Znala juz jego zapach, potrafila go odroznic od konglomeratu zapachow plynow po goleniu, unoszacych sie w pokoju. Sama nie uzywala nigdy perfum, za to byla otoczona mezczyznami, ktorzy sie perfumowali.

Przeczytala ostatnie zdanie w swoim notatniku.

Mutualizm: forma wspolzycia organizmow dwoch gatunkow, korzystna, a nawet nieodzowna ze wzgledu na ich wzajemne wspolbytowanie.

Termin stanowil definicje przymierza Warrena Hoyta z jego nowym partnerem, istote wspolpracy Chirurga z Hegemonem, ktorzy teraz wspolnie polowali i wspolnie zywili sie lupem.

– Warren Hoyt zawsze najlepiej funkcjonowal, majac wspolnika – powiedzial doktor Zucker.

– Lubi polowac we dwojke, tak jak robil to z Andrew Capra, dopoki tamten nie zginal. W istocie rzeczy Hoyt potrzebuje drugiego mezczyzny jako elementu rytualu.

– Ale w zeszlym roku polowal samotnie – zauwazyl Barry Frost.

– Nie mial wowczas partnera.

– W pewnym sensie mial – odparl Zucker.

– Zastanow sie nad jego ofiarami na terenie Bostonu.

Wszystkie zostaly kiedys zgwalcone, nie przez niego, ale przez innych mezczyzn. Pociagaja go okaleczone kobiety, kobiety sprofanowane gwaltem. W jego oczach staly sie brudne, skazone, skutkiem czego latwiej dostepne.

W istocie rzeczy Hoyt boi sie normalnych kobiet, a ow lek czyni go impotentem. Postepuje pewnie tylko wowczas, gdy czuje swoja wyzszosc, uwazajac ofiary za psychicznie kalekie. Kiedy polowal wraz z Capra, to najpierw ten ostatni gwalcil kobiety, a potem Hoyt zabieral sie do nich z nozem. Dopiero wowczas przezywal pelna rozkosz podczas rytualu, ktory potem odprawial.

– Zucker rozejrzal sie po pokoju i zobaczyl, ze wszyscy kiwaja glowami.

Fakty, o ktorych mowil, byly znane obecnym na zebraniu policjantom. Wszyscy, z wyjatkiem Deana, brali udzial w sledztwie w sprawie Chirurga; poznali dobrze jego rzemioslo.

Zucker otworzyl lezaca na stole teczke.

– Przejdzmy do drugiego mordercy, do Hegemona.

Jego sposob postepowania jest negatywem rytualu Hoyta. Nie czuje leku przed kobietami. Nie boi sie rowniez mezczyzn, a co wiecej, wybiera kobiety, ktore zyja z mezczyznami. Napada bynajmniej nie wowczas, gdy meza czy kochanka nie ma w domu. On chce, zeby byli obecni, atakuje w pelni przygotowany na taka okolicznosc. Unieszkodliwia mezczyzne paralizatorem i krepuje go tasma klejaca. Usadawia go tak, zeby musial ogladac to, co sie bedzie dzialo.

Hegemon nie zabija mezczyzny od razu, co byloby praktyczniejszym posunieciem. Dreszcz rozkoszy dostarcza mu widownia. Swiadomosc, ze dokonuje zwycieskiego aktu na oczach pokonanego mezczyzny.

– A Warren Hoyt znajduje rozkosz w przygladaniu sie – powiedziala Rizzoli.

Zucker skinal glowa.

– Jeden z mordercow lubi sie produkowac, drugi na to patrzec.

Mamy tu doskonaly przyklad mutualizmu. Ci dwaj sa naturalnymi partnerami. Ich upodobania uzupelniaja sie wzajemnie. Polujac razem, sa skuteczniejsi. Moga latwiej osaczac zwierzyne. Moga polaczyc swoje umiejetnosci.

Kiedy Hoyt byl jeszcze w wiezieniu, Hegemon nasladowal jego maniere. Zapozyczyl od Chirurga elementy rytualu. To byl charakterystyczny szczegol, na ktory Jane Rizzoli pierwsza zwrocila uwage, lecz nikt z obecnych w pokoju o tym nie pamietal. Moze zapomnieli – wszyscy oprocz niej.

