednak gdybym to zrobila, nadal staralabym sie dzialac w jak najlepszym interesie mojego klienta.

– Dwa wroble w garsci?

– Moze…

– A ten czlonek rodziny… Byl nim twoj brat?

– Bardzo mozliwe.

– Mozliwe – powtorzyla Grace. – Tylko ze tak nie bylo.

Nie zamierzalas chronic swojego brata.

Spojrzaly sobie w oczy.

– Wiem – powiedziala Grace.

– Ach tak? – Sandra upila lyk wody. – No to moze mnie oswiecisz.

– Mialas… ile? Dwadziescia siedem lat? Dopiero co po studiach prawniczych i zatrudniona jako adwokat od spraw kryminalnych?

– Tak.

– Bylas mezatka. Mialas dwuletnia corke. Przed soba obiecujaca kariere. A potem twoj brat wszystko popsul. Bylas tamtej nocy w Boston Garden. To ty bylas ta druga kobieta za kulisami, nie Geri Duncan.

– Rozumiem – powiedziala Sandra bez cienia strachu. Skad o tym wiesz?

– Jimmy X powiedzial, ze jedna z tych kobiet byla ruda to Sheila Lambert – a druga, ta, ktora go podjudzala, miala ciemne wlosy. Geri Duncan byla blondynka. Ty, Sandro, masz ciemne wlosy.

Sandra Koval rozesmiala sie.

– I czego to ma dowodzic?

– Samo w sobie niczego. Nie wiem nawet, czy to jest istotne. Geri Duncan zapewne tez tam byla. Moze to ona odwrocila uwage Gordona Mackenziego, zebyscie mogli wtargnac za kulisy. Sandra Koval zbyla to niedbalym machnieciem reki.

– Mow dalej, to interesujace.

– Mam przejsc do sedna sprawy?

– Bardzo prosze.

– Zarowno Jimmy X jak i Gordon Mackenzie twierdzili, ze twoj brat zostal tamtej nocy postrzelony.

– Bo zostal. Lezal w szpitalu przez trzy tygodnie.

– W ktorym szpitalu?

Nie zawahala sie, nie mrugnela okiem, z niczym sie nie zdradzila.

– Mass General.

Grace pokrecila glowa. Sandra sie skrzywila.

– Chcesz mi powiedziec, ze sprawdzilas wszystkie szpitale w Bostonie?

– Nie musialam – powiedziala Grace. – Nie mial zadnej blizny.

Milczenie.

– Widzisz, Sandro, po ranie od kuli zostalaby blizna. To proste. Twoj brat zostal postrzelony. Moj maz nie mial zadnej blizny. Mozna to wyjasnic tylko w jeden sposob.

Grace polozyla dlonie na stole. Lekko sie trzesly.

– Nigdy nie bylam zona twojego brata.

Sandra Koval milczala.

– Twoj brat, John Lawson, zostal postrzelony tamtego wieczoru. Ty i Sheila Lambert pomoglyscie mu uciec w zamieszaniu. Jednak byl smiertelnie ranny. Przynajmniej taka mam nadzieje, gdyz w przeciwnym razie oznaczaloby to, ze go zabilas.

– Po co mialabym to robic?

– Poniewaz gdybys zawiozla go do szpitala, personel zglosilby rane postrzalowa. Gdybys pokazala sie tam ze zwlokami, a nawet zostawila je na ulicy, ktos doszedlby do tego, gdzie bylas, kiedy go zastrzelono. Jako obiecujaca prawniczka bylas przerazona. Zaloze sie, ze Sheila Lambert tez. Po tym wszystkim rozpetalo sie pieklo. Glowny prokurator… do diabla z nim, nawet Carl Vespa wystapil w telewizji, domagajac sie krwi. Tak samo jak wszystkie rodziny. Gdyby cie przylapali, wyladowalabys w areszcie lub gorzej.

Sandra Koval nadal milczala.

– Zadzwonilas do ojca? Zapytalas go, co masz robic? Czy tez skontaktowalas sie z jednym ze swoich dawnych klientow kryminalistow? A moze sama pozbylas sie ciala?

Sandra zachichotala.

– Masz bujna wyobraznie, Grace. Moge cie teraz o cos zapytac?

– Pewnie.

– Jesli John Lawson umarl przed pietnastoma laty, to za kogo wyszlas?

– Wyszlam za Jacka Lawsona – powiedziala Grace. Ktory wczesniej byl znany jako Shane Alworth.

Grace uswiadomila sobie, ze Bric Wu nie przetrzymywal w piwnicy dwoch mezczyzn. Tylko jednego. Tego, ktory sie poswiecil, zeby ja uratowac. Tego, ktory zapewne wiedzial, ze umrze, i chcial wyznac prawde w jedyny dostepny mu sposob.

Sandra Koval prawie sie usmiechnela.

– Niesamowita teoria.

– Ktora latwo bedzie udowodnic.

Prawniczka odchylila sie do tylu i skrzyzowala rece na piersi.

Вы читаете Tylko Jedno Spojrzenie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату