– Bo kiedy patrzysz na te zdjecia, kojarza ci sie wylacznie z Warrenem Hoytem. Chce wiedziec dlaczego?
– Tamta sprawa jest zamknieta. Przestalam o niej myslec.
– Czy rzeczywiscie?
Pytanie zadane lagodnym tonem sprawilo, ze zamilkla.
Czula sie dotknieta tym drazeniem. Zwlaszcza dlatego, ze mial racje, ktorej ona nie chciala mu przyznac. Warren Hoyt pozostawil blizny. Wystarczylo, ze spojrzala na swoje dlonie, zeby sobie przypomniec o spustoszeniu, ktore spowodowal. Ale nie fizyczne spustoszenie bylo najgorsze. Poprzedniego lata, w tamtej ciemnej piwnicy, stracila poczucie niezwyciezonosci, poczucie wiary w siebie. Warren Hoyt pokazal jej, jak bardzo w rzeczywistosci jest krucha.
– Nie przyjechalam po to, zeby rozmawiac o Warrenie Hoycie.
– Ale jestes tu z jego powodu.
– Nie.
– Jestem tu, bo widze wspolne cechy u obu mordercow. Nie ja jedna je widze. Detektyw Korsak zauwazyl to samo. Trzymajmy sie tematu, dobrze?
Obdarzyl ja skapym usmiechem.
– Dobrze.
– Co myslisz o tej zbrodni?
– Wskazala na sterte fotografii.
– Co powiesz o tym mordercy?
Zucker ponownie skupil sie na zdjeciu doktora Veagera.
– Sprawca jest niewatpliwie dobrze zorganizowany, o czym sama wiesz. Przybyl na miejsce doskonale przygotowany. Przyrzad do krojenia szkla, paralizator, tasma klejaca. Zastanawiasz sie, jak mogl tak szybko obezwladnic oboje malzonkow…
Popatrzyl na nia.
– Nie mial wspolnika?
– Slady stop wskazuja na jedna osobe.
– W takim razie twoj chlopak jest bardzo sprawny. A przy tym dokladny.
– A jednak pozostawil sperme na dywanie.
– Dal nam klucz do wlasnej tozsamosci.
– To gruby blad.
– Racja.
– On z pewnoscia o tym wie.
– Dlaczego zgwalcil ja tutaj, a nie pozniej, w bezpiecznym miejscu? Skoro jest tak dobrze zorganizowany, ze potrafi wlamac sie do domu i obezwladnic meza…
– Moze wlasnie o to mu chodzilo.
– O co?
– Pomysl.
Doktor Veager siedzi zwiazany i bezradny, a w tym czasie inny mezczyzna zagarnia jego wlasnosc.
– Jego wlasnosc – powtorzyla.
– W pojeciu sprawcy kobieta jest wlasnoscia meza.
Wiekszosc gwalcicieli nie ryzykowalaby atakowania par malzenskich. Wybieraja samotne kobiety, ktore sa latwym lupem. Obecnosc mezczyzny sprawia, ze rzecz staje sie niebezpieczna. Lecz twoj sprawca musial wiedziec, ze na miejscu jest maz, skoro przybyl przygotowany, zeby go unieszkodliwic.
– Moze obecnosc meza byla dla niego podniecajaca? Moze miala byc czescia jego przyjemnosci? Chcial miec widownie? Jednoosobowa widownia.
Spojrzala na zdjecie Richarda Veagera, opartego o sciane.
Ta sama mysl nasunela sie jej natychmiast po wejsciu do tamtego pokoju.
Wzrok Zuckera przeniosl sie za okno.
Nastapila chwila ciszy.
Kiedy znow sie odezwal, glos mial cichy i senny, jak gdyby zapadal w drzemke.
– Podstawa tej zbrodni jest dazenie do wladzy, do przewodzenia, do zapanowania nad drugim czlowiekiem. Nie tylko nad kobieta, lecz rowniez nad jej mezem.
Moze tak byc, ze to wlasnie obecnosc meza go podnieca, stanowi warunek spelnienia. Sprawca wie, jakie ponosi ryzyko, mimo to nie potrafi opanowac swoich namietnosci. One nim rzadza, a on z kolei rzadzi swoimi ofiarami. Ma poczucie, ze jest wszechmocny. Czuje sie hegemonem.
Wrog siedzi zwiazany i bezsilny, a nasz sprawca robi to samo, co zwycieskie armie, zdobywa lup. Gwalci kobiete. Czerpie wzmozona przyjemnosc ze swiadomosci kompletnej kleski doktora Veagera. Jego atak ma na celu nie tylko akt seksualny, lecz rowniez okazanie swojej wyzszosci pokonanemu mezczyznie, demonstracje praw zdobywcy do lupu.
Za oknem studenci na trawniku pakowali ksiazki do plecakow i otrzepywali trawe z ubran. Zamglone popoludniowe slonce osnuwalo kampus zlocista poswiata.
Rizzoli znowu poczula uklucie zazdrosci.
Co ich jeszcze czekalo owego dnia?
Wieczorny wypoczynek przy pizzy i piwie, a potem zdrowy sen bez koszmarow, sen, ktorym spia niewinni. Ktorego juz nigdy nie zaznam.
Zaswiergotal telefon komorkowy.
– Przepraszam – powiedziala, otwierajac klapke.
Telefonowala Erin Volchko z laboratorium wlosow i wlokien.
– Zbadalam odcinki tasmy klejacej, zdjetej z ciala doktora Veagera – powiedziala.
– Przefaksowalam raport detektywowi Korsakowi, ale wiem, ze ty tez chcialabys sie z nim zapoznac.
– Co znalazlas?
– Troche krotkich, brazowych wlosow, przyklejonych do tasmy.
To sa wlosy z konczyn, wyrwane ze skory przy zdejmowaniu tasmy.
– Sa jakies wlokna?
– Wlokna tez sa.
Ale jest inna interesujaca rzecz.
Do paska tasmy zdjetej z kostek byl przyklejony pojedynczy ciemnobrazowy wlos dlugosci dwudziestu jeden centymetrow.
– Jego zona jest blondynka.
– Wiem.
Dlatego to jest interesujace.
Wlos mordercy, pomyslala Rizzoli.
– Czy sa komorki nablonkowe? – zapytala.
– Tak.
– W takim razie mozemy z tego wlosa okreslic DNA sprawcy.
– Jezeli bedzie pasowal do spermy…
– Nie bedzie.
– Skad wiesz?
– Bo ten wlos w zadnym wypadku nie nalezy do zabojcy.
– Zrobila znaczaca przerwe.
– Chyba, ze to byl zombi.