– Wiemy, ze Hoyt otrzymal sporo listow od roznych ludzi.

Nawet bedac w wiezieniu, pozyskal sobie wielbiciela. Podtrzymywal te znajomosc, moze nawet go instruowal.

– Jak aplikanta – powiedziala cicho Rizzoli.

Zucker spojrzal na nia.

– To trafne okreslenie. Aplikant.

Ktos, kto doskonali swoje zdolnosci albo rzemioslo pod okiem mistrza. W tym wypadku to dotyczylo rzemiosla mysliwego.

– Ale ktory z nich jest mistrzem, a ktory aplikantem? – spytal Dean.

To pytanie zdenerwowalo Rizzoli.

Rok temu Warren Hoyt byl przykladem najwiekszego zla, jakie potrafila sobie wyobrazic. W swiecie mysliwych, w ktorym sie obracala, nikt mu nie dorownal. Dean podniosl kwestie, ktorej nie miala zamiaru rozwazac. Nie chciala myslec o tym, ze Chirurg moglby byc zaledwie terminatorem u jakiegos jeszcze straszliwszego potwora.

– Pominmy w tej chwili ich wspolzaleznosc – powiedzial Zucker.

– Zwrocmy uwage na to, ze jako zespol sa znacznie efektywniejsi niz osobno. A poniewaz teraz dzialaja zespolowo, mozemy sie spodziewac, ze styl ich atakow ulegnie zmianie.

– W jakim kierunku? – zapytal Sleeper.

– Hegemon do tej pory wybieral pary malzenskie. Maz byl mu potrzebny jako widz.

Mial patrzec na to, jak jego zona jest gwalcona, gdyz Hegemon nie mogl sie obejsc bez mezczyzny, ktory bylby swiadkiem jego zwyciestwa.

– Teraz juz ma wspolnika – stwierdzila Jane Rizzoli.

– Mezczyzne, ktory bedzie sie przygladal jego poczynaniom. Mezczyzne, ktory chce byc obserwatorem.

Zucker skinal glowa.

– Hoyt moze odgrywac glowna role w upodobaniach Hegemona, role widza w jego teatrze.

– Co oznacza, ze nastepnym razem moze zaatakowac nie pare malzenska, lecz… – urwala, nie chcac dopowiedziec do konca mysli, ktora jej sie nasunela.

Zucker milczal, czekajac na dokonczenie.

Przechylil glowe, jego blade oczy wpatrywaly sie w nia z upiorna intensywnoscia.

Dean rozladowal napieta atmosfere.

– Wybiora kobiete mieszkajaca samotnie.

Zucker skinal glowa.

– Bez meza, z ktorym mogliby miec klopoty, czyli latwiejsza do napadniecia, latwiejsza do poskromienia. Brak mezczyzny pozwoli im sie skupic bez reszty na kobiecie.

Moj samochod.

Moj dom.

Ja.

Jane Rizzoli zatrzymala auto na parkingu szpitala Pilgrim i wylaczyla silnik.

Przez chwile nie wysiadala z samochodu. Siedziala w nim, z zamknietymi drzwiami, rozgladajac sie wokol. Bedac policjantka, uwazala sie zawsze za mysliwego, nigdy nie pomyslala o sobie jako o zwierzynie.

Nagle dotarlo do niej, ze sie zachowuje jak krolik zbierajacy sie do opuszczenia bezpiecznej jamy. Zawsze taka odwazna, teraz – siedzac w zamknietym samochodzie – rozgladala sie nerwowo na wszystkie strony. Ona, ktora kopnieciem rozbijala drzwi i ktora w pierwszej linii policjantow wbiegala do domu podejrzanego.

Katem oka uchwycila swoje odbicie we wstecznym lusterku. Zobaczyla nieznajoma kobiete o wymizerowanej twarzy i zmeczonych oczach. Nie profesjonalistke, lecz ciamajde. Kobiete godna pogardy.

Otworzyla drzwi i wysiadla.

Wyprostowala sie, odrobine pokrzepiona ciezarem pistoletu ukrytego na biodrze.

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату