Rozdzial 3

Dwie godziny pozniej Aimee i jej rodzice wyszli pierwsi. Myron odprowadzil ich do drzwi. Claire nachylila sie do jego ucha.

– Slyszalam, ze dziewczynki zeszly do twojego dawnego pokoju.

– Yhm.

Usmiechnela sie lobuzersko.

– Powiedziales im o…?

– Boze, nie.

Claire pokrecila glowa.

– Jestes taki pruderyjny.

On i Claire przyjaznili sie w szkole sredniej. Uwielbial ja za niezaleznosc pogladow. Zachowywala sie – jak by to powiedziec – niczym facet. Kiedy szli razem na prywatke, probowala sobie kogos poderwac i zwykle miala wiecej szczescia niz on, poniewaz – do licha – byla atrakcyjna dziewczyna. Lubila miesniakow. Umawiala sie pare razy, a potem ich rzucala.

Teraz byla prawnikiem. Przespali sie ze soba wlasnie w tej suterenie, podczas przerwy wakacyjnej w ostatniej klasie. Myron byl z tego powodu bardziej spiety niz ona. Claire nastepnego dnia wcale nie czula sie skrepowana. Zadnych wyrzutow czy znaczacego milczenia, zadnego „moze powinnismy porozmawiac o tym, co sie stalo”.

Ani zachety do bisu.

Na studiach poznala przyszlego meza, „Erika przez k”. Tak zawsze sie przedstawial. Erik byl chudy i spiety. Rzadko sie usmiechal. Niemal nigdy sie nie smial. Zawsze nosil idealnie dobrane krawaty. Erik przez k nie byl mezczyzna, jakiego Myron spodziewal sie zobaczyc u boku Claire, ale ich malzenstwo wygladalo na udane. Zapewne na zasadzie przyciagajacych sie przeciwienstw.

Erik mocno uscisnal mu dlon, starajac sie nawiazac kontakt wzrokowy.

– Zobacze cie w niedziele?

W niedzielne poranki grywali czasem w kosza, ale Myron od kilku miesiecy przestal przychodzic na boisko.

– Nie, w tym tygodniu nie przyjde.

Erik skinal glowa, jakby uslyszal jakas niezwykle gleboka uwage, po czym ruszyl do drzwi. Tlumiac smiech, Aimee pomachala Myronowi reka.

– Milo bylo z toba pogadac, Myronie.

– Mnie tez, Aimee.

Sprobowal poslac jej spojrzenie mowiace „pamietaj o obietnicy”. Nie wiedzial, czy mu sie udalo, ale Aimee skinela mu glowa, zanim wyszla.

Claire pocalowala go w policzek i znow szepnela do ucha:

– Wygladasz na szczesliwego.

– Bo jestem – odparl.

Rozpromienila sie.

– Ali jest wspaniala, prawda?

– Owszem.

– Czy nie jestem najwieksza ze swatek?

– Jak zywcem wzieta z tandetnej wersji Skrzypka na dachu – odparl.

– Nie naciskam. Jednak jestem najlepsza, no nie? W porzadku, cofam to. Jestem wspaniala.

– Nadal mowimy o swataniu, prawda?

– Rowniez. Wiem, ze w czym innym tez jestem najlepsza.

– Yhm – mruknal Myron.

Dala mu kuksanca w ramie i wyszla. Patrzac, jak odchodzi, potrzasnal glowa i usmiechnal sie. W pewnym sensie zawsze masz siedemnascie lat i czekasz, az zacznie sie prawdziwe zycie

Dziesiec minut pozniej Ali Wilder, nowa pani jego serca, zawolala swoje dzieci. Myron odprowadzil ich do samochodu. Dziewiecioletni Jack dumnie nosil stroj Celtics z dawnym numerem Myrona. Nastepny trend w modzie hip-hopowej. Najpierw byly to stroje sportowe ulubionych graczy. Teraz na witrynie internetowej nazywajacej sie WielcyPrzegrani.com albo podobnie sprzedawano stroje graczy, ktorzy sie nie sprawdzili, nie mieli okazji sie wykazac albo zakonczyli kariere z powodu kontuzji.

Tak jak Myron. Jack mial dopiero dziewiec lat i nie wyczuwal ironii sytuacji.

Kiedy doszli do samochodu, Jack usciskal Myrona. Nie wiedzac, jak zareagowac, Myron tez go uscisnal, ale krotko. Erin trzymala sie z daleka. Kiwnela mu glowa i usiadla z tylu. Jack poszedl w slady starszej siostry. Ali z Myronem stali i usmiechali sie do siebie jak para od niedawna chodzacych ze soba gluptasow.

– Bylo milo – powiedziala Ali.

Myron wciaz sie usmiechal. Ali patrzyla na niego tymi cudownymi zielono-orzechowymi oczami. Miala zlotorude wlosy i pozostalosci piegow z dziecinstwa. Jej twarz byla szeroka, a usmiech obezwladniajacy.

– Co takiego? – zapytala.

– Pieknie wygladasz.

– Czlowieku, ale umiesz kadzic.

– Nie chce sie chwalic, ale tak. Owszem, umiem.

Ali obejrzala sie w strone domu. Win – tak naprawde Windsor Horne Lockwood Trzeci – stal tam z zalozonymi rekami, oparty o framuge.

– Twoj przyjaciel, Win – powiedziala Ali – wydaje sie mily.

– Nie jest.

– Wiem. Po prostu pomyslalam, ze tak powiem, skoro jest twoim przyjacielem i w ogole.

– Win jest skomplikowany.

– I przystojny.

– On o tym wie.

– Jednak nie w moim typie. Zbyt ladny. Za bardzo wyglada na bogatego lalusia.

– A ty wolisz muskularnych w typie macho – rzekl Myron. – Rozumiem.

Prychnela.

– Dlaczego on mi sie tak przyglada?

– Mam zgadywac? Zapewne ocenia twoj tylek.

– Dobrze wiedziec, ze ktos to robi.

Myron odkaszlnal i odwrocil wzrok.

– Zatem chcesz, zebysmy jutro razem zjedli obiad?

– Byloby milo.

– Wpadne po ciebie o siodmej.

Ali polozyla dlon na jego piersi. Myrona przeszedl elektryzujacy dreszcz. Stanela na palcach – byl od niej o glowe wyzszy – i pocalowala go w policzek.

– Ugotuje cos.

– Naprawde?

– Zostaniemy w domu.

– Wspaniale. Zatem to bedzie spotkanie rodzinne? Zebym lepiej poznal dzieciaki?

– Dzieci jutrzejsza noc spedza u mojej siostry.

– Och.

Ali obrzucila go karcacym spojrzeniem i usiadla za kierownica.

– Och – powtorzyl Myron.

Uniosla brew.

– Nie trzeba bylo sie przechwalac, jak umiesz kadzic. Po tych slowach odjechala. Myron, wciaz z glupkowatym usmiechem na ustach, patrzyl, jak samochod znika w mroku. Potem odwrocil sie i poszedl z powrotem do domu. Win nie ruszyl sie. W zyciu Myrona zaszlo wiele zmian – jego rodzice przeprowadzili sie na poludnie, Esperanza miala dziecko, firma dzialala inaczej, zmienila sie nawet Wielka Cyndi, ale Win pozostal taki sam. Jego

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату