Zuckerman. Mogl to zrobic Tad Crispin. Mogl to zrobic nadal zyjacy Lloyd Rennart. Mogla to zrobic jego zona albo syn. Mogl to zrobic Matthew Squires, jego ojciec albo obaj. Mogl to byc rowniez wspolny plan kazdego z wymienionych, na przyklad, rodziny Rennartow albo Norma z Esme. Mogla to zrobic Linda Coldren. Jak wyjasni, ze za narzedzie zbrodni posluzyl pistolet z jej domu? Albo sprawe koperty i dlugopisu, ktore kupila?
– Nie wiem – odparl wolno Myron. – Ale moze jestes na wlasciwym tropie.
– Jakim?
– Dostep. Ten, kto zabil Jacka i odcial palec Chadowi, mial dostep do domu Coldrenow. Jesli wykluczyc wlamanie, kto moglby zabrac stamtad pistolet i materialy pismienne?
Esperanza nie miala watpliwosci.
– Linda Coldren, Jack Coldren, byc moze mlody Squires, skoro lubi wlazic przez okno. – Urwala. – To chyba wszyscy.
– No dobrze. Idzmy dalej. Kto wiedzial, ze Chad przebywa w Zajezdzie Dworskim? No bo porywacz musial przeciez wiedziec, gdzie on jest, prawda?
– Tak. Dobrze, a wiec znowu Jack, Matthew Squires, Esme Fong i Norm Zuckerman. Kurcze, Myron, to naprawde pomaga.
– Kto wystepuje na obu listach?
– Jack i Matthew. Jacka mozemy wykluczyc, w koncu jest ofiara.
Myron przypomnial sobie rozmowe z Winem. Te o jawnej zadzy zwyciestwa. Jak daleko posunalby sie Jack, zeby je sobie zapewnic? Zdaniem Wina, nie cofnalby sie przed niczym. Czy na pewno?
– Hej, Myron!
Esperanza strzelila mu przed nosem palcami.
– Slucham?
– Powiedzialam, ze mozemy wykluczyc Jacka. Martwi rzadko zakopuja w lesie narzedzia zbrodni.
Slusznie.
– Pozostaje Matthew Squires, watpie jednak, czy to on – odparl.
– Ja tez – przyznala. – Niemniej o kims zapominamy, o kims, kto wiedzial, gdzie jest Chad, i mial dostep do pistoletu i materialow pismiennych.
– O kim?
– O Chadzie Coldrenie.
– Myslisz, ze sam sobie ucial palec?
Esperanza wzruszyla ramionami.
– A co z twoja stara teoria o mistyfikacji? O porwaniu, ktore wymknelo sie spod kontroli? Pomysl. Moze Chad posprzeczal sie z Titem. Moze to on go zabil.
Myron rozwazyl te mozliwosc. Pomyslal o Jacku… Esme… Lloydzie Rennarcie… i pokrecil glowa.
– To prowadzi donikad. Sherlock Holmes przestrzegal, zeby nie snuc teorii bez znajomosci wszystkich faktow, bo wowczas nagina sie fakty do teorii, zamiast budowac teoria na faktach.
– Dotad nas to nie powstrzymywalo.
– Slusznie. – Myron sprawdzil godzine. – Musze jechac do Francine Rennart.
– Zony workowego Jacka Coldrena?
– Tak.
Esperanza kilka razy wciagnela nosem powietrze.
– Co z toba? – spytal.
Wciagnela powietrze mocno jeszcze raz.
– Czuje, ze to calkowita strata czasu – odparla.
Wech ja zawiodl.
Rozdzial 39
Victoria Wilson zadzwonila na telefon w jego taurusie. Zastanawial sie, co robili ludzie przed epoka telefonow w samochodach, komorek i pagerow.
Pewnie znacznie lepiej sie bawili.
– Policja znalazla zwloki panskiego neofaszysty – poinformowala. – Nazywal sie Marshall.
– Tito Marshall? – Myron zmarszczyl brwi. – Blagam, niech pani powie, ze zartuje.
– Nie zartuje.
W to latwo mogl uwierzyc.
– Czy policja kojarzy go z nasza sprawa?
– Ani troche.
– Przyjmuje, ze zginal od strzalu?
– Tak wynika ze wstepnych ogledzin. Strzelono mu dwa razy w glowe z bliska z trzydziestkiosemki.
– Z trzydziestkiosemki? Ale Jacka zabito z dwudziestkidwojki.
– Wiem o tym.
– A wiec Jacka Coldrena i Tita Marshalla zabito z roznych pistoletow.
– Az dziw, ze nie para sie pan zawodowo balistyka – Victoria ponownie dala mu odczuc swoje znudzenie.
Swiat roi sie od przesmiewcow. Tak czy siak nowy zwrot wydarzen obalil caly pek hipotez. Skoro Coldrena i Marshalla zabito z innych pistoletow, to czy zabojcow bylo dwoch? A moze jeden, na tyle przebiegly, by uzyc roznych broni? Chyba ze po pozbyciu sie trzydziestkiosemki, z ktorej zabil Tita, musial zastrzelic Jacka z dwudziestkidwojki, bo nie mial wyjscia. Notabene, co za kretyn nadaje chlopcu o nazwisku Marshall imie Tito? Nosic przez cale zycie imie Myron bylo wystarczajaco ciezkim krzyzem. Ale Marszalek Tito? Nic dziwnego, ze mlodzian zostal neofaszysta. Pewnie zaczal od wscieklego anty komunizmu.
– Dzwonie jednak w innej sprawie – przerwala mu te mysli Victoria.
– Tak?
– Przekazal pan wiadomosc Winowi?
– A wiec to pani sprawka. Zdradzila pani jego matce, gdzie bede.
– Niech pan odpowie na pytanie.
– Przekazalem.
– Co powiedzial?
– Przekazalem, lecz nie zamierzam mowic o reakcji mojego przyjaciela.
– Cissy poczula sie gorzej.
– Przykro mi.
– Gdzie pan jest? – spytala po chwili.
– Wjechalem na autostrade New Jersey. Jestem w drodze do domu Lloyda Rennarta.
– Odradzilam panu ten watek.
– Zgadza sie.
– Do widzenia, Myron – pozegnala sie po krotkiej chwili i rozlaczyla.
Myron westchnal. Raptem zapragnal wrocic do czasow sprzed telefonow w samochodach, bez komorek i pagerow. Czlowiek nie mial chwili spokoju. Wszedzie go dopadli.
Godzine pozniej zaparkowal przed skromnym domem Rennartow i zapukal do drzwi. Pani Rennart otworzyla mu natychmiast. Przez kilka dlugich sekund przygladal sie jej twarzy. Milczeli. Nie przywitali sie, nie pozdrowili uniesionymi rekami.
– Zmeczony pan – powiedziala wreszcie.
– Tak.
– Czy Lloyd naprawde wyslal te kartke?
– Tak – odparl odruchowo.
Ale zaraz zadal sobie pytanie, czy te kartke naprawde wyslal jej maz. A jesli Linda szykowala go do odegrania glownej roli w musicalu Wielki Frajer? Wezmy na przyklad brak tasmy z nagrana rozmowa. Jezeli porywacz faktycznie zadzwonil do Jacka przed jego smiercia, gdzie sie podzialo nagranie? Moze zadnej rozmowy nie bylo.