– To ja masz na mysli, prawda? Catherine Cordell, kobiete, ktorej nie udalo ci sie zabic?
– Och, o niej tez czasem mysle. Ale teraz mowie o kims innym.
– O kim?
– O innej kobiecie.
– Wpatrywal sie w kamere z taka intensywnoscia, ze Rizzoli niemal poczula goraco jego spojrzenia.
– Jest policjantka.
– Masz na mysli te, ktora cie wysledzila? To przez nia nie mozesz spac?
– Tak. Nazywa sie Jane Rizzoli.
Rozdzial 18
Dean podniosl sie i nacisnal klawisz stop na magnetowidzie.
Ekran telewizora zgasl.
Ostatnie slowa Hoyta zawisly w ciszy pokoju.
Jane Rizzoli poczula sie rozebrana, pozbawiona godnosci, zredukowana do obnazonych czesci ciala: szyi, piersi i brzucha.
Zastanawiala sie, jaka ja widzial teraz Dean i czy udzielily mu sie wizje erotyczne Hoyta.
Odwrocil sie ku niej.
Jeszcze nigdy nie udalo jej sie wywnioskowac z jego twarzy, o czym myslal, ale teraz dostrzegla w niej wyrazny gniew.
– Rozumiesz, o co tu chodzilo? – zapytal.
– O to, zebys obejrzala te tasme.
Hoyt ulozyl lancuch okruszkow chleba, zeby cie zaprowadzic tam, gdzie chcial. Koperta ze zwrotnym adresem doktor O’Donnell zaprowadzila cie do niej. Do jego listow i do tasmy. Wiedzial, ze w koncu trafia do twoich rak.
Popatrzyla na czarny ekran telewizora.
– To jest zaadresowane do mnie.
– Zrozumialas to.
Doktor O’Donnell posluzyla mu jako srodek przekazu. Mowiac do niej w trakcie wywiadu, Hoyt w rzeczywistosci mowi do ciebie. Opowiada ci o swoich fantazjach. Wykorzystuje je, zeby cie przestraszyc i ponizyc. Przysluchaj sie temu, co mowi.
– Cofnal tasme.
Ponownie Hoyt ukazal sie na ekranie.
„Nie moge spac po nocach. Wyobrazam sobie, jak to sie moglo potoczyc. Mysle o rozkoszy, ktora mnie ominela… Przez cale zycie mialem obsesje na punkcie doprowadzania do konca rzeczy, ktore zaczalem, wiec teraz czuje sie rozdrazniony. Mysle o tym bez przerwy”…
Dean nacisnal klawisz stop i spojrzal na Jane.
– Jak ci sie to podoba? Swiadomosc, ze nieustannie o tobie mysli?
– Chyba sam, do cholery, wiesz, jak mi sie to moze podobac.
– On tez wie. Dlatego chcial, zebys tego posluchala.
– Nacisnal klawisz odtwarzania.
Demoniczny wzrok Hoyta bladzil po jakiejs odleglej widowni.
„Wyobrazam sobie, jak ja rozbieram. Mysle o jej jedrnych piersiach. I o brzuchu. Ma piekny, plaski brzuch”…
Dean znow zatrzymal tasme.
Spojrzal na Jane, ktora sie zaczerwienila.
– Wiem, o co mnie spytasz. Chcesz wiedziec, jak to na mnie dziala.
– Czujesz sie obnazona?
– Tak.
– Bezbronna?
– Tak.
– Sprofanowana?
Przelknela sline i spojrzala w bok.
– Tak – odparla cicho.
– To sa odczucia, ktore chcial w tobie wywolac.
Powiedzialas, ze pociagaja go zranione kobiety. Kobiety bedace ofiarami gwaltu. Jego postepowanie mialo na celu doprowadzenie ciebie do takiego samego stanu psychicznego. Udalo mu sie to za pomoca slow. Poczulas sie ofiara.
Spojrzala mu prosto w oczy.
– Nie – rzucila twardo.
– Nie poczulam sie ofiara. Chcesz wiedziec, co teraz czuje?
– Co?
– Zamierzam rozerwac tego sukinsyna na strzepy.
Powiedziala to z czystej brawury, kazde slowo bylo jak cios piescia w powietrze.
To go zaskoczylo.
Przez moment patrzyl na nia ze zmarszczona twarza.
Czy dostrzegl, jak ciezko jej przyszlo zachowac podniesione czolo? Czy zauwazyl w jej glosie aktorstwo? Atakowala dalej, nie dajac mu czasu na zorientowanie sie, ze blefuje.
– Twierdzisz, ze juz wowczas wiedzial, iz ta tasma w koncu trafi do moich rak? Ze zostala nagrana z mysla o mnie?
– Czyzbys tego nie dostrzegla?
– Przyjmuje ja za fantazjowanie jakiegos swira.
– Nie jakiegos.
I nie na temat jakiejs tam ofiary. On mowi o tobie, Jane. O tym, jakie ma zamiary wobec ciebie.
W mozgu Jane Rizzoli zadzwieczaly dzwonki ostrzegawcze.
Dean znow kierowal rozmowe na kwestie personalna, a ostrze jego strzaly bylo skierowane prosto w nia. Czy czerpal przyjemnosc z wprawiania jej w zaklopotanie? Czy chcial podsycic w niej lek?
– W momencie kiedy to nagranie zostalo zrobione, mial juz gotowy plan ucieczki – mowil dalej Dean.
– Zauwaz, ze to on skontaktowal sie z doktor O’Donnell. Wiedzial, ze polknie haczyk.
Byla dla niego otwartym mikrofonem rejestrujacym wszystko, co powiedzial, wszystko, co chcial ludziom, a szczegolnie tobie, przekazac. Potem przewrocil pierwsza kostke domina i lancuszek zdarzen potoczyl sie tak, jak zaplanowal, doprowadzajac do obecnej chwili, w ktorej jestes tu i ogladasz te tasme.
– Czy mozna byc tak genialnym?
– A z kim ci sie zdawalo, ze masz do czynienia? – zapytal.
Byla to nastepna strzala, wypuszczona w celu przebicia jej tarczy obronnej, pokazania oczywistej prawdy.
– Spedzil rok za kratami.
Mial caly rok na pielegnowanie swoich fantazji. Obiektem tych wszystkich fantazji