Jego ojciec i wuj, Frank i Herman Ache'owie, nalezeli do czolowych legendarnych nowojorskich lamignatow. Starszych Ache'ow wychowala ulica, awansujac w gangsterskiej hierarchii, zabili po drodze wiecej ludzi od innych. Starszy z braci, ponad szescdziesiecioletni mafijny boss Herman, stwarzajacy pozory, ze nie jest lotrem spod ciemnej gwiazdy, lubil otaczac sie wykwintem: bywal w elitarnych klubach, uwazajacych go za persona non grata, uczeszczal na wystawy dla nuworyszow, eleganckie imprezy dobroczynne i ucztowal w srodmiejskich restauracjach, gdzie francuscy maitres d'hotel traktowali kazdego dajacego napiwki mniejsze od dawanych przez Jacksona jak cos, co przylepia sie do buta. Krotko mowiac, byl lotrem o wysokich dochodach. Mlodszy brat Hermana, psychopata Frank, tatus rownie psychopatycznego potomka stojacego wlasnie przed Myronem, pozostal tym, kim byl zawsze – brzydkim zbirem od czarnej roboty, ktory za szczyt mody uwazal welurowe dresy ze sklepu K Mart. W ostatnich kilku latach Frank senior wprawdzie nieco sie uspokoil, lecz wychodzilo mu to srednio. Widac nie przepadal za zyciem, w ktorym braklo tortur i okaleczania.

– Czego chcesz, Frank? – spytal Myron.

– Mam dla ciebie propozycje biznesowa.

– O jeju, umieram z ciekawosci.

– Chce wykupic twoja firme.

Ache'owie prowadzili TruPro, duza agencje sportowa. Dzialajaca zawsze bez sladu jakichkolwiek skrupulow TruPro pozyskiwala mlodych sportowcow rownie moralnymi metodami, jak polityk fundusze na kampanie wyborcza. Wlasciciele kontraktow popadali w dlugi, duze dlugi, zwabiajace wraze grzyby. Niebawem grzyby te – bracia Ache – przystepowaly do dziela i, jak to pasozyty, zzeraly wszystkie oznaki zycia, by na koniec pozywic sie padlina.

Jednakze profesja agenta sportowego byla legalnym sposobem zarabiania na zycie, Frank senior, pragnac zapewnic latorosli to, co pragna zapewnic synom wszyscy ojcowie, przekazal ster Tru – Pro Juniorowi, swiezo upieczonemu absolwentowi szkoly biznesu. W teorii F.J. mial prowadzic Tru – Pro jak najuczciwiej. Jego ojciec zabijal i okaleczal, zeby syn nie musial psuc klasycznych amerykanskich wzorcow chorymi wariacjami. Ale FJ. najwyrazniej nie byl w stanie uwolnic sie od pet rodzinnej tradycji. Myrona frapowalo pytanie „dlaczego?”. Czy zlo odziedziczyl FJ. w genach po ojcu tak jak wydatny nos, czy tez, jak wiele innych dzieci, chcac zdobyc jego uznanie, udowadnial, ze jablko moze byc rownie popaprane jak jablon, z ktorej spadlo. Geny czy wychowanie? Dyskusja trwa w najlepsze.

– RepSport MB nie jest na sprzedaz – odparl Myron.

– Glupio robisz.

– Odnotuje to sobie w rubryce „Na swiety nigdy”. Podpory FJ. wydaly pomruk, przesunely sie o krok i unisono strzelily szyjami.

– Kto uklada wam choreografie? – spytal Myron, wskazujac ich po kolei.

Z ich min wynikalo, ze szukaja powodu do obrazy, ale nie wiedzieli, co znaczy slowo „choreografia”.

– Wiesz, ilu klientow stracila w ostatnich tygodniach twoja agencja? – spytal FJ.

– Duzo?

– Powiedzialbym, ze jedna czwarta. Kilku przeszlo do nas.

Choc Myron gwizdnal z udana nonszalancja, przykro mu bylo to slyszec.

– Odzyskam ich – odparl.

– Tak myslisz?

F J. znow poslal mu gadzi usmiech. Myron niemal oczekiwal, ze za chwile wysunie z ust rozdwojony jezyk.

– Wiesz, ilu jeszcze odejdzie na wiesc o aresztowaniu Esperanzy?

– Duzo?

– Bedziesz mial szczescie, jesli zostanie ci choc jeden.

– Wtedy bede jak Jerry Maguire. Widziales ten film? Forsa na stol? Kocham czarnych? – spytal Myron, nasladujac Toma Cruise'a. – Pochlebiasz mi.

FJ. zachowal spokoj.

– Chce byc wielkoduszny – rzekl.

– Wlasnie widze, ale mimo to odmawiam.

– Niewazne, jak nieposzlakowana opinie miales. Nikt nie przezyje takiego skandalu finansowego, jaki cie czeka.

Nie chodzilo o skandal finansowy, ale Myron nie mial ochoty nic prostowac.

– Skonczyles, Frank? – spytal.

– Jasne – odparl F.J., posylajac ostatni wezowy usmiech, ktory, zda sie, zeskoczyl mu z twarzy, podpelzl do Myrona i slizgajac sie, cofnal zygzakiem. – Ale moze spotkalibysmy sie na lunchu?

– W kazdej chwili. Masz komorke?

– Oczywiscie.

– W takim razie zadzwon do mojej wspolniczki i sie umow.

– To ona nie siedzi w areszcie? Myron strzelil palcami.

– A niech mnie! Juniora to rozbawilo.

– Jak wspomnialem, niektorzy z twoich klientow zaczeli korzystac z moich uslug.

– Wspomniales.

– Jesli z ktorymkolwiek sie skontaktujesz… – F.J. urwal, szukajac wlasciwych slow – zobligujesz mnie do reakcji. Wyrazam sie jasno?

Dwudziestopiecioletni F.J. niecaly rok temu ukonczyl zarzadzanie i administracje na Harvardzie. Studia licencjackie zrobil w Princeton. Bystrzak. Albo lapa wplywowego papy. Tak czy siak krazyla plotka, ze gdy pewien profesor z Princeton chcial oskarzyc go o plagiat, zniknal i pozostal po nim tylko jezyk, znaleziony na poduszce innego profesora, rozwazajacego wniesienie podobnych oskarzen.

– Przerazliwie jasno.

– Swietnie. No, to sobie pogadamy. Pod warunkiem zachowania jezyka.

Trojka mezczyzn wsiadla do samochodu i odjechala bez slowa. Myron spowolnil bicie serca i sprawdzil godzine. Czas bylo jechac do sadu.

7

Sala sadowa w Hackensack wygladala jota w jote jak te, ktore pokazuja w telewizji. Seriale takie jak Kancelaria adwokacka, W obronie prawa, a nawet Sedzia Judy bardzo dobrze oddawaly jej scenerie. Nie mogly oczywiscie uchwycic istoty rzeczy emanujacej ze szczegolow w rodzaju lekkiego, wszechobecnego odoru potu, ktorego zrodlem byl strach, nadmiaru srodkow odkazajacych i pewnej lepkosci law, stolow, poreczy – otoczki sprawiedliwosci, jak nazywal to Myron. Zabral z soba ksiazeczke czekowa, zeby od reki wplacic kaucje. Wczoraj wieczorem on i Win ocenili, ze sedzia zazada za zwolnienie Esperanzy od piecdziesieciu do siedemdziesieciu pieciu tysiecy. Na jej korzysc przemawialo, ze miala stala prace i nie byla notowana. Wyzsza kaucja tez nie stanowila problemu. Wprawdzie kieszenie Myrona nie byly zbyt glebokie, ale Win zarabial rocznie tyle, ile maly kraj w Europie.

Przed sadem parkowala chmara reporterow – mnostwo mikrobusow z kablami, antenami satelitarnymi i antenami fallicznymi wycelowanymi w niebo, jakby szukaly nieuchwytnego boga wysokiej ogladalnosci. Byla tam Telewizja Sadowa, News 2 z Nowego Jorku, ABC, CNN i Eyewitness News. Ostatnia z wymienionych stacji miala lokalne filie we wszystkich miastach i regionach kraju. Dlaczego? Co takiego atrakcyjnego bylo w jej nazwie – „Naoczny swiadek”? Nie braklo tez telewizyjnych brukowcow w rodzaju „Hard Copy”, „Access Hollywood”, „Current Affair”, choc roznica pomiedzy nimi a wiadomosciami lokalnymi byla prawie niezauwazalna. Tyle ze „Hard Copy” i tym podobne zachowaly dosc przyzwoitosci, by nie skrywac, iz nie sluza zadnym pozytywnym wartosciom spolecznym. A w dodatku oszczedzaly ci gledzenia zapowiadaczy pogody. Paru reporterow rozpoznalo Myrona i krzyknelo do niego po nazwisku. Przybrawszy mine jak przed meczem – powazna, nieustepliwa, skupiona, pewna siebie – nie odezwal sie ani slowem. Tuz po wejsciu do sali rozpraw spostrzegl Wielka Cyndi – nic dziwnego, gdyz rzucala sie w oczy jak Louis Farrakhan na zebraniu Ligi Przeciwnikow Obrazania Zydow. Tkwila zaklinowana w rzedzie krzesel, w ktorym oprocz niej siedzial tylko Win. Normalka. Chcesz zapewnic sobie miejsca, poslij Wielka

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату