dzieci i znala swoje miejsce. Dlatego przymykal oko.

Zadzwonil telefon. Joan Rochester zerwala sie z krzesla, ale Dominick machnieciem reki dal jej znak, zeby usiadla. Otarl usta, jakby wycieral przednia szybe samochodu, i wstal. Byl krepym mezczyzna. Nie grubym. Krepym. Byczy kark, szerokie ramiona, szeroka klatka piersiowa, muskularne przedramiona i uda.

Dominick Rochester nienawidzil wlasnego nazwiska. Jego ojciec przyjal je, usilujac sie zasymilowac. Jednak stary Dominicka byl mieczakiem i frajerem. Jego syn chetnie powrocilby do oryginalnego, lecz to rowniez uznano by za slabosc. Ludzie mogliby pomyslec, ze za bardzo przejmuje sie tym, co mysla inni. W swiecie Dominicka nie wolno okazywac slabosci. Po jego ojcu przejechali sie niczym walec. Zmusili go do zamkniecia salonu fryzjerskiego. Drwili z niego. Ojciec uwazal, ze moze to ignorowac. Dominick wiedzial, ze nie.

Albo rozbijasz lby, albo rozbija go tobie. Nie zadajesz zadnych pytan. Nie probujesz negocjowac – przynajmniej nie od razu. Najpierw rozbijasz lby. Rozbijasz je i zbierasz ciegi, az zaczna cie szanowac. Dopiero wtedy zaczynasz negocjowac. Udowadniasz im, ze potrafisz przyjmowac ciosy. Pokazujesz, ze nie boisz sie rozlewu krwi, nawet wlasnej. Chcesz wygrac, musisz usmiechac sie zakrwawionymi wargami. Wtedy zwroca na ciebie uwage.

Telefon ponownie zadzwonil. Dominick spojrzal na numer dzwoniacego. Zastrzezony, ale wiekszosc dzwoniacych do niego ludzi nie lubila sie ujawniac. Wciaz zujac mieso, podniosl sluchawke.

Glos na drugim koncu linii powiedzial:

– Mam cos dla ciebie.

To jego wtyczka w biurze prokuratora. Przelknal mieso.

– Mow.

– Zginela nastepna dziewczyna.

To wzbudzilo jego zainteresowanie.

– Takze z Livingston. W tym samym wieku, wlasnie skonczyla szkole.

– Nazwisko?

– Aimee Biel.

To nazwisko nic mu nie mowilo, ale niezbyt dobrze znal kolezanki Katie. Zakryl reka sluchawke.

– Czy ktos z was zna dziewczyne, ktora nazywa sie Aimee Biel?

Nikt sie nie odezwal.

– Hej, zadalem wam pytanie. Jest z rocznika Katie. Chlopcy potrzasneli glowami. Joan nie poruszyla sie. Napotkala jego spojrzenie. Powoli pokrecila glowa.

– To nie wszystko – powiedzial jego informator.

– Co jeszcze?

– Znalezli powiazanie z twoja corka.

– Jakie powiazanie?

– Nie wiem. Tylko podsluchiwalem. Jednak mysle, ze ma to cos wspolnego z tym, gdzie obie znikly. Znasz niejakiego Myrona Bolitara?

– Tego bylego koszykarza?

– Tak.

Rochester widzial go kilkakrotnie. Wiedzial rowniez, ze Bolitar mial kilka starc z paroma jego bardzo nieprzyjemnymi kolegami.

– Co z nim?

– Jest w to zamieszany.

– W jaki sposob?

– Zabral zaginiona dziewczyne z centrum Manhattanu. Od tej pory nikt jej juz nie widzial. Korzystala z tego samego bankomatu co twoja Katie.

Dominicka przeszedl dreszcz.

– Co zrobil?

Informator wyjasnil nieco dokladniej, ze ten caly Bolitar zawiozl Aimee Biel do Jersey, gdzie ajent stacji benzynowej widzial, jak sie klocili, a potem dziewczyna znikla.

– Policja z nim rozmawiala?

– Tak.

– Co powiedzial?

– Chyba niewiele. Zaraz sciagnal adwokata.

– A to… – Dominickowi czerwone plamki zawirowaly przed oczami – skurwysyn. Aresztowali go?

– Nie.

– Dlaczego nie?

– Za malo mieli.

– No to co, pozwolili mu odejsc?

– Tak.

Dominick Rochester nic nie powiedzial. Zamilkl. Jego rodzina to zauwazyla. Wszyscy znieruchomieli, bojac sie poruszyc. Kiedy w koncu znow sie odezwal, mowil tak spokojnym glosem, ze wszyscy wstrzymali oddech.

– Jeszcze cos?

– Na razie tyle.

– Kop dalej.

Dominick odlozyl sluchawke. Odwrocil sie z powrotem do stolu. Cala rodzina go obserwowala.

– Dom? – zapytala Joan.

– Nic takiego.

Nie czul potrzeby niczego im wyjasniac. To ich nie dotyczylo. Zajmowanie sie takimi sprawami to jego zadanie. Ojciec jest zolnierzem i trzyma straz, aby jego rodzina mogla spac spokojnie.

Poszedl do garazu. Znalazlszy sie w srodku, zamknal oczy i probowal opanowac wzbierajaca wscieklosc. Nie zdolal.

Katie…

Spojrzal na metalowy kij baseballowy. Przypomnial sobie, ze czytal o kontuzjowanym kolanie Bolitara. Jesli ten facet uwaza, ze to bolalo, ze kontuzja kolana jest bolesna…

Przeprowadzil kilka rozmow telefonicznych, zebral troche informacji. W przeszlosci Bolitar mial klopoty z bracmi Ache, ktorzy trzesli Nowym Jorkiem. Podobno byl twardym facetem, umiejacym robic uzytek z piesci i trzymajacym z pewnym psycholem, Windsorem jakimstam.

Zalatwienie Bolitara nie bedzie latwe.

Jednak nie takie znowu trudne. Nie, jesli Dominick wezmie najlepszych.

Korzystal z jednorazowych telefonow komorkowych, takich, jakie kupuje sie za gotowke pod falszywym nazwiskiem i wyrzuca po wyczerpaniu limitu minut. Dzieki tego typu zabezpieczeniu nikt nie zdola do niego dotrzec. Wzial nowy aparat z polki. Przez moment tylko trzymal go w dloni i zastanawial sie nad nastepnym posunieciem. Oddychal z trudem.

Dominick w swoim czasie rozbil kilka glow, ale wiedzial, ze wykrecajac ten numer i wzywajac na pomoc Blizniakow, przekroczy granice, do ktorej jeszcze nigdy nawet sie nie zblizyl.

Pomyslal o usmiechu swojej corki. O tym, jak musiala nosic aparat korekcyjny, kiedy miala dwanascie lat, jakie miala wtedy uczesanie i jak patrzyla na niego, dawno temu, kiedy byla mala dziewczynka, a on byl dla niej najpotezniejszym czlowiekiem na swiecie.

Dominick wybral numer. Po tej rozmowie bedzie musial wyrzucic ten aparat. To byla jedna z zasad Blizniakow, a majac do czynienia z tymi dwoma, obojetnie, kim byles, jak bardzo byles twardy i jak bardzo oszczedzales na ten piekny dom w Livingston, nie powinienes im sie narazac.

Ktos odebral po drugim sygnale. Zadnego halo. Zadnego powitania. Tylko cisza.

– Bede potrzebowal was obu – powiedzial Dominick.

– Kiedy?

Dominick chwycil metalowy kij baseballowy. Podobal mu sie jego ciezar. Pomyslal o tym calym Bolitarze, facecie, ktory odjechal z zaginiona dziewczyna, a potem wezwal na pomoc adwokata. Bolitar teraz byl wolny i zapewne ogladal telewizje lub jadl smaczny posilek.

Nie ma mowy, zeby przymknac na cos takiego oko. Nawet jesli trzeba bedzie sciagnac Blizniakow.

– Teraz – powiedzial Dominick Rochester. – Potrzebuje was obu natychmiast.

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату