Linda byla zbyt wyczerpana, by zrobic zaskoczona mine.
– Skad wiesz?
– Domysl plynacy z doswiadczenia.
No bo z jakiej racji Jack zatrudnilby Diane Hoffman jako asystentke? Z jakiego innego powodu zareagowalaby ona tak ostro na stosunek Coldrenow do porwania syna?
– Jak na was trafila? – spytal.
– Wszystko zalatwilismy legalnie – powtorzyla Victoria. – Ale po wprowadzeniu nowego prawa regulujacego dostep do dokumentow, Diane nie miala z tym wiekszych trudnosci.
Nastepne skojarzenie.
– Dlatego nie moglas rozwiesc sie z Jackiem – domyslil sie Myron. – Jako biologicznemu ojcu przyznano by mu opieke nad synem.
Linda przygarbila sie. Skinela glowa.
– Czy Chad o tym wie?
– Nie.
– Tak myslisz.
– Slucham?
– Nie wiesz tego na pewno. Moze sie dowiedzial. Na przyklad od Jacka albo od Diane. Moze od tego wszystko sie zaczelo.
Victoria splotla rece.
– Nie rozumiem, Myron. Przypuscmy, ze Chad poznal prawde. Ale jak moglo to doprowadzic do samoporwania i smierci jego ojca?
Dobre pytanie. Myron pokrecil glowa.
– Jeszcze nie wiem – odparl. – Musze to przemyslec. Czy policja wie o tej sprawie?
– O adopcji?
– Tak.
Wreszcie wszystko zaczelo nabierac sensu.
– To podsuwa prokuraturze okregowej motyw. Powiedza, ze Jack, skladajac pozew o rozwod, sprowokowal Linde. Zabila go, zeby zachowac syna.
Victoria Wilson ze zrozumieniem pokiwala glowa.
– A poniewaz nie jest biologiczna matka, sa dwa wyjscia: albo kochala syna tak bardzo, ze chcac go ocalic, zamordowala meza, albo przeciwnie! Chad nie byl jej dzieckiem, i dlatego posunela sie do odciecia mu palca – podsumowala Victoria.
– Tak czy owak znalezienie palca w niczym nie pomoze. Victoria potaknela. Nie wypomniala mu, choc mogla: „Przeciez panu mowilam”.
– Moge cos dodac? – wtracila Linda.
Obrocili sie w jej strone.
– Przestalam kochac Jacka. Powiedzialam ci to od razu, Myron. Nie przyznalabym sie do tego, gdybym chciala go zabic.
Myron skinal glowa. Argument brzmial sensownie.
– Ale kocham syna. Mojego syna! Bardziej niz wlasne zycie. To skrajnie chory, niedorzeczny pomysl podejrzewac, ze go okaleczylam, bo jestem jego przybrana, a nie biologiczna matka. Kocham Chada najprawdziwsza matczyna miloscia.
Zamilkla, piers jej falowala.
– Chce, zebyscie oboje to wiedzieli.
– Wiemy – odparla Victoria. – Usiadzmy. Kiedy usiedli, znow przejela inicjatywe.
– Wprawdzie to dopiero poczatek, jednak czas pomyslec o uzasadnionych watpliwosciach. W ich oskarzeniu sa luki. Wykorzystam je. Wpierw jednak chcialabym poznac inne hipotezy.
– Inaczej mowiac, innych podejrzanych – dopowiedzial Myron.
– Otoz to – podchwycila.
– Juz teraz chowa pani jednego asa w rekawie, prawda?
Spokojnie skinela glowa.
– Tak.
– Tada Crispina, zgadza sie? Na Victorii nie zrobilo to wrazenia, ale Linde zaskoczylo.
– Owszem, jest podejrzany.
– Wczoraj wieczorem zostalem jego agentem – rzekl Myron. – Rozmowa o nim spowodowalaby sprzecznosc interesow.
– Wobec tego nie bedziemy o nim mowic.
– Nie jestem pewien, czy to wystarczy.
– W takim razie zrezygnuje pan z niego – oswiadczyla Victoria. – Linda wynajela pana pierwsza. Ma pan wobec niej zobowiazania. Jesli widzi pan tu jakas sprzecznosc, zadzwoni pan do Tada Crispina i mu powie, ze nie moze go pan reprezentowac.
Wiedziala, ze wpadl w pulapke.
– Porozmawiajmy o innych podejrzanych – zaproponowal.
Kiwnela aprobujaco glowa. Wygrala bitwe.
– Niech pan mowi – zachecila.
– Po pierwsze, Esme Fong.
Myron przedstawil im wszystkie argumenty wskazujace na uzasadnione podejrzenia wobec Esme. Victoria, jak zwykle, miala senna mine, a Linda taka, jakby chciala zamordowac.
– Uwiodla mojego syna?! – krzyknela. – Ta zmija weszla pod moj dach i uwiodla mi syna?!
– Najwyrazniej.
– Nie wierze! To dlatego Chad trafil do tego obskurnego motelu?
– Tak…
– Dobra nasza – wtracila Victoria. – Esme Fong miala motyw, mozliwosc i jako jedna z niewielu wiedziala, gdzie jest Chad.
– Niestety, ma tez alibi – dodal Myron.
– Niezbyt mocne. Z tego hotelu sa na pewno inne wyjscia. Mogla sie przebrac. Mogla sie wymknac, kiedy Miguel byl w lazience. To dobra kandydatka. Kto jeszcze?
– Lloyd Rennart.
– Kto?
– Byly workowy Jacka – wyjasnil Myron. – To ten, ktory pomogl mu zawalic mistrzostwa.
– Dlaczego on? Victoria zmarszczyla brwi.
– Zwroccie uwage na zbieznosc w czasie. Jack wraca na miejsce swojej najwiekszej kleski i nagle dzieje sie to wszystko. To nie moze byc przypadek. Wyrzucajac Rennarta, Jack zrujnowal mu zycie. Rennart rozpil sie. Zabil zone w katastrofie.
– Co takiego? – spytala Linda.
– Niedlugo po tamtych mistrzostwach pijany Lloyd skasowal samochod. W kraksie zginela jego zona.
– Znalas ja? – spytala Victoria.
Linda pokrecila glowa.
– Nie poznalismy jego rodziny – odparla. – Spotykalam go, o ile pamietam, tylko na polu golfowym i u nas w domu.
Victoria splotla rece i usiadla wygodniej.
– Dla mnie nie jest podejrzany.
– Rennart pragnal sie zemscic. Czekal na to dwadziescia trzy lata.
Victoria ponownie zmarszczyla brwi.
– Przyznaje, to teza troche naciagana – dodal Myron.
– Troche? Niedorzeczna. Czy pan wie, gdzie podziewa sie Lloyd Rennart?
– To troche skomplikowane.
– Ach tak.
– Byc moze popelnil samobojstwo.