– Wiesz, gdzie mieszka Hester Crimstein? – spytal Myron po chwili zastanowienia.
– Dwa domy ode mnie, na Central Park West.
– Wiec zlozmy jej wizyte. Win zmarszczyl brwi.
– Po co?
– Moze wprowadzi nas w sprawe.
– Nie zechce z nami rozmawiac.
– Moze zechce.
– Skad ci to przyszlo do glowy?
– Po pierwsze, jestem czarujacy.
– Moj Boze. – Win pochylil sie do kierowcy. – Niech pan depnie gaz.
5
Win mieszkal w Dakocie, nalezacej do najbardziej szpanerskich kamienic na Manhattanie, a Hester Crimstein w San Remo, rownie szpanerskim budynku dwie przecznice dalej na polnoc. Procz niej mieszkali tam rowniez miedzy innymi Diane Keaton i Dustin Hoffman, ale San Remo zaslynal najbardziej z tego, ze nie przyjal pod swoj dach Madonny.
Obu wejsc do San Remo pilnowali odzwierni wystrojeni jak Brezniew na defiladzie na placu Czerwonym. Brezniew Pierwszy oznajmil lakonicznie, ze pani Crimstein jest „nieobecna”. Naprawde uzyl tego rzadko spotykanego slowa. Do Wina sie usmiechnal, na Myrona spojrzal z wyzszoscia, co nie przyszlo mu latwo, musial bowiem odchylic glowe do tylu tak mocno (Myron byl kilkanascie centymetrow wyzszy), ze dziurki w jego nosie wygladaly jak zachodni wlot do tunelu Lincolna. Dlaczego sluzba bogatych i slawnych zadziera nosa bardziej niz ich panstwo? Z czystego resentymentu? Dlatego, ze przez caly dzien ktos patrzy na nich z gory, wiec szukaja okazji do rewanzu? A moze ludzie, ktorych pociaga taka praca, to po prostu zakompleksieni fagasi? dziwce, ktorej trafil sie los na loterii. Trudno w to uwierzyc, sadzac z jej obecnego wygladu.
– Rozumiem – sklamal Myron, chcac podtrzymac rozmowe. – Pani Crimstein, nazywam sie…
– Myron Bolitar – przerwala mu. – Przy okazji, co za straszne imie. Myron! Co sobie mysleli panscy rodzice?
Swietne pytanie.
– Skoro pani wie, kim jestem, wie pani rowniez, w jakiej sprawie.
– Tak i nie.
– Tak i nie?
– Znam pana, bo mam fiola na punkcie sportu. Ogladalam pana w akcji. Mecz z Indiana o akademickie mistrzostwo Stanow to, kurza stopa, klasyka. Pamietam tez, ze trafil pan z pierwszego zaciagu do Celtow. Ile to lat temu? Jedenascie, dwanascie?
– Mniej wiecej.
– Jednak szczerze mowiac… bez obrazy, Myron… nie wiem, czy nie byl pan za wolny, zeby zostac wielkim graczem. Strzal, owszem. Mial pan strzal. Gral agresywnie. Ale… ile pan ma wzrostu? Niewiele ponad metr dziewiecdziesiat.
– W przyblizeniu.
– W NBA nie mialby pan latwego zycia. Babska opinia. Ale oczywiscie los zrzadzil, ze rozwalil pan kolano. Prawde zna jedynie swiat rownolegly. – Usmiechnela sie. – Milo sie z panem rozmawia. – Spojrzala na Wina. – Z panem rowniez, gadulo. Dobranoc.
– Chwileczke. Jestem tu w zwiazku z Esperanza Diaz. Sapnela, udajac zaskoczenie.
– Naprawde? To pan nie chcial powspominac kariery sportowej? Myron spojrzal na Wina.
– Wlacz wdziek – szepnal Win.
– Esperanza jest moja przyjaciolka – rzekl Myron.
– No i?
– Chce jej pomoc.
– To wspaniale. Zaczne panu przesylac rachunki. Ta sprawa bedzie slono kosztowac. Jestem bardzo droga. Nie uwierzy pan, ile place za mieszkanie w tym budynku. Odzwierni zazadali nowych liberii. Chyba w kolorze lila.
– Nie to mialem na mysli.
– Nie?
– Chcialbym wiedziec, co sie dzieje w jej sprawie. Hester Crimstein zacisnela usta.
– Gdzie pan zniknal na kilka tygodni? – spytala.
– Wyjechalem.
– Dokad?
– Na Karaiby.
– Ladna opalenizna.
– Dziekuje.
– Tak opalic sie mozna rowniez w kabinie. No a pan wyglada na bywalca kabin do opalania.
– Wdziek, Luke – szepnal Win, nasladujac najlepiej jak umial glos Aleca Guinnessa w roli Obi – Wana Kenobiego. – Pamietaj o wdzieku.
– Pani Crimstein…
– Czy ktos moze potwierdzic, ze byl pan na Karaibach, Myron?
– Prosze?
– Klopoty ze sluchem? Powtarzam: czy ktos moze potwierdzic, ze w czasie domniemanego morderstwa byl pan na Karaibach?
Domniemanego?! Gosc obrywa trzy kulki we wlasnym mieszkaniu, a morderstwo jest tylko „domniemane”? Prawnicy!
– Po co pani ta informacja?
– Domniemane narzedzie zbrodni znaleziono w agencji RepSport MB. To panska firma, tak?
– Tak.
– Poza tym jezdzi pan samochodem, w ktorym znaleziono domniemana krew i domniemane wlokna z miejsca zbrodni.
– „Domniemany” to slowo najwazniejsze – wtracil Win.
– Znaczace.
Hester Crimstein spojrzala na Wina. Usmiechnal sie.
– W oczach pani jestem podejrzany? – spytal Myron.
– Oczywiscie, czemu nie? Nazywa sie to uzasadniona watpliwoscia, dziubasku. Jestem adwokatka. Uzasadnione watpliwosci to nasza specjalnosc.
– Chetnie pomoge, mam zreszta swiadka na to, gdzie bylem.
– Kogo?
– Nie pani zmartwienie.
Hester Crimstein wzruszyla ramionami.
– To pan zaofiarowal sie z pomoca. Dobranoc. – Spojrzala na Wina. – Przy okazji, jest pan idealem mezczyzny: nie dosc ze przystojny, to prawie niemowa.
– Ostroznie – ostrzegl Win.
– Bo?
– Bo on – Win kciukiem wskazal Myrona – lada moment wlaczy wdziek i pania obezwladni. Hester Crimstein spojrzala na Myrona i zaniosla sie smiechem.
– A zatem co sie stalo? – sprobowal znowu Myron.
– Slucham?
– Jestem jej przyjacielem.
– Juz pan to powiedzial.
– Jestem jej najlepszym przyjacielem. Martwie sie o nia.