– Czegos w tym twoim scenariuszu nie rozumiem. Dlaczego po prostu nie ukrylam ciala mojego brata i nie upozorowalam jego ucieczki?
– Zbyt wiele osob zadawaloby pytania – odparla Grace.
– Przeciez wlasnie tak sie stalo z Shane'em Alworthem i Sheila Lambert. Po prostu znikli.
– To prawda – przyznala Grace. – Moze mialo to cos wspolnego z waszym funduszem powierniczym.
Slyszac to, Sandra znieruchomiala.
– Funduszem?
– Znalazlam dokumenty w biurku Jacka. Pokazalam je pewnemu znajomemu. Wyglada na to, ze twoj dziadek podzielil ten fundusz na szesc czesci. Mial dwoje dzieci i czworo wnukow. Na moment zapomnijmy o pieniadzach. Porozmawiajmy o glosach. Wszyscy mieliscie takie same udzialy, po jednej szostej, a wasz ojciec mial dodatkowe cztery procent. W ten sposob wasza rodzina miala kontrolny pakiet udzialow piecdziesiat dwa procent do czterdziestu osmiu. Jednak, a nie jestem dobra w tych sprawach, wiec prosze o cierpliwosc, wasz dziadek chcial, zeby interes pozostal w rodzinie. Gdyby ktores z was umarlo przed ukonczeniem dwudziestu pieciu lat, jego udzialy zostalyby rozdzielone pomiedzy pozostalych. Na przyklad gdyby twoj brat umarl tamtej nocy po koncercie, wasza strona rodziny, czyli ty i twoj ojciec, juz nie dysponowalibyscie wiekszoscia udzialow.
– Oszalalas.
– Mozliwe – przyznala Grace. – Powiedz mi jednak, Sandro, czym sie kierowalas? Obawa przed schwytaniem czy przed utrata kontroli nad rodzinnym interesem? Zapewne jednym i drugim. Tak czy inaczej, wiem, ze sklonilas Shane'a Alwortha, zeby udawal twojego brata. Latwo bedzie to udowodnic. Wygrzebiemy stare zdjecia. Mozemy zrobic badanie DNA.
Chce powiedziec, ze to juz koniec.
Sandra zaczela bebnic po stole czubkami palcow.
– Gdyby to byla prawda – powiedziala – czlowiek, ktorego kochalas, oklamywal cie przez te wszystkie lata.
– To prawda, jak by na to nie patrzec. Jak udalo ci sie go namowic?
– To ma byc retoryczne pytanie, tak?
Grace wzruszyla ramionami.
– Pani Alworth powiedziala mi, ze byli biedni – ciagnela Grace. – Nie mogla poslac mlodszego syna, Paula, do college'u. Mieszkala w norze. Ja jednak podejrzewam, ze posluzylas sie grozba. Jesli jeden czlonek zespolu Allaw pojdzie na dno, wszyscy pozostali rowniez. Pewnie myslal, ze nie ma wyboru.
– Daj spokoj, Grace. Naprawde sadzisz, ze taki biedny chlopak jak Shane Alworth mogl udawac mojego brata?
– A czy to bylo takie trudne? Jestem pewna, ze ty i twoj ojciec mu w tym pomogliscie. Zdobycie dokumentow nie bylo zadnym problemem. Mialas metryke brata oraz stosowne papiery. Po prostu powiedzialas, ze ukradziono mu portfel. Potem poszlo juz latwo. Wyrobil sobie nowe prawo jazdy, nowy paszport i wszystko, co bylo potrzebne. Znalazlas nowego adwokata w Bostonie. Moj znajomy zauwazyl, ze zrezygnowalas z uslug prawnika w Los Angeles, ktory nie wiedzial, jak wygladal John Lawson. Ty, twoj ojciec i Shane przyszliscie do jego biura z odpowiednimi dokumentami. Kto by cos kwestionowal? Twoj brat wlasnie skonczyl uniwersytet Vermont, wiec nie musial pokazywac sie tam w nowym wcieleniu. Shane mogl wyjechac za ocean. Gdyby ktos go tam spotkal, no coz, przedstawilby sie jako Jack i powiedzial, ze John Lawson to ktos inny. To nie jest takie rzadkie nazwisko.
Grace czekala.
Sandra skrzyzowala rece na piersi.
– Czy teraz powinnam sie zalamac i zlozyc zeznanie?
– Ty? Nie, nie sadze. Tylko przestan udawac. Sama wiesz, ze to juz koniec. Bez problemu mozna udowodnic, ze moj maz nie byl twoim bratem.
Sandra Koval zamyslila sie na chwile.
– Byc moze – powiedziala, starannie wazac slowa. Nie jestem jednak pewna, czy popelniono tu jakies przestepstwo.
– Jak to?
– Zalozmy, rowniez hipotetycznie, ze masz racje. Powiedzmy, ze sklonilam twojego meza, zeby udawal mojego brata. To bylo pietnascie lat temu. Kwestia przedawnienia. Moi kuzyni mogliby wytoczyc mi sprawe o bezprawne zarzadzanie funduszem, ale woleliby uniknac skandalu. Doszlibysmy do porozumienia. A nawet gdyby to, co powiedzialas, bylo prawda, nie popelnilam zadnego powaznego przestepstwa. Gdybym tamtego wieczoru rzeczywiscie byla na koncercie, to przy tym calym szalenstwie, jakie rozpetalo sie pozniej w mediach, kto moglby miec mi za zle, ze sie balam?
– Ja na pewno nie – powiedziala cicho Grace.
– No wlasnie, sama widzisz.
– I z poczatku nie zrobilas niczego zlego. Poszlas na ten koncert, szukajac sprawiedliwosci. Zobaczyc sie z czlowiekiem, ktory ukradl piosenke napisana przez twojego brata i jego przyjaciela. To nie zbrodnia. Wszystko poszlo nie tak. Twoj brat zginal. Nic nie moglas na to poradzic. Tak wiec zrobilas to, co w tej sytuacji uznalas za najlepsze. Gralas takimi kartami, jakie mialas w reku.
Sandra Koval rozlozyla rece.
– No to czego chcesz, Grace?
– Chyba odpowiedzi.
– Wyglada na to, ze niektore juz znasz. – Podniosla wskazujacy palec i dodala: – Oczywiscie teoretycznie.
– I moze sprawiedliwosci.
– Jakiej sprawiedliwosci? Sama przed chwila powiedzialas, ze to bylo zupelnie zrozumiale.
– To tak – powiedziala Grace, lagodnie. – I gdyby na tym sie skonczylo, to pewnie zostawilabym cie w spokoju.
. Tylko ze to nie wszystko.
Sandra Koval czekala.
– Sheila Lambert tez sie bala. Wiedziala, ze najlepiej bedzie zmienic nazwisko i zniknac. Wszyscy czlonkowie zespolu postanowili zachowac w tej sprawie milczenie i rozjechac sie po swiecie. Geri Duncan pozostala na miejscu. Z poczatku nie stanowila zadnego problemu. Potem odkryla, ze jest w ciazy.
Sandra zamknela oczy.
– Kiedy zgodzil sie zostac Johnem Lawsonem, Shane, moj Jack, musial zerwac wszystkie dotychczasowe kontakty i wyjechac za granice. Geri Duncan nie mogla go znalezc. Miesiac pozniej dowiedziala sie, ze jest w ciazy. Rozpaczliwie chciala znalezc ojca dziecka. Przyszla do ciebie. Pewnie chciala wszystko odkrecic. Wyznac prawde, zeby dziecko mialo ojca. Znasz mojego meza. Nigdy nie odwrocilby sie do niej plecami, gdyby uparla sie urodzic to dziecko. Moze i on zechcialby wszystko wyjasnic. I co wtedy staloby sie z toba, Sandro?
Grace spojrzala na swoje dlonie. Wciaz drzaly.
– Dlatego musialas uciszyc Geri. Jestes adwokatem od spraw karnych. Bronisz przestepcow. I jeden z nich pomogl ci znalezc platnego zabojce, niejakiego Monte Scanlona.
– Nie zdolasz tego udowodnic – powiedziala Sandra.
– Mijaly lata – ciagnela Grace. – Jack Lawson jest moim mezem. – Zamilkla na moment, wspominajac to, co Carl Vespa powiedzial o tym, ze Jack Lawson odszukal ja we Francji. Nadal cos sie nie zgadzalo. – Mamy dzieci. Mowie Jackowi, ze chce wrocic do kraju. On nie chce. Nalegam. Sa dzieci. Chce wrocic do Stanow Zjednoczonych. Pewnie to moja wina. Gdyby powiedzial mi prawde…
– Jak bys zareagowala, Grace?
Zastanawiala sie nad tym.
– Nie wiem.
Sandra Koval usmiechnela sie.
– Podejrzewam, ze on tez nie mial pojecia.
Grace wiedziala, ze Sandra ma racje, ale nie byla to odpowiednia chwila na komplementy.
– W koncu przenieslismy sie do Nowego Jorku. Nie wiem jednak, co stalo sie potem, Sandro, wiec bedziesz musiala troche mi pomoc. Sadze, ze wobec zblizajacej sie rocznicy tragedii oraz wyjscia Wade'a Larue